Dewirylizacja liturgii we Mszy Novus Ordo - Fr. Richard G. Cipolla, Ph.D., D. Phil.(Oxon.)

Wspaniały art. wyjaśnia w dużym stopniu powody zaniku męskości. Msza jest, - po prostu — także czynnikiem kulturotwórczym, co trzeba zrozumieć.
Nowy ryt zabił kobiecość i męskość, w takiej sytuacji np. pedofilia staje się czymś niekoniecznie obcym księdzu od nowusa.

Twarz jest zwierciadłem duszy, wystarczy wybrać np. 10 portretów księży od nowusa i 10 portretów księży mszy dawnej, te grupy porównać. W pierwszym przypadku widać tam grupę szmondaków, a w drugim grupę mężczyzn – rezultat takiego szybkiego, prymitywnego testu jest szokujący.

Jeśli mąż ma problemy z potencją, to żona powinna wysyłać go na msze rytu trydenckiego i nie trzeba będzie kupować Viagry — duża oszczędność.

 

Trudny tekst do tłumaczenia automatycznego, dlatego na dole jest org. po angielsku.

Podajemy też komentarze, które są b. ciekawe.

Red. Gazeta Warszawska

+

 

Korespondencja między kard Heenan Westminsterski i Evelyn Waugh przed ogłoszeniem Novus Ordo jest dobrze znana, w którym Waugh wydaje CRIE de coeur o liturgii posoborowej i znajdzie sympatyczny, jeśli nieskuteczne, ucho kardynała. [1] To, co nie jest tak dobrze znane, to komentarz kardynała Heenana do Synodu Biskupów w Rzymie po eksperymentalnej Mszy, Missa Normativa , zaprezentowanej po raz pierwszy w 1967 r. wybranej liczbie biskupów. Inspiracją dla tego eseju były następujące słowa kard. Heenana skierowane do zgromadzonych biskupów:

W domu nie tylko kobiety i dzieci, ale także ojcowie rodzin i młodzi mężczyźni przychodzą regularnie na Mszę św. Gdybyśmy mieli zaoferować im ceremonię, którą widzieliśmy wczoraj, wkrótce zostalibyśmy z kongregacją kobiet i dzieci. [2]

To, do czego odnosił się kardynał, leży w samym sercu formy Novus Ordo Mszy Rzymskiej oraz towarzyszących jej i głębokich problemów, które trapiły Kościół od czasu narzucenia Kościołowi formy Novus Ordo w 1970 r.[3] Można pokusić się o skrystalizowanie tego, czego kardynał Heenan doświadczył jako feminizacji liturgii. Ale ten termin byłby nieadekwatny i ostatecznie mylący. Istnieje bowiem prawdziwy maryjny aspekt liturgii, który jest więc kobiecy. Liturgia niesie Słowo Boże, liturgia niesie Ciało Słowa, które należy czcić i podawać jako Pokarm. Lepszą terminologią może być to, że w rycie Mszy Novus Ordo liturgia została zniewieszczona. W De bello Gallico Cezara znajduje się słynny fragment, w którym wyjaśnia, dlaczego Belgaeplemię było tak dobrymi żołnierzami. Przypisuje to brakowi kontaktu z ośrodkami kultury, jakimi są miasta. Cezar wierzył, że taki kontakt przyczynia się ad effeminandos animos do zniewieściałości ich duchów.[4] Ale kiedy mówi się o zniewieściałości liturgii, ryzykuje się, że zostanie źle zrozumiana jako dewaluacja tego, co to znaczy być kobietą, samej kobiecości. Nie przyjmując raczej macho Cezara na temat wpływu kultury na żołnierzy, z pewnością można mówić o dewirylizacji żołnierza, która wysysa jego siły i determinację do robienia tego, co żołnierz musi zrobić. To nie jest poniżenie kobiecości. Opisuje raczej osłabienie tego, co to znaczy być mężczyzną.

Jest to termin dewirylizacja, którego chcę użyć, aby opisać to, co kardynał Heenan zobaczył tego dnia w 1967 r. podczas pierwszej celebracji eksperymentalnej Mszy.[5] W swojej formie Novus Ordo, co w Motu Proprio Benedykta XVI: Summorum Pontificum, nieco niezręcznie, choć co zrozumiałe, nazywa się zwykłą formą rytu rzymskiego, liturgia została zdewirylizowana. Trzeba przypomnieć znaczenie słowa vir po łacinie. Zarówno vir, jak i homo oznaczają „człowiek”, ale tylko vir ma konotację człowieka-bohatera i jest słowem często używanym na określenie „męża”. Eneida zaczyna się od słynnych słów: arma virumque cano. („Śpiewam o broni i człowieku-bohaterze”). To, co kardynał Heenan proroczo i poprawnie zobaczył w 1967 r., to praktyczna eliminacja męskiej natury liturgii, zastąpienie męskiej obiektywności, koniecznej do publicznego kultu Kościoła, z miękkością, sentymentalnością i personalizacją skupioną na matczynej osobie kapłana.

Osoby w Liturgii [6] pozostają w relacji maryjnej do Liturgii: uważność, otwartość, rozmyślanie, oczekiwanie na wypełnienie. W liturgii to kapłan jako ojciec wypowiada, głosi i konkretyzuje Słowo, aby Słowo stało się Pokarmem dla tych, którzy znajdują się w najwyższej aktywizacji Ecclesiato jest Liturgia.[7] To kapłan ofiaruje Chrystusa Ojcu i to w tym akcie zawarta jest definiująca rolę tego, co to znaczy być księdzem. I tak rola księdza jako ojca wyróżnia jego rolę nie tylko w funkcji, ale w samej ontologii seksualności[8]. Kapłan stoi przy ołtarzu in persona Christi , in persona Verbi facti hominem , i to nie tylko jako homo , które to słowo w pewnym sensie wykracza poza seks, ale in persona Christi viri: w pewnym sensie homo factus est ut fiat vir, ut sit vir qui destruat mortem, ut sit vir qui calcet portas inferi : Bóg stał się człowiekiem, aby mógł być tym człowiekiem-bohaterem, który zniszczy śmierć i własną stopą zmiażdży bramy piekielne.

Nie można oddzielić dewirylizacji liturgii i dewirylizacji kapłana ze względów praktycznych. W dalszej części pragnę, jakkolwiek pobieżnie i niekompletnie, najpierw omówić bardziej szczegółowo dewirylizację samej liturgii w formie rytu rzymskiego Novus Ordo. W drugiej kolejności zajmę się konieczną (pochodzącą z dewirylizowanego rytu) dewirylizacją księdza na konkretnych przykładach.

Opis liturgii rzymskiej przy użyciu przymiotników, takich jak „surowy”, „zwięzły”, „szlachetny” i „prosty”, jest powszechny wśród wielu, którzy pisali o liturgii we współczesnym ruchu liturgicznym XX wieku. Wielu z tych pisarzy jednak nadało romantyczny charakter tej surowości rytu rzymskiego lub wykorzystało je do realizacji własnego programu pozbawiania rytu organicznego wzrostu wieków, przypisując taki organiczny wzrost cenzorskim terminom, takim jak „gallikańskie naleciałości” lub „ bezużyteczne powtórzenia”. Zamiast określać ryt rzymski jako surowy, przymiotnik, który prawdopodobnie ma podtekst purytański, lepiej mówić o męskości lub męskości tradycyjnego rytu rzymskiego. To nieuchronnie wymaga zdefiniowania męskości w tym kontekście. Jest to nieco trudne, a to pytanie wymaga głębszego zbadania.

Po pierwsze, męskość przeciwstawia się sentymentalizmowi – nie sentymentowi, ale sentymentalizmowi . W rycie tradycyjnym, zwanym także formą nadzwyczajną, nie ma śladu sentymentalizmu. Widać to w jego zbiorach i modlitwach, które są zwięzłe i rzeczowe, bez poświęcania piękna języka, oraz w rubrykach, które uniemożliwiają osobowości kapłana włączenie jego własnych uczuć i wyborów do samego obrzędu. Jeśli zwrócimy uwagę na spostrzeżenie kardynała Newmana, że ​​sentymentalizm jest kwasem religii, co oznacza, że ​​niszczy prawdziwą religię, to rubryki tradycyjnego rytu są małą fioletową pigułką, która zapobiega ponownemu napływowi sentymentalizmu do liturgii.[10]



Po drugie, w tradycyjnej Mszy Rzymskiej istnieje pełna akceptacja milczenia jako serca środka komunikacji z Bogiem. Czynne uczestnictwo rozumiane jest jako kontemplacja, jako modlitwa. Słowa obrzędu nigdy nie mają znaczenia. Są naprawione. Zawsze wskazują poza siebie. Powszechne jest mówienie, że dwoje prawdziwych przyjaciół to ci, którzy potrafią zachowywać się w całkowitej ciszy w swojej obecności i wiedzą, że w tej ciszy serce przemawia do serca. To milczenie Mojżesza przed płonącym krzewem, milczenie Ojców Pustyni, cisza, w którą wszedł św. Benedykt w jaskini Sacro Speco.

Po trzecie, jest fakt męskości języka łacińskiego. Język ten, w przeciwieństwie do kobiecości języków romańskich, które są jego potomstwem, jest męski w swej lapidarności, zwięzłości, formalności, trudności, braku giętkości. Nawet w rękach takiego poety, jak Owidiusz, który z pewnością rozumiał i tak pięknie wcielał w życie kobiecą stronę rzymskiej poezji, nawet tam męskość języka nie daje się oprzeć wszelkim próbom uczynienia go innym niż jest.

Po czwarte, tradycyjny ryt rzymski wymaga nie tylko w swoich rubrykach, ale w samej swej istocie podporządkowania się swojej formie. Wymaga stłumienia samorealizacji. Jest to coś, do czego decyduje się wejść, czego nigdy się nie zmienia. A ten wybór zawsze wiąże się z czymś w rodzaju heroicznego odrzucenia siebie dla większego celu, telos .

Po piąte, bardzo ściśle związana z czwartym aspektem powyżej, Liturgia jest czymś danym, nigdy nie dokonanym. Jest tam do wejścia. Aspekt ten jest wyraźniej widoczny w obrządkach wschodnich, gdzie racjonalizm i sentymentalizm nigdy nie podkopały tego poczucia danej przez Boga liturgii – stąd jest ona znana na Wschodzie jako „Boska Liturgia”. Ta daność nie oznacza skamieniałości ani nie zaprzecza rozwojowi organicznemu. Przeciwnie, ta darowość jest jak wielki dom, który przez wieki był budowany pod natchnieniem Ducha i do którego należy wejść. Geniusz i prawda Ducha liturgii Romana Guardiniego, który zainspirował obecnego Papieża, Benedykta XVI, tak głęboko w swoim własnym rozumieniu Liturgii, przyjmuje tę absolutną darowość Liturgii, ponieważ nie można „bawić się w domu Pana”, jeśli dom już nie istnieje zagrał. Ksiądz akceptuje zakaz narzucania liturgii własnych upodobań i niechęci. Chce być wezwany do pamięci, aby zrobić to, co ma być zrobione. Akceptuje narzucony przez liturgię dystans, bez którego nie można wejść w kosmiczną liturgię, która przekracza czas i przestrzeń[11].

Po szóste, liturgia jest męska w swoim rozumieniu i używaniu niejednoznacznych gestów, takich jak pocałunek. Pocałunek z pewnością znajduje bezpieczne miejsce w sferze erotyki. A jednak pocałunek jako znak szacunku i miłości do przedmiotów używanych w liturgii i do tych, którzy w niej uczestniczą, jak w Pocałunku Pokoju, oczyszczają ten erotyczny symbol i wznoszą go na najwyższy i najbardziej obiektywny poziom adoracji o obecności Boga w Liturgii. Zawsze bawią mnie i dezorientują ci, którzy odprawiają tradycyjną mszę rzymską bez zwyczajowych pocałunków, ponieważ są one w jakiś sposób „nadmierne” i podatne na nieporozumienia. Nigdy nie są nadmierne, jak Jezus wskazał Judaszowi, gdy kobieta namaściła jego stopy drogocennym nardem. Te pocałunki są podatne na nieporozumienia tylko wtedy, gdy Liturgia jest pozbawiona swojej wrodzonej męskości.

Wreszcie, liturgia jest męska w akceptacji zasadniczej samotności kapłana we wspólnocie, która jest jego ukochaną owczarnią, którą kocha i za którą umarłby, gdyby został do tego powołany. Kapłan vir stoi sam przy ołtarzu, aby złożyć Ofiarę za swój lud. Stoi w linii Melchizedeka, Mojżesza, św. Pawła, św. Augustyna i wszystkich tych świętych, którzy nie bali się być sam na sam z Bogiem dla i ze Wspólnotą, zwłaszcza tych, którzy nie bali się doświadczyć samotności męczeństwa .

Z powyższej dyskusji dotyczącej męskości i męskości liturgii jasno wynika, że ​​dewirylizacja liturgii wymaga i skutkuje dewirylizacją kapłana. Chcę teraz przyjrzeć się dwóm kontekstom dewirylizacji księdza: jeden bezpośrednio wynikający z powszechnie celebrowanego rytu Novus Ordo; druga jest konsekwencją zapomnianej zasadniczej męskości-męskości kapłana.

Nie ma silniejszej siły dewirylizacji księdza niż współczesny zwyczaj odprawiania Mszy przed ludem. Zupełnie pomijając jej nietradycyjną naturę, zupełnie pomijając jej oparcie w błędnych i sentymentalnych odwołaniach do starożytności (przed czym ostrzegał archeologizm Pius XII w Mediator Dei).), zupełnie niezależnie od narzucenia straszliwego niezrozumienia istoty Mszy, które sprawiło, że drugorzędny aspekt Mszy „posiłkowy” prawie wyeliminował główny aspekt Ofiary: ten zwyczaj odprawiania Mszy w obliczu ludu jako nowość bez wspieranie Tradycji było jedną z głównych przyczyn dewirylizacji kapłaństwa.[12]

Podczas jednego z moich wielu pobytów we Włoszech zauważyłem, że wiele wózków dziecięcych zostało zbudowanych w taki sposób, że dziecko siedziało na swoim siedzeniu i patrzyło na swoją mamę, która pchała wózek. Wydało mi się to dziwne, ponieważ w Stanach Zjednoczonych dziecko stoi tak samo, jak matka, która pcha wózek. Kiedy zapytałam o to koleżankę, powiedziała mi, że zbyt wiele włoskich matek chce mieć stały kontakt wzrokowy z dzieckiem i móc się do niego uśmiechać, rozmawiać w baby talk, żeby zawsze była więź między matką i dziecko. Klasyczna relacja matka-dziecko jest wzmocniona niemal w przewrotny sposób przez tę postrzeganą potrzebę matki do ciągłego angażowania dziecka twarzą w twarz, aby kontakt z zewnętrznym słowem z „innym” nie zaszkodził relacji.

