Occidental Observer. Amy Biehl, Przebaczenie i natura „nienawiści”

Amy Elizabeth Biehl (1967–1993)

W 1993 roku idealistyczna amerykańska absolwentka Uniwersytetu Stanforda, Amy Biehl, została brutalnie zamordowana przez czterech czarnych mężczyzn w miasteczku Gugulethu niedaleko Kapsztadu w Republice Południowej Afryki podczas jej wizyty, której celem było położenie kresu apartheidowi. Amy, jedyna biała pasażerka w samochodzie z czarnoskórymi z Afryki Południowej, natychmiast stała się celem dużego czarnego tłumu wykrzykującego antybiałe obelgi. Amy została szybko wyciągnięta z samochodu, wielokrotnie dźgnięta nożem i ukamienowana.

Następnie aresztowano i postawiono przed sądem czterech napastników Amy. Oskarżeni utrzymywali, że ich działania były motywowane politycznie. W swojej książce One Miracle Is Not Enough z 1998 roku Rex van Schalkwyk nakreślił niezbyt otrzeźwiający obraz postępowania sądowego, pisząc: „Zwolennicy trzech mężczyzn oskarżonych o zamordowanie [jej]… wybuchnęli śmiechem w publicznej galerii Sądu Najwyższego, gdy świadek opowiedział, jak maltretowana kobieta jęczała z bólu” (s. 188–89). Każdy z oskarżonych został jednak skazany za swoje zbrodnie mordercze. Później w 1998 r., po odbyciu zaledwie czterech lat więzienia, Komisja Prawdy i Pojednania przyznała im amnestię.

Rodzice Amy, Peter i Linda Biehl, w pełni poparli uwolnienie morderców i również głośno wypowiadali się na ten temat. Piotr wręcz uścisnął im dłonie i stwierdził: „Najważniejszym narzędziem pojednania jest otwarty i szczery dialog. . . . Jesteśmy tutaj, aby pojednać życie ludzkie, które zostało odebrane bez możliwości dialogu. Kiedy zakończymy ten proces, musimy iść dalej ze połączonymi ramionami” ( Wikipedia ). W gazetach amerykańskich i południowoafrykańskich opublikowano wiele artykułów wychwalających decyzję rodziców Amy o przebaczeniu mordercom jej córki. Można się zastanawiać, jak bardzo poniżony może być ojciec, który ściska dłonie tym, którzy dźgnęli i ukamienowali jego własną córkę?!

W 1994 roku utworzono fundację charytatywną „Amy Biehl Foundation Trust”. Dodając zniewagę do krzywdy, dwóch mężczyzn, którzy zamordowali Amy, zostało zatrudnionych do pracy dla fundacji! Siedemnaście lat po śmierci Amy ambasador USA Donald Gips i Linda Biehl odsłonili tablicę z brązu zamontowaną na kamieniu w miejscu, w którym została zamordowana w Kapsztadzie.

Nic z tego, oczywiście, nie przyniosło trwałego dobra. Od czasu upadku apartheidu Republika Południowej Afryki przekształciła się w szambo korupcji w rządzie, oszałamiającego poziomu brutalnej przestępczości i wściekłego antybiałego etosu ogarniętego przez większość narodu. Rasowo naiwni Biali, tacy jak Biehlowie, nigdy nie osiągną rasowej utopii, której pragną, pomimo najlepszych intencji i niekończących się funduszy, jakie mogą otrzymać z powodu naturalnych skłonności Czarnych i ich dysfunkcyjnych kultur. Czarni nie mogą zmienić tego, kim zasadniczo są, i Biali też nie. Dlatego też wszelkie wysiłki, aby nas polubić i zatrzeć nasze wrodzone różnice, wielokrotnie kończyły się niepowodzeniem, gdziekolwiek na świecie można spotkać Czarnych.

