(w edycji)
TOWARZYSTWO NAUKOWE
KATOLICKIEGO UNIWERSYTETU LUBELSKIEGO
WYKŁADY I PRZEMÓWIENIA
LEON HALBAN
MISTYCZNE PODSTAWY NARODOWEGO SOCJALIZMU
LUBLIN 1946
TOWARZYSTWO NAUKOWE K. U. L.
AL RACŁAWICKIE 14
WYKLAD wygłoszony w cyklu wykładów uniwersyteckich Towarzystwa Naukowego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego dnia 10 czerwca 1945 r.
Bez wątpienia przyczyniło się istotnie do obecnej katastrofy lekceważenie przyczyn i genezy różnych objawów życia społecznego oparte na zapatrywaniu, że tego rodzaju dociekania są dobre dla uczonych teoretyków, ale nie dla ludzi praktycznych, którzy posiadają dość zdrowego rozsądku, żeby rozwiązywać realnie różnolite zagadnienia określane jako polityczne.
Ten nastrój odegrał poważną rolę w latach 1918 do 1939. Starano się przecież przeciwdziałać różnym objawom odczuwanym jako ujemne zaniedbując i lekceważąc zbyt często dociekania ich przyczyn. Toteż stosowane środki zaradcze mogły co najwyżej powodować chwilową poprawę lub nawet tylko jej pozory, ale nie rzeczywiście zapobiegać złu. Nie zdołały też one w końcu i ograniczyć rozmiarów tego, co tak jasno jako groźba od lat się zarysowywało a przybrało rozmiary przechodzące obawy i przewidywania t. zw. pesymistów.
Zapewne, dość rozpowszechnionym był pogląd, że podobnie jak w medycynie, tak i w życiu społecznym nie można leczyć dolegliwości bez poznania ich przyczyn. Wyciągano jednak w naszym zakresie z tej niewątpliwej prawdy tylko ten praktyczny wniosek, że bardzo często ograniczano się do wyszukania jednej albo nawet tylko jakiejś przyczyny, którą nieraz z niezmiernie powierzchownym umotywowaniem ogłaszano za powód wszelkiego zła lub dobra. Prasa i literatura objawiała następnie takie odkrycie społeczeństwu. Wmawiano w ogół a nieraz wierzono, że z usunięciem tego jednego powodu wszystko pomyślnie się ułoży. Jako takie przyczyny przyczyn ustalano raz pewne jako szczególnie dotkliwe odczuwane objawy życia gospodarczej to znowu aspiracje, działalność i zachowanie się pewnych większych lub mniejszych grup społecznych, przy czym naturalnie przesadzano ich rzeczywiste znaczenie. Wreszcie w podobnych powierzchownych ujęciach stawała się tym sprawcą jedną kub kilka osób z tego czy innego powodu szczególnie reprezentatywnych. Tak postępowano często, zwłaszcza przy ocenianiu krajów totalnych.
Jest rzeczą zrozumiałą, że ustalaniu, prostych nieskomplikowanych przyczyn musiało towarzyszyć zalecanie środków zaradczych w swoim radykalizmie podobnie niezmiernie prostych. Znajdowało to swój wyraz w rozlicznych, sprzecznych między sobą programach politycznych cieszących się większym lub mniejszym wzięciem.
Ten lekkomyślny sposób unikania zadania sobie rzetelnego trudu w zbadaniu rzeczywistych a równocześnie tak rozlicznych przyczyn działających w życiu społecznym odbijał się ujemnie na całej rzeczywistości. Sytuacja stawała się z roku ma rok zarówno na wewnątrz poszczególnych państw, jak i w ich wzajemnym stosunku coraz bardziej niepokojąca. Paliatywy w polityce jak i narkotyki w medycynie nie są nigdy same przez się środkiem terapii Spełniają one niekiedy nawet bardzo ważną, ale zawsze tylko rolę pomocniczą. Służba pomocnicza zaś może istotnie przyczynić się do wygrania lub przegrania kampanii, ale sama o jej losach zadecydować nie może.
W stosunku do rzeczywistego znaczenia i istoty niemieckiego narodowego socjalizmu czy, jak go się dzisiaj powszechnie nazywa, hitleryzmu, ta powierzchowność sądu i skłonność do upraszczania sobie jego problematyki stała się jednym z bardzo ważnych powodów nieprawdopodobnej kariery tego ruchu w Rzeszy i jego dalszych, a tak tragicznych następstw. Przede wszystkim w samych Niemczech bardzo długo ignorowano w sferach oficjalnej nauki i kultury albo też niezmiernie lekceważono liczne objawy, które od lat pojawiały się zarówno w literaturze, jak i w życiu, a zawierały poważne ostrzeżenia. Na ogół panowało przekonanie, że to wszystko, co określano jako oficjalną względnie prawdziwą kulturę, a co zapewniało Niemcom tak wielkie znaczenie w świecie, stanowi niezniszczalne i trwałe osiągnięcie. Jako coś drugorzędnego lub częściowego i nieistotnego uważano liczne przejawy w literaturze, sztuce i filozofii, rozplenianie się różnych kierunków religijnych i światopoglądowych o bogatym piśmiennictwie. Było ono częstokroć traktowane z politowaniem, zwłaszcza jeżeli wykazywało niski poziom literacki.
Przeceniano stale wpływ tej oficjalnej kultury na ogół. Nad jej niejednolitością przechodzono z reguły do porządku dziennego. Nie rozumiano, że obok niej istnieje szereg innych kultur o wielkim nieraz dynamizmie, a ‘które stanowią treść życia bardzo szerokich kół i to nie tylko niewykształconych, ale nawet i wysoko wykształconych.
Bez wątpienia te rozliczne kierunki, w których dominuje mistycyzm religijny, przejmowały wiele i z oficjalnej kultury, ale zwraca uwagę, że z reguły tylko to, co mogło służyć dla wzmocnienia ich doktryn. Znacznie już rzadziej następowała istotna zmiana wyznawanej w różnych grupach mistycznej wiary pod wpływem szeroko popularyzowanych wyników badań naukowych.
Natomiast często można stwierdzić, że odwrotnie szereg poglądów powstałych i utrwalonych właśnie w tych kołach, przedostaje się zarówno do poezji, jak i powieści, a także w końca wywiera istotny wpływ i na naukę. Daje się to stwierdzić w stosunku do historiografii i historiozofii, filozofii i rozbitej na niewiarygodną ilość kierunków teologię protestancką.
Toteż ilość mniej lub więcej nieprawdopodobnych sekt, przede wszystkim w niemieckich krajach protestanckich, daleko zaś mniejsza w katolickich, wzrasta ustawicznie począwszy od XVIII wieku.
Na szczególne podkreślenie zasługuje ten objaw, który stale występuje obok oficjalnie panującego, względnie przeważającego po uniwersytetach racjonalizmu i materializmu różnego typu. Ilościowo nigdy nie można go było ustalić. Przed epoką konstytucyjną w urzędowych spisach figurowały tylko wyznania państwowe a przez państwo tolerowane. Ale i później, wobec rozbieżności w pojmowaniu prawd wiary w obrębie per szczególnych wyznań protestanckich, fanatyczni nawet wyznawcy różnych doktryn niejednokrotnie formalnie nie zrywali ze swoim kościołem. Zachodziły nawet często wypadki przynależenia i uczestniczenia w jakimś ugrupowaniu, które w ogóle nie stało już na gruncie chrześcijańskim, j. np. związki mazdaistyczne, budystyczne i t. p. z równoczesnym pozostawaniem członkiem dawnego swego wyznania.
A niektóre z tych grup były wcale pokaźne. Tak np. Deutscher Buddhisten Bund liczył w roku 1914 przeszło 200.000 członków. Trudno ocenić, ilu liczyły niezmiernie rozpowszechnione grupy teozoficzne itd.
