+++
O Królestwo Chrystusa Króla w Alei Zasłużonych na Powązkach.
Militia Sacra. Rycerze w habitach w obronie Grobu Chrystusa
Na hucpie gwizdać wolno, a na hucpie wymierzonej w nasze prawa czy porządek, wolno nie tylko gwizdać przeciw hucpiarzom, ale i bić ich po mordach – o ile to wystarczy, a to w zależności od naszej oceny skali tej hucpy.
Na Powązkach hucpiarze Jaruzelski i jego banda zasłużyli nie tylko na gwizdy, lecz na najwyższy wymiar kary, bo stawką jest Duch i Etos naszego Narodu, które to tam zostały doszczętnie sponiewierane i to na oczach milionów, i tak ma pozostać jako symbol zwycięstwa Jaruzelskiego nad jego ofiarami.
Do tych hucpiarzy należy Kazimierz Nycz, który dopuścił do zbezczeszczenia Katedry Wojska Polskiego poprzez zezwolenie na mszę-pośmiewisko, oraz Gronkiewicz Waltz, która zezwoliła na wygrzebanie dziury w gruncie na Cmentarzu na Powązkach i wsadzenie tam urny z popiołem z rusztu po spalonym trupie bandyty Jaruzelskiego.
Była to oczywista profanacja Narodowej Pamięci oraz szczątków tam anonimowo spoczywających ofiar kaźni żydowskich na znamienitych Polakach. Są to masowe groby-śmieci, gdzie Święci Bohaterowie zostali potraktowani przez żydowskich oprawców jak padlina, którą trzeba zakopać w sposób niemożliwy to późniejszej identyfikacji, jako dopełnienie mordu i poniżenie po śmierci nawet, które ma trwać wiecznie. I tak właśnie zwalczanie tych Wielkich Polaków odbywa się do dziś dnia, a grób Jaruzelskiego to symbolizuje.
Zorganizowanie tego prowokacyjnego pochowku prawie 70 lat po zabójstwach na Bohaterach – z wielkim marszem świń kraczących w hucpiarskim pochodzie jako rzekomi żałobnicy – jest szczytem prowokacji i profanacji. To powinno być przedmiotem zawiadomień do prokuratury, gdzie do pierwszych sprawców poniżenia pamięci Zmarłych i profanacji religijnych należy zaliczyć i Nycza, i Gronkiewicz Waltz, a ich nazwiska należy ująć w zawiadomieniach do prokuratury.
Jaruzelskim już do reszty pohańbiono Aleje Zasłużonych na Powązkach, a nawet cmentarze honorowe jako miejsce naszej Narodowej Pamięci w ogólności. I tylko brutalne usunięcie tej urny może stworzyć warunki do zmycia z nas tej strasznej hańby, która kładzie się cieniem na cały Naród, który na to faktycznie pozwolił. Bo przyzwolenie jest zgodą i trzeba to dosadnie powiedzieć! Urna musi być usunięta, zaś winni tego plugawego cyrku musza być surowo ukarani, a to również celem prewencji. Bo jak było widać, w kondukcie dostojnie szła niezliczona chmara draństwa, które też chce mieć swe honorowe miejsce na dobrym cmentarzu. A niejeden hucpiarz upatrzył sobie miejsce właśnie w pobliżu tego bandyty i jest realna groźba , że takie sytuacje, jak to stało się w ubiegły piątek, będą się powtarzać.
Chodzi tu niewątpliwe o cel znacznie wyższy, aniżeli jedynie dobre miejsce na cmentarzu. Wśród tej zgrai bandziorów rozdrapujących resztki Polski jest dość spora grupa inteligentnych, potrafiących planować ideowych osobników, znających się nie tylko na grabieży i gwałtach, ale rozumiejących zasady wojny psychologicznej i siły symbolu jako jej wielkiego oręża. Dbają oni również o konieczność układania zdarzeń bieżących, które później staną się „historią” – a ma ta być historia sfałszowana, dokładnie dopasowana do ich potrzeb.