Nie udając, że powyższa analogia jest dokładna lub kompletna, powiedziałbym, że radykalna innowacja, nigdy nie nakazana przez Sobór ani przez żadną księgę liturgiczną, odprawiania Mszy z księdzem twarzą do ludu, zmieniła rolę kapłana podczas Mszy ojciec, który prowadzi swój lud do złożenia Ofiary Ojcu, matce, której kontakt wzrokowy i liturgiczne paplaniny z ludem i której czasami celowo głupie zachowanie, jakby lud był niemowlęciem, sprowadza swoją rolę jako kapłana do roli matki niemowlęcia. To zredukowanie zgromadzenia do niemowląt, które są zmuszone patrzeć na matkę-kapłan, uniemożliwia im spojrzenie poza nią na Boga, który jest czczony w obecności kosmicznej ofiary Chrystusa.

Używając innej świeckiej analogii: Msza skierowana do ludzi sprowadza się do apelu szkoły średniej, gdzie każdy ma do odegrania rolę pod kierunkiem kapłana jako Matki Przełożonej, która dba o to, by wszystko przebiegało gładko. Niektórzy liturgiści określają to jako wymiar „horyzontalny” liturgii, w przeciwieństwie do wymiaru „pionowego”, który zapewnia poczucie transcendencji. Jest to ostatecznie pusta rozmowa, ponieważ zakłada, że ​​liturgia jest pod kontrolą kapłana i usługujących, a jedną z ich funkcji jest upewnienie się, że oba wymiary są obecne i w jakiś sposób są w równowadze.

Jasne jest, że całe to podejście głęboko zaprzecza „daności” liturgii i jej koncentracji na kulcie Boga w uwielbieniu i ofierze. Rubryki Novus Ordo zachęcają do tego radykalnie nietradycyjnego rozumienia liturgii poprzez ciągłe osłabianie jej instrukcji rubrycznych słowami takimi jak „lub innymi słowy”, „lub w inny sposób” i „lub jak to jest w lokalnym zwyczaju”. Zupełnie pomijając romantyczne spojrzenie wstecz na frazę św. Justyna Męczennika w odniesieniu do celebransa, który składa dziękczynienie „według jego możliwości”[13] jako jakoś normą; zupełnie pomijając wątpliwe pojęcie wyobrażania sobie, że kapłan jest w stanie zaczerpnąć z Tradycji lub z własnego poczucia liturgii, aby uzupełnić lub wypełnić to, co rubryki nakazują powiedzieć i zrobić: to rozumienie liturgii przez „zgromadzenie licealne” uniemożliwia katolicki kult tak, jak jest to rozumiane w Tradycji. Tradycja bowiem rozumiała podstawowe znaczenie liturgii jako obejmującego kult publiczny jako obowiązek,officium , obowiązek, który z pewnością opiera się na miłości, ale jednak obowiązek. To właśnie ten tradycyjny sens kultu jako oficium jest uświęcony i uwidoczniony, słyszany i doświadczany w tradycyjnym rycie rzymskim.

Kapłan jest jak Abraham, ojciec Izaaka i ojciec Żydów oraz nasz ojciec w wierze. Największym aktem wiary i uwielbienia Abrahama jako ojca jest prowadzenie swego syna Izaaka na górę, aby złożył go w ofierze w posłuszeństwie Bogu. Idą, każdy zwrócony w stronę szczytu góry. Zapada cisza, z wyjątkiem krótkiego dialogu między ojcem a synem:
I rzekł Izaak do tego ojca Abrahama: „Mój ojcze!” I powiedział: „Oto jestem, mój synu”. Powiedział: „Oto ogień i drewno; ale gdzie jest jagnię na całopalenie?” Abraham powiedział: „Bóg zapewni sobie baranka na całopalenie, mój synu”. Poszli więc oboje razem” (Rdz 22, 7-8, RSV)
To właśnie tutaj pomiędzy Abrahamem i Izaakiem widzimy prawdziwie horyzontalny element uwielbienia, zwięzły i na temat. Wertykalny i pierwotny dialog toczy się między Abrahamem a Bogiem, dialog, który odbywa się w ciszy budzącego grozę posłuszeństwa i wiary.

Ta rola virwiary różni się radykalnie od kapłana, który wierzy, że jego zadaniem nie jest prowadzenie ludzi do ołtarza Ofiary, ale raczej prowadzenie z nimi dialogu i sprawienie, by „zrozumieli, co się dzieje”. Następnie Modlitwa Eucharystyczna, z jej całkiem krótkim dialogiem między kapłanem a ludem, staje się kolejnym przedłużeniem dialogu-przekomarzania się kapłana. Tutaj nie ma wspólnego wejścia na górę; nie ma wspólnego zwrócenia się do Pana; zamiast tego jest straszny i ogłupiający zastój protekcjonalnej i apodyktycznej matki, próbującej połączyć się ze swoim dzieckiem, a tym samym niszczącej wolność dziecka do wchodzenia na górę Boga.[14]

Zanim przejdę do ważnej kwestii ciągłości rytu Novus Ordo z tradycyjnym rytem rzymskim z punktu widzenia dewirylizacji liturgii, pragnę przedstawić uwagi na temat dwóch praktycznych rezultatów dewirylizacji liturgii i kapłana. Pierwsza jest taka: muzyka, którą wyprodukowało Novus Ordo, zarówno do oprawy mszy, jak i pieśni do śpiewania podczas liturgii, jest w najlepszym razie funkcjonalna, w najgorszym sentymentalna śmieć, która sprawia, że ​​stare protestanckie hymny ewangeliczne brzmią jak chorały Bacha. Kiedy Msza zostaje zredukowana do samoodnoszącego się zgromadzenia, wtedy muzyka staje się w najlepszym razie jedynie funkcjonalna, w najgorszym czymś, co budzi uczucia ludzi. Ten funkcjonalizm jest oznaką chłodu,

Funkcjonalizm nie może tworzyć wielkiej sztuki ani w muzyce, malarstwie, rzeźbie, ani architekturze. A funkcjonalizm niszczy kult, przynajmniej w tradycyjnym rozumieniu. jako nie irracjonalne, ale z pewnością nieracjonalne.[16] Z punktu widzenia funkcjonalizmu czytania podczas Mszy w Novus Ordo stają się momentami dydaktycznymi, jak przebywanie w klasie, zamiast aktów kultu w tradycyjnym rozumieniu. Ksiądz znów pełni rolę nauczycielki, która nieustannie tłumaczy, co słyszą i widzą jej uczniowie. Zapomnieliśmy, że czytania we Mszy (Liturgia Słowa) są nośnikami Słowa w Liturgii; to nie tylko lekcje, które należy wysłuchać i wziąć sobie do serca. Pochodzą z wnętrzaLiturgii, a nie z katechizmu, któremu przewodniczy „szkolny marm”. Liturgia nie ma charakteru dydaktycznego: jest formą i formą. Wymaga uważności na to, co jest poza słowami, które są śpiewane lub mówione. Pismo Święte we Mszy jest echem Słowa i pełnym czci „przypomnieniem Bogu” tego, co On powiedział i uczynił dla nas w osobie Jezusa Chrystusa. Z funkcjonalistycznego punktu widzenia należy bezwzględnie odłożyć na bok tradycyjny śpiew kościelny, ponieważ w swojej odrębnej, nadanej formie wykracza daleko poza zwykłą funkcję, której celem jest wyniesienie ludzkiego ducha do Boga[17].

Od banalnej i sentymentalnej muzyki Novus Ordo, która jest chorobliwym owocem funkcjonalizmu, który leży u podstaw rytu, przechodzimy do czegoś, co w porównaniu może wydawać się trywialne, ale jest częścią dowodu dewirylizacji księdza: ubioru księdza poza Mszą św. Ubiór księdza, gdy nie pełni funkcji liturgicznej, stał się w pewnym sensie zapożyczeniem ostatnio modnego świeckiego przymiotnika, metroseksualnego. Oznacza to, że jego męskość została zamazana w jego wyglądzie zewnętrznym. Porzucenie sutanny jako normalnego ubioru księdza poza liturgią jest częścią dewirylizacji księdza. Rezygnacja z charakterystycznego stroju jakim jest sutanna i zastąpienie jej czarnym garniturem noszonym z kołnierzykiem urzędniczym lub coraz częściej: z koszulą z kołnierzem z białą patką, którą można zdjąć i włożyć do kieszeni, jest częścią zrzucenia liminalności kapłana. Nie jest już tym, który stoi u progu,limen , ziemi i nieba podczas odprawiania mszy. Ubiór religijny wzorowany na stroju świeckim oswaja go, by stał się zwykłym duchownym, gdzie „-człowiek” oznacza teraz „osobę”, a nie „człowiek”.

Lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte przyniosły bardziej radykalne podejście do ubioru księdza przez tych, którzy byli postrzegani i uważali się za pionierów reform, zwłaszcza w Europie. Nosili płaszcze i krawaty lub czarne golfy, jeszcze bardziej wtapiając się w świeckie stroje osób wokół nich. Wielu europejskich księży nadal ubiera się w ten sposób, albo jako ciągłość ich romansu z sekularyzmem, albo jako próbę dopasowania się do swojej owczarni. Faktem jest, że sutanna, jako tradycyjny strój kapłana, przynajmniej wśród jego ludu, przypomina im, że nie jest on tylko „klerykiem”, ale księdzem, nie tylko „przywódcą religijnym”, ale tym, który składa Ofiarę dla nich, których życie koncentruje się na tej Ofierze i którzy nigdy nie mogą być całkowicie zsekularyzowani. Sutanna jest afirmacją męskości i męskości kapłana. Stoi to w sprzeczności ze światowym wyobrażeniem męskości jako chrząkającego piłkarza lub nieogolonego modelu Armaniego w obcisłych dżinsach lub pewnego rodzaju „ćwierkania”, który emanuje seksualną mocą. Noszenie sutanny to przywdziewanie przez kapłana płaszcza proroka; jest to zewnętrzny znak przyjęcia przez niego tej samotności i oderwania, które są tak integralną częścią tego, co oznacza dla człowieka, vir, bycie księdzem. Sutanna jest symbolem tego dystansu, który naznacza więź między księdzem a jego ludem. Noszenie sutanny to przywdziewanie przez kapłana płaszcza proroka; jest to zewnętrzny znak przyjęcia przez niego tej samotności i oderwania, które są tak integralną częścią tego, co oznacza dla człowieka, vir, bycie księdzem. Sutanna jest symbolem tego dystansu, który naznacza więź między księdzem a jego ludem. Noszenie sutanny to przywdziewanie przez kapłana płaszcza proroka; jest to zewnętrzny znak przyjęcia przez niego tej samotności i oderwania, które są tak integralną częścią tego, co oznacza dla człowieka, vir, bycie księdzem. Sutanna jest symbolem tego dystansu, który naznacza więź między księdzem a jego ludem.

Zdewirylizowany ksiądz myli dystans z arogancją, wyższością, chłodem lub klerykalizmem. Jak na ironię, jest zupełnie odwrotnie. W okresie posoborowym pojawił się klerykalizm, który maskuje się, twierdząc, że ksiądz jedynie „przewodniczy” zgromadzeniu, ale w rzeczywistości przewodniczy wszystkiemu. Ksiądz nigdy nie może być przewodniczącym, bo to jest jak bycie wybrednym organizatorem ślubów. Aby kochać swój lud, ksiądz musi mieć to poczucie oderwania od nich, aby nie stać się kolejną kolekcjonerską lalką Kena w obroży[18].

W końcu dochodzimy do najpoważniejszego efektu dewirylizacji liturgii: pozornej i rzeczywistej nieciągłości między Novus Ordo a tradycyjnym rytem rzymskim. Ta kwestia nieciągłości i zerwania była przedmiotem wielu badań i rozmów w ciągu ostatnich kilku lat, z których nie najmniej ważnym jest słynne przemówienie Benedykta XVI do Kurii Rzymskiej z 22 grudnia 2005 roku. Adres odnosi się konkretnie do kwestii hermeneutyki interpretacji Soboru Watykańskiego II, ale ma nadal związek ze specyficznym problemem nieciągłości Liturgii[19].

Znaczenie samego słowa „nieciągłość” często nie jest jasne. Chciałbym poczynić analogię, która, jak sądzę, wyjaśnia, na czym polega ta nieciągłość między dwiema formami rytu rzymskiego[20]. W matematyce istnieją funkcje, które w pewnym momencie nazywane są nieciągłymi. W uproszczeniu oznacza to, że w tym momencie funkcja nie ma wartości. Można powiedzieć, że w tym momencie w funkcji jest „dziura”. Oznacza to dalej, że nie ma sposobu, aby „dostać się” z okresu sprzed nieciągłości do po nieciągłości. Nie można „przejść” przez dziurę w funkcji.

Posługując się tą analogią funkcji, w której występuje dziura, nieciągłość, pomaga nam zrozumieć fakt, że dla przeważającej większości katolików żyjących po „po” stronie dziury, tych, dla których Novus Ordo jest ich jedynym doświadczenie Mszy, strona funkcji, która jest „przed” dziurą, jest im całkowicie obca. Niezależnie od argumentów teologicznych i liturgicznych, które są wysuwane w tej dyskusji o ciągłości, zaskakującym faktem jest to, że dla katolika, który dorastał na Mszy Novus Ordo, tradycyjny ryt rzymski jest czymś obcym i egzotycznym. Ci katolicy nie widzą założonej i bronionej ciągłości. Widzą dziurę tylko jako otchłań i nie mogą zobaczyć ani zrozumieć „przed” strony dziury.