W każdym razie należy zaznaczyć, że w roku 1905 stwierdzono w Niemczech 222 różnych „Konfessionsbezeicfanungen”, w roku 1910 już przeszło 250. Cyfra ta odtąd stale wzrasta i przekroczyła w roku 1936 pokaźną liczbę 1000.
Oczywiście w związku z naszym zagadnieniem możemy się zająć tylko ruchami i kierunkami, które stworzyły tę bardzo znamienną mistykę znajdującą w końcu swoje ujście polityczne i narzędzie w ruchu narodowo socjalistycznym.
Ten ostatni nie był bynajmniej twórcą tej mistyki, lecz tylko jej skutkiem. Wydany w roku 1930 Mythus des XX Jahrhunderts Alfreda Rosenberga nie jest niczym innym, jak próbą syntezy licznych kierunków zwalczających się często aż do ostatnich czasów namiętnie, ale które łączyła fanatyczna wiara:
- w wybraność ludu niemieckiego, którego przeznaczeniem jest władztwo nad innymi ludami:
- przeświadczenie, że lud niemiecki jako taki został przed wiekami stworzony przez Opatrzność i wyposażony w najwyższe wartości duchowe, które mimo przeszkód przetrwały niezmienione, chociaż pod powłoką obcych kultur i wpływów narzuconych mu przemocą łub podstępu.
W związku z tym pozostają dalsze pewniki, a to: 1) że lud wybrany (posiada -odrębną i swoistą duszę rasową, którą musi się strzec przed zakażeniem i skażeniem przez inne kultury;
- że prawda i prawo ludu wybranego mają bezwzględne pierwszeństwo przed prawdami i prawami innych ludów a wreszcie
- że nie może istnieć i nie istnieje żadna kultura uniwersalna.
Nauka o predestynacji i wybraności narodu niemieckiego pozostaje, co niejednokrotnie podkreślano w zależności od wiary w predestynację i wybralność Izraela. Ale najistotniej wpłynęła na nią reformacja. Skrajne ujęcie nauki predestynacji zwłaszcza przez Zwingliego i Kalwina zostało w różnych sektach z jednostki przeniesione na grupę, a stąd łatwym już było obdarzenie i całego ludu godnością wybraności.
Predestynację, która w konsekwencji wyklucza wolną wolę, głosił już i Luther, który np. w roku 1520 oświadczył: „Quardo- quidem omnia quae eveniunt, necessario iuxta divinam praedestinationem eveniunt, nulla est vołuntatis nostrae libertas". „Jeżeli zatem wszystko następuje z konieczności podług boskiego przeznaczenia, jasnym jest, że nie istnieje wolność naszej woli".
Zapewne Luther nie wyciągnął z tego ostatecznych konsekwencji, uczynił to natomiast Zwingłi. Konieczna do zbawienia wiara jest dla niego nie przyczyną, ale skutkiem wybrania przez Boga. Wyraźnie to oświadcza w słowach: „Fides iis datur, qui ad vitam aeternam electi et ordinati sunt; sic tamen ut electio antecedat et fides velut symbołum ełectionem sequatur". „Wiara jest daną tym, którzy są wybrani i przeznaczeni do żyda wiecznego, tak jednak, że wybranie (poprzedza, a wiara niejako jako znak wybraność następuje".
Nie inaczej sprawa przedstawia się u Kalwina.
- Ale wybraność z bożej woli do zbawienia łączy się z natury rzeczy z zagadnieniem, czym jest to dzieciństwo boże wybranego i w ogóle czym jest taki człowiek?
To pytanie odgrywa w mistyce zarówno prawowiernej, jak i przez Kościół potępionej poważną rolę i przed reformacją. Reformatorowie nieraz się na to powołują. W ruchach mistycznych, które nas w tej chwila interesują, związek ten. jest zupełnie jasny, Oczywiście możemy tutaj wskazać tylko na tych mistyków, których zapatrywania wywarły wpływ bezsprzeczny i stale uchodzą za potwierdzające dogmatykę niemieckiego światopoglądu.
W tym względzie należy się bezsprzecznie prymat mistrzowi Eckartowi, który żył w latach 1260 — 1327. W wieku XVII i XVIII rzadziej się coprawda na niego powoływano, chociaż np. stale pamiętano o zresztą mniej skrajnych jego uczniach i zwolennikach, jak Jan Tauler (1300 — 1361) i Henryk Suzo (Amandus) (1300 — 1366).
Od początku XIX wieku Eckart stawał się coraz bardziej popularny. Zajmują się nim stale poza różnymi mistykami teologowie i filozofowie oraz historycy literatury. W 'kołach, o które nam chodzi, cieszy się wielkim autorytetem. Z najgłębszą czcią mówi o nim stałe Houston Stewart Chamberlain w wydanych po raz pierwszy w roku 1899 Grundiagen des XIX. Jafhirhunderts. Książka ta, jak wiadomo, posiada dla skrystalizowania się Weltanschauung kapitalne znaczenie.
Roseniberg w Mythus powołuje się nieraz na Eckarta, w którego nauce znajduje objawienie nordyckiej mistyki.1).
Dla licznych swoich czcicieli w XIX i XX wieku jest Eckart jedną z największych postaci w historii ducha germańskiego, a potępienie jego nauki przez Stolicę Apostolską podkreślano jako jeszcze jeden przykład dławienia nordycko - germańskiej duchowości przez niższo gatunkowy syryjsko - żydowsko - śródziemnomorski czy też rzymski czynnik.
Ponieważ akt potępienia Eckarta z roku 1329 posiadamy2), możemy odrazu stwierdzić, co w nim przede wszystkim stanowi kamień obrazy dla niemieckiego światopoglądu. I tak np. już p. 5 dekretu Jana XXII oburza te kola, ponieważ określa jako heretycki pogląd „Quod yituperans... ipso peccato vituperii laudat Deum et quo plus vituperat et gravius peccat, amplius Deum laudat“.
W nauce Kalwina odnajdzie się później i ten pogląd. Dla naszych jednak rozważań jeszcze większe znaczenie posiadają dalsze punkty dekretu. Potępiona w p.9 teza Eckarta jest przecież dowodem świadomości dumnej duszy germańskiej, która nie chce uznawać nad sobą żadnego pana. W Rzymie nie podobało się, że Eckart głosił, że nie pragnie i nie chce niczego od Boga: „Quia ubi essem accipiens a Deo, essem sub eo vel kufra eum sicut famulus vel serwus et ipse sicut Domimus in dando".
Ta dążność do emancypacji, jak twierdzą mistycy germanizmu, nordyczno-germańskiego człowieka spod władzy Boga odróżnia go zasadniczo od niższo gatunkowego południowca, duszy niewolniczej, który schyla głowę przed Bogiem, a pokorę uznaje jako cnotę. Rosenberg i inni często nam to przypominają.
Ale nie koniec, na tym. Ten, jak go później Nietzsche określi, nadczłowiek, nie tylko nic chce być sługą Boga, ale pretenduje do równości z Bogiem. Tę pretensję, która w mistyce, o której mówimy, stałe się pojawia, potępił papież również w roku 1329, ogłaszając jako sprzeczne z wiarą w p. 20 zdanie Eckarta: „Bonus homo est unigenitus Filus Dei“. W p. 21 potępione zostało: „Homo noblis est unigenitus Filius Dei quem Pater ab aeterno genuit“.
A wreszcie w p. 22: „Pater... generał me suum Fiłium... Quidquid Deus operatur unum est. Propterea generat me suum Filimm same cenni distinctione“.
Możliwość dorównania Bogu, wraz z osiągnięciem doskonałej wolności, potęgi i nauką o predestynacji odgrywa w różnych ruchach mistycznych, zresztą poważnie się między sobą różniących się, stale rolę zasadniczą.