To właśnie ze względu na to – przykładanie wielkiej wagi do tych dwóch spraw, podniesiono wielki lament nad faktem głośnych i gwałtownych protestów w trakcie uziemiania urny agenta Wolskiego na Powązkach. Protesty te wymknęły się nieco z pod kontroli reżyserów tego zbiegowiska na Powązkach, bo reżyserka protestów miała faktycznie miejsce. Chyba nikt nie zauważył, że podjęto się przebiegłej, technicznej próby sterowania poziomu i momentu natężenia protestów na cmentarzu. Muzyka marszów i pieśni sowieckich grana nadzwyczajnie głośnio urwała się akurat tam, gdzie protesty powinny być wzmocnione, a nie osłabione, czyli zagłuszacze nie zagłuszyli, ale właśnie wyciszyli protesty. Była to czysta manipulacja tłumami za pomocą przypuszczalnie tych samych krzykliwych środowisk, które głośno krzyczą o zamachu w Smoleńsku, a milczą o losach delegacji na Okęciu lub wcześniej – czym skutecznie odwracają uwagę społeczeństwa od sedna sprawy. Są to przypuszczalnie te same środowiska, ci sami ludzie i ci sami płatnicy. Zauważmy, że policja spisywała i aresztowała niektóre osoby jedynie tylko ze względu na ich wygląd. Ale megafonów z głośną muzyką nikt nie niepokoił. Megafony z głośną muzyką łatwo było znaleźć i jeszcze łatwiej przerwać ich głośne nadawanie, do czego są pomocne proste przepisy prawne, których policja nie wyegzekwowała i megafonów nikt nie ruszał. To znamienne, łatwo rzucające się w oczy.
W manipulacji z megafonami i atmosferą w „opozycji do pochowku” chodzi tu znany stary zabieg socjotechniczny, polegający na kontroli tłumu poprzez kontrolowanie pewnych reakcji zbiorowiska, które ostatecznie trzeba zogniskować na pewnej formie uznania tego lub tych, którzy tu mają wyłączne prawo głosu, decyzji. W komunie było hasło: „socjalizm „tak”, wypaczenia „nie”, czyli ludzie popsioczyli, sekretarz POP przejął wnioski , które „będą rozpatrzone pozytywnie w miarę możliwości”, potem udobruchany motłoch rozchodził się do pakamer i był spokój do ew. następnego razu. A następny raz już tak szybko nie nadchodził , bo w trakcie poprzednich rozruchów zidentyfikowano „wichrzycieli”, w stosunku do których podjęto stosowne środki.
Podobnie jest obecnie, np. ze wzrastającą powszechnie manią pisania petycji i protestów. Aby prowokować rozwój tej formy bezpiecznej kontroli nad motłochem, stwarza się ciągle próby prowokacji, przeciwko którym urządza się automatyczne kontr-petycje. l tak– np. obecnie ma być jakiś występ publiczny z antyewangelią w Poznaniu. Społeczeństwo zamiast zastosowania zwyczajowego prawa kodeksu karnego w stosunku do autorów samej jedynie tylko propozycji, bo jest to równe wywoływaniu niepokojów społecznych lub malwersacji społecznego ładu, energii czy spokoju, a co jest w cywilizowanych krajach karane, pisze w to miejsce durne petycje, uprawomocniając tym niejako ewidentnie bezwstydne władze lokalne i – tu w tym przypadku – pozwalając zrównywać satanistów z normalnymi ludźmi.
Zupełnie podobnie było na Powązkach, świnie klasy Urbana mogą być krytykowane, a nawet wygwizdane, ale wtedy, kiedy powie się motłochowi dość, to ma być dość, inaczej jest to „przekroczenie ram cywilizacyjnych” , „brak szacunku w obliczu śmierci”, etc. Ta demagogia służy właśnie utrzymaniu kontroli nad motłochem, zabezpieczając sobie samemu prawo osiągania wspomnianych dwóch zasadniczych celów: własnej gry symboli oraz wygospodarowaniu przestrzeni na budowanie faktów.
To trudna gra, dość nerwowa. Na Cmentarzu protesty przerosły widocznie przewidywaną skalę skalkulowanego ryzyka i to z tego powodu w tym ważnym momencie – po tych „strasznych gwizdach” na Powązkach – uruchomiono wszystkie prostytutki systemu, tak z prawa, jak i lewa, no i z episkopatu, które to jedna przez drugą ubolewają na tym „niechrześcijańskim” zachowaniem się motłochu.
Odnosi to skutek, bo na różnych forach widać wyraźnie wystraszenie – tą własną, zuchwałą reakcją niewolników, którzy gwiżdżą nie tam gdzie im wolno – i skutkiem tego grzechu widać wyraźnie wstydliwe przepraszające „chowanie się po kątach” – kiedy indziej, oddanych dzielnych bojowców narażających się odważnie na uderzenie wtedy, kiedy nie ma ryzyka, że takowe padnie.