Były ambasador USA Donald Gips i Linda Biehl

Peter i Linda Biehl bez wątpienia uważali, że w tym wszystkim wypełniali swój „chrześcijański obowiązek”, że było to „słuszną rzeczą”. Ale czy tak było? Czy mężczyźni, którzy zamordowali Amy, wyrazili skruchę po tym, co zrobili? Wydaje mi się, że próbowali usprawiedliwić swoje działania wyłącznie politycznymi. Czy oskarżeni przejęli inicjatywę i poprosili Biehlów o przebaczenie, czy też Biehlowie, podobnie jak wielu mających dobre intencje, ale głupich chrześcijan naszej epoki, byli gotowi i chętni im przebaczyć, mimo że nigdy o to nie prosili?

Biehlowie mogli sądzić, że słowa Jezusa, aby „kochać swoich wrogów” i „przebaczać innym ich przewinienia” miały na celu wyczerpujące omówienie wszelkich możliwych okazji złośliwej zbrodni, zdrady stanu i morderstwa. Czy jednak naprawdę to miał na myśli? Wielu chrześcijan nie rozumie, że Jezus użył hiperboli w takich wypowiedziach jak powyżej – to znaczy przesady w imię podkreślenia. Jest to sposób na wyolbrzymienie danej kwestii, aby przekazać lekcję lub ważną koncepcję, którą chcemy, aby nasi słuchacze zrozumieli. To samo ma miejsce, gdy Jezus mówił o nienawiści do rodziców. Hiperbola jest zatem czymś, co wszyscy robimy, rozmawiając z innymi. Wiele wypowiedzi Jezusa jest sformułowanych w ten sposób i jest to coś, czego wielu chrześcijanom brakuje.

Co więcej, nauki Jezusa miały służyć jako ogólne lekcje na temat Boga, życia i tego, jak powinniśmy traktować innych. Nigdy nie miały obejmować wszystkichmożliwa sytuacja życiowa bez absolutnie żadnych wyjątków i kwalifikacji. Nigdy nie miały być strategią wojskową ani nawet polityką społeczną społeczeństw demokratycznych. Musimy zadać sobie pytanie: czy Jezus naprawdę oczekiwał, że jego naśladowcy obejmą pełnym miłości ramionami i ogłoszą przebaczenie intruzowi, który właśnie bezlitośnie zamordował swoją rodzinę? Czy Jezus spodziewał się, że taki sam sposób myślenia zostanie zastosowany na polu bitwy z wrogami narodowymi w czasie wojny? Co Biehlowie pomyśleliby o pełnych nienawiści wypowiedziach króla Dawida w Psalmie 139:22: „Czyż nie mam w nienawiści tych, którzy Cię nienawidzą, Panie? I czy nie brzydzę się tymi, którzy powstają przeciwko tobie? Nienawidzę ich największą nienawiścią; stali się moimi wrogami”? A co powiesz na przypowieść o używaniu pieniędzy z Łukasza 19:27, gdzie Jezus mówi: „Ale ci moi wrogowie, którzy nie chcieli, abym nad nimi panował, przyprowadź ich tutaj i zabij w mojej obecności”? Brzmi trochę nienawistnie, co?

Nienawiść nie jest zatem traktowana w zapisach biblijnych jako coś koniecznie złego. Jest traktowana jako podstawowa ludzka emocja, którą można wykorzystać w dobrym lub złym celu, w zależności od okoliczności. A jednak brak zrozumienia tego najbardziej podstawowego założenia spowodował, że chrześcijanie przez lata angażowali się w bardzo głupie i szkodliwe rzeczy. Pod tym względem. Peter i Linda Biehl nie różnią się od siebie i nadal są dziećmi z plakatu wszystkiego, co złe w chrześcijaństwie, które przyjęło wielokulturowość.