I tak np. bardzo po dziś dzień popularny nie tylko w Niemczech, ale i specjalnie wśród okultystów i zwolenników magii i w innych, (krajach Ągrippa von Nettesheim (1486 —1535) poucza w wydanej w noku 1531 w Antwerpii De occulta philosophia: „Tak, jak Bóg pomijając pośrednie przyczyny może działać bezpośrednio w świecie, tak i człowiek może się stać bezpośrednim panem wszystkich rzeczy przez poznanie i zjednoczenie się z Bogiem".
Ale obok Agrippy niech mi będzie wolno przytoczyć jeszcze, — z pominięciem innych, — z pomiędzy czczonych -w panteonie mistyków germańskich Jana Schafflera (1624—1677) piszącego i bardziej znanego pod pseudonimem Angelusa Silesiusa.
W zbiorze jego poezji p. t. „Der cheruMmsdhe Wandersmairm znajdujemy np. i następujący zresztą zgoła nieodosobniony wiersz:
„Eh ais ach noch war, da war ich Gott in Gott,
Drurn (kann ich‘s wieder eedn, wenn ich nur . mir bin tot. Gott zeuget seinen Sohm, und weil er ausser Zeit,
So wahret die Geburt auch bis in Ewigkeiit.
Gott zeuget michtts ais Gott: zeugt er Dich seinen Soihn,
So uńrst Du Gott in Gott, Herr auf des Herren Thron
Ićk weiss, dass olane mich Gott nićht ein Nu kann leben Werd ich zu rńcht, Er muss vor Not den Geist aujgebert.
' Ich bin so gross ais Gott, Er ist ais ich so klein,
Er kann nicht uber mich, ich unter Ihm nich sein“.3).
Mówiąc o Schefflerze np. Vogt i Koch w Geschichte der deutschen Literatur4) przytaczają ostatnie cztery wiersze i w gorących słowach wychwalają autora za jego „tiefsinnige Mystik". Co nas może jednak bardziej zastanowić aniżeli podziw dwóch nowoczesnych profesorów literatury w bardzo swego czasu rozpowszechnionym podręczniku, ta fakt, że liczne wiersze Schefflera przejęto do luterańskich zbiorów pieśni religijnych.
Bertheau, który zajmował się naszym mistykiem, tłumaczy ten bądź co bądź ciekawy objaw nastrojem pietystycznym tych wierszy. W epoce racjonalistycznej zastały one przeważnie usunięte, natomiast w nowszych wydaniach częściowo znów się pojawiły. Kancjonały Harnnhutów i pietystów necytcowały szczególnie wiele tych utworów.5).
Pomijamy tu związek, jaki zachodzi między Schefflerem a Jakubem Böhme (1575—1624), który także należy od dawna do szczególnie czczonych w Niemczech mistyków, ,oraz zależności obu od szeregu poprzedników aż do w. XIV t. en. do Eckarta i przechodzimy do ruchu pietystycznego. Dla naszego tematu posiada on bowiem szczególne znaczenie.
Bezsprzecznie wysoce sympatyczne są założenia, z jakich wychodził i idee, jakim przez całe życie służył Filip Jakub Spener urodzony w roku 1635. Od niego wywodzi się zwykle ruch pietystyczny w Niemczech. Uznając zasadniczą dogmatykę luterańską z jej prymatem wiary ponad uczynkami i nauką o preldestynacji, co prawda mniej skrajną aniżeli głoszoną przez kałwinizm, nie zgadza się jednak Spener, by sama wiara, „sola fides“, do zbatwienia wystarczała. W wydanych w roku 1675 Pia desideria 6) żąda stanowczo, by wpajać ludziom przekonania, że chrześcijaństwo polega przede wszystkim na urzeczywistnieniu, w życiu, a sama wiedza i wiara wszystkiego nie stanowią. Nad wyraz krytycznie równocześnie przedstawia stosunki panujące w kościołach protestanckich i to zarówno w sferach najwyższych, jak i najniższych, wśród duchowieństwa, jak niemniej i wśród świeckich. Ogół środków poprawy proponowanych przez Spenera tutaj pomijamy, gdyż nie pozostają one w związku z naszym tematem. Musimy jednak zwrócić uwagę na postulat pełnego realizowania głoszonego już przez Lutra powszechnego kapłaństwa ,,allgemeines Priestertum“, a które w wieku XVII zarówno w kościele luterańskim, jak i reformowanym, praktycznie nie istniało.
Nieprawdopodobnie silny oddźwięk znalazł impuls, jaki dał Spener. Na gruncie pietyzmu, jak go rychło zaczęto określać, rozwija się bogata i wszechstronna praca charytatywna, dążenie do życia etycznego, naśladowania Chrystusa i t. d. Jest przy tym znamienne, że wśród niewielu książek, jakie Spener zaleca dążącym do urzeczywistnienia chrześcijaństwa, poczesne miejsce. zajmuje Naśladowanie Chrystusa Tomasza a Kempis.
Do dzielących wiernych różnic doktrynalnych kościołów protestanckich, a które powodowały i w XVII wieku tak gwałtowne walki, odnosi się autor dosyć obojętnie, uważając je za rzeczy mniej ważne. Podkreśla przy tym jednak zawsze swoją, luterańską prawowierność, jak i bezwzględnie wrogi swój stosunek do Kościoła katolickiego Ale o ile w zakresie etycznym i charytatywnym pietyzm mógł się rychło poszczycić bardzo poważnymi osiągnięciami, które następnie w XVIII i XIX wieku stale wzrastają, to jednak równocześnie, a było to następstwem praktycznego szerzenia powszechnego kapłaństwa, spowodował istną lawinę różnolitych nauk i sekt. Mnogość ich miała odtąd stałe wzrastać i tworzyć tę atmosferę, która sprzyjała powstawaniu coraz różnorodniejszych, nieraz wprost niewiarygodnych doktryn i jawnych, lub niejawnych organizacji. Niektóre z nich. już w wieku XVIII a coraz częściej od wieku XIX dochodzą nawet do odrzucenia Pisma Świętego.7).
Już przed 40 laty zwracał uwagę tak wybitny historyk protestantyzmu, jak Karol Mirbt8), jak trudno słusznie ocenić ogólne znaczenie pietyzmu, który i wśród protestantów obok gorących, a nawet fanatycznych zwolenników, posiadał zawsze i niemniej stanowczych przeciwników.
Dla nas jest w tej chwili ważne, że ten ruch, przedstawiający się bardzo rozmaicie w różnych czasach i okolicach przez głoszenie prawa do'’ osobistej wiary w Chrystusa na podstawie indywidualnego rozumienia Pisma Świętego, stawiał w ogóle pod znakiem zapytania wszelki Kościół protestancki. Czynił on nadto, co również już podkreślał Mirbt, w pewnym stopniu bezwartościowym urzędowe sformułowanie dogmatów. Tym samym zmniejszał naturalnie i znaczenie istniejących pomiędzy kościołami różnic dogmatycznych, a zarazem szeroko otwierał wrota, dla przystępu bardzo różnych, niekiedy i wręcz sprzecznych poglądów. Zapewne Pismo Święte miało stanowić niewzruszoną podstawę. Nie mogło to jednak posiadać decydującego znaczenia wobec braku uznanej autorytatywnej wykładni i dopuszczenia wszelkiej indywidualnej interpretacji. Toteż naprawdę Pismo Święte stanowiło tylko punkt wyjścia i podstawę, z której wysnuwano w nieskończonej ilości mistyczne i metafizyczne dociekania i konstrukcje. Nie można się też dziwić.
jeżeli różne kierunki i grupy recypują coraz to inne doktryny panteistyczne i drastyczne lub (hołdują racjonalizmowi i pozytywizmowi, a wreszcie usuwają ze swojej nauki jedne, a przyjmą nowe składniki. W tej dziwnej wieży Babel, jaką od XVIII po nasz wiek przedstawiają niemieckie ruchy religijne, rzuca się w oczy wzajemna nietolerancja i tak częste uważanie własnych zapatrywań za jedynie prawdziwe, a swoją grupę wierzeniową za szczególnie lub nawet wyłącznie wybraną. Niejednokrotnie zwracano uwagę na fanatyzm grupowy tych kull mistyków.
Jak np. w osiemdziesiątych latach XIX wieku powstawała w atmosferze pietystycznej tego rodzaju grupa, to przedstawia nam niezwykle plastycznie i z głębokim zrozumieniem rzeczy np. Gerhart Hauptmann w swojej ciekawej powieści: Der Narr in Christo, Emanuel Qunit.
Ale w XVIII wieku z panteizmem, który jak wiadomo staje się niezmiernie modnym, a zwłaszcza przez filozofię Barucha Spinozy, wywiera tak wielki wpływ na czołowe postacie kultury niemieckiej, jak np. Goethe i inni, oraz pod wpływem racjonalizmu zaczynają krystalizować się pewne niezmiernie charakterystyczne nowości.
Predestynacja jednostki, potem grupy wyznaniowej, zostaje rozszerzaną na cały naród. Występuje to już jasno u Herdera w Ideen zur Philosophie der Geschichte der Menschheft, które wychodzą w latach 1784—1787. Zapewne dla Herdera celem różnolitości przeznaczenia narodów jest i służba ludzkości, służba idei humanitarnej. Człowiek jest bożym pomocnikiem „Gehilfe Gottes“, a Bóg może się objawiać w historii tylko przez jego działalność. Niewątpliwie też i idee panteistyczne i predestynacja w konstrukcji herderowskiej, której celem jest Humanitat, posiadają odmienne znaczenie aniżeli u jego następców. Państwo i poszczególny lud nie są celem najwyższym. Ale już w Kanta Idee zu einer allgemeimen Geschichte m weltburgerlićher Absicht (1784) znajdujemy zaczątki apoteozy państwa, której poprzez Fichtego i Schellinga doprowadzają do uznania państwa jako urzeczywistnienia idei moralnej, boską rozumną wolę, cel najwyższy i absolutny. Krótko powiedziawszy państwo staje się Bogiem. To też dla Hegla die Idee der Humamitat Herdera, którą uznaje i Kant i Humboldt, a chociaż mniej bezwzględnie Fichte i inni, nie jest już celem państwa i rozwoju historycznego. Podobnie nie jest nim i dobro jednostki, które u poprzednio wymienionych posiada, podstawowe znaczenie. W tym związku nabiera u Hegla nierówność narodów zgoła odmiennego znaczenia aniżeli u Herdera, zwłaszcza że w konsekwencji swoich założeń o istocie państwo głosi on kult wojny. Twierdzi, że przez wojnę utrzymuje się moralne zdrowie narodów, tak jak ruch wiatrów strzeże morze przed zgnilizną. W logicznym związku pozostaje pogląd, że prawdziwa odwaga narodów kulturalnych polega na poświęcaniu się w służbie państwa, bezwzględnym podporządkowaniu jednostki idei ogólnej, którą ano określa, ustanawia, czy wyznacza.
Ten kult wojny, a co za tym idzie, siły wraz z uznawaniem państwa jako celu najwyższego miał w dalszym rozwoju w historii Niemiec odegrać rolę kapitalną. Idea etyczna w rozumieniu Herdera, Kanta i innych jako cel najwyższy, ku któremu wszystko powinno zmierzać, ulega u Hegla dziwnej metamorfozie. Odpada też ideał harmonijnego i pokojowego rozwoju narodów, któremu Kant poświęci w roku 1798 ciekawą rozprawę Zum ewigen Frieden, oraz tak szlachetne Weltburgertum, obywatelstwo światowe człowieka, które od Lessinga wyznaje tyle wielkich postaci, jak Goethe, Schiller, Humboldt i inni.
Nie będę tutaj przypominał olbrzymiego wpływu Hegla nie tylko na umysłowość niemiecką, ale i nieniemiecką. Znajduje to swój wyraz w fakcie, że bardzo różne w swoich celach prądy i kierunki stale do niego sięgają.
Nie obchodzi nas w tej chwili, dlaczego obok imperialistów pruskich, a w końcu i narodowych socjalistów, także i najbardziej stanowczo zwalczające ich stronnictwa tak często nawiązują do Hegla.
Ważnym jest dla nas co innego, a mianowicie wpływ, jaki Hegel wywarł także na teologię protestancką, tak silnie wewnętrznie, jak już wiemy, zróżniczkowaną. A stało się to w czasie, kiedy krytyczne badania Pisma Świętego zaczęły wstrząsać jedynym autorytetem oficjalnym teologów i różnorodnych sekt.
Było by rzeczą niezmiernie ciekawą, gdyby można stwierdzić, w jakim stopniu i kierunku obniżanie autorytetu Pisma Świętego począwszy od Spinozy i coraz krytyczniejsze rozważania na jego temat wpływały rzeczywiście na grupy mistycznie. Na oficjalną naukę teologii protestanckiej wpływ był olbrzymi. Niezmiernie znamienny w tym względzie rozwój widzimy od chociażby Ferdynanda Chrystiana Bauera, zmarłego w roku 1860, Michała Baumgartena (1812 — 1889), Dawida Fryderyka Straussa, którego wydane w roku 1835 Das Leben Jesu zyskało tak wielki i niezasłużony rozgłos itd, aż po Pawła de Lagarde (1827 — 1891).
Ale gdy chodzi o mistyków, to widzimy, że liczne odłamy pietystów i do nich zbliżonych, j. np. sekty baptystów, adwentystów, badaczy Pisma Świętego itd., zgoła nie troszczą się o te coraz nowe i rozbieżne krytyczne teorie. Podobnie nie oddziaływa na nierozpowszechnianie przez wolnomyślicieli po nieprawdopodobnie niskich cenach Feuerbacha Das Wesen des Christentums i Wesen der Religiom lub Straussa Das Leben Jesu.
Wśród innych natomiast grup mistyków te nowości budzą poważne zainteresowanie i oddziaływają silnie na ich nauki i praktyczną postawą w życiu.
Taki np. Lagarde będzie powszechnie niemal czczony jako prorok przez te odgałęzienia mistyków, których politycznym wyrazem stanie się w końcu hitleryzm.
Ale i w tym wypadku należy zaznaczyć, że słuszne ocenienie wpływu Lagarde‘a nastręcza wiele trudności. Jego poglądów, które są często cytowane, a wyciągi z jego dzieł ogłaszane w łatwo dostępnych antologiach, nie możemy uważać za coś nowego, poprzednio nieznanego mistykom tych tendencji. Od-
noszę wprost wrażenie, że Lagarde został tylko dlatego tak, wielkim autorytetem, że potwierdzał panujące w tych kołach idee, których różnolita geneza jest znacznie starsza. Wysoce pożądanym sprzymierzeńcem był ten profesor teologii protestanckiej w Getyndze, który cieszył się w świecie naukowym dużym uznaniem jako orientalista, a np. w Deutsche Schriften potwierdzał najważniejsze tezy tych kierunków, dla których Pismo Święte przestało być autorytetem a nawet w wielu wypadkach stało się kamieniem obrazy. Dla propagandy zjednywania sobie zwolenników posiadały działalność i nazwisko Lagarde‘a duże znaczenie.
Ale od razu muszę zaznaczyć, że te same koła odrzucały bezceremonialnie prace tak poważnych uczonych protestanckich, jak np. cenionego i w kołach nieprotestanckich Harnacka, Troeltseha, Bartha itd. Po roku 1933 Karol Barth np. stanowczo zwalczał narodowy socjalizm jako nowe pogaństwo wraz z liczną grupą poważnych przedstawicieli protestantyzmu. Jak wiadomo, akcja tą spotkała się z bezwzględnym odporem i około 6.000 pastorów z tak ze wszechmiar poszanowania godnym Niemoellerem na czele znalazło się w obozach koncentracyjnych.
Kierunki, dla których Pismo Święte nie było bynajmniej niewzruszonym autorytetem, istniały w Niemczech już w XVIII wieku. Posiadają one już podówczas swoje organizacje, jak np. iluminaci, krzyżoróżowcy itd. Siedzenie ich rozwoju, działalności i wpływu nie jest rzeczą łatwą. Z różnych przyczyn unikają, zupełnie lub częściowo ujawnienia. Wiemy, że w wieku XVIII w całej Europie roi się od tajnych i półtajnych stowarzyszeń różnych tendencjach religijnych i politycznych. Mimo jednak, że od lat zwłaszcza tym ugrupowaniom, które religijne światopoglądowe tendencje łączyły z politycznymi celami, poświęcają historycy wiele uwagi, dużo jeszcze pozostało do zrobienia. Zresztą trudności, a często wprost niemożliwość zdobycia pewnego i nawet względnie pewnego materiału informacyjnego stawia badacza wobec nieprawdopodobnych trudności 9).
Musimy się więc ograniczyć do stwierdzenia, że niektóre odłamy mistyczne nawet już przed wiekiem XVIII, czego przykładem np. Agrippa, nie uważają Biblii jako niewzruszonej podstawy obowiązującej chociażby tylko w zakresie etyki. Zapewne dostatecznie są znane poglądy etyczne szerzone w wieku XVIII przez wielkich myślicieli, o których stale historycy wspominają. Znajdują one swój wyraz w francuskiej Deklaracji praw człowieka i obywatela z roku 1789, oraz w tak bogatej literaturze zwolenników humanitaryzmu. Chodzi tylko o to, czy były one naprawdę tak powszechne, jak się to zwykle mówi, czy obok nich nie istniały i nie cieszące się oficjalną popularnością w danych warunkach i skazywane na ukrycie, ale które następnie miały stopniowo dochodzić do głosu i znaczenia i stać się groźnym rywalem tego całego dorobku, jaki zwykliśmy określać mianem kultury europejskiej.
I oto spotykamy się w Niemczech już w XVII wieku z apologetą starogermańskiego barbarzyństwa i okrucieństwa a zarazem zaciętym wrogiem Rzymu, Kasprem von Lohenśtein, autorem Sinnreiche Staats — Liebes — und Heldengeschichte Arminius und Thiusnelda.10). Ale może ten autor, który cieszył się, o ile można sądzić, pewną popularnością, a nawet natchnął młodego Wielenda do napisania w podobnym duchu eposu Hermann, był tylko wyjątkiem? Może apoteoza barbarzyństwa i kult siły na ogół Niemcom nie odpowiadały? Tak by można sądzić, gdybyśmy mieli oceniać rzeczywiście wyznawane poglądy na podstawie pism autorów hołdujących humanitaryzmowi, a których nauczona nas szanować jako przedstawicieli prawdziwej niemieckiej kultury. Nie będę się tutaj rozwodził nad wysoką, etyczną i kulturalną wartością me tylko Lessinga, Schillera itd., ale nawet starego nudziarza Klopstocka. Pamiętajmy jednak, że oni wszyscy walczą z własnym społeczeństwem o głoszone przez siebie ideały, które bynajmniej nie pochodzą, jak się to nieraz mówi z t. zw. „duszy niemieckiej”.
Mimo ustawicznych zabiegów i wysiłków stały się one treścią duchową stosunkowa małej tylko części społeczeństwa, a w drugiej połowie XIX wieku będą wypierane zwłaszcza
w północnych Niemczech na rzecz wręcz odmiennych ideałów, których wyrazem filozoficznym staną się Schopenhauer i Nietzsche.
Pomijamy tutaj stan moralny i brak uczuć chrześcijańskich, przeciwko którym walczą Spener i pietyści w wieku XVII i następnych. Warto jednak wspomnieć, do jakich twierdzeń posuwał się zwalczający ich rektor uniwersytetu w Halle i tajny radca pruski Christian Thomasius (1655—1728). W programie wykładów półrocza zimowego roku 1702 atakując gwałtownie pietystów nie szczędzi im między innymi zarzutów także z powodu zakładania ochronek, szpitali i t d. wołając: „byłoby lepiej, gdyby w czasie reformacji podobnie jak klasztory uległy konfiskacie również sierocińce i szpitale i zostały zamienione na więzienia, albowiem jedno więzienie przynosi państwu więcej korzyści aniżeli 1000 ochronek i szpitali".
Ale co może nie mniej ciekawe, że ten dygnitarz i profesor pruski zaliczany do czołowych kanonistów protestanckich bronił w roku 1685 tezy p. t. De crimine bigamine, w której dowodził, że wielożeństwo nie sprzeciwia się prawom natury. Mimo to po dzień dzisiejszy chwalą go biografowie pomijając zresztą często, chociaż nie zawsze, przytoczone tu szczegóły jako „Bahnbrecher der Aufklarung" w Niemczech, a nadto jako prawowiernego protestanta.11).
I otóż tutaj przychodzimy da tematu kultu brutalności i okrucieństwa, którym. Niemcy w ostatnich latach zaskoczyli swoich przeciwników. Niejednokrotnie po troku 1933 można bryło spotkać się z pytaniem, w jaki sposób naród Goethego, Schillera-, Herdera, Kanta i t. d. mógł dojść do mistyki „Blut und Eisen“ jakie powody stworzyły taką zasadniczą przemianę psychiczną?
Tak postawione pytanie nie ma sensu.
Wychodzi ono z fałszywego założenia, jakoby Olimpijczyk weimarski i inne czołowe postacie były reprezentantami powszechnej kultury niemieckiej. Tymczasem reprezentują oni tylko aspiracje duchowe znikomej mniejszości, a obok drobnego Wejmaru, który usiłuje obdarzyć Niemców wielką, uniwersalistyczną treścią duchową, wznoszą się i potężnieją groźnie Poczdam i Berlin, symbole zgoła innych ideałów.
I wręcz odmienne myśli głosi oficer pruski i poeta Henryk von Kleist (1777 — 1811) w Hermannschlaeiht.
Sw. p. M. Zdziecihowsiki12) słusznie określa ten dramat jako apoteozę zdrady a okrucieństwa. Tylko, że do obowiązkowej lektury szkolnej należy od dawna ta apoteoza, autora również Katechilsmus der Deutschen, który np. głosił, iż gdy chodzi o przeciwnika, to: „Schlagt ihn tot! das Weltgericht fragt euch nach den Grunden nicht“.
Niemniej jest ciekawe, na co także już w roku 1900 zwrócił uwagę Zdziechowski, gloryfikowanie zadających cierpienie. W jaskrawej formie występuje to u innego Prusaka, a mianowicie Zachariasza Wernera (1768 —1823), którego niemieccy historycy literatury określają sami jako mętnego mistyka. Zdziechowski omawiając Wernera, Die Söhne des Tales, wydane w noku 1803 powiada: „ekspiacja i doskonalenie się drogą cierpienia i męczeństwa ma pozory głęboko chrześcijańskie, tylko pojmuje ją autor i przeprowadza w ten sposób, że świętymi są tu nie ci, co cierpią niewinnie, ale ci, co cierpienia te innym zadają. Pomysł nie tylko dziwaczny, lecz wstrętny. Wiąże się on z okultystycznym poglądem autora Ma świat."13).
Ze szczególnego powodu Werner nie zyskał tak szerokiej i trwałej popularności jak Kleist, chociaż w kołach, które nas interesują, zawsze o nim pamiętano. Autor splamił się bowiem w roku 1811 czynem niewybaczalnym, przeszedł na katolicyzm, a nawet został księdzem.
Poważne zasługi położyli dla rozpowszechnienia i utrwalenia idei przekonań, którymi się tutaj zajmujemy, liczni poeci, a zwłaszcza powieściopisarze. W kołach narodowo socjalistycznych często to podkreślano. Spośród bardzo wielu na szczególną uwagę zasługuje entuzjasta Niemiec w ich pruskim wydaniu Ślązak Gustaw Freytag (1816 — 1895). Jego Bilder aus der deutschen Vergangenheit (ukończone w noku 1867) i Die Ahnen (ukończone w roku 1880) stały się czyimś w rodzaju narodowej epopei. Przewija się przez nią od prawieków aż po nasze czasy jako jeden z ważniejszych motywów silnie akcentowana zwycięska walka niemczyzny ze znienawidzonymi Słowianami. Rozumie się samo przez się, że utwory Freytaga należały do stałej lektury w szkołach pruskich. Obok Freytaga wypada wymienić profesora historii na uniwersytetach zrazu w Wurzburgu, potem w Królewcu, a w końcu przez długie lata wie Wrocławiu, urodzonego w roku 1834 w Hamburgu Feliksa Dahna, który ponadto był utalentowanym powieściopisarzem i poetą.
Wywarł on niezmierny wpływ na historyków niemieckich, zwłaszcza przez wielkie dzieło Die Könige der Germanen, których pierwszy tom Die Zeit der Wanderung, — Die Wandalen — ukazał się w roku 1861. Jako historyk należy Dalhn do poważnych i sumiennych badaczy. W sposób jasny, z wyzyskaniem wszystkich źródeł przedstawia nam okrucieństwa i barbarzyństwo Wandalów, niszczących tak wysoko kulturalnie podówczas stojącą Afrykę północną.
Taktyka Wandalów wobec ludności rzymsko-afrykańskiej dziwnie przy tym przypomina stosowaną tak niedawno na naszych ziemiach.
Ale co nas najbardziej interesuje, to fakt, że sympatia -autora zdaje się być po stronie Wandalów, w dalszych tamach Gotów itd, a objawy barbarzyństwa zgoła go nie oburzają. To wrażenie zmienia się w pewnik, gdy od historyka Dahna przejdziemy dó Dahna powieściopiisarza i poety. Tutaj nieskrępowana względami naukowymi germańska wiara w wybraność narodu niemieckiego rozbitego na razie na liczne szczepy, podziw dla ich czynów niszczycielskich i odmiennej aniżeli chrześcijańskiej etyki wybuchają żywiołowo,
Widzimy to w stale zalecanym młodzieży Ein Kampf urn Rom, który ukazał się w roku 1876, w Balladach chwalonych przez niektórych historyków literatury jako pobudzających w wyjątkowy sposób entuzjazm młodzieży, w Kleine Romanę aus der Völkerwanderung wydawanych od noku 1882 do 1901 i innych.
Całkiem jasno swoją wiarę światopoglądową ujął Dahn w Odhins Trost (1880). Utwór ten jest oparty na Eddzie, która wraz z Nibelungami stanowi coś w rodzaju ewangelii dla specyficznej wiary niemieckiej wrogiej zasadniczo wszystkiemu co obce.
Zarówno Edda, jak i Nibelungi były od drugiej połowy XVJII wieku źródłem natchnienia dla licznych poetów i powieściopisarzy aż po mistrza tej miary jak Wagner.
Nadto zarówno w skróceniach, jak i całości stanowiły one stałą lekturę licznych kolejnych pokoleń młodzieży. Tutaj mają swoje, chociaż nie jedyne i Wyłączne źródło mnogie zapatrywania tak sprzeczne z naszymi, a które w tak jaskrawej postaci znajdujemy u Nietzschego i innych.
Już polski tłumacz Nibelungów Antoni J. Szabrański zwracał w roku 1878 uwagę na tę potworną atmosferę Eddy, z której wylęgły się Nibelungi: „Bogowie Eddy, pisze on, Thor, Odym, Loki i t. d. to potwory dzikie, przygotowane do mordu, podstępu i zemsty. Nienasyceni w chuci. Ubiegają się o pierwszeństwo w wyścigach pieszo, w jedzeniu mięsiwa, w pijatyce... Jedynym przedmiotem zgromadzenia bogów była wojna, zwycięstwo, rozsiewanie śmierci mieczem".14)..
Kończąc zaś swoje uwagi o Nibelungach powiada Szabrański: „Całość Nibelungów przerażająca, straszliwa, jest ulubionym przedmiotem Niemców. Uczucia dzikie, barbarzyńskie, pogańskie, które przed dziesięciu wiekami gorzały w piersiach Niemców, teraz jako utwór narodowy przywołane do życia mają być na wieki następnym przekazane pokoleniom. Czegóż się może spodziewać ludzkość po narodzie w takim kierunku spadającym?"15).
Jad mitologii germańskiej, którym zatruwane stale młode pokolenia, stawał się zaś groźniejszy w miarę osłabiania: autorytetu Pisma Świętego.
Istniejące od "dawna kierunki mistyczne wręcz wrogie chrześcijaństwu i etyce Ewangelii, mogły w tych warunkach zyskiwać ma wpływie, który widzimy jasno także w nauce i filozofii. Równocześnie prądy liberalne i pozytywne w nauce teologu protestanckiej rozbiją oraz silniej od dawna już niejednolity świat pastorów. Coraz częściej, obok tracących na znaczeniu prawowiernych konserwatystów, spotykamy panteistów i różnego typu deistów i teistów o bardzo niejasnych pojęciach, nawet. jeżeli chodzi o Boga. Wbrew jednak oczekiwaniu dużego odłamu materialistów, którzy z tymi objawami łączyli nadzieję zaniku w ogóle religii w społeczeństwie, zaczynają podnosić głowę coraz silniej dawne już dążenia do nowej, jednolitej, germańskiej wiary.
Także i w literaturze, i filozofii zaczyna się ten: temat roztrząsać. Uważa się chrześcijaństwo nawet w najbardziej akomodującej, się postaci. za przeżytek, który nie odpowiada już potrzebie. Zależnie przy tym od różnego (nastawienia piszącego, albo darzy się je mniej lub więcej pełnym uznaniem za spełnioną w przeszłości rolę, albo nawet kwalifikuje jako czynnik niewątpliwie szkodliwy. Wśród głosicieli potrzeby nowej religii, wobec przeżycia się chrześcijaństwa, wypada wymienić Edwarda von Hartmamna (1842 —1906). Filozofia tego, zrazu pruskiego, oficera zawodowego, w której łączą się obok innych w niełatwą często do zrozumienia całość zasadnicze poglądy Hegla i jego ostrego antagonisty Schopenhauera, interesuje nas przede wszystkim z powodu książki Die Selbstzersatzug des Christentums und die Religion der Zukunft16), w której w ostatnim ustępie omawia Die historischen Bausteine der R©- ligion der Zukunft. Również ważnym jiest powstała w parę lat później (1880) Die Krisis des Christentums In der modemem . Theologie.
Warto mimochodem wspomnieć, że bezwzględnie wrogi katolicyzmowi. Hartmann biorący żywy udział po stronie Bismarcka w Kulturkampfie upamiętnił się w tym czasie artykułem, w którym pod adresem Polaków rzucił hasło: ,,ausrotten“.17).
Ten krytycyzm wobec chrześcijaństwa, a przy tym i silne idealizowanie staro - germańskiej duchowości, występuje i u W. von Eickena, H. vom Treitschkego i wielu innych.
Nie trzeba chyba przypominać doniosłej roli, jaką odgrywał profesor historii Treitschke nie tylko w czasie Kulturkampfu - ale i w następnych dziesięcioleciach. Był on jedną z najbardziej reprezentacyjnych, czołowych postaci, że się tak wyrażę, wprost mistycznego pangermanizmu i Drang mach Osten. Między innymi znajdujemy u niego takie oświadczenie: „Tylko Germanowie wśród wszystkich ludów Europy zachodniej przeczuwali jeszcze w czasach swego pogaństwa przyszły upadek tego występnego pokolenia (rzymskiego), oraz nowy świat wartości i jasności, który miał nadejść. W takim ludzie musiała dobra nowina z Jeruzalem od razu znaleźć serca... Jednakowoż nauka chrześcijańska, kiedy do nas doszła, przyjęła już była w Rzymie postać, z którą lud niemiecki nigdy w zupełności nie mógł się oswoić". „Równocześnie wojowniczy zmysł światowy Niemców był paczony przez naukę starego Kościoła".16).
Pełny i bezwzględny w swojej jaskrawości wyraz wrogości do chrześcijaństwa daje teoretyk „Ubermenscha" i „Herren- memscha" Nietzsche. Ten bardzo błyskotliwy stylista, mimo całej nieprawdopodobnej często płytkości sądów i dowodzeń oraz poważnych braków wiadomości, został uznany za jednego z największych filozofów. Pozostał nim do chwili obecnej, zarówno dla tęskniących do nowej niemieckiej} religii, jak niemniej dla zwolenników pangermanizmu.
Ale najlepiej zorientujemy się w tendencjach Nietzschego z jego wywodów zawartych np. w „Antychryście, próbie krytyki chrześcijaństwa"19).
Od razu w pierwszym ustępie czytamy: „Co jest dobre? Wszystko, ca potęguje poczucie potęgi, wolę do potęgi, samą j potęgę człowieka. Co jest złym? Wszystko, co pochodzi ze słabości. Co jest szczęściem? poczucie, że potęga wzrasta, że jakiś opór został przezwyciężony.
Nie zadowolenie, lecz więcej potęgi: nie pokój w ogóle, lecz wojna; nie cnota, lecz dzielność... Słabi i nieudolni niech zginą: pierwsze zdanie naszej miłości ludzi. I należy im do tego pomóc. Co jest szkodliwszym aniżeli jaki bądź występek? Czynne współcierpienie z wszystkimi nieudolnymi i słabymi, chrześcijaństwo
„Potępiam chrześcijaństwo, podnoszę przeciwko chrześcijańskiemu kościołowi najstraszniejsze ze wszystkich oskarżeń... Jest ono dla mnie najwyższą do pomyślenia korupcją... Niech mi się ktokolwiek odważy mówić o jego humanitarnych błogosławieństwach! Zniszczenie jakiejkolwiek biedy sprzeciwiało się jego najistotniejszej korzyści: żył on z bied, stwarzał on biedy, żeby je uwiecznić... np. robak grzechu: to, tą potrzebą dopiero wzbogacił kościół ludzkość! — Równość dusz wobec Boga, co za fałsz, co za pretekst dla zawiści wszelkich małości. Jest ona środkiem rozsadzającym pojęcia, który stał się w końcu rewolucją, modną ideą i zasadą rozkładową całego porządku społecznego. Jest to dynamizm chrześcijaństwa".
I w tym samym duchu dalej.
Bardzo oryginalne jest przy tym ustosunkowanie się tego filozofa do problemu Boga. W tymże Antychryście w innym miejscu czytamy: „Lud, który jeszcze wierzy w siebie, posiada jeszcze także swego Boga. W nim czci warunki, dzięki którym góruje, a to swoje cnoty... .Dumny lud potrzebuje Boga, by składać ofiary... Przy takich przesłankach religia jest formą wdzięczności. Jest się wdzięcznym dla samego siebie: na to potrzebuje się Boga... potrzebuje się na równi złego jak i dobrego Boga. Nie zawdzięcza się przecież własnego bytu tolerancji, ludzkości..."
„Chrześcijańskie pojęcie Boga, Bóg jako Bóg chorych... Bóg jako duch, — stanowi jedno z najbardziej skorumpowanych pojęć Boga, jakie osiągnięto na ziemi"... „Że silne rasy północnej Europy nie odepchnęły od siebie chrześcijańskiego Boga, nie czyni to zaszczytu ich uzdolnieniu religijnemu nie mówiąc już guście. Powinny były umieć skończyć z takim chorobliwym starczo słabym płodem. Za to, że nie dali sobie z nim rady ciąży na nich przekleństwo: przyjęli do wszystkich instynktów chorobę, starość, sprzeczność, odtąd nie stworzyli więcej żadnego Boga! “
Często spotykamy się z poglądem, że jednym z duchowych ojców narodowego socjalizmu jest hr. Goibineau (1816 — 1882), którego Essai sur l'inśgalite des races humaines wydane w roku 1853 uchodzi za źródło rasizmu. Sami zresztą historycy niemieckiej Weltansohauung potwierdzają niejednokrotnie taki pogląd.
Ale jest to tylko pozór. Dla mistycznych wyznawców predestynacji człowieka i ludu niemieckiego. Gobineau był jedynie nader pożądanym sprzymierzeńcem. Wiara zyskiwała naukowe potwierdzenie. Że jednak nie uzależniała się ona naprawdę od wyników badań naukowych, o tym świadczy, jak bezceremonialnie traktował zawsze rasizm światopoglądowy późniejsze tak ciekawe odkrycia antropologiczne.
Jak wiadomo, do wręcz odmiennych wniosków aniżeli te, do jakich doszedł w roku l853 Gobineau, doprowadziły prace licznych rzesz uczonych we wszystkich krajach. Te wyniki jednak zostały odrzucone przez mistyków krwi i rasy niemieckiej, ponieważ były sprzeczne z już istniejącą i skrystalizowaną wiarą. Nie wywarły one zgoła wpływu, nie tylko na Chamberląina i Rosenberga, ale nawet i ma wielu teoretyków prahistorii i kul-' tury germańskiej, na czele z nieprawdopodobnym profesorem uniwe
, na czele z nieprawdopodobnym profesorem uniwersytetu wrocławskiego Hermannem Wirthem.
Jasnym też jest, że pozostające w sprzeczności ż predesty- nacją germańską odkrycia naukowe nie wywierają żadnego" wpływu na liczne i różnorodne organizacje wiary germańskiej i ich publikacje i organa. Widzimy to na bardzo ważnym w tym. względzie, redagowanym od roku 1902 przez Teodora Fritscha Der Hammer, który skupiał około siebie liczne grono pisarzy i cieszył śię aż do ostatnich czasów zawsze dużą wziętością. Inna rzecz., że doktorowie pifcctestynacji niejednokrotnie róż- * nili się między sobą i wtedy i później.
Już w XIX wieku i po dziś dzień byli tacy, którzy pełnię wybraności przyznawali tylko czystym nordykom, a nawet i wśród nich pragnęli wyróżniać jeszcze pewną elitę. W tym duchu napisał z początkiem bieżącego wieku Jorg Lantz von Liebenfels książkę, zalecaną przez Hammer, której sam tytuł świadczy pochlebnie o jej tendencji i istocie. Brzmi on mianowicie: Theozoologie oder die Hondę von den Sodom — 'Afflingen und dem Gotter Electron. Eine Einfuhnmg in die ałteste u. meueste Weltanschauning \l. edne Redhtfertigung des Fiirstentuims u. des Adels. Znaczenie Lie* benfelsa po roku 1918 znacznie zmalałe wskutek na ogół niechętnego ustosunkowania się nowej, tworzącej się elity do starej szlachty. A właśnie jej (rolę autor swoją' 'dogmatyką pre~ destynaeji uzasadniał i utrwalał. Twierdzenia jego jednak o roli predestynowanych przez Opatrzność do rządów nad ludzko ścią i ich stosunku do predestynowanych do poddaństwa znalazły v> praktyce smutne zastosowanie.
Liebenfels odznaczył się także, co jest zrozumiałym, bo przecież ciągle poruszamy się wśród specjalnego odłamu mistyków, na polu badań biblijnych. Do jakich zaś ciekawych wyników i w tym zakresie dochodził, świadczy, znowu tytuł pierwszego Zeszytu jego Bibeldokumente, który' brzmi: Der Affenmensoh der Bibel. Mit drei Tafe!n und mehreren Itlustra- tionen.
Szerokość zasięgu tej mistyki germańskiej, wrogiej wszelkiej dbczyźnie, a w zakresie etyki wynoszącej jako cnoty wszel-. kie okropności Eddy i Nibelungów oraz oddźwięk, ja-id ona znajduje w literaturze, w historiografii i filozofii, potęguje ' jeszcze fakt, że i teologia protestancka bardzo niedostatecznie tylko przed nią się broni. Niejeden z teologów przyjmuje przynajmniej częściowo pewne jej zasady, a nawet chociaż w tym stopniu jest to jeszcze rzeczą wyjątkową w wieku XIX, spotykamy na katedrze teologii w uniwersytecie w Getyndze świadomego propagatora skrajnej religijności germańskiej w osobie Pawła de Lagarde (1827 — 1891).
Nie obchodzą nas tutaj poważne zasługi Lagarda jako orientalisty i wydawcy źródeł. Natomiast niezmiernie ważnym jest jego stosunek do chrześcijaństwa oraz fakt, że stał się on i pozostał jednym z największych autorytetów niemieckiej neo- pogańskięj religijności. Między innymi dowodni tego i książka W. Hartmanna, która ukazała się w roku 1933 p. t.: Paul de Łagarde ein Prophet deiitsdhen Christantums. Zobaczymy, jak wygląda ten prorok i jego niemieckie chrześcij ańswo. Najważ- niejsze w tym względzie są dwa tomy p t. Deutsche Schrif- ten, z których pięrwszy wyszedł w roku 1878, a drugi w 1881.
Podobnie j-ak E. vcói Harbmann i inni uważa także Lagarde nową religię za iiieźbędną dla Niemiec, gdyż:'„To czego Niemcem potrzdba,, to> nie katolicyzmu z odjęciem pap^oża i kilku -nnydh rzeczy katolicyzmowi właściwych oraz nie chrześcijaństwa z mniejszą łub większą liczbą dogmatów, lecz nowego ży- cia“.-°). „Ta narodowo niemiecka religia odpowiada ustalonej przez Boga istocie narodu niemieckiego".E1).
Także i protestantyzm nie nadaje się do stworzenia tej nowej religii łub, powiedzmy lepiej, do óbjauńenia starej prawdziwej religii germańskiej, gdyż, jak innym razem nas poucza, treli. gii dowolnie tworzyć nfe można. W przyszłości będą to powtarzać i Hitler, i Rosenberg, i- inni.
Właściwie całą zasługę protestantyzmu upatruje Lagarde w wyzwoleniu się spod wpływu Kościoła katolickiego i uwolnieniu tym znacznej części Niemców od tej dla duszy germańskiej tak bardzo szkodliwej zależności kulturalnej: Ale następnie protestantyzm uległ rozkładowi. Ten proces rozkładowy jest na ogół pomyślny, gdyż: „spowodował, że t, zw. Niemcy protestanckie zostały uwolnione w swoim naturalnym rozwoju od więlkiej ilości przeszkód nagromadzonych przez system katolicki i częściowo w protestantyzmie zachowanych11. Poza tym ten proces rozkładowy protestantyzmu coraz bardziej się rozwijający: „otwierał wstęp elementom kulturalno-historycz^ nym, które daleko trudniej znajdowały drogę do zamkniętego organizmu Kościoła katolickiego**.2B).
Niemniej ciekawy jest stosunek Lagarda zarówno do Starego jak i Nowego Testamentu. Sądzi, że nie powinien bn się dostawać do rąk niemieckiej młodzieży.23). Przecież: „historia biblijna Nowego Testamentu jest tylko znośną pod tym warunkiem, że Jezus, o kórego chodzi, jest Synem Bożym, za którego Go podaje Kościół. Rabin z Nazaretu jest w najwyższym stopniu nudnym".24). Zresztą Nowy Testament nie jest zgoła wypełnieniem Starego. Podobnie i monoteizm: „nie ma doprawdy więcej wspólności z religią, jak patriotyzm niemiecki ze znajomością liczby mieszkaticów 25).
Nie można mówiąc o Lagardzie, którego poglądy będą stale powtarzane przez pragnących nowej niemieckiej rełigii, nie zwrócić uwagi, że aż do śmięrci w roku 1891 pełnił on spokojnie swoje obowiązki uniwersyteckie, nadto w uznaniu zasług został w roku 1887, a więc dawno już po ukazaniu się Deutsche Schriften, mianowany tajnym radcą rządu. . Było to w Prusiech, których król był równocześnie głową Kościoła protestanckiego, jedno z najwyższych odznaczeń dla profesorów uniwersytetu. i
U Lagarde'a znajdujemy już wszystkie znane nam elementy mistyki germańskiej konkretnie i logicznie ze sobą powiązane.
Podstawą jest wiara w predestynację narodu (krwi) germańskiej do rządów nad ludami. Ta predesiynacja- j*sst odwieczną. Łatwo stąd dojść do wniosku, że przeciwstawianie się jej jeśt sprzeciwianiem się woli Boga czy Opatrzności. Co do ostatniego, wobec rozbieżności zdiań o pojęciu Boga pomiędzy różnymi cd- łamscm, po dzień dzisiejszy zgody-nie osiągnięto. Toteż w -niektórych grupach zamiast Gottes Wiil-e łub Yorsehung używano chętafiej określenia Naturgesetz.
Obok znanej nam już wiary w niezmienność i wyjątkową wartość wybranego ludu łączą się z tym logicznie te wszystkie wnioski wspomniane już na wstępie, a które u Rosenberga posiadają znamię niewzruszonych pewników. Są nimi mianowicie: 1) zerwanie z uniwersalizmem chrześcijańskim, 2) podkreślenie potrzeby własnej, z niemieckiej duszy zrodzonej religijności i pobożności, 3) specyficzne ustosunkowanie się do Starego i Nowego Testamentu oraz.osoby Chrystusa, 4) pocżyiy- wanie pierwotnych wpływów kulturalnych chrześcijaństwa katolickiego jako krępujących naturalny rozwój kultury i duszy niemieckiej oraz germańskiej etyki. Mit rasizmu .abstrahując^ cd wyników nauki antropologii wzmacniał te zapatrywania.
W latach 90-tych zeszłego stulecia specjalna literatura w i'óżny sposób rozwija i propaguje to wszystko. Formułuje jsię szereg mitów niemieckich, a na zarzuty^ że różne twierdzenia pozostają w sprzeczności z niewątpliwymi wynikami nauki ' i logiki, odpowiedź brzmi, że racjonaliści i intelektualiści tego wszystkiego zrozumieć nie mogą. Objawiona w micie prawda jest bezwzględna a właśnie dowodem jej wielkości, — że nie każdy może ją pojąć.
Od dawna też przeświadczeniu i praktyce licznych organizacji mistyków odpowiadało hasło podjęte znacznie później także przez Hitlera: „weg vom Eationalismus, zurilek -zucn Instinkt“.
A tych organizacji było sporo i ęiągle wzrastały.
Spomiędzy znanych ani stosunkowo bardzo umiarkowaną i usiłującą zachowywać wobec chrześcijaństwa, przynajmniej początkowo, pewne pozory była założona w: roku 1904 przez znanego już wydawcę Hammera T. Fritsclia Deutsche Emeu- erungsgemeind-e z siedzibą w Lipśku. Fritseh26) był zawsze w ruchu neