Timothy Fitz. Lichwa w chrześcijaństwie

Autor: Timothy Fitzpatrick
23 czerwca 2019
Recenzja książki Anno Domini

Lichwa w chrześcijaństwie Michaela Hoffmana jest skłaniającym do myślenia i stanowiącym wyzwanie wyjaśnieniem stopniowej akceptacji grzechu śmiertelnego lichwy w Kościele katolickim, skontrastowanego z rzekomym surowym stanowiskiem wobec lichwy pierwszych purytanów – rzekomych spadkobierców średniowiecznego katolicyzmu.

Pierwsze kilkaset stron jest dość proste i ilustruje nauczanie biblijne i wczesnego Kościoła na temat lichwy, które wydaje się bezkompromisowe (zgodnie z tradycyjnym nauczaniem Kościoła pod grzechem lichwy nie jest dozwolona żadna kwota odsetek). Hoffman zaczyna od papieża Medyceuszy Leona X jako początku popadnięcia przywódców Kościoła w apostazję (umiłowanie pieniędzy jest źródłem wszelkiego zła). To Leon X, jak twierdzi Hoffman, stworzył lukę w zakresie umiarkowanych stóp procentowych, ustanawiając instytucję monte di pieta , florenckiego banku, który rzekomo miał zapewniać biednym ulgę od nadmiernych stóp procentowych prosperujących w kraju żydowskich i gojowskich lichwiarzy. Region. Hoffman argumentuje, że luka w przepisach Leona X i późniejszych papieży nie ma żadnego uzasadnienia moralnego i jest sprzeczna z nauczaniem biblijnym. Słuszna uwaga Hoffmana, której trudno się przeciwstawić, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Leon X groził ekskomuniką każdemu, kto publicznie wyraził wątpliwości co do jego bulli z 1515 roku. Jednakże na s. 226 Hoffman wydaje się nieumyślnie stworzyć własną lukę prawną, pisząc: „Niewiele kościołów dzisiaj nawołuje do nieoprocentowania pożyczek przekraczających stopę inflacji…”. W jaki sposób wyjątek Hoffmana dotyczący inflacji jest bardziej dopuszczalny niż wyjątek Monte di Pieta dotyczący obejścia żydowskiego zaciągania pożyczek w drodze niskich opłat wymaganych do utrzymania banku w działaniu? Hoffman pokazuje następnie, że luki prawne ostatecznie doprowadziły do ​​masowej akceptacji różnych form lichwy, prześladowań przeciwnych lichwie dysydentów (w Kościele i poza nim) oraz pożyczania przez Kościół katolicki własnych pieniędzy na procent. Twierdzi, że encykliki postrenesansowych papieży, takie jak Rerum novarum Leona XIII z 1891 r., były jedynie retoryką mającą na celu udobruchanie mas, podczas gdy usankcjonowana przez Kościół lichwa nie słabła.

Druga część Lichwy w chrześcijaństwie podnosi ogólny polemiczny ton książki i podnosi na duchu wczesnych purytanów – w przeciwieństwie do rzekomo krnąbrnych późniejszych purytanów – jako zwiastunów antylichwiarskich i antykapitalistycznych biblijnych praktyk gospodarczych. I nawet gdy wspomina o krnąbrnych protestantach, takich jak krypto-Żyd Jan Kalwin, nie może powstrzymać się od obwiniania ich zezwolenia na lichwę na wpływ „rzymskokatolickich nominalistów”. Wygląda na to, że katolicy ponoszą wyłączną odpowiedzialność za całą lichwę we współczesnym świecie. Hoffman wyraźnie sugeruje, że za nowoczesny lichwiarski kapitalizm odpowiadają przede wszystkim odstępczy przywódcy rzymskokatoliccy, a nie Żydzi czy protestanci. Hoffman upiera się, że ci ostatni zostali niesłusznie uznani za kozła ofiarnego, choć są w to zamieszani. Katolicy muszą być także odpowiedzialni za lukę lichwiarską wczesnych purytanów, z którą Hoffman zdaje się nie mieć problemu, polegającą na zezwalaniu na lichwę w inwestycjach komercyjnych.

„Wcześni purytanie byli najgorszym koszmarem kapitalizmu; sposób, w jaki stały się synonimami jego „ducha”, jest aktem legerdemain wynikającym ze złośliwego uprzedzenia”.

Jednym z takich wczesnych purytanin, do którego często nawiązuje Hoffman, jest John Cotton.

Hoffman zdaje się czuć, że musi – jak sądzę, w imię prawdy historycznej – korygować katolickich „ignorantów” w ich uprzedzonych poglądach na temat wczesnych purytanów i, w mniejszym stopniu, antylichwiarskich kalwinistów. W końcu, zdaniem Hoffmana, katolicy powinni zwrócić się do protestanckich reformatorów (heretyków), aby skorygowali katolicką apostazję.
Dość absurdalny wniosek, jeśli w rzeczywistości jest jego. Popieranie przez Hoffmana wczesnych purytanów pojawia się już na początku jego książki, gdy pomija ich on na swojej liście winnych lichwy. „Współcześni protestanci, katolicy, mormoni i menonici – wszyscy są winni tego groteskowego nieposłuszeństwa Bogu”. Wydaje się sugerować, podobnie jak w przypadku wczesnych purytanów, że pierwsi protestanci byli posłuszni biblijnej nauce na temat lichwy. Tylko współcześni protestanci się mylili. Chociaż Hoffman ma rację, że wielu katolików na przestrzeni wieków stawiało wczesnym protestantom niesłuszne i/lub przesadne oskarżenia o lichwę i praktyki gospodarcze Shylocka, sprawia on wrażenie dość rozgniewanego i reakcyjnego – tak samo jak w przypadku swoich krytyków w dyskusjach publicznych ( komentarze w Internecie itp.).

Tęsknota Hoffmana za systemem gospodarczym na wzór Amiszów może być idealna dla Kościoła, ale jest całkowicie niepraktyczna w czasach, gdy szatański komunizm przejmuje wszelkie uzasadnione ruchy antykapitalistyczne. Teraz może się to okazać jeszcze bardziej niepraktyczne ze względu na stan gospodarki światowej, w którym nie ma odwrotu (wydaje się, że bankierzy stworzyli system, dzięki któremu jedynie dalsza lichwa i luzowanie ilościowe mogą ją utrzymać). Czasami wydaje się, że Hoffman przyjmuje sowiecką krytykę zachodniego „kolonializmu”, szczególnie w następującym drwiącym tonie:

„Czy to purytańscy konkwistadorzy w orgii chciwości bezprecedensowej w annałach półkuli zachodniej zarazili się gorączką złota, która paliła tak gorąco, że splądrowała i zniewoliła bezbronne tubylcze narody na ich łasce?”

Niezależnie od tego Hoffman słusznie wskazuje, że kapitalizm i komunizm to dwie siły dialektyczne, które służą celowi władzy pieniężnej. Obydwa opierają się na materializmie.

Przyrównuje także „sprawiedliwość społeczną” u ks. Krajowa Unia na rzecz Sprawiedliwości Społecznej Charlesa E. Coughlina z tym samym rodzajem nowoczesnej „sprawiedliwości społecznej”, przeciwko której potępiają eksperci tacy jak Glen Beck. Hoffman może mieć rację, twierdząc, że Beck jest beznadziejnym drapieżnym kapitalistą, ale bardzo wątpię, czy sprawiedliwość społeczna Coughlina jest taka sama, jak ta wyrażana dziś przez radykalną lewicę.

Krytycy Hoffmana zwracali uwagę na jego niekonsekwentne rozumowanie, gdy w jednym przypadku akceptował narracje mediów głównego nurtu, a w drugim odrzucał je jako propagandę „kryptokracji”. Ilustruje to następująca polemika Hoffmana:

„Czy te bajki o pierwszych purytanach zasianych przez kryptokrację mają powstrzymać nas od studiowania radykalnych protestanckich korzeni oporu wobec władzy pieniądza? Wraz z faktycznym upadkiem wiarygodności papiestwa w XXI wieku – z jego melanżem zinstytucjonalizowanego molestowania dzieci i „nieomylnej” kanonizacji „błogosławionego” Jana Pawła II, patrona voodoo w Beninie i całowania Koranu w Rzymie – alternatywa dla papalolatria jest bardzo pożądana.”

Odmowa Hoffmana publicznego przyznania się, pod jaką władzą kościelną się podpisuje, tylko stanowi dodatkową amunicję dla jego krytyków. Ale może uda nam się coś wyczytać z małego przypisu na stronie 259. Czy jest protestantem? Katolicki? Schizmatycki?

„W naszym proteście przeciwko bałwochwalstwu zwykłych ludzi (Rzymian 3:10; Mat. 20:25-28) nie chcieliśmy w żaden sposób umniejszać szacunku, jaki należeli wiernym i świętym przedrenesansowym papieżom, którzy bronili prawości i autorytetu Słowa Bożego”.

Co dziwne, całkowicie pominięta w równaniu chrześcijaństwa historia lichwy i kapitalizmu – za lub przeciw – w prawosławiu, szczególnie w odniesieniu do wielkiego i zamożnego Cesarstwa Bizantyjskiego (stanowisko prawosławia jest takie samo anty- nauczanie o lichwie tradycyjnego Kościoła rzymskokatolickiego). Czy był to błąd historiograficzny, czy też Hoffman uważa go za nieistotny? Najwyraźniej uważa, że ​​stosunkowo krótki okres purytański zasługuje na więcej uwagi niż 1000 lat Bizancjum, dzięki którym można wyciągnąć wnioski na temat lichwy.

Minusem jest brak indeksu, co jest nietypowe i niewygodne.

Pomijając częste purytańskie apologety Hoffmana, jego książka przedstawia solidne uwagi na temat odstępstwa katolickich przywódców od średniowiecza, jeśli chodzi o lichwę. Jego logika i standardy są czasami niespójne, ale jego uwagi na temat lichwy w Kościele katolickim są ważne i ważne. Jego teoria dotycząca luk jest wiarygodna i nie należy jej ignorować pomimo jego uprzedzeń.

„Antykoncepcja, aborcja i homoseksualizm wynikają po części z korupcji społeczeństwa, które zalegalizowało przestępstwo lichwy”.

 

https://fitzinfo.net/2019/06/23/usury-in-christendom/


Comments (0)

Rated 0 out of 5 based on 0 voters
There are no comments posted here yet

Leave your comments

  1. Posting comment as a guest. Sign up or login to your account.
Rate this post:
0 Characters
Attachments (0 / 3)
Share Your Location