To prowadzi nas do użycia matematycznej analogii w celu dalszego wyjaśnienia, co tak naprawdę oznacza ta nieciągłość między tymi dwiema formami. Funkcje są reprezentowane przez formuły zawierające zmienne. Funkcja, która jest nieciągła, może mieć tę samą „formułę”, która oznacza jej „formę” po obu stronach dziury w funkcji. Ale może zaistnieć sytuacja, w której po tej nieciągłości formuła funkcji zmienia się i teraz zasadniczo pojawia się nowa formuła i forma. Jeśli mamy wierzyć w to, czego doświadczają nasi katolicy podczas celebracji Mszy w dwóch formach rytu rzymskiego, to jest oczywiste, że nie tylko istnieje nieciągłość, dziura; jest też nowa funkcja, nowa formuła, nowa forma po otworze. Nowa formuła wykorzystuje te same zmienne, co stara formuła, ale jest to inna formuła oznaczająca całą nową rodzinę krzywych. . Wygląd, kształt i struktura nowej formy wyglądają i bardzo różnią się od formy przed otworem. Jest to najpoważniejszy problem dla integralności wiary katolickiej widzianej, rozumianej i aktualizowanej podczas sprawowania Mszy świętej[21]. Z jednej strony mamy tradycyjną mszę rzymską, która, używając słów opisujących Regułę św. Benedykta we współczesnym opisie życia tego świętego, jestpotente e strana , potężny i dziwny.[22] Tradycyjną Mszę rzymską można dobrze opisać słowami wstępu do Antiphonale Monasticum w opisie śpiewu kościelnego: „prosta, trzeźwa, czasem może nieco surowa, na pewno piękna, i która wykazuje bardzo silne poczucie linii, w końcu być zdolnym do słodyczy, a przez to. bardzo ekspresyjny, wrażliwy na wszystkie temperamenty i posiadający zdolność do wydobycia najgłębszych uczuć duszy.[23] A z drugiej strony: coś jeszcze – zdewirylizowane i odromanizowane – coś innego .

To właśnie widział kardynał Heenan tego dnia w 1967 roku, kiedy eksperymentalna forma Mszy Novus Ordo była po raz pierwszy celebrowana dla biskupów w Rzymie. Zobaczył tam skutki mentalności funkcjonalistycznej, która nie rozumie ceremoniału i myli prostotę z okrojonym infantylizmem. Widział tam „nowość” Mszy Novus Ordo, nowość, która nie wyrosła organicznie z Tradycji, ale raczej ze specyficznego szczepu teologii liturgicznej, która została założona i zainfekowana racjonalizmem pooświeceniowym. Widział tam dewirylizację liturgii i wiedział, jaki będzie jeden ze skutków Novus Ordo dla Kościoła: wyraźny spadek frekwencji we Mszy św. Żył wystarczająco długo, aby zobaczyć początek utraty poczucia sacrum.

Ks. Cipolla jest przewodniczącym wydziału klasycznego w Brunswick School w Greenwich, CT oraz wikariuszem parafialnym St. Mary's, Norwalk, CT

 

[Głęboko dziękujemy ks. Cipolla za ten ekskluzywny wkład w Rorate caeli . Artykuł nie powinien być przesyłany w całości. Wspominając lub cytując fragmenty tego artykułu, zawsze podaj źródło i link. ]

 

Uwagi:

 

[1] Evelyn Waugh i John Carmel Cardinal Heenan, A Bitter Trial, wyd. (South Bend: St. Austin Press, 2000)

 

[2] Tamże, 70

 

[3] Ważną kwestię ważności nałożenia Novus Ordo i skutecznego zakazu Mszału rytu rzymskiego z 1962 r. podniósł sam Josef Ratzinger w Duchu liturgii (San Francisco: Ignatius Press, 2000). ) 165–66. Wydaje się, że odpowiedź na to pytanie zawarta jest w promulgacji Summorum Pontificum i towarzyszącym jej liście do biskupów. Pytanie nie brzmi, czy Papież może wydać zreformowany Mszał. Św. Pius V z pewnością zrobił to w odpowiedzi na Trydenta. Pytanie brzmi, czy papież może narzucić Kościołowi nową formę Mszy i znieść tradycyjny ryt rzymski. Kultowe zrozumienie władzy papiestwa przejawiane przez Pawła VI i podpisywane przez tych, którzy zachęcali go do zniesienia tradycyjnego rytu rzymskiego, oraz przez biskupów, którzy przystąpili do tego śmiałego posunięcia:

 

[4] Cezar, De bello Gallico, 1,1

 

[5] Kardynał Heenan poprzedził swoją uwagę uwagą, że nie znał nazwisk tych, którzy zaproponowali nową Mszę, ale było dla niego jasne, że niewielu z nich kiedykolwiek było proboszczami.

 

[6] Nie należy mówić o ludziach będących na liturgii, ale raczej w liturgii. Liturgia jest czymś wprowadzonym, a nie czymś obserwowanym, wymyślonym lub powołanym do życia przez zgromadzony lud.

 

[7] Sacrosanctum Concilium 10: „Mimo to liturgia jest szczytem, ​​ku któremu zmierza działalność Kościoła; jednocześnie jest chrzcielnicą, z której płynie cała jej moc”.

 

[8] O ontologicznej naturze seksualności zob. Angelo Scola, „Tajemnica ślubna: perspektywa dla teologii systematycznej?” Komunia 30 (lato 2003)

 

[9] Ten esej nie podejmuje próby odniesienia się do słownej treści rytu Novus Ordo, na przykład radykalnych zmian w kolektach i modlitwach ofiarniczych. Ważne i na swój sposób druzgocące wyniki badań dr Lauren Pristas w serii artykułów oraz w mającej się wkrótce ukazać książce poświęconej rewizjom dokonanym przez posoborowe Konsylium Kolekt Mszy są dowodem na racjonalistyczną i modernistyczną politykę rewizji, która doprowadziła do powstania nowych zgromadzeń we Mszy Novus Ordo. Politykę tę można dobrze zrozumieć w kategoriach „dewirylizacji”. Lauren Pristas, „Oracje z Mszału Vaticanum II: Zasady dotyczące rewizji”, Communio 30 (zima 2003) 621-653; „Zasady teologiczne, które kierowały redakcją Mszału Rzymskiego 1970”, The Tomist 67 (2003) 157-95; „Kolekty na niedzielnej mszy: An Examination of the Revisions of Vatican II”, Nova et Vetera, 3:1 (zima 2005) 5-38. Zobacz także Aidan Nichols, Patrząc na liturgię (San Francisco: Ignatius Press 1997). Ta krótka książka jest wciąż najlepszym źródłem zrozumienia racjonalistycznych i antyliturgicznych założeń późno-modernistycznego ruchu liturgicznego, który zaowocował formą Mszy Novus Ordo.

 

[10] Temat zniszczenia prawdziwej religii przez zredukowanie jej do zwykłego uczucia przewija się przez wszystkie kazania i dzieła Newmana. Przemówienie Bigletta wygłoszone w Rzymie, kiedy został kardynałem, jest ponownym przedstawieniem tego tematu w kategoriach tego, co nazywa liberalizmem. Ta mowa jest jednocześnie potężna i prorocza.

 

[11] Na ten temat zob. Romano Guardini, The Church and the Catholic oraz The Spirit of the Liturgy (Sheed and Ward: New York 1935), zwłaszcza rozdziały 3 i 9.

 

[12] Trzecia rewizja Ogólnych Wskazań do Mszału Rzymskiego wyjaśnia, że ​​Msza skierowana do ludu nie jest nakazem i że tradycyjna postawa ad orientem jest z pewnością dozwolona. Jedną z wielkich tajemnic posoborowej rewolucji liturgicznej jest to, w jaki sposób Msza skierowana do ludu stała się mandatowa, pomimo jakichkolwiek oficjalnych dokumentów, które to popierają. Szczegółową i bezstronną historię i teologiczne rozumienie „wschodniej” pozycji kapłana i osób w celebracji Mszy św. można znaleźć w Uwe Michael Lang, Turning to the Lord, (San Francisco: Ignatius Press 2009)

 

[13] Św.Justin Męczennik, Apologia. 66-67

 

[14] Guardini, „Prymat logosu nad etosem”, op. cit., 199-211

 

[15] Tę śmiertelną rolę funkcjonalizmu w liturgii omawia i odrzuca Benedykt XVI w zbiorze esejów na temat roli muzyki w liturgii zatytułowanym Lodate Dio con arte (Venezia: Marcianum Press 2010).

 

[16] Guardini, op.cit., „Zabawa liturgii”

 

[17] We Włoszech, gdzie liturgiczny establishment wydaje się nadal oddany funkcjonalizmowi i technokratycznemu podejściu do liturgii, użyto cudownego słowa, aby opisać rozbiórkę liturgii i budynku kościoła do gołej kości: adeguamento. W Lodato Dio con arte Benedykt XVI omawia ten termin i szkodliwe skutki, jakie wprowadzenie adeguamento wywarło na życie liturgiczne Kościoła we Włoszech.

 

[18] Początki tej dewirylizacji księdza można dostrzec w hollywoodzkich przedstawieniach księży, takich jak ten grany przez Binga Crosby'ego w filmie The Bells of St. Mary. Obraz księdza jako dobrego faceta, który pali fajkę i nikomu nie zagraża, udomowionego księdza, który pomaga rozwiać odruchowy antykatolicyzm protestanckiej Ameryki. Można się zastanawiać, ilu młodych mężczyzn zostało odrzuconych od zostania księżmi w ciągu ostatnich czterdziestu lat z powodu strachu, że zostanie księdzem oznaczałoby rezygnację z męskości i męskości.

 

[19] W kwestii nieciągłości rytu Novus Ordo z rytem rzymskim patrz: wstęp Josefa Ratzingera do The Reform of the Roman Liturgy Klausa Gambera, Roman Catholic Books 1993 i Josefa Ratzingera, The Spirit of the Liturgy, . zwłaszcza rozdział dotyczący obrzędu. Szczegółowy przykład konsensusu wśród wielu uczonych, że Novus Ordo jest nieciągły z rytem rzymskim, można znaleźć w materiałach z konferencji liturgicznej, która odbyła się w opactwie w Fontgombault w 2001 roku: Patrząc ponownie na kwestię liturgii, Alcuin Reid, wyd. ., (Farnborough, Anglia: St. Michael's Abbey Press. 2002). Wydaje się, że kwestia nieciągłości została pominięta, całkiem słusznie, ze względów duszpasterskich w Summorum Pontificum i załączonym Liście do Biskupów.

 

[20] Nieciągłość jest kwestią odrębną od ważności formy. Za pewnik przyjmuje się ważność obu form rytu rzymskiego.

 

[21] Pristas, Oracje: W odniesieniu do pracy posoborowego Consilium w sprawie Kolekt Mszy, Pristas mówi o „budowaniu całkowicie nowego miasta”. Godne uwagi jest to, że praca tego uczonego nie wywołała wielkiego niepokoju wśród biskupów, którzy de facto są moderatorami liturgii w swojej diecezji.

 

[22] Flaminia Morandi, San Benedetto: Światło dla Europy (Mediolan: Paoline 2009)

 

[23] " prosta, trzeźwa, a czasem może surowa, elegancka i na pewno firmamissam pokazuje linie w przyszłym dulcibilem i dlatego najbardziej wyraziste, wszystkie podatne na temperaturę, pojemność wystarczająco duża, aby być preferowaną. „Antipbonale monastycyzm (Tournai: Desclée & Co., 1934) s. x

Etykiety: Ciągła Rewolucja Liturgiczna , Zwyczajne-Nadzwyczajne , Summorum Notes

Przez New Catholic o 26.06.2013 12:00:00 

 

================

 

67 komentarzy:

  1. JabbaPapa15:55

    Nie udając, że powyższa analogia jest dokładna lub kompletna, powiedziałbym, że radykalna innowacja, nigdy nie nakazana przez Sobór ani przez żadną księgę liturgiczną, odprawiania Mszy z księdzem twarzą do ludu, zmieniła rolę kapłana podczas Mszy z ojciec, który prowadzi swój lud do złożenia Ofiary Ojcu, matce, której kontakt wzrokowy i liturgiczne paplanianie z ludem i którego czasami celowo głupie zachowanie, jakby lud był niemowlęciem, sprowadza swoją rolę jako kapłana do roli matki niemowlęcia. To zredukowanie zgromadzenia do niemowląt, które są zmuszone patrzeć na matkę-kapłan, uniemożliwia im spojrzenie poza nią na Boga, który jest czczony w obecności kosmicznej ofiary Chrystusa.

    To twierdzenie jest niezwykle przekonujące.

    Odpowiedź

     

     

  2. jasoncpetty16:28

    Czy istnieje gdzieś opis tego, jak wyglądało i brzmiało to pierwsze Novus Ordo w Kaplicy Sykstyńskiej? Słyszałem, że było to w całości po włosku i przypuszczalnie było to ad orientem, ale....coś jeszcze?

    Odpowiedź

     

     

  3. Nieznany16:38

    To jeden niesamowity esej. To zdanie doskonale opisuje stan tak wielu liturgii NO:

    „…zastąpienie męskiej obiektywności, niezbędnej dla publicznego kultu Kościoła, miękkością, sentymentalizmem i personalizacją skupioną na macierzyńskiej osobie kapłana”.

    W dużym mieście, w którym mieszkam, w centrum miasta znajdują się ośrodki mszy, które przyciągają od 80 do 100 osób na codzienną mszę, ale tylko około 10-15 z nich to mężczyźni. Reszta to WSZYSTKIE kobiety. Księża NO wyjaśniają, że kobiety są „bardziej religijne”. Wątpię. Dziesięciolecia zniewieściałej kultury kościelnej mają swoje skutki. Można by pomyśleć, że biskupi i księża coś zrobią, biorąc pod uwagę fakt, że exodus mężczyzn spowodował - i spowoduje - spadek powołań zakonnych i kapłańskich.

    Odpowiedź

     

     

  4. Nieznany16:39

    To jeden niesamowity esej, niesamowity, ponieważ zawiera w słowach dokładnie to, co widziałem i zaobserwowałem na temat NIE. Zdecydowanie warte ponownego przeczytania.

    Odpowiedź

     

     

  5. powrót do przyszłości16:55

    Kiedy skończy się ta katastrofa eksperymentu? Bardzo dobrze napisane. Ojciec Cipolla i pozostali wspaniali księża w kościele Najświętszej Marii Panny wykonali wspaniałą pracę, pomagając przywrócić tradycję.

