Przez MICHAELA FREUNDA

W całych Stanach Zjednoczonych antysemityzm nie tylko narasta – on wręcz się rozprzestrzenia. Przybiera nowe formy, nowe platformy i nowych zwolenników, którzy wykorzystują współczesne media, by wzmacniać odwieczną nienawiść.

Do najbardziej toksycznych z tych postaci należą Nick Fuentes i Candace Owens, dwa z najbardziej wpływowych i wrogich głosów antyżydowskich w dzisiejszej Ameryce. Istnieje niewygodny i niezaprzeczalny fakt, który wymaga reakcji ze strony Watykanu: oboje są żarliwymi katolikami, którzy rutynowo powołują się na swoją wiarę, jednocześnie szerząc żółć i nienawiść.

Fuentes, samozwańczy agitator ruchu „ America First ”, zyskał rzeszę zwolenników w internecie, głosząc gniew, teorie spiskowe i bezpardonową nienawiść do Żydów. Wychwalał Adolfa Hitlera, podziwiał Józefa Stalina, bagatelizował Holokaust, wskrzeszał średniowieczne oszczerstwa i przedstawiał Żydów jako wrogów Ameryki i chrześcijaństwa.

Nawołuje do „chrześcijańskiego nacjonalizmu” w Ameryce, która całkowicie wyklucza Żydów. Fuentes rozkoszuje się ekstremistyczną retoryką, jednocześnie pozycjonując się jako obrońca katolickich nauk i tradycji.

Tymczasem Owens rozsiewa te same toksyny. Przez lata wielokrotnie wykorzystywała swoją platformę w mediach społecznościowych do szerzenia zjadliwych antysemickich stereotypów na temat żydowskich wpływów i władzy. Według Ligi Przeciwko Zniesławieniu (Anti-Defamation League), twierdziła, że ​​judaizm jest „religią pedofilsko-centryczną, która wierzy w demony… i ofiary z dzieci”. 

Candace Owens przemawia podczas prawicowego zgromadzenia znanego jako America Fest, wydarzenia zorganizowanego przez Turning Point USA w Phoenix w Arizonie, grudzień 2022 r.; Zbagatelizowała również Holokaust i obwiniła Izrael za zamach na prezydenta USA Johna F. Kennedy'ego. Podobnie jak Fuentes, z dumą identyfikuje się jako katoliczka od czasu konwersji w zeszłym roku. Ma to znaczenie, ponieważ gdy dwa z najbardziej widocznych głosów antyżydowskich w życiu Amerykanów jednocześnie deklarują i regularnie potwierdzają swoją katolicką tożsamość, istnieje ryzyko, że miliony ludzi poczują się zdezorientowane.

Ale istnieje głębszy powód, dla którego Watykan musi teraz przemówić, wykraczający daleko poza samych Fuentesa i Owensa. W końcu przez 1900 lat Kościół katolicki był jednym z głównych architektów, propagatorów i propagatorów antysemityzmu w świecie zachodnim.

Od Ojców Kościoła oskarżających Żydów o bogobójstwo, przez średniowieczne oszczerstwa o mord rytualny, po przymusowe nawracanie, gettoizację, inkwizycję i wieki dyskryminujących praw, wrogość chrześcijańskiej Europy wobec Żydów zbyt często była kształtowana, legitymizowana lub wzmacniana przez nauki Kościoła i autorytet duchowieństwa. Antysemityzm nie narodził się w próżni; Kościół odegrał kluczową rolę w jego rozwoju.

Dopiero w połowie XX wieku, gdy koszmar Holokaustu obnażył, do czego mogło doprowadzić trwające przez wieki wrogości teologicznej, Kościół podjął gruntowną ponowną analizę swoich relacji z narodem żydowskim.

W WYNIKU tego Sobór Watykański II w 1965 r. wydał deklarację znaną jako Nostra aetate , w której stwierdził, że Kościół „potępia wszelką nienawiść, prześladowania, a także przejawy antysemityzmu skierowane przeciwko Żydom, kiedykolwiek i skądkolwiek”.

W dowolnym czasie i z dowolnego źródła. Bez wyjątków. Bez zastrzeżeń. 

W rzeczywistości Watykan zobowiązał się do wykorzenienia antysemityzmu wszędzie tam, gdzie się pojawi, zwłaszcza w obrębie własnej trzody. Jednak to zobowiązanie jest teraz wystawiane na próbę.

Watykan musi stłumić antysemityzm Nicka Fuentesa i Candace Owens

Fuentes i Owens stanowią bezpośrednie i niebezpieczne wyzwanie dla Soboru Watykańskiego II. Podważają trwające od dziesięcioleci próby pojednania między katolikami a Żydami. I żerują na młodych katolikach, oferując im wizję, która łączy tożsamość religijną z jawną bigoterią.

Im dłużej Watykan milczy, tym bardziej rozprzestrzenia się ich trucizna.

Niedawno papież Leon XIV potępił antysemityzm w sposób ogólny. 29 października stwierdził, że jego poprzednicy „potępili antysemityzm jasnymi słowami”, dodając: „Ja również potwierdzam, że Kościół nie toleruje antysemityzmu i zwalcza go”. Te oświadczenia były ważne i mile widziane.

Ale ogólniki już nie wystarczają. Milczenie wobec Fuentesa i Owensa grozi rozpowszechnieniem ich przesłania pod płaszczykiem katolickiej autentyczności. Nie chodzi tu o politykę, lecz o jasność moralną i historyczną odpowiedzialność.

Właśnie ze względu na swoją przeszłość Kościół ponosi szczególną odpowiedzialność. Przez wieki retoryka chrześcijańska – sankcjonowana lub tolerowana – podsycała te same uprzedzenia, które później wybuchały niewypowiedzianą tragedią. Sobór Watykański II miał nie tylko leczyć rany, ale także zapobiegać nowym.

Teraz musimy dotrzymać tego zobowiązania.

Papież Leon XIV nie musi angażować się w wojny kulturowe ani amerykańskie debaty polityczne. Musi jednak jasno i publicznie oświadczyć – z imienia i nazwiska – że Nick Fuentes i Candace Owens nie reprezentują katolickiej nauki ani wartości, a ich antysemityzm jest grzeszny i niebezpieczny.

Historia uczy, że antysemityzm rzadko zaczyna się od przemocy. Zaczyna się od słów, od kpin, teorii spiskowych, demonizacji i dehumanizacji. Od charyzmatycznych postaci, które twierdzą, że przemawiają w imieniu tej czy innej wiary. Od dezorientacji wśród młodych. I od milczenia wśród starszych.

Dlatego papież musi zareagować teraz. Fuentes i Owens próbują wciągnąć Watykan z powrotem w cień, z którego przez dekady się wyłaniał. Nie można im pozwolić na sukces. Kościół katolicki stoi teraz przed chwilą prawdy. Świat patrzy. Amerykańscy Żydzi są zaniepokojeni. A miliony amerykańskich katolików potrzebują jasności.

Chciałbym zatem zadać papieżowi Leonowi XIV proste i bezpośrednie pytanie:

Czy w obliczu zagrożenia, jakie stwarzają Fuentes i Owens, Watykan wybierze odwagę, czy też poprzestanie na milczeniu?

Ponieważ w tych coraz bardziej niebezpiecznych czasach niejednoznaczność nie wystarczy.

Autor pełnił funkcję zastępcy dyrektora ds. komunikacji w administracji premiera Benjamina Netanjahu.

 

https://www.jpost.com/opinion/article-874619