W 1993 roku 12-letnia Polly Klaas została porwana nożem ze swojego domu w Petaluma w Kalifornii przez wieloletniego przestępcę Richarda Allena Davisa. Później udusił dziewczynkę i zostawił ją na otwartym polu. Davis nigdy nie poprosił rodziny o przebaczenie za swoje straszliwe zbrodnie i do dziś pozostaje buntowniczy. Faktycznie, po odczytaniu wyroku na procesie w 1996 roku, w którym skazano go na karę śmierci, Davis wstał i obiema rękami pokazał środkowy palec. Później, podczas formalnego wyroku, przeczytał oświadczenie, w którym twierdził, że Polly powiedziała mu tuż przed śmiercią: „Tylko nie rób mnie jak mój tata”.

Czy nasze serca powinny krwawić z powodu wymiotów takich jak Davis? Czy chrześcijański obowiązek wymaga od ojca Polly „wybaczenia” Davisowi, nawet do tego stopnia, że ​​będzie starał się o jego zwolnienie z więzienia? Ledwie. Jedną rzeczą jest osobiste przebaczenie tym, którzy naprawdę szukają przebaczenia za swoje przewinienia i którzy uważają się za sprawiedliwie potępionych za swoje czyny, ale zupełnie inną rzeczą jest oferowanie przebaczenia tym, którzy chętnie naplują ci w twarz. I dlaczego przebaczenie najohydniejszych zbrodni popełnionych na niewinnych miałoby unieważniać sprawiedliwość? Czy wybaczono czy nie, dlaczego jakiekolwiek społeczeństwo miałoby zwalniać tych, którzy umyślnie odebrali życie niewinnej ofierze, zwłaszcza gdy zawsze istnieje możliwość ponownego popełnienia przestępstwa?

Richarda Allena Davisa

Pod tym względem rodzicom Amy Biehl udało się ośmieszyć tragiczną śmierć córki, wypaczyć sprawiedliwość, a także zhańbić własną wiarę chrześcijańską. Przebaczenie to zatem tylko jeden z wielu obszarów, w których współcześni chrześcijanie rażąco błędnie zrozumieli swoją religię.

To zadziwiające, gdy weźmie się pod uwagę, jak bardzo naturalna emocja, taka jak nienawiść, została tak źle zrozumiana i oczerniana. Żydowskie grupy aktywistów, takie jak Liga Przeciwko Zniesławieniom i Centrum Prawa Południowego Ubóstwa, postawiły sobie za życiową misję wyeliminowanie „nienawiści” i „grup nienawiści” w całej Ameryce. W swoim „Raporcie wywiadowczym” SPLC opisując swoje działania, aż siedem razy wspomina o „nienawiści”. Wkrótce odkrywa się, że „nienawiść”, którą starają się monitorować i demaskować, jest niemal wyłącznie skierowana przeciwko „grupom skrajnie prawicowym”. Ich celem jest „wypchnięcie białej supremacji z głównego nurtu”. Żydzi chcą, aby biali byli jak najbardziej posłuszni i niegroźni, aby ich cel, jakim jest wykorzenienie nas i ostatecznie rozcieńczenie naszego europejskiego rodu, został osiągnięty w sposób niezakłócony.

Nawiasem mówiąc, na stronie SPLC nie mogłem znaleźć niczego na temat naprawdę brutalnej Antify – grupy nienawiści, jeśli w ogóle taka istniała – co byłoby w jakikolwiek sposób negatywne. W rzeczywistości jeden artykuł z kategorii „Hate Watch” otwarcie potępił uznanie Antify za krajową grupę terrorystyczną, stwierdzając, że jest ona zarówno „niebezpieczna”, jak i „zagraża swobodom obywatelskim” (6 czerwca 2020). Jest zatem oczywiste, że „nienawiść” zmierza tylko w jednym kierunku, jeśli chodzi o żydowskie grupy aktywistów twierdzące, że ją wykorzeniają. Wszelkie formy tożsamości rasowej i interesów rasy Białej są gwałtownie potępiane, łącznie z organizacjami prawicowymi i politycznymi (np. grupy antyaborcyjne).

