Senator Artur Warzocha:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Ja mam 2 oświadczenia do wygłoszenia, oba podpisane przeze mnie i przez pana senatora Rafała Ślusarza.
Muzeum Historii Żydów Polskich „Polin” w związku z obchodami pięćdziesiątej rocznicy wydarzeń Marca 1968 r. zorganizowało wystawę pod nazwą „Obcy w domu”, w której zestawiono pamiątki sprzed lat z przykładami określonymi mianem współczesnego antysemityzmu, wśród których znalazły się wypowiedzi osób publicznych, w tym polityków, dziennikarzy i publicystów. Treść tych wypowiedzi, a przynajmniej niektórych z nich, zupełnie nie odpowiada temu kryterium i odnosi się wyłącznie do oceny zaangażowania byłych funkcjonariuszy aparatu represji z czasów PRL, którzy popełniali zbrodnie przeciwko narodowi polskiemu i którzy byli pochodzenia żydowskiego. Wypowiedzi te wyjęte zostały z kontekstu różnych debat o historii Polski, które toczyły się na wielu forach i w innych kontekstach czasowych, i zostały tendencyjnie zinterpretowane jako przykłady wypowiedzi antysemickich, choć takimi nie są. Posłużyły również do rozpętania dyskusji na forum międzynarodowym, w której Polsce i Polakom przypisywany jest tzw. genetyczny antysemityzm, a przedstawicielom obecnej większości parlamentarnej popierającej polski rząd – szerzenie mowy nienawiści na tle etnicznym.
W związku z powyższym zwracamy się za pośrednictwem pana marszałka do ministra kultury i dziedzictwa narodowego z pytaniem, czy jego przedstawiciel oddelegowany do reprezentowania go w radzie muzeum opiniował scenariusz przedmiotowej wystawy. Czy minister kultury i dziedzictwa narodowego za pośrednictwem swojego przedstawiciela w radzie interweniował w sprawie tych szkalujących treści? Czy przedstawiciel pana ministra, którego zadaniem w ramach działalności rady jest akceptowanie ostatecznego kształtu wystawy głównej, miał możliwość zapoznania się z programem przedmiotowej wystawy czasowej? I wreszcie, jakie kroki zamierza minister kultury i dziedzictwa narodowego podjąć w tej sprawie w celu zakończenia tej szkalującej Polskę debaty?
Czy przedstawiciel ministra kultury i dziedzictwa narodowego w radzie muzeum ma świadomość odbywających się w nim eventów, takich jak np. wykład dra hab. Michała Bilewicza, podczas których padają tak wątpliwe teorie naukowe jak te dotyczące tzw. wtórnego antysemityzmu, który został zdefiniowany następująco: Polacy mogą nawet nie wiedzieć, że są antysemitami? Można odnieść wrażenie, że muzeum „Polin” stało się narzędziem politycznym, zatracając zupełnie znamiona instytucji mającej pełnić funkcje społeczne i prezentować obiektywny przekaz.
Pragniemy zwrócić uwagę, że muzeum „Polin” jest placówką publiczno-prywatną, której powstanie finansowane było ze środków publicznych, służyć zaś miało wzajemnemu poznaniu wspólnej historii Polaków i Żydów oraz pojednaniu obu narodów. Fałszywy kontekst, w jakim występują wspomniane elementy wyżej wymienionej wystawy, z pewnością tej sprawie nie służy i nosi dodatkowo znamiona włą
(marszałek S. Karczewski) 110 58. posiedzenie Senatu w dniu 15 marca 2018 r.
czania się placówki, która w ten sposób staje po jednej ze stron sporu, w bieżącą dyskusję polityczną.
I drugie oświadczenie.
W ostatnim czasie w Muzeum Historii Żydów Polskich „Polin” odbyła się debata pod nazwą „Epidemie mowy nienawiści. Jak blisko Marca’ 68 jesteśmy?”, na której wykład wygłosił dr hab. Michał Bilewicz, psycholog społeczny z Uniwersytetu Warszawskiego. W trakcie wykładu zostały postawione kłamliwe tezy o tzw. antysemityzmie wtórnym, którego poczucie ma rzekomo narastać obecnie wśród Polaków, zobrazowane zmanipulowanymi i wyrwanymi z kontekstu wypowiedziami i publikacjami polskich dziennikarzy i polityków Prawa i Sprawiedliwości, na czele z Jarosławem Kaczyńskim, prezesem Prawa i Sprawiedliwości, Andrzejem Dudą, kandydatem na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2015 r., Patrykiem Jakim, wiceministrem sprawiedliwości, oraz profesor Krystyną Pawłowicz, posłanką na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. Mowę nienawiści i uprzedzenia wobec narodu żydowskiego przypisywano również przedstawicielom instytucji publicznych, takich jak Instytut Pamięci Narodowej i Polska Fundacja Narodowa, przedstawicielom Kościoła katolickiego oraz mediom, w tym publicznym, na czele z Telewizją Polską. Te wątpliwe teorie naukowe, takie jak wtórny antysemityzm, zostały zdefiniowane następująco: Polacy mogą nawet nie wiedzieć, że są antysemitami.
Z relacji audio zamieszczonej na stronie muzeum „Polin”, które, co należy zauważyć, ostatnio stało się narzędziem walki politycznej, wynika, że kłamliwe tezy zostały poparte słabymi dowodami w postaci nierzetelnej interpretacji przeprowadzonych badań, powoływaniem się na opinie publicystów i internautów. Wśród wniosków pojawiły się m.in. takie, które miały za zadanie dowieść, że domniemany antysemityzm narasta m.in. wskutek sprzeciwu polskich polityków i społeczeństwa wobec przymusowej relokacji imigrantów narzucanej przez inne państwa Unii Europejskiej. Z relacji fotograficznej natomiast wynika, że wykład Michała Bilewicza zobrazowany został kolekcją slajdów, które dowodzić miały narastania uczuć antysemickich i ksenofobicznych w polskim społeczeństwie. Poza tym znalazły się tam cytaty wyrwanych z kontekstu wypowiedzi wyżej wymienionych osób, kontrowersyjne rysunki z hasztagiem #polish_holocaust, memy oraz zdjęcia polskich polityków i innych osób publicznych.
W konferencji wzięli udział zagraniczni goście, w tym również tacy, którzy na arenie międzynarodowej czynią polski naród współodpowiedzialnym za Holocaust, na czele z autorem nierzetelnych, szkalujących Polskę książek, profesorem Janem Grossem. Na marginesie warto dodać, że dr hab. Michał Bilewicz na Twitterze zaprezentował ostatnio opinię, że – cytuję – „Gross to polski patriota, a jego prace są przepojone uczuciem”.
W lutym bieżącego roku dr hab. Michał Bilewicz został laureatem grantu w wysokości 2 milionów zł przyznanego przez Narodowe Centrum Nauki na badania w ramach projektu „Mowa pogardy. Psychologiczne mechanizmy rozprzestrzeniania się agresji werbalnej wobec grup mniejszościowych”. Przykład wyżej wymienionego publicznego wystąpienia Michała Bilewicza dowodzi bardzo swobodnej interpretacji prowadzonych przez niego badań, która nosi cechy oderwanej od rzeczywistości i stronniczej działalności publicystycznej, a nie naukowej.
W związku z powyższym zasadne wydaje się pytanie do ministra nauki i szkolnictwa wyższego, czy nadzorowana przez niego jednostka powinna wspierać ze środków publicznych tego typu działalność oraz do czego przydatne będą wyniki badań interpretowane w podobny sposób. Dlatego należy oczekiwać, że minister nauki i szkolnictwa wyższego za pośrednictwem Narodowego Centrum Nauki dokładnie rozliczy wykorzystanie środków pochodzących z grantu na realizację przedmiotowego projektu. Wyrażamy opinię, że wspieranie ze środków publicznych przedsięwzięć niezgodnych z polską racją stanu jest bezzasadne. Artur Warzocha i Rafał Ślusarz. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
(senator A. Warzocha)
(