Sprawa jednak jest bardzo poważna i nie powinna być zbyta gwizdami jako formą aktów ostatecznego bohaterstwa, bo to jest śmieszne – a i tak jak widać, już znaleźli się ci, którzy tego żałują i chcą przepraszać. Gwizdy są bardzo ważne, ale to nie wystarcza, a nawet gdyby rzucano cegłami, to i tak środki nie byłyby adekwatne do sytuacji – bo byłby to narzędzia prawne niewystarczające. Tu konieczne są środki walki typowe mężczyznom, bez przebierania się w różne autokajadany autoboleści – co jest typowo damsko-polskie i co Polakom dobrze wychodzi, a co jest częściowo zapożyczone z zachodniego pacyfizmu , tu nad Wisłą dodatkowo ustrojonego w polskie pawie pióro i inne błazeństwa.
To wszystko trzeba odrzucić i sięgnąć do tradycji polskich bojówek okresu międzywojennego. Trzeba iść dwoma frontami:
Po linii formalnej, składać zawiadomienia do prokuratury, żądać od polityków jasnych deklaracji co do okoliczności pochówku Jaruzelskiego; gwizdy – jak każde formy protestu – są w pełni uzasadnione, żaden polityk nie ma prawa powiedzieć tu jakiegokolwiek „ale”. Polityk, który ma „ale”, musi być wciągnięty na czarna listę i wywieszony sieci. (Trzeba umieć odróżnić osobę fizyczną od osoby prawnej. Protesty dotyczyły Jaruzelskiego jako osoby prawnej, która była zbrodniarzem i jako taka nie ma prawa to jakiejkolwiek ochrony, przed społeczeństwem, które tu jest stroną pokrzywdzoną).
Po linii organizacyjnej trzeba budować związki bojowe, gdzie pismaki zawiadomień do prokuratury lub blogerzy powinni pomóc budować legiony (bojówki) w oparciu o kibiców piłkarskich. Kibice to często ludzie bardzo honorowi i ideowi, a którzy zabsorbowani samymi tylko stadionami nie zawsze funkcjonują tak jak trzeba – trzeba im otworzyć horyzonty. Należy się z nimi integrować, budować razem związki siłowe, które będą chronić Naród przed obecną władzą, która jest nielegalnym okupantem, co trzeba podkreślać na każdym kroku!
Należy przystąpić do działania bezzwłocznie, czasu nie ma i nie chodzi tylko o cmentarze, czy jakieś happeningi w Poznaniu, chodzi o całość sytuacji w Polsce, która jest w stanie agonalnym.
Kończąc ten artykuł jednak sytuacją na Powązkach zauważmy, że sprawa zapewne powtórzy się lada chwila. Np. Urban wyraźnie stoi nad grobem, a zanim wyzionie ducha, to niejeden jeszcze raz naszcza do pisuaru, w którym jest wstawiany wizerunek Matki Boskiej. Będzie o tym dumnie głosił, ale kiedy wyciągnie kopyta, to będzie podobnie jak z Miłoszem: pochowek w godnym miejscu. Nycz wystawi mu kwity, że zmarł pojednany z „bogiem” jako najlepszy katolik. A innej opinii o Urbanie nie będzie, bo to żyd, a oni we wszystkim są najlepsi, nawet w katolicyzmie. I tak Urban, jako dobry katolik skończy w Alei Zasłużonych, a to via uroczystości jidysz w Katedrze Wojska Polskiego, bo przecież Urban jakiś czas chodził w mundurze LWP i honory wojskowe mu się należą.
Tak więc na Powązkach szczególnie, a i nieco szerzej – bo to jest wskazane – trzeba być przygotowanym:
– Nie pasywnie lecz aktywnie, bo trzeba atakować, a nie bronić się.
– Nie bezzębnie, lecz zbrojnie, każdy argument musi mieć za sobą siłę fizyczną.
– Nie w zgodnej szerokiej wspólnocie sprzecznych niedołęg, ale w wyizolowanej grupie zdolnej do każdego konfliktu z każdym, kto tylko stanie na drodze.
– Nie razem z kobietami, ale w środowisku wyłącznie mężczyzn.
– Nie z gołymi rękami, ale z pałami w ręku (dosłownie). Bo nic nie uspokaja wroga jak setka zbrojnych mężczyzn – nawet jak są to tylko pały.
– Nie bez symboli, ale z symbolami, z symbolami chrześcijan zbrojnych, Krzyżowców. (Polska nie dała jakiegokolwiek wkładu z Wyprawy Krzyżowe i jest lekcja do odrobienia).
Trzeba pójść do kibiców warszawskich i prosić ich o pomoc. Jakieś zbrojne ramię musi się znaleźć.
Tak nam dopomóż Bóg!
(-) Krzysztof Cierpisz
03-VI-2014
+++
Militia Sacra: o Królestwo Chrystusa Króla w Alei Zasłużonych na Powązkach.