    Odpowiedź

     

     

  6. powrót do przyszłości17:01

    @Aloysius, w zeszłym listopadzie byłem w Rzymie i poszedłem na małą mszę w kościele Santissima Trinita dei pellegrini, prowadzonym przez FSSP. Poszedłem z kuzynem. Była w szoku, bo była tam jedyną kobietą. Nigdy wcześniej tego nie widziała.

    Odpowiedź

     

     

  7. Burt17:05

    Nie wiedząc, dlaczego i co doprowadziło kardynała Heenana do jego przepowiedni, myślę, że okazało się, że miał rację. Odwiedziłem Irlandię w 1979 roku (jestem z Anglii), kiedy poszedłem na mszę podczas mojej podróży na szmaragdową wyspę, można było zauważyć, że wielu mężczyzn z radością gromadziło się tuż za drzwiami kościoła, podczas gdy ich żony i córki uczestniczyły Msza. Nie wiem oczywiście, czy ta tendencja była powszechna przed Novus Ordo. Heenan był oczywiście Irlandczykiem, więc być może jego stwierdzenie pochodzi z irlandzkiej wrażliwości (tak jak było. Ziemia, która była katolicka od najwcześniejszej historii, tak łatwo porzuca swoją katolicką wiarę od VII i jest to Novus Ordo. Czy hierarchia spróbuje naprawić sytuację ?

    Odpowiedź

     

     

  8. Ramadan17:08

    Fantastyczne, dosłownie fantastyczne?

    Odpowiedź

     

     

  9. Alfons Jr.17:09

    Niestety, wielu mężczyzn jest całkiem zadowolonych z wielobranżowego charakteru Novus Ordo i otaczającej go kultury. Na przykład ten facet jest w pełni zaangażowany w kampanię emaskulacji:

    .be

    Odpowiedź

     

     

  10. Supertradmum17:24

    Znakomicie i ten komentarz Heenana był w sieci w przeszłości na innych blogach. Jako kobieta chcę jednak powiedzieć, że wielu z nas też nie lubi NIE. Nie tylko mężczyźni mogą być racjonalni i obiektywni, doceniając wzniosłość raczej pionowego niż poziomego ruchu TLM. Powodem, dla którego kobiety pozostają przy NIE, jest przytłaczająca zdolność CIERPIANIA z miłości do Chrystusa. Mamy wysoki próg bólu.

    Odpowiedź

     

     

  11. Angelo17:36

    Jest to najlepsza lektura dotycząca różnicy między Zakonem Novus a Mszą św. Piusa VI, jaką kiedykolwiek czytałem. Jest to dla mnie nowy fundament, na którym można budować, ponieważ nie ma dla mnie nic ważniejszego niż Najświętsza Ofiara Mszy. Gdyby każdy katolik przeczytał ten artykuł, mielibyśmy całe rzesze nowych powołań. Dziękuję Rorate Caeli za przekazanie nam tego klejnotu artykułu. Teraz uważam się za usprawiedliwionego używania zatyczek do uszu podczas Mszy Novus Ordo. Zawsze musiałem tłumaczyć innym, że robię to, aby móc czcić Boga Wszechmogącego bez wszelkich zakłóceń. Ten artykuł uzasadnia kapłana tradycjonalistów. Wielu, jeśli nie większość księży Novus Ordo, zostało zarażonych herezją modernizmu, która zaślepia ich na prawdę, jaką przedstawia ten artykuł. Jeśli Kościół musi zachować Novus Ordo, to musi go całkowicie zreformować za pomocą wielkiej reformy. Kościół musi wyeliminować kobiecość z NIE i przywrócić męskość. Ten dzień 24 czerwca 2013 r., Święto Narodzenia św. Jana Chrzciciela, zapisze się w mojej historii życia jako jeden wielki dzień. I nie przesadzam sentymentalnie, zapewniam!

    Odpowiedź

     

     

  12. Brat Jałowiec18:31

    Dziękuję, to świetnie. Wydrukowałem go do przestudiowania i podzielenia się z rodziną. Ks. Cipolla jest imponująco ostrożny, nawet w słowach, które dobiera, by opisać problemy nowej Mszy: termin „feminizacja” liturgii (lub „feminizacja” Kościoła katolickiego) jest nieadekwatny i mylący (a być może obraźliwy dla Naszego Błogosławionego). Lady), termin „zniewieściały” jest lepszy i ostatecznie rozstrzyga się na termin „dewirylizacja”. Będąc wielbicielem szkockiej whisky single malt, zawsze używałem określenia „rozwodniona”, aby opisać ten pomysł. Jeśli zmieszasz ciepło i zimno, oczywiście robisz się letni. Nie chcemy, aby kobiecość została wyeliminowana z Kościoła; nie chcemy, aby męskość została wyeliminowana z Kościoła; nie chcemy jakiejś rozwodnionej kombinacji tych dwóch; pragniemy obu w całej ich mocy i chwale. Czy „oba” nie są typową odpowiedzią katolicką? Chesterton powiedział: „nie chcemy amalgamatu ani kompromisu, ale obu rzeczy na szczycie ich energii”.

    Odpowiedź

     

     

  13. mjh18:57

    Cudowny, wspaniały artykuł. Drukuję go, aby podzielić się z przyjaciółmi, w tym z moim przyjacielem księdzem NIE.

    Odpowiedź

     

     

  14. Marie-Jacqueline19:05

    Ten komentarz został usunięty przez autora.

    Odpowiedź

     

     

  15. Jan19:25

    Wy, którzy prowadzicie tego bloga, jesteście bardzo przysługi dla Świętego Kościoła Katolickiego... Nie mogę dotrzeć do mojej drukarki wystarczająco szybko!!! Nie wolno nam nigdy tracić nadziei!

    Odpowiedź

     

     

  16. Mikrofon19:35

    Dewirylizacja – wątpię, czy spotkałem się z bardziej niszczącym obrazem kryzysu eklezjologii novus ordo. Dziękuję bardzo za udostępnienie tego wspaniałego i pięknego dzieła.

    St. Mary's, Norwalk CT ma to szczęście, że ks. Cipolla jako jego wikariusz parafialny! Niech Bóg błogosławi go, jego parafię i jego pracę.

    Odpowiedź

     

     

  17. Robbie20:12

    Naprawdę podobało mi się to dokładne rozbicie problemów i problemów, które nękają Novus Ordo. Każdy, kto ma taką zdolność, powinien przekazać to dalej kapłanom o otwartych umysłach w nadziei, że może ich to obudzić.

    W szczególności uważam, że sekcja poświęcona muzyce NO pociesza mnie, ponieważ czułem się w ten sposób od jakiegoś czasu. Najczęściej muzyka, której używamy dzisiaj, brzmi tak, jakby pochodziła z hymnu baptystów. W niczym nie przypomina pięknych pieśni, których kiedyś używaliśmy.

    Powiedziawszy to, czasami czuję, że to wszystko na nic. Z Bergoglio, Biskupem Rzymu, na czele, wydaje się, że kręcimy się w stronę wiatraków. Tak, wykorzystanie TLM rośnie, ale wciąż jest to niewielka liczba. Założę się, że 90% lub więcej katolików nigdy nie słyszało o SP, więc większość nie wie, żeby o to prosić.

    Odpowiedź

     

     

  18. Ks. Richard20:27

    Interesujący artykuł. Zastanawiam się nad tym, czy język przewodniczącego i utrata wiary we Mszę jako ofiarę inspiruje nas, kapłanów, do prawdziwego życia łaską kapłaństwa w prawdziwej posłudze/służbie. Czy bycie po prostu przewodniczącym przygotowuje nas na opozycję, prześladowania i męczeństwo?

    Odpowiedź

     

     

  19. Jacobi20:55

    Ten esej powinien być obowiązkową lekturą dla wszystkich seminarzystów, w katolickich, podkreślam katolickich, seminariach. To naprawdę mówi wszystko.

    Odpowiedź

     

     

  20. Mikrofon21:32

    Robbie, W
    przeważającej mierze muzyka słyszana w typowej parafii novus ordo JEST protestancka, a moim zdaniem ponad 90% muzyki sakralnej (sic!) wydawanej w tak zwanych katolickich wydawnictwach jest protestanckie pod względem etosu, jeśli nie zawsze w tekście . Trudno się temu dziwić, gdy widzi się, na przykład, ogromny globalny wpływ samego neokatechumenatu, który jest wyraźnie heretyckim kultem wygodnie trwającym w Kościele. Zadziwia zmysły, ale masz to.

    Szczególnie doceniam ostatni akapit twojego komentarza. Z mojego doświadczenia wynika, że ​​wśród przywiązanych do niego, a nawet zanurzonych w nim i przez niego pielęgnowanych, ruch tradycjonalistyczny często wydaje się być nieco zwrócony do siebie, zapominając o fakcie, że większość praktykujących katolików ledwie wie, nie mówiąc już o zrozumieniu, że SP pod warunkiem, że msza rzymska jest dostępna na mocy prawa dla wszystkich księży, nigdy nie została odwołana i że każdy katolik ma prawo o nią poprosić i nalegać na tę prośbę.

    Dzięki Bogu za blogi takie jak Rorate, które przykuły uwagę wielu segmentów katolickiego życia poprzez niezachwianą wierność tradycjonalistycznej misji, która jest przecież po prostu całą katolicką wiarą. Coś, za co można być wdzięcznym.

    Odpowiedź

     

     

  21. Michael Ortiz22:16


    Doskonały artykuł.

    Jeden drobny punkt dotyczący „Ducha Liturgii” Guardiniego – chociaż ogólnie doskonały, uważam, że Guardini robi zbyt wiele zamieszania wokół czytania mszałów podczas Mszy przez wiernych, jak gdyby było to niezgodne z otrzymaniem Słowa w formie ogłoszonej w liturgii.

    W przeciwnym razie opublikowany przez Ciebie artykuł odpowiada temu, co wydarzyło się nawet w najlepszych parafiach, które stosują Novus Ordo, przynajmniej z mojego doświadczenia.

    Odpowiedź

     

     

  22. Nieznany22:17

    Panie, przepraszam za moje grzechy, które spowodowały, że pozwoliłeś Novus Ordo trwać i rozprzestrzeniać się. Jeśli taka jest Twoja wola, wytrwam, ale proszę, daj mi siłę, abym kochała Cię tak bardzo, jak tylko mogę, moją skończoną i słabą jaźnią; proszę, daj mi siłę, abym zadośćuczyniła za moje przewinienia i te popełnione przez duchownych, i proszę, daj mi siłę do oddania Ci zaszczytu, na jaki zasługujesz w Świętej Liturgii ustanowionej przez Twoich Apostołów. Modlę się także za wiernych katolików, którzy kochają Cię z głębi serca, niestrudzenie pracując nad szerzeniem liturgii poświęconej Tobie przez Twego świętego sługę, św. Grzegorza.

    Amen.

    Odpowiedź

     

     

  23. Jacek22:19

    Z przyjemnością czytałem ks. Wyzywający i skłaniający do myślenia artykuł Cipolli. Nie zgadzałem się ze wszystkim, co powiedział – wydawało się, że projektuje swoją własną interpretację na Formę Zwykłą – ale zgodziłem się z nim w tej kwestii:

    Wiele obrzędów reformacyjnych i poreformacyjnych, w tym niedawne obrzędy Kościoła rzymskiego, dużo czasu mówimy o tym, co się robi, zamiast faktycznie to robić. Katecheza i wyjaśnienia to nie to samo co liturgia i kult.

    Istnieje praktyczny powód, dla którego większość codziennych Mszy w OF ma więcej kobiet w kongregacji niż mężczyzn, w porównaniu z tym, co wydarzyło się przed V2. Poranne msze są po prostu odprawiane później, kiedy większość mężczyzn, zwłaszcza jeśli są żywicielami rodziny, musi być w pracy. Gdy czas na codzienną Mszę św. jest około 6-7 rano, może być obecnych więcej ludzi pracy.

    Co myślisz?

    Odpowiedź

     

     

  24. przepraszam23:56

    Ponownie ks. Cipolla jest martwy w swojej analizie. Dla tych z Was, którzy znajdują się w promieniu 500 mil od Norwalk, CT, warto wybrać się na wycieczkę, aby zobaczyć, co księża, a zwłaszcza pastor, zrobili z tym kościołem. Liturgia, muzyka i nauczanie są prawdopodobnie – bez przesady – najlepsze w Stanach Zjednoczonych. Ks. Cipolla jest jednym z najlepszych homilistów, jakich kiedykolwiek słyszałem. Naucza z niemal proroczą jakością – i nieustannie wzywa trzodę do pokuty, pokuty i świętości.

    Nie może być wątpliwości, że nowa masa jest napędzana przez rodzący się feminizm – nawet asystowanie na takich mszach jest bolesne, biorąc pod uwagę bzdury, które trzeba znosić. Kiedyś nowy przyjaciel mszalny skarcony za mówienie takich rzeczy – przypominając mi, że Chrystus jest obecny na nowej mszy – przypomniałem mojemu przyjacielowi, tak, wiem, i to jest problem – Chrystus zasługuje na coś więcej niż ckliwa muzyka, niebieskowłosy panie pędzące do ołtarza i swobodne kazanie "Jestem OK, twoje OK".

    Panie, ześlij nam heroicznych księży, takich jak ks. Cipolla.

    Odpowiedź

     

     

  25. Nieznany1:48

    @ Jack:

    Możliwe, że wszyscy panowie pracują, żeby położyć jajka i mleko na stole, a więc nie na codziennej mszy. Możliwe, że mężczyźni są poza domem, aby głosić „społeczną” ewangelię.

    I znowu, prawie wszyscy na typowej codziennej mszy w parafii Novus Ordo są na emeryturze. Kobiety zazwyczaj przeżywają mężczyzn o kilka lat.

    Myślę, że prawdziwym testem jest pójście do tuzina „zwykłych” parafii Novus Ordo z „zwykłymi” księżmi Novus Ordo w „zwykłe” niedziele i „zwykłe” święta nakazane, a następnie policzenie dorosłych mężczyzn i dorosłych kobiet. Przynajmniej w mojej okolicy kobiety znacznie przewyższają liczebnie mężczyzn. (Sugeruję pójście w kolejną niedzielę Czasu „Zwykłego” i Niepokalanego Poczęcia – NIE Wielką Niedzielę ani Boże Narodzenie dla takiej liczby osób).

    Nie wiem, czy ta sama dysproporcja istniała „kiedyś”. Nie żyłem wtedy. Wiem, że prawie każdy film westernowy z końca XIX lub początku XX wieku żartuje z tego, jak kobieta ciągnie mężczyznę do kościoła, by uzyskać jakiś „komediowy” efekt. Może to wskazywać, że kobiety prawie zawsze przewyższały liczebnie mężczyzn. Nie znam tak dobrze historii demograficznej mojego Kościoła. Niech Bóg błogosławi was wszystkich!

    – W Chrystusie Jezusie przez Maryję

    Scott Thomas Ramsay


    Święty Tomaszu, Apostoł i Męczenniku, módl się za nami!

    Odpowiedź

     

     

  26. Stephen1:51

    Kolejne miłe wyjaśnienie tego, co się wydarzyło, podążając śladami wielkiego Michaela Daviesa. Oby dobry Ojciec podzielił się swoimi przemyśleniami, jak i dlaczego do tego doszło.

    Odpowiedź

     

     

  27. Marie-Jacqueline2:14

    Ten komentarz został usunięty przez autora.

    Odpowiedź

     

     

  28. Roberto Hope Sanchez Ulepszony7:07

    Kiedy byłem małym chłopcem pod koniec lat czterdziestych i na początku lat pięćdziesiątych, chodziłem na mszę do jedynego kościoła, jaki był w małym miasteczku, jakieś dwie godziny drogi od Mexico City. W tamtym czasie nadal panował zwyczaj: mężczyźni siedzący po jednej stronie nawy, a kobiety i małe dzieci po drugiej. Pamiętam, że obie strony przejścia były równie zapełnione i nawet niektórzy mężczyźni, którzy nie mogli znaleźć miejsca lub woleli słuchać masy w ten sposób, stali z tyłu.

    Nie słyszałem tam mszy od wielu lat, więc nie mogę powiedzieć, czy zmienił się tam skład frekwencji damsko-męskiej, ale mogę powiedzieć, że tam, gdzie moja rodzina i ja obecnie uczymy katechizmu dzieci i dorosłych w niedziele w małej kaplicy w bardzo biednej dzielnicy Monterrey, gdzie mówi się o mszy Novus Ordo, około 60% uczestników mszy to kobiety, około 25% to dzieci płci męskiej lub nastolatków, około 10% to starcy, a reszta to mężczyźni w średnim wieku. Prawie żaden młody mężczyzna nie uczęszcza tam na mszę.

    Muszę dodać, że oprócz tej mszy chodzę także na mszę do kaplicy FSSPX w takie niedziele, kiedy tam odprawiana jest msza lub na mszę diecezjalną w formie nadzwyczajnej w niedziele, kiedy jej nie ma. W każdym z nich stosunek mężczyzn do kobiet wynosi mniej więcej 1 do 1.

    W kościołach położonych w wyższej klasie średniej i zamożnych dzielnicach w rejonie Monterrey, gdzie odprawiana jest wyłącznie msza Novus Ordo, proporcja mężczyzn i kobiet wydaje się być z grubsza równa

    Odpowiedź

     

     

  29. Anonimowy8:18

    Znakomicie i ten komentarz Heenana był w sieci w przeszłości na innych blogach. Jako kobieta chcę jednak powiedzieć, że wielu z nas też nie lubi NIE. Nie tylko mężczyźni mogą być racjonalni i obiektywni, doceniając wzniosłość raczej pionowego niż poziomego ruchu TLM. Powodem, dla którego kobiety pozostają przy NIE, jest przytłaczająca zdolność CIERPIANIA z miłości do Chrystusa. Mamy wysoki próg bólu.

    Condivido. E non è solo solidarietà femminile, ma convinzione ed esperienza.

    Anche a Roma, tutte le Messe tradizionali vedono una maggioor frequenza di uomini che di donne. E 'un fenomen che si è evidenziato fin dall'inizio.

    Odpowiedź

     

     

  30. Nowy katolik10:20

    Dziękuję, mikrofonie. Kiedy obecne pokolenie starszych kobiet (tych, które cierpią i tych, które lubią bałagan) odejdzie, pustka kościołów w Europie i Ameryce Północnej (i dużej części Ameryki Łacińskiej) zadziwi świat.

    Ale masz rację: kobiety są w stanie znieść znacznie więcej (bzdury, ból, cierpienie) niż mężczyźni, kolejna z tych wspaniałych cech, które Bóg stworzył, aby odróżnić każdą płeć (nie „płeć”!).

    NC

    Odpowiedź

     

     

  31. Jacek13:38

    Czy mogę zasugerować, że do stworzenia uniwersalnego Ołtarza Krzyża potrzebne są zarówno poziomy, jak i pionowe?

    Idealnie, Ofiara Eucharystyczna nie jest ani pozioma, ani pionowa, ale jedno i drugie.

    Odpowiedź

     

     

  32. Nieznany13:48

    Nie dbam o myślenie. Po pierwsze, jak powiedziała supertradmom, żartujesz, że kobiety to lubią? Idioci to lubią. Arcybiskup Lefebvre powiedział, że powinniśmy używać terminów filozoficznych do określania błędów, a nie nacjonalistycznych terminów używanych przez tego, do kogo pisał, „błędu niemieckiego” itp. Lefebvre powiedział, że powinniśmy używać terminu liberalizm, a nie tagów narodowych, i myślę, że przez rozszerzenie jest tak samo tutaj. Novus ordo jest protestanckie. Doprowadźmy ICH do szaleństwa, zamiast obrażać kobiety, nakładając na nas novus ordo. Takie podejście jest rewelacyjne, stary baner sex sex sex. Styczeń, blog White Lily i późno, aby zobaczyć ten post.

    Odpowiedź

     

     

  33. Magdalena14:01

    Mam szczęście, że mój obecny pastor jest „męskim mężczyzną”.
    Mamy kantorów płci męskiej itp., a także wiele młodych rodzin. Jednak wciąż jest wiele żon, które przychodzą na mszę same. Szczególnie starsi mężczyźni przychodzą w szortach lub dżinsach i wychodzą wcześnie.

    Wciąż mamy ministrantki małych dziewczynek, co jest błędem i wyglądają głupio w sanktuarium. To armia pań z być może jednym mężczyzną, który jest EMHC. A piosenki nie pochodzą z hymnu baptystów, ale z Oregon Press i KLOVE. Fuj. Zastanawiamy się nad sobą lub jak jesteśmy Bogiem.

    Miałem smutne doświadczenie księdza geja, co jest okropną rzeczą… weźmy pod uwagę feminizację!

    Odpowiedź

     

     

  34. Geremia16:20

    Przypomina mi to ks. Ripperger, FSSP, mówi w jednym ze swoich przemówień , że widział kościoły, w których żony i dzieci są w środku, a ich mężowie palą na zewnątrz, ale byłoby lepiej, gdyby żony były na zewnątrz, a mężowie w środku, i oczywiście najlepiej gdyby wszyscy byli w środku. Mężczyźni muszą być przywódcami duchowymi, a nie delegować swoich obowiązków.

    Wykastrowany („dewirylizowany”) Novus (dis)Ordo obala Boży porządek.

    Odpowiedź

     

     

  35. Dan Hunter16:32

    Poszedłem na nabożeństwo luterańskie, wiele lat temu, zanim się zorientowałem, że pójście na nie może być grzeszne,
    a nabożeństwo luterańskie było bardzo podobne do większości Novus Ordii [?], na których byłem, z wyjątkiem tego, że było bardziej „pełne czci”.

    Odpowiedź

     

     

  36. Marie-Jacqueline17:01

    Ten komentarz został usunięty przez autora.

    Odpowiedź

     

     

  37. Geremia17:20

    Ponieważ większość księży nadużywających dzieci to osoby homoseksualne / zniewieściałe (por. to ), a wykastrowana liturgia powoduje, że ksiądz jest zniewieściały, ten artykuł dostarcza niezbędnego ogniwa w związku między Novus (dis)Ordo a kryzysem efebofilii księży.

    Odpowiedź

     

     

  38. Małgorzata17:58

    Jako niedawno nawrócony doceniam tę perspektywę nieciągłości między zwyczajną i nadzwyczajną formą rytu rzymskiego. Czy byłoby pomocne w osiągnięciu celu papieża Franciszka, jakim jest pozostawienie obu formom życia, zgadzając się na używanie tytułów określonych przez papieża emeryta Benedykta XVI? Teologia Ciała Błogosławionego Jana Pawła II daje dalsze spojrzenie na kapłana jako vir jako wspólny cel katolików z obu wspólnot.

    Uznałem, że obrona liturgicznej łaciny w artykule jest z natury bardziej zgodna z księdzem jako vir, zagadkowa. Jeśli liturgia służy po części do zapłodnienia wiernych, to czy ich zdolność do przyjmowania nie powinna być wzmocniona przez pełniejsze zrozumienie ich języka ojczystego?

    Odpowiedź

     

     

  39. Duns19:57

    Sporo rzeczy po prostu nie pasuje do tego artykułu. Wspomnę o jednym – mianowicie o sutannie i księży noszących stroje inspirowane świeckimi:

    Sutanna to dość nowoczesny strój duchowny, wywodzący się z XIX wieku. Bez wątpienia są następstwem modnego wówczas długiego surduta.

    Strój kapłański, choć nigdy nie nadążający za najnowszymi świeckimi modami, bez wątpienia zmieniał się na przestrzeni wieków zgodnie z OGÓLNYMI świeckimi modami. W średniowieczu księża nosili długie pończochy, tak jak było to wówczas popularne, a biały kołnierzyk, który kapłani noszą do dziś, jest prawie na pewno pozostałością wysokiego kołnierza z falbankami, popularnego w średniowieczu, by wymienić jeszcze dwa przykłady.

    Ponadto, w jaki sposób sutanna jest bardziej męska niż garnitur według dzisiejszych standardów? Sutanna przypomina długą spódnicę. Coś, co w dzisiejszych czasach jest ekskluzywną sukienką kobiety. Takie twierdzenie po prostu nie ma sensu.

    Odpowiedź

     

     

  40. Dan Hunter20:34

    Sutanny noszone przez księży to główny znak męskości i męskości.

    Odpowiedź

     

     

  41. Fd21:29

    @Margaret

    "Jeżeli liturgia służy po części zapłodnieniu wiernych, to czy ich zdolność do przyjmowania nie powinna być wzmocniona przez pełniejsze zrozumienie ich języka ojczystego?"

    Spójrz na ten film, To część 2 konferencji prowadzonej przez Ojca Goodwina z FSSP:

    Odpowiedź

     

     

  42. Przybytek Dawida21:39

    Z artykułu: „Aktywne uczestnictwo rozumiane jest jako kontemplacja, jako modlitwa”. i „To jest cisza Mojżesza przed płonącym krzewem, cisza Ojców Pustyni, cisza, w którą wszedł św. Benedykt w jaskini Sacro Speco”.

    Właściwie...

    Tak, ciche modlitwy księdza są dobrą refleksją na ten temat.

    Jednak moim zdaniem, jako tradycyjnego katolika wschodniego, liturgie starożytnych Kościołów Wschodu zaświadczają, że nie powinno to być nadmiernie naciągane, aby narzucić uniwersalne zrozumienie tych wzniosłych porównań jako wspierających sytuację TLM w cichej Mszy, w której wierni rzadko otwierają usta. .

    Wystarczy modlić się Cherubikonem Liturgii św. Jana Chryzostoma, aby zrozumieć, w jaki sposób łaciński TLM rozwinął się inaczej niż reszta liturgii Kościoła. W Liturgii św. Jana Chryzostoma panuje wzniosła cisza. Zachowuje jednak również ducha słów św. Pawła skierowanych do Hebrajczyków:

    „Przez Niego więc składajmy zawsze Bogu ofiarę chwały, to znaczy owoc ust wyznających Jego imię”. (List do Hebrajczyków 13:5)

    Zwróćcie uwagę, że mówi, że „my” ofiarowujemy „owoc ust”.



    Ważne jest, aby unikać przepowiadania chóru „tradowego” i obiektywnie trzymać się Świętej Tradycji. To, co jest autentyczne, nie zawsze jest tym, co „lubimy” lub chcemy usłyszeć. Zasady muszą nami kierować.

    Niech Bóg będzie z wami wszystkimi.

    Odpowiedź

     

     

  43. Ojciec G22:10

    „Sutanny to dość nowoczesny strój duchowny, wywodzący się z XIX wieku. Bez wątpienia wyrastają one z modnego wówczas długiego surdutu”.

    Wow Duns, skąd wziąłeś ten kąsek błędnych informacji, czy po prostu to zmyśliłeś?

    Sutanna istnieje od wieków i po prostu nie pojawiła się w XIX wieku i zdecydowanie NIE była pochodną surdutu. Wręcz przeciwnie. Od początku średniowiecza i wcześniej mężczyźni nosili tuniki o różnej długości. Osoby wierzące nosiły dłuższą tunikę, często ze skróconym lub dłuższym szkaplerzem lub pelerynę z przymocowaną kapturą. Kapłani świeccy z czasem przyjęli ten strój i pozostała długa tunika z krawatami lub guzikami. Jeśli chodzi o strój świecki, w końcu tunika stała się krótsza i ostatecznie przekształciła się w surdut, a następnie we współczesny garnitur.


    Odpowiedź

     

     

  44. Throckmorton P.22:21

    „Jeżeli liturgia służy po części do zapłodnienia wiernych, to czy ich zdolność do przyjmowania nie powinna być wzmocniona przez pełniejsze zrozumienie ich języka ojczystego?”



    Chociaż moja opinia będzie mniejszościowa i na innych mniej cywilizowanych, tradycyjnych forach uznałbym mnie za ukamienowanego, i tak opowiem swoje przemyślenia.

    Dorastałem i nauczyłem się wiary pod koniec lat 40. i 50. (ur. 1941). Zmiany dokonane we Mszy w latach sześćdziesiątych i wcześniej mogły wywołać jakiś wierny alarm, ponieważ większość prawie nie zwróciła na to uwagi. Wyszłam za mąż w 1966 roku i podczas przeprowadzki byłam zaskoczona, gdy znalazłam mały papierowy „mszał”, który był rozdawany na weselu. Ku mojemu zaskoczeniu Msza była po angielsku, z wyjątkiem armaty. Nie pamiętałem zmiany na angielski.

    Włączenie św. Józefa do armaty, porzucenie drugiego Confiteor, Ostatniej Ewangelii i modlitw po Mszy zostały odnotowane i niepopularne – przynajmniej trzy ostatnie. Nie spowodowały jednak, że ludzie przestali uczęszczać na Mszę św. Nie spotkałem żadnego katolika w trzech kaplicach Towarzystwa i jednej niezależnej, do której uczęszczałem od 1991 roku, że te zmiany spowodowały wyobcowanie z Kościoła. (Nie żeby ktokolwiek zaakceptował teraz Mszał z 1966 r., zbyt wiele wydarzyło się w ciągu minionych lat. Ale podczas zmian (1962-1966) nikt nie odszedł)

    . Liturgia Pawła VI i wszystko, co jej towarzyszyło, jest momentem decydującym.

    Odpowiedź

     

     

  45. Długie spódnice22:31

    Duns powiedział:

    „Sutanny to dość nowoczesny strój duchowny, wywodzący się z XIX wieku. Bez wątpienia są one następstwem modnego wówczas długiego surdutu”. BLACK SAILS Moc sutannie Czy aby zwabić jak rybaków Aby zabezpieczyć siatki. Moc sutanny Hebanowy połysk Kadłub odcieni Na pokładzie Boski. Potęga sutanny Kotwica człowieka Umarłego dla świata W jego rozpiętości morza. Siła sutanny Wytrzymałość ważona Przed masztem Długość lnu. Potęga sutanny Żegluje twą duszę na głębsze otchłanie




























    Z płytkiej mielizny.

    Potęga sutanny
    Kapitan czysta
    Rybacy
    Nasze lekarstwo na lądzie.

    Odpowiedź

     

     

  46. Geremia12:40

    ad orientem vs. wózki przeciw matrem … haha. Podoba mi się analogia. ☺

    Odpowiedź

     

     

  47. Anonimowy2:35

    Śmieję się, czytając komentarze do tego artykułu połączone na innym blogu, gdzie ludzie myślą, że ad orientem wystarczy, aby uczynić NIE męskim. Tak, po prostu odwróć księdza - to wszystko rozwiąże!

    Odpowiedź

     

     

  48. Zdrowy rozsądek3:37 AM

    Novus Ordo Missa należy do swojego pierwotnego miejsca, którym jest wieczny dół!

    Odpowiedź

     

     

  49. Barbara5:24

    W końcu zdążyłem przeczytać cały ten piękny artykuł, który jeszcze bardziej podkreśla, dlaczego tradycyjna Msza łacińska jest prawdziwą Mszą katolicką i dlaczego zawsze będzie znacznie lepsza od Nowej Mszy Pawła VI. Dziękuję bardzo ojcze Cipolla!

    Ojciec poruszył wiele ważnych aspektów w tym jednym krótkim eseju, a szczególnie doceniłem jego analogie i komentarz na temat nieciągłości i prawdziwego zerwania między Starym i Nowym Rytem, ​​funkcjonalizmem, łaciną i ubiorem kapłańskim - sutanną.


    Trudno pisać o dewirylizacji kapłaństwa bez rzucenia negatywnego światła na kobiety. Odniesienie ojca do księdza „jako matki-kapłana” lub „szkoła szkolna” i anegdota o „włoskiej mamie” kojarzą się z tą negatywnością. Rozumiem analogie i pasują. Prawdą jest, że sentymentalizm kojarzy się głównie z kobiecością i że to zniszczyło nasz katolicki kult na wiele sposobów, które opisał ojciec – ksiądz (rozmowny ksiądz oznacza rozmowne kobiety) w obliczu ludzi, soczysta i słodka muzyka (i co gorsza – rock). ) służy do pobudzania powierzchownych emocji i niszczenia wszelkiego sensu spotkania z Boską Tajemnicą. Uważam jednak również, że wiele kobiet zraziło się lub też zraziło się tymi rzeczami, więc nie jest to tylko męski niesmak. Nie mogę już znieść tych aberracji Mszy św., zwłaszcza odkąd odkryłem Stary Ryt. . 7 lipca 2007 na zawsze zmienił moje katolickie życie. Dziękuję Papieżowi Benedyktowi XVI!

    Wiem, że są kobiety typu feministycznego, które w pewnym sensie przejęły parafie i forsowały program dydaktyczny i sentymentalny, który opisał ojciec, a ksiądz się z tym zgadza. To był jeden z powodów, dla których przestałem chodzić do mojej obecnej parafii. Mała grupka nachalnych kobiet protestowała we wszystkim i ksiądz ku mojemu rozczarowaniu pozwolił na to. Ci „rewolucjoniści” są zawsze w mniejszości, ale są przekonani i zdecydowani o słuszności swojego błędu. Zawsze tak jest. A ich błędy rozprzestrzeniają się i stają się „normalne”, jeśli są powtarzane wystarczająco często. Czytanie katolickich doświadczeń na tym znakomitym blogu i innych upewnia mnie, że moje doświadczenie nie jest odosobnione.

    Dewirylizacja kapłaństwa została jednak wprowadzona w życie przez mężczyzn. W rzeczywistości – księża! Ach - to rzeczywiście jest zagadka. A mężczyźni odeszli po tym, jak księża zmienili mszę! Nie wszyscy dziękują Bogu.

    Mamy naszych wojowników, takich jak Michael Davies, Von Hildebrand, Muggeridge i Amerio i innych, takich jak dobry arcybiskup Lefebvre (niektórzy nie są tak dobrze znani i na tym blogu przypadkiem?).

    Być może „zmniejszanie boskiego aspektu kapłaństwa”, które Nowa Msza tak skutecznie osiągnęła, jest jedną z głównych przyczyn dewirilizacji kapłaństwa. Kobiety również stały się „od-coś” w tym procesie.

    Przepraszam, że nie kupuję argumentu, że TLM jest męskie, a NIE jest żeńskie.

    Zgadzam się z Supertradmum. Ale dodam tylko, że nie mam sympatii dla katolickich mężczyzn, którzy przynajmniej nie będą próbować być mężczyznami według serca Naszego Pana (przecież oni też mają dostęp do sakramentów) i pozwolić na spustoszenie, które zhańbiło i zabrudziło Sanktuarium Katolickie zbyt długo – czy to księża, czy świeccy. Mogą winić tylko siebie, jeśli Nowa Msza stała się sfeminizowana.

    Przepraszam, to jest takie długie. Jeszcze raz dziękuję Ojcze Cipolla za wprowadzenie porządku i zdrowego rozsądku w Domu Naszego Drogiego Pana. Obyśmy mieli wielu księży takich jak ty, za których moglibyśmy się modlić i wspierać.

    Odpowiedź

     

     

  50. Geremia5:54 AM

    @ Duns : Zobacz strój duchowny i insygnia Kościoła rzymskokatolickiego s. 47 ff. (PDF s. 66 i nast.).

    Odpowiedź

     

     

  51. Zdrowy rozsądek8:05

    Trochę tematu tylko dlatego, że to, co przeczytałem, sprawia, że ​​wciąż kręci mi się w głowie. Nasze wielkie australijskie Biuro Statystyczne wydało niedawno nakaz i uzurpowało sobie najbardziej fundamentalne prawo do prywatności dotyczące intymnej relacji między przypuszczalnie małżeństwem. Więc jeśli jesteś jednym z tych „wybranych” do wywiadu, jesteś zobowiązany pod karą prawa odpowiedzieć na wszystkie te pytania dotyczące przeszłości i teraźniejszości intymnych szczegółów. Jeśli ludzie odmówią współpracy, mogą zostać skazani na karę więzienia i wysokie grzywny. Nie mogłem przejść przez to, jak matka słynnej australijskiej polityk Natasha Stott-Despoja była nękana przez ABS. Widziałem dzisiaj klip i artykuł o Jeffie Rense. JEŚLI TO PRAWDA, niż ostatnia granica, którą jest twoja sypialnia, został zaatakowany przez Wielkiego Brata, który dba o nasze dobro i chroni nas przed terrorystami. Czy nie mamy szczęścia? PROSZĘ, najpierw zweryfikuj jego prawdziwość, zanim skomentujesz!

    Odpowiedź

     

     

  52. Bwangi Kilonzo8:08

    Jako ktoś, kto dorastał w novus ordo i nie uczestniczył w starym rytuale, dopóki nie skończyłem trzydziestki, mogę tylko powiedzieć, że te dwie formy nie są tym samym rytem.

    Odpowiedź

     

     

  53. Zawzięty papista13:53

    Evelyn Waugh napisała później na marginesie wcześniejszego listu z sympatią arcybiskupa (jeszcze nie kardynała) Heenana: „Wrócił do tego wszystkiego”.

    W rzeczywistości warto prześledzić trajektorię zmian pozycji Heenana w latach sześćdziesiątych. Jak piszę w recenzji korespondencji Waugh-Heenan :

    W 1964 roku Heenan pisze: „Postaramy się pamiętać o potrzebach wszystkich – Pops, Trads, Rockers, Mods, With-its i Without-It”. A do 1965 r. znajdujemy go powtarzającego panujące postępowe bromki, zachwalające korzyści płynące ze zmian – takie jak „miliony, które dotychczas były zwykłymi obserwatorami… teraz biorące czynny udział we Mszy” – i posuwając się tak daleko, by porównywać tych, którzy sprzeciwiali się zmianom Rady wobec tych starszych nieszczęśników, którzy sprzeciwiają się „oczyszczaniu ze slumsów”, przez co są zmuszeni „zamienić nędza na czystą przyzwoitość”.

    Odpowiedź

     

     

  54. Brat Jałowiec14:12

    Barbara mówi:
    „Nie kupuję argumentu, że TLM jest męskie, a NIE jest żeńskie”.

    Nic dziwnego, że wysublimowany artykuł generuje wiele ciekawych komentarzy.

    Myślę, że Barbara ma rację, ale nie sądzę też, że to mówi ojciec. TLM zawiera wiele elementów (wśród nich męski i żeński) we właściwej równowadze. NO zawiera mniej elementów, a równowaga nie jest tak dobrze dostrojona (prawie powiedziałem, że wszystko jest w porządku). Elementy męskie są bagatelizowane w NO (podobnie jak w społeczeństwie). Np. bardziej posiłek niż ofiara.

    Błogosław was wszystkich. Tak wiele się tutaj uczę.

    Odpowiedź

     

     

  55. Nieznany17:52

    Zdezorientowany młody ksiądz, który nauczył się tradycyjnej Mszy, próbował powiedzieć naszym młodym ministrantom, że alba jest podobna do sukienki, „ukazując opiekuńczą, kobiecą stronę księdza…”

    Nie wiem, jakie inne aspekty kapłaństwa był zdezorientowany o.

    AMW

    Odpowiedź

     

     

  56. Ojciec G19:00

    „Zdezorientowany młody ksiądz, który nauczył się tradycyjnej Mszy, próbował powiedzieć naszym młodym ministrantom, że alba jest podobna do sukni, „ukazując opiekuńczą, kobiecą stronę księdza…”

    Nic dziwnego, biorąc pod uwagę formację, jaką otrzymuje większość księży nowoczesnych seminariów. Jest to doskonały przykład tego, dlaczego należy zachować ostrożność wobec księży Novus Ordo oferujących TLM. Często przynoszą ze sobą złą formację. Nie chodzi tylko o naukę łaciny, bicie manipularzem i przekraczanie stuły. o wiele więcej, jak powiedział Papież Benedykt XVI… istnieje cała formacja liturgiczna i doktrynalna, która towarzyszy TLM, jak również pewna kultura… tych rzeczy należy się nauczyć i należy je zachować.
    Chociaż powiem, że nie jestem tu pobity, jest wielu dobrych księży Novus Ordo, którzy odprawiają oba obrzędy, są szczerzy i wykonują bardzo dobrą robotę. To powinno dać nam nadzieję...

    Odpowiedź

     

     

  57. UnamSanctam19:49

    zakazać Novus Ordo już teraz!

    Odpowiedź

     

     

  58. Pokój Chrystusa2:56

    Fascynujący esej. Właśnie skończyłem czytać Dei Verbum i mam pytanie. Dzisiaj z ambony NO słyszymy w dużej mierze homilię „w trzech czytaniach”, to znaczy homilie oparte wyłącznie na czytaniach z Pisma Świętego, z niewielką lub żadną ofertą katechezy, apologetyki lub nauczania Magisterium.

    Jak wyglądały homilie przedsoborowe? A na jakich dokumentach opierała się struktura tych homilii?

    W którym momencie „homilia w trzech lekturach” stała się obowiązkową posoborową?

    Dlaczego pytam? W Dei Verbum stwierdza się wyraźnie, że Kościół stoi na trójnogu Pisma Świętego, Świętej Tradycji i Nauczania Kościoła. Nie może być jednego bez pozostałych. W dalszej części dokumentu sugeruje się, aby homilie były „regulowane” przez Pismo Święte. Oczywiście zdaję sobie sprawę z głębokiego piękna i konieczności Słowa Bożego, ale jeśli nasze homilie opierają się wyłącznie na Piśmie Świętym bez korzystania z mądrości pozostałych dwóch nóg trójnogu, Świętej Tradycji i Nauki Kościoła, to można a także uczestniczyć w nabożeństwie protestanckim, gdzie kaznodzieja wygłasza kazania tylko na temat Pisma Świętego.

    Czy ktoś może pomóc w tej historii?

    Odpowiedź

     

     

  59. Ferrotomba12:00

    Bardzo dziękujemy za opublikowanie tego dobrze napisanego artykułu!

    Odpowiedź

     

     

  60. Gabriella13:59

    Myślę, że jedną z oznak wielkości papieża Benedykta jest to, że „zdekryminalizował” starą mszę. Ludzie, którzy wciąż za nią tęsknią, mogą teraz uczestniczyć w mszy łacińskiej bez obawy, że będą w konflikcie z Kościołem. Nigdy nie rozumiałem, jak traumatyczne musiało być przejście do nowej masy. Dostałem mały przebłysk tego po ostatnich zmianach w angielskiej mszy. Zmieniono tylko kilka odpowiedzi, ale są one ciągłą irytacją i często proszę Jezusa o łaskę ich przyjęcia.