Wszystko to jest bardzo typowe dla epoki, w której żyjemy, gdzie termin „nienawiść” stosuje się do wszystkiego, czego ludzie nie lubią lub uważają za nieprzyjemne. Nie ma środka. Jednak panuje zamieszanie dotyczące terminu i natury samej nienawiści. Słownik Oxfordzki definiuje „nienawiść” jako „odczuwanie intensywnej niechęci do” lub „mieć silną niechęć do”. Definicja ta wyraźnie pokazuje, że nie ma nic irracjonalnego, dziwacznego ani wyjątkowo złego w „nienawiści” jako takiej. Traktuje się je jako powszechny i ​​normalny wyraz ludzki. Kto z nas nie nienawidził czegoś lub kogoś w swoim życiu? I czy naprawdę była to nienawiść w powszechnym rozumieniu, czy tylko intensywna niechęć? Ilu z nas nienawidziło kogoś i nigdy nie podjęło żadnych kroków, aby mu zaszkodzić? A co, jeśli w niektórych przypadkach nienawiść jest w pełni uzasadniona? Czy to wtedynadal moralnie złe?

Doktor Michael Hurd:

Nie można racjonalizować potrzeby sprawiedliwości i właściwej oceny innych za ich czyny, mówiąc: „Nienawiść jest podła i jeśli się w nią zaangażujesz, staniesz się wrogiem”. To więcej niż śmieszne. Jeśli tak naprawdę chcesz powiedzieć: „Nie pozwól, aby ci, którzy cię nienawidzą, cię zniszczyli”, to z pewnością jest to dobra rada. Ale nie powstrzymujesz nienawistnych ludzi przed zniszczeniem Cię, udając, że ich kochasz lub oddając im coś innego, niż na to zasługują. („ W obronie nienawiści ”, 14 stycznia 2014 r.)

Powinno być już oczywiste, że kiedy zaczniemy głębiej myśleć o terminie „nienawiść” i jego zastosowaniu do białych rasistów, którzy sprzeciwiają się własnemu wysiedlaniu rasowemu i kulturowemu przez obce grupy, samo opisywanie ich jako „nienawidzących” jest strasznie nie na miejscu, zwłaszcza gdy mają dobry powód, aby wyrazić swoją niechęć i niechęć do tego, co się z nimi dzieje.

Nic więc dziwnego, że ludzie, którzy najgłośniej krzyczą o „hejterach”, często są najbardziej nienawistni. Lewacy zawsze krzyczą o „miłości” i „tolerancji”, a mimo to nie mają najmniejszych skrupułów przed niszczeniem mienia, zakłócaniem spotkań, które nie są ich własnymi i uniemożliwianiem innym uczestniczenia, a także fizycznym atakowaniem swoich przeciwników politycznych. Bandyci z Antify nie zastanawialiby się dwa razy nad szybkim założeniem buta na twarz każdemu, kto różni się od nich ideologicznie. Edward Dutton słusznie nazywa ich „złośliwymi mutantami”.

Lewica zatem tak naprawdę nie jest przeciwna „nienawiści”, jak twierdzą. Są całkiem usatysfakcjonowani wyrażaniem swojej nienawistnej wściekłości wobec tych, którzy nie widzą życia tak jak oni. Ich działania naprawdę mówią nam, że to w porządku, jeśli oni nienawidzą, ale nie my.

Żydzi użyli wyrażenia „nienawiść” jako broni, tak samo jak zrobili to z terminami „rasizm” i „rasista”. Każdy, kto podziela poglądy sprzeczne z liberalnymi działaczami żydowskimi, określany jest mianem „nienawidzącego” i „nienawidzącego”. Malują w ten sposób swoich przeciwników, ponieważ przywołuje to na myśl obrazy ludzi zacofanych w sposobie myślenia, pewnego rodzaju wiejskich głupców i głęboko uprzedzonych. Oznacza to, że taka osoba jest irracjonalna, pełna wściekłości, a nawet zła w sercu. Ma ona charakter ad-hominem, gdyż nie jest dozwolony racjonalny dyskurs.

Jest to także sposób na zakończenie dyskusji lub debaty. Żydzi wiedzą, że umożliwienie otwartej dyskusji na temat masowej imigracji i jej społecznego i ekonomicznego wpływu na białych Amerykanów nie byłoby dla nich korzystne – zwłaszcza gdy te same argumenty, których używają biali w obronie ograniczenia imigracji lub wprowadzenia moratorium (i być może wydalenia nielegalnych imigrantów) [przynajmniej]) z obawy, że stanie się pogardzaną mniejszością we własnym kraju, można równie dobrze zastosować do Żydów w Izraelu. To właśnie, czego chcą Żydzi w zakresie zachowania swojej tożsamości narodowej i etnicznej, w tym bezpiecznej granicy wolnej od inwazji, jest dokładnie tym, czego pragnie rosnąca liczba białych Amerykanów. I wszystkoBiali Amerykanie chcieliby, gdyby nie byli zaprogramowani przez media głównego nurtu i system edukacyjny i nie chcieli prezentować się jako cnotliwi czyniący dobro.

Obawy wyrażane przez świadomych rasowo białych są zatem całkowicie uzasadnione. Nie ma w tym przynajmniej nic „nienawistnego”. W końcu jaka grupa rasowa lub etniczna chce zmniejszyć swoje wpływy, pozycję i tożsamość narodową w ramach tego, co stanowiło ich własny naród? Jaka grupa rasowa chciałaby zostać przejęta przez obcokrajowców o obcych kulturach i obcych wartościach? Większość ludzi uznałaby sprzeciw wobec obcej inwazji za całkowicie rozsądny, niezależnie od tego, czy dzieje się to legalnie, czy nielegalnie. Żydzi też o tym wiedzą i dlatego łatwiej im po prostu etykietować Białych, którym zależy na ich rasie, mianem „białych suprematystów” i „nienawidzących”, niż angażować ich w przemyślaną dyskusję, która automatycznie mogłaby przynieść odwrotny skutek przed racjonalną publicznością składającą się z białych ludzi.

Nie sądzę nawet, że większość Białych, którzy sprzeciwiają się imigracji osób niebędących białymi i którzy postępują zgodnie z radą twórcy „Dilberta”, Scotta Adamsa, aby „odsunąć się” od Czarnych, faktycznie nienawidzi Czarnych – przynajmniej nie w taki sposób, w jaki wielu ludzi myśli . Po prostu chcą, żeby zostawiono ich w spokoju. Nie chcą, aby ich kraj stał się squatem dla każdego migranta z Trzeciego Świata. Nie podoba im się, że ich niegdyś wielkie miasta stają się kolejną wersją Detroit czy Chicago z gwałtownie rosnącym poziomem przestępczości wśród Czarnych. Nie chcą, żeby ich czyste społeczności zamieniły się w meksykańskie dzielnice z całym brudem i problemami gangów, jakie przynoszą Meksykanie. Nie chodzi tu o nienawiść do innych grup rasowych per se, ale o to, że Biali chcą zachować to, co stworzyli dla siebie i przyszłych pokoleń. Jest to całkowicie naturalne i normalne,łącznie z Żydami!

Poinformowani Biali nie zaprzeczają, że w każdej grupie rasowej i etnicznej są dobrzy i przyzwoici ludzie. Poznałem Czarnych, Latynosów, Azjatów i ludzi z każdego miejsca na świecie, którzy byli honorowymi i przyzwoitymi ludźmi. Ale nie chciałbym, żeby mimo wszystko którykolwiek z nich zalał mój kraj. Niech będą dobrzy i przyzwoici we własnych krajach. Jestem pewien, że czuliby to samo w stosunku do mnie i moich ludzi, więc nie ma nic nienawistnego w mówieniu tego.

Czy zdarza się, że nienawiść jest czymś złym? Tak myślę. Nie chodzi o to, że uczucie nienawiści samo w sobie jest złe, ale o to, jak sobie z nim radzimy i jak je kontrolujemy. Myślę, że jest to złe na przykład wtedy, gdy cię to pochłania i uniemożliwia prowadzenie zdrowego i zrównoważonego emocjonalnie życia. Źle jest, gdy korzeń goryczy wkrada się i ogarnia cię. Źle jest, gdy nie możesz skupić się na niczym innym. Błędem jest, gdy prowadzi to do irracjonalnego myślenia i działania. Nienawiść jest zatem emocją, z którą zostaliśmy stworzeni lub z którą ewoluowaliśmy. Problemem nie jest więc to, czy będziemy nienawidzić, ale jak sobie z tym poradzić, aby nie doprowadzić do samozagłady ani do ruiny naszych rodzin i bliskich.

Wreszcie, ludzie mający dobre intencje, ale naiwni, często twierdzą, że powinniśmy nienawidzić jedynie działań niegodziwych ludzi, a nigdy samych ludzi . Wzywa się nas, abyśmy nienawidzili jedynie zła, które ich motywuje. Powiedziano nam, abyśmy nienawidzili niszczycielskich skutków swoich złych czynów, ale nigdy osoby , która zdecyduje się je popełnić. Jest to jednak śmieszne rozróżnienie, gdy weźmie się pod uwagę, że ich złe uczynki nie zdarzają się niezależnie od serca i umysłu osoby, która je popełnia. Jest to zarówno świadomy, jak i umyślny wybór z ich strony. Ich czyny wynikają z tego, kim i czym są; ich wybory odzwierciedlają to, co myślą i czują.

https://www.theoccidentalobserver.net/2023/08/23/amy-biehl-forgiveness-and-the-nature-of-hate/

 
 
5ODPOWIEDZI
  1. Dziewczyna w Teksasie
    Dziewczyna w Teksasiemówi:

    To doskonały, przemyślany esej. Odkąd zdecydowałem się „kopać” w poszukiwaniu prawdy o naturze i częstotliwości przestępczości osób rasy czarnej i oszołomiony tym, co odkryłem, nazwano mnie rasistą za zwykłe opowiadanie innym o tym, co odkryłem. Oczywiście ktoś powie: „nie wszyscy czarni…”, nieważne – jesteś rasistą, bo mówisz prawdę – po prostu się do tego przyzwyczaj. W końcu natknąłem się na stronę internetową czarnego mężczyzny, który spędził młodość w czarnej dzielnicy śródmieścia. Pewnego dnia zdecydował, że jest zmęczony życiem drobnego, pokojowego przestępcy; przeprowadził się do domu, znalazł pracę, zaoszczędził pieniądze i voila! Jego życie było lepsze. Teraz relacjonuje ogólnokrajowe przestępstwa popełniane przez czarnych i oto jego rada dla białych, dosłownie: nie ma rozwiązań. Nie możesz tego naprawić. Czarni (ludzie słońca) z natury różnią się od białych (szybowców lodowcowych). Trzymaj się z daleka od obszarów o dużej populacji czarnej ludności. Jeśli na wydarzenie przyjdzie duża liczba czarnych, wyjdź. Jeśli pomiędzy dwoma czarnymi wybuchnie publicznie bójka i jeden z nich odejdzie, TY odejdziesz, ponieważ jest prawdopodobne, że czarny, który wyszedł, wróci, aby ostrzeliwać to miejsce. Gdy na danym obszarze liczba ludności czarnej przekracza 10%, nadszedł czas na przeprowadzkę. „Dobrych” ludzi słońca będą odwiedzać ich skłonni do przestępstw siostrzeńcy, kuzyni itp. Nie winię Cię za to, że chcesz pomóc, ale nie możesz. Nie ma rozwiązań. Nie ma rozwiązania… Jeśli zdarzy ci się wspomnieć o jego radach swoim liberalnym przyjaciołom, jesteś rasistą. Ludzie tacy jak rodzice Amy Biehl są obrzydliwi. Oglądałem materiał filmowy z procesu w Knoxville i doskonale pamiętam ojca Channona Christiana ze skrzyżowanymi ramionami i bez przerwy kołyszący się w tę i z powrotem na sali sądowej. Gdyby na tym świecie była sprawiedliwość, pozwolono mu na kilka minut sam na sam z jej zabójcami. Często zastanawiam się nad myślami Channona, gdy jestem w tym pokoju; czy modliła się, żeby ojciec ją odnalazł, tak jak ja to kiedyś zrobiłem, gdy byłem mały, kiedy się bałem? To niewiele, ale opowiadam historię Knoxville, kiedy tylko mogę, ponieważ los Channona Christiana i Christophera Newsoma był moim „wprowadzeniem” w naturę czarnej przestępczości. Jestem rasistą.

    Odpowiedź
  2. Władca Bliźniaczy
    Władca Bliźniaczymówi:

    To naprawdę dziwne! Mimo to czarni mężczyźni uwielbiają prześladować białe kobiety.

    Odpowiedź
  3. Stanleya Accringtona
    Stanleya Accringtonamówi:

    „Nienawiść” to przepracowane i uzbrojone określenie; np. krytyka „muzyki” Drill lub polityki Izraela na Zachodnim Brzegu nie jest (ipso facto) „mową nienawiści”, terminem zachęcającym do kryminalizacji w postaci podżegania do przemocy fizycznej wobec nieszkodliwych grup.
    Woke-Left produkuje gwiazdy-ofiary – Fentanyl Floyd, Little Trayvon, Stephen Lawrence, Julian Grimau… do znudzenia.
    Niewinne ofiary morderstw na tle rasistowskim Czarnych (szczególnie obecnie w Republice Południowej Afryki) lub reżimów komunistycznych lub terrorystów są w dużej mierze nieznane, zwykle zapominane iz pewnością nie celebrowane.
    Wszystko, co pozostało z „masochrześcijaństwa”, to przesądy dla nielicznych i wypieranie się poczucia winy przez wielu, oparte częściowo na błędnej egzegezie Mateusza 25,38-40, która grozi wiecznymi torturami nie tym, którzy nie angażują się w masowy altruizm przez całe życie, ale całemu światu. narodów, które prześladują chrześcijan.

    Odpowiedź
  4. Marka Duffa
    Marka Duffamówi:

    Pamiętam tę sytuację… Byłem w Sojuszu Narodowym na Florydzie… Zorganizowaliśmy się wokół tego brutalnego morderstwa… Oddano mnie do biura szeryfa hrabstwa Pinellas… i byłem monitorowany przez tę grupę… Putin zaoferował rolnikom z SA, schronienie w Rosji… byłbym w pierwszym samolocie…..

    Odpowiedź
  5. Jakiś Gość
    Jakiś Gośćmówi:

    Przerażające jest to urojeniowe, haniebne i niehonorowe błędne ocenianie i zaprzeczanie rzeczywistości. Zamiana tego wszystkiego w „miłość” do zamordowanego krewnego jest oszustwem etykietowym pierwszego stopnia. Ten sam mechanizm leży u podstaw syndromu sztokholmskiego. A potem nawet potomkowie niemieckich imigrantów. Metoda Marianne Bachmeier byłaby jedynym w połowie właściwym rozwiązaniem tego bałaganu zrodzonego z „idealnej” naiwności.

    Odpowiedź