    Biorąc to pod uwagę, nie zgadzam się z większością tego artykułu, ale mogę sympatyzować z tęsknotą za powrotem do lepszych czasów. Jeden punkt, z którym całkowicie się zgadzam, dotyczy słabej jakości muzyki używanej podczas liturgii. Uważam, że śpiewanie Glorii i Confiteor jest bardzo niezręczne, jeśli nie wręcz niemożliwe.

    Znak pokoju stał się także czasem niezręczności i zażenowania. Przez wiele lat był to uścisk dłoni wymieniany jako jednoczący znak wspólnoty. Od czasu strachu Saarów, przynajmniej w Ontario w Kanadzie, zamieniło się to w miszmasz błaznów. Najbardziej nienawidzę znaku pokoju z lat 60., który był niezrozumieniem symbolu Churchilla podczas II wojny światowej. Churchill nie podpisywał V dla zwycięstwa, improwizował na tradycyjnym angielskim znaku „up yours”. Potrząsam tylko głową ze smutkiem, gdy widzę całe zbory, które z uśmiechem machają rękami w tym niegrzecznym żartem.

    Wszystko, co zostało powiedziane, moje ulubione liturgie to te, w których uczestniczyli w małych grupach, gdzie istniała prawdziwa jedność jednej wspólnoty łączącej kapłana w ofierze Bogu. Myślę, że to stawia mnie w nowym porządku w zespole.

    Odpowiedź

     

     

  61. Gabriella14:00

    Myślę, że jedną z oznak wielkości papieża Benedykta jest to, że „zdekryminalizował” starą mszę. Ludzie, którzy wciąż za nią tęsknią, mogą teraz uczestniczyć w mszy łacińskiej bez obawy, że będą w konflikcie z Kościołem. Nigdy nie rozumiałem, jak traumatyczne musiało być przejście do nowej masy. Dostałem mały przebłysk tego po ostatnich zmianach w angielskiej mszy. Zmieniono tylko kilka odpowiedzi, ale są one ciągłą irytacją i często proszę Jezusa o łaskę ich przyjęcia.

    Biorąc to pod uwagę, nie zgadzam się z większością tego artykułu, ale mogę sympatyzować z tęsknotą za powrotem do lepszych czasów. Jeden punkt, z którym całkowicie się zgadzam, dotyczy słabej jakości muzyki używanej podczas liturgii. Uważam, że śpiewanie Glorii i Confiteor jest bardzo niezręczne, jeśli nie wręcz niemożliwe.

    Znak pokoju stał się także czasem niezręczności i zażenowania. Przez wiele lat był to uścisk dłoni wymieniany jako jednoczący znak wspólnoty. Od czasu strachu Saarów, przynajmniej w Ontario w Kanadzie, zamieniło się to w miszmasz błaznów. Najbardziej nienawidzę znaku pokoju z lat 60., który był niezrozumieniem symbolu Churchilla podczas II wojny światowej. Churchill nie podpisywał V dla zwycięstwa, improwizował na tradycyjnym angielskim znaku „up yours”. Potrząsam tylko głową ze smutkiem, gdy widzę całe zbory, które z uśmiechem machają rękami w tym niegrzecznym żartem.

    Wszystko, co zostało powiedziane, moje ulubione liturgie to te, w których uczestniczyli w małych grupach, gdzie istniała prawdziwa jedność jednej wspólnoty łączącej kapłana w ofierze Bogu. Myślę, że to stawia mnie w nowym porządku w zespole.

    Odpowiedź

     

     

  62. Mikrofon17:41

    UnamSanctam powiedział,

    zakaz Novus Ordo już teraz!

    Czy możesz sobie wyobrazić?… Cały świat opadłby szczęki! Wraz z tym zbiorowym opadnięciem szczęki z pewnością nastąpiłoby rozluźnienie uścisku świata, który teraz sięga do samego Kościoła. Konfesjonały by się wypełniły. Rozpocznie się ponowna chrystianizacja. Łuski wypadłyby z oczu zaślepionych fałszywą nowoczesnością, ponieważ nic nie jest bardziej starożytne i nowocześniejsze niż Prawda. Modernistyczna herezja zostałaby z konieczności naprawiona przez władzę kościelną. Nawrócenia manifestowałyby się na epicką skalę. Ponownie pojawi się prawdziwa miłość. Ożywiłby się duch misyjny, ożywiłyby się parafie. Piękno zatriumfuje w kościołach, a co ważniejsze, w ludzkich sercach.

    Bez wątpienia fantazyjne myśli.

    Mimo to, nie mam problemu z odczytaniem ich po prostu jako udowodnionej historii potęgi tradycyjnej łacińskiej Mszy – ze smutkiem skontrastowanej z jej żałosnym substytutem.

    Odpowiedź

     

     

  63. GMMF14:40

    Zrobiłem trochę badań na temat cytatu Heenana i w kontekście mówi on o śpiewaniu Mszy, psalmach i hymnach przez kongregację i porównując je do popularnej cichej Mszy. tekst Mszy itp.

    Ta szczególna krytyka odnosiłaby się w równym stopniu do TLM ad orientem ze śpiewem kongregacyjnym. Ks. Argument Cipolli może dojść do tego samego wniosku, co argument Heenana, ale dochodzi tam zupełnie inną drogą.

    Odpowiedź

     

     

  64. Nowy katolik17:12

    Oczywiście: Heenan doszedł do tego intuicyjnie, Autor na podstawie rzeczywistych doświadczeń ostatnich 50 lat – czy też zaprzeczasz feminizacji, jaka dokonała się na całym świecie w składzie laickiej „publiczności” i pozornych postawach duchowieństwo?

    Odpowiedź

     

     

  65. Anonimowy2:10

    Matka-kapłan to wspaniała analogia.
    Wrogowie Chrystusa wiedzieli, co robią przed, w trakcie i teraz po Vaticanum II. To kościół jako całość, który nie mógł lub nie chciał tego widzieć. Czas zebrać wędrujące masy i zamknąć wrota stodoły...

    Odpowiedź

     

     

  66. Gustavo D.16:22

    Własne tłumaczenie na hiszpański: http://elbuhoescrutador.blogspot.com/2013/08/desvirilizacion-y-liturgia-una-aguda.html

    Odpowiedź

     

     

  67. christopher schaefer19:37

    „Lex orandi, lex credendi jest zwykle kojarzone z teologiem z V wieku Prosperem z Akwitanii i zasadniczo oznacza „prawo kultu określa prawo wiary”… wielu liturgistów po Soborze Watykańskim II, mimo że ustnie proklamowali to powiedzenie jako zaklęcia rytualne, wierzyli bardziej w edukację liturgiczną niż samą liturgię jako formującą… wciąż polegają na „większej edukacji”, aby wykonać sztuczkę, to znaczy poruszyć ludzi, zmienić ludzi lub stworzyć wewnątrzkościelny ruch społeczny”. Jednak tym, co zawsze było stałe w całej historii Kościoła, było to, że doktrynalne „idee są jedynie retrospektywnymi opisami tego, co miało miejsce w praktyce rytualnej (kulcie)”. http://blogi.nd.

    Odpowiedź

     
     ============
The correspondence between Cardinal Heenan of Westminster and Evelyn Waugh before the promulgation of the Novus Ordo Mass is well known, in which Waugh issues a crie de coeur about the post-Conciliar liturgy and finds a sympathetic, if ineffectual, ear in the Cardinal.[1]   What is not as well known is Cardinal Heenan’s comment to the Synod of Bishops in Rome after the experimental Mass, Missa Normativa, was presented for the first time in 1967 to a select number of bishops. This essay was inspired by the following words of Cardinal Heenan to the assembled bishops:

At home, it is not only women and children but also fathers of families and young men who come regularly to Mass. If we were to offer them the kind of ceremony we saw yesterday we would soon be left with a congregation of women and children.[2]

What the Cardinal was referring to lies at the very heart of the Novus Ordo form of the Roman Mass and the attendant and deep problems that have afflicted the Church since the imposition of the Novus Ordo form on the Church in 1970.[3]   One might be tempted to crystallize what Cardinal Heenan experienced as the feminization of the Liturgy. But this term would be inadequate and ultimately misleading. For there is a real Marian aspect of the Liturgy that is therefore feminine. The Liturgy bears the Word of God, the Liturgy brings forth the Body of the Word to be worshipped and given as Food. A better terminology might be that in the Novus Ordo rite of Mass the Liturgy has been effeminized. There is a famous passage in Caesar’s De bello Gallico where he explains why the Belgae tribe were such good soldiers. He attributes this to their lack of contact with the centers of culture like the cities. Caesar believed that such contact contributes ad effeminandos animos, to the effeminizing of their spirits.[4] But when one talks about the effeminization of the Liturgy one risks being misunderstood as devaluing what it means to be a woman, womanhood itself. Without adopting Caesar’s rather macho view of the effects of culture on soldiers, one certainly can speak of a devirilization of the soldier that saps his strength and resolve to do what a soldier has to do. It is not a put-down of the feminine. It rather describes the weakening of what it means to be a man.

This is the term, devirilization, that I want to use to describe what Cardinal Heenan saw that day in 1967 at the first celebration of the experimental Mass.[5]    In its Novus Ordo form, what Benedict XVI’s Motu Proprio: Summorum Pontificum somewhat cumbersomely, if understandably, calls the Ordinary Form of the Roman rite, the Liturgy has been devirilized. One must recall the meaning of the word, vir, in Latin. Both vir and homo mean “man”, but it is vir alone that has the connotation of the man-hero and is the word that is often used for “husband”. The Aeneid begins with the famous words: arma virumque cano. (“ I sing of arms and the man-hero.”) What Cardinal Heenan presciently and correctly saw in 1967 was the virtual elimination of the virile nature of the Liturgy, the replacement of masculine objectivity, necessary for the public worship of the Church, with softness, sentimentality and personalization centered on the motherly person of the priest.

The people within the Liturgy [6]   stand in a Marian relationship to the Liturgy: attentiveness, openness, pondering, waiting to be filled. Within the Liturgy it is the priest as father who pronounces, announces and confects the Word so that the Word may become Food for those who stand within the supreme activation of the Ecclesia that is the Liturgy.[7]   It is the priest who offers Christ to the Father, and it is this act that contains the defining role of what it means to be a priest. And so the role of the priest as father makes his role distinct not merely in function but in the very ontology of sexuality.[8]    The priest stands at the altar in persona Christiin persona Verbi facti hominem, and this not merely as homo, which word in a sense transcends sex, but in persona Christi viri: in a sense homo factus est ut fiat vir, ut sit vir qui destruat mortem, ut sit vir qui calcet portas inferi: God became man in order that he might be that man-hero who would destroy death and crush with his own foot the gates of hell.

The devirilization of the Liturgy and the devirilization of the priest for all practical purposes cannot be separated. In what follows I wish, however sketchily and incompletely, first to talk in more specific terms about the devirilization of the Liturgy itself in the Novus Ordo form of the Roman rite. Secondly I will address the the necessary (coming from the devirilized rite) devirilization of the priest using specific examples.

The description of the Roman liturgy using adjectives like “austere”, “concise”, “noble” and “simple,” is commonplace among many who have written about the liturgy in the modern liturgical movement of the twentieth century. Many of these writers, however, have romanticized this austerity of the Roman rite or have used it to further their own agenda of stripping the rite of the organic growth of the ages, labeling such organic growth with censorious terms like “Gallican accretions “or “useless repetitions”. Rather than denoting the Roman rite as austere, an adjective that arguably has puritan overtones, it is better to speak of the masculinity or virility of the traditional Roman rite. To do necessarily demands a definition of masculinity in this context. This is somewhat difficult, and this question needs deeper study. But I will offer several characteristics of the traditional Roman rite that help to explain what I mean about the inherent masculinity and virility in the context of that rite.[9]

First, masculinity is opposed to sentimentality—not to sentiment, but to sentimentality. There is an absence of any trace of sentimentality in the Traditional rite, also called the Extraordinary Form. This is seen in its collects and prayers that are succinct and to the point without sacrificing beauty of language, and in its rubrics that prevent the personality of the priest from inserting his own feelings and choices into the rite itself. If we take note of Cardinal Newman’s insight that sentimentality is the acid of religion, meaning that it destroys true religion, then the rubrics of the Traditional rite are the little purple pill that prevents the reflux of sentimentality into the liturgy.[10]



Secondly, with the traditional Roman Mass there is the full acceptance of silence as the heart of the means of communication with God. Active participation is understood as contemplation, as prayer. The words of the rite are never the point. They are fixed. They always point beyond themselves. It is a commonplace to say that two real friends are those who can be absolutely silent in each other’s presence and know that heart speaks to heart in this silence. This is the silence of Moses before the burning bush, the silence of the Desert Fathers, the silence entered into by St. Benedict in the cave, the Sacro Speco.

Thirdly, there is the fact of the masculinity of the Latin language. This language, unlike the femininity of the Romance languages that are its offspring, is masculine in its terseness, its conciseness, its formality, its difficulty, its lack of pliancy. Even in the hands of a poet like Ovid who certainly understood and so beautifully put in practice the feminine side of Roman poetry, even there the masculinity of the language holds firm against any attempt to make it other than it is.

Fourthly, the traditional Roman rite demands, not merely in its rubrics, but in its very essence, a submission to its form. It demands a suppression of self-actualization. It is something that one chooses to enter, that one never makes over. And that choice always involves something like a heroic casting aside of the self for the greater goal, the telos.

Fifthly, very closely linked to the fourth aspect above, the Liturgy is something given, never made. It is there to be entered into. This aspect is seen more clearly in the Eastern rites where rationalism and sentimentality have never eroded this sense of the God-given-ness of the liturgy—hence it is known in the East as “the Divine Liturgy”. This given-ness does not imply a fossil nor does it deny organic development. Nay rather, this given-ness is like a great house that has been built by the inspiration of the Spirit through the ages and that is there to be entered. The genius and the truth of Roman Guardini’s The Spirit of the Liturgy, which inspired the present Pope, Benedict XVI, so deeply in his own understanding of the Liturgy, assumes this absolute given-ness of the Liturgy, for one cannot “play in the house of the Lord” unless the house is already there to be played in. The priest accepts the prohibition against imposing his own likes and dislikes onto the liturgy. He is willing to be called to remembrance to do what has to be done. He accepts the detachment that the Liturgy imposes, without which one cannot enter into the cosmic Liturgy that transcends time and space.[11]

Sixthly, the liturgy is virile in its understanding of and use of ambiguous gestures like the kiss. The kiss surely finds a secure place in the realm of the erotic. And yet the kiss as a mark of respect and love for the objects used in the liturgy and for those who participate in the liturgy, as in the Kiss of Peace, purify this erotic symbol and raise it to the highest and most objective level of adoration of the presence of God in the Liturgy. I am always amused and befuddled by those who celebrate the traditional Roman Mass without the customary kisses on the grounds that they are somehow “excessive” and prone to misunderstanding. They are never excessive, as Jesus pointed out to Judas when the woman anointed his feet with precious nard. These kisses are prone to misunderstanding only if the Liturgy is shorn of its innate virility.

Finally, the liturgy is virile in its acceptance of the essential aloneness of the priest within the community that are his beloved flock that he loves and for whom he would die if called to do so. The vir priest stands alone at the altar to offer the Sacrifice for his people. He stands in the line of Melchizedek, of Moses, of Saint Paul, of St Augustine and of all those saints who did not fear to be alone with God for and with the Community, especially those who did not fear to experience the aloneness of martyrdom.

It is obvious from the above discussion concerning the masculinity and virility of the liturgy that the devirilization of the liturgy demands and results in the devirilization of the priest. I want now to examine two contexts of the devirilization of the priest: one directly a consequence of the Novus Ordo rite as widely celebrated; the other a consequence of the forgotten essential masculinity-virility of the priest.

There can be no more powerful force for the devirilization of the priest than the modern custom of saying Mass facing the people. Quite apart from its non-traditional nature, quite apart from its foundation in faulty and sentimental appeals to antiquity (against which archaeologism Pius XII warned in Mediator Dei), quite apart from its imposition of a terrible misunderstanding of the essence of the Mass that has made the secondary “meal” aspect of the Mass nearly eliminate the primary aspect of Sacrifice: this custom of saying Mass facing the people as a novelty without the support of Tradition has been one of the primary causes for the devirilization of the priesthood.[12]

On one of my many stays in Italy I noticed that many of the baby strollers were built such that the baby sat in his seat and faced his mother who was pushing the stroller. This seemed strange to me, since in the United States the baby faces the same way as the mother who is pushing the stroller. When I asked a friend about this she told me that too many Italian mothers want to keep constant eye contact with the baby and to be able to smile at the child, talk in baby talk, to make sure the bond is always there between mother and child. The classic mother-child relationship is heightened almost in a perverse way by this perceived need of the mother to constantly engage her child face to face lest contact with the outside word, with “the other” will damage the relationship.

Without pretending that the above analogy is exact or complete, I would assert that the radical innovation, never mandated by the Council or by any liturgical book, of celebrating Mass with the priest facing the people, has transformed the priest’s role at the Mass from the father who leads his people to offer Sacrifice to the Father, to the mother whose eye contact and liturgical patter- banter with the people and whose sometimes deliberately silly behavior, as if the people are infants, reduces his role as priest to that of the mother of an infant. This reduction of the congregation to infants who are forced to look at the mother-priest prevents them from seeing beyond him to God who is being worshipped in the presence of the cosmic sacrifice of Christ.

To use another secular analogy: the Mass facing the people is reduced to a high school assembly where everyone has a role to play under the direction of the priest as Mother Principal, she who makes sure that all things go smoothly. This is described by some liturgists as the “horizontal” dimension of the liturgy, as opposed to the “vertical” dimension that provides the sense of transcendence. This is ultimately empty talk, for it supposes that the liturgy is under the control of the priest and ministers and that one of their functions is to make sure that both dimensions are present and are somehow in balance.

It is clear that this whole approach denies deeply the “given-ness” of the liturgy and its focus on the worship of God in praise and sacrifice. The rubrics of the Novus Ordo encourage this radically untraditional understanding of the Liturgy with the constant weakening of its rubrical instructions with words like “or in some other words”, “or in some other manner” and “or as is the local custom”. Quite apart from the romantic looking back to St Justin Martyr’s phrase with reference to the celebrant of the Mass offering thanksgiving “according to his ability”[13]  as somehow the norm; quite apart from the questionable notion of imagining that the priest is able to draw from the Tradition or from his own sense of Liturgy to supplement or fill out what the rubrics order to be said and be done: this “high school assembly” understanding of the liturgy makes Catholic worship impossible as it has been understood in the Tradition. For the Tradition understood the root meaning of liturgia as involving public worship as a duty, officium, a duty that is certainly based on love, but a duty nevertheless. It is this traditional sense of worship as officium that is enshrined and made visible and heard and experienced in the traditional Roman rite.

The priest is like Abraham, the father of Isaac and the father of the Jews and our father in faith. Abraham’s greatest act of faith and worship as a father is when he leads his son Isaac up the mountain to sacrifice him in obedience to God. They walk, each facing the top of the mountain. There is silence except for the brief dialogue between father and son:
And Isaac said to this father Abraham: “My father!” And he said: “Here am I, My son.” He said: “Behold the fire and the wood; but where is the lamb for a burnt offering?” Abraham said, “God will provide himself the lamb for a burnt offering, my son.” So they went both of them together” (Gn 22, 7-8, RSV)

It is here between Abraham and Isaac that we see the truly horizontal component of worship, brief and to the point. The vertical and primary dialogue is between Abraham and God, a dialogue that occurs in the silence of awe-ful obedience and faith.

This role of the vir of faith is radically different from the priest who believes his job is not to lead the people to the altar of Sacrifice but rather to dialogue with them and to make them “understand what is going on”. Then the Eucharistic Prayer with its altogether brief dialogue between priest and people becomes another extension of the priest’s dialogue-banter. Here there is no walking up the mountain together; there is no turning to the Lord together; instead there is the terrible and stultifying stasis of the condescending and overbearing mother trying to connect with her child and in the process destroying the child’s freedom to walk up to the mountain of God.[14]

Before turning to the important question of the continuity of the Novus Ordo rite with the traditional Roman rite from the viewpoint of the devirilization of the liturgy, I want to offer comments on two practical results of the devirilization of the liturgy and of the priest. The first is this: the music that the Novus Ordo has produced, both for Mass settings and songs to be sung at the liturgy, is at best functional, at worst sentimental junk that makes the old Protestant evangelical hymns sound like Bach chorales. When Mass is reduced to a self-referential assembly, then music becomes merely functional at best, at worst something to rouse the feelings of the people. This functionalism is a mark of the chilling, outdated and anti-liturgical stance of the liturgical establishment that still controls much of the liturgical life of the Church in the Roman dicasteries, in seminaries, in dioceses and therefore in parishes.[15]

Functionalism cannot produce great art, either in music or painting or sculpture or architecture. And functionalism destroys worship, at least as traditionally understood. as not irrational but certainly unrational.[16]   In the functionalist view, the readings at Mass in the Novus Ordo become didactic moments, like being in a classroom, instead of acts of worship as traditionally understood. Again, the priest acts as a school- mistress constantly explaining what her students are hearing and seeing. We have forgotten that the readings at Mass (the Liturgy of the Word) are bearers of the Word within the Liturgy; they are not only lessons to be heard and taken to heart. They come from within the Liturgy and not from a catechism class presided over by a “school-marm”. The Liturgy is not didactic: it forms and in-forms. It demands attentiveness to what is beyond the words that are being sung or said. Scripture within Mass is an echo of the Word and a worshipful “reminder to God” of what He has said and done for us in the person of Jesus Christ. From the functionalist point of view, the traditional chant of the Church must be set aside absolutely, for it goes far beyond mere function in its distinct, given form whose purpose is the elevation of the human spirit to God.[17]

We turn from the banal and sentimental music of the Novus Ordo that is the sickly fruit of the functionalism that underlies the rite to something that may seem trivial in comparison, but is yet part of the evidence for the devirilization of the priest: the dress of the priest outside of Mass. The dress of the priest when not performing a liturgical function has become in a sense, to borrow a secular adjective recently in vogue, metrosexual. That means that his masculinity has been blurred in his outward appearance. The abandonment of the cassock as the normal dress of the priest outside of the liturgy is part of the devirilization of the priest. The dropping of the distinctive dress that is the cassock and its replacement with a black business suit worn with a clerical collar, or, increasingly more common, with a shirt having a white tab collar that can be removed and stuck in a pocket, is part of the shedding of the liminality of the priest. He is no longer he who stands at the threshold, the limen, of earth and heaven when offering Mass. Religious dress modeled after secular dress tames him down to become a mere clergyman, with “-man” now meaning “person” and not “man”.

The nineteen fifties and sixties saw a more radical approach to the dress of the priest by those who were seen to be and thought themselves to be on the cutting edge of reform especially in Europe. They wore coat and tie or black turtlenecks, even further blending in with the secular dress of those around them. Many European priests still dress like this, either in continuity with their romance with secularism or as an attempt to fit in with their flock. The fact is that the cassock, as the traditional dress of the priest, at least among his people, reminds them that he is not just a “clergyman” but a priest, not just “a religious leader”, but the one who offers Sacrifice for them, whose life is centered on this offering of the Sacrifice and who can never be totally secularized. The cassock is an affirmation of the manliness and the virility of the priest. This is in contrast to the world’s notion of manliness as a grunting football player or an unshaven model for Armani in tight jeans, or some sort of “stud” that exudes sexual power. The wearing of the cassock is the priest’s taking on the mantle of the prophet; it is the outward sign of his taking on of that aloneness and detachment that is such an integral part of what it means for a man, vir, to be a priest. The cassock is a symbol of that detachment that marks the relationship between the priest and his people.

The devirilized priest confuses detachment with arrogance or superiority or coldness or clericalism. Ironically quite the opposite is true. The post-Conciliar period has seen the rise of a clericalism that masks itself by claiming that the priest merely “presides” over the assembly but who in fact presides over everything. The priest must never be a presider, for this is like being a fussy wedding planner. To love his people the priest must have this sense of detachment from them, lest he become another collectible Ken doll in a collar.[18]

We finally come to what is the most serious effect of the devirilization of the Liturgy: the apparent and real discontinuity between the Novus Ordo and the traditional Roman rite. This question of discontinuity and rupture has been the subject of a number of studies and talks in the past few years, not the least of which is Benedict XVI’s now famous address to the Roman Curia on December 22, 2005. While it is true that this address treats specifically the question of the hermeneutic of the interpretation of the Second Vatican Council, it still has relevance to the specific problem of the discontinuity of the Liturgy.[19]

The meaning of the very word “discontinuity” is often not clear. I wish to make an analogy that I think makes clear what is involved in this discontinuity between the two forms of the Roman rite.[20]  In mathematics there are functions that are called discontinuous at a certain point. In simple terms, what this means is that at this point, there is no value for the function. We can say that there is a “hole” in the function at this point. What this further means is that there is no way to “get” from before the discontinuity to after the discontinuity. One cannot go “through” a hole in the function.

Using this analogy of a function in which there is a hole, a discontinuity, helps us to understand the fact that for the overwhelming majority of Catholics who live on the “after” side of the hole, those for whom the Novus Ordo is their only experience of Mass, the side of the function that is “before” the hole is totally foreign to them. Whatever the theological and liturgical arguments that are advanced in this discussion about continuity, the startling fact is that for the Catholic who grew up with the Novus Ordo Mass, the traditional Roman rite is something foreign and exotic. These Catholics do not see the continuity that has been assumed and defended. They only see the hole as an abyss and cannot see or understand the “before” side of the hole.

This leads us to use the mathematical analogy to further elucidate what this discontinuity between the two forms really means. Functions are represented by formulas involving variables. A function that is discontinuous may have the same “formula” that stands for its “form” on either side of the hole in the function. But there can be the situation where, after this discontinuity, the formula of the function changes, and there is now essentially a new formula and form. If we are to believe what our own Catholic people experience in the celebration of the Mass in the two forms of the Roman rite, then it is obvious that not only there is a discontinuity, a hole; there is also a new function, a new formula, a new form after the hole. The new formula uses the same variables as the old formula, but it is a different formula denoting a whole new family of curves. . The appearance, shape and structure of the new form look and are very different from that of the form before the hole. This is a most serious problem for the integrity of the Catholic faith as seen and understood and actualized in the celebration of the holy Mass.[21]   On one side we have the Traditional Roman Mass that, using words describing the Rule of St. Benedict in a contemporary account of that saint’s life, is potente e strana, powerful and strange.[22]  The Traditional Roman Mass can be well described in the words of the introduction to the Antiphonale Monasticum in its description of the Church’s chant: “simple, sober, sometimes perhaps somewhat austere, certainly beautiful, and which exhibits a very strong sense of line, finally being capable of sweetness, and, through this. greatly expressive, sensitive to all temperaments, and having the capacity to bring forth the inmost feelings of the soul.[23]  And on the other side: something else-- devirilized and de-Romanized—something else.

This is indeed what Cardinal Heenan saw on that day in 1967 when the experimental form of the Novus Ordo Mass was first celebrated for the bishops in Rome. He saw there the results of the functionalist mentality that does not understand ceremonial and confuses simplicity with a stripped-down infantilism. He saw there the “newness” of the Novus Ordo Mass, a newness that did not grow organically from the Tradition but rather from a specific strain of liturgical theology that was founded upon and infected by post-Enlightenment rationalism. He saw there the devirilization of the Liturgy and knew what would be one of the effects of the Novus Ordo on the Church: a marked decrease in Mass attendance. He did live long enough to see the beginning of the loss of the sense of the Sacred. What he did not live to see is the devirilization of the priesthood and its disastrous consequences in lack of vocations and personal unfaithfulness to chastity and celibacy.

Fr. Cipolla is Chairman of the Classics Department at Brunswick School in Greenwich, CT, and parochial vicar of St. Mary’s, Norwalk, CT

 

[We deeply thank Fr. Cipolla for this exclusive contribution to Rorate caeli. Article should not be reposted in its entirety. When mentioning or quoting excerpts from this article, always include source and link.]
 

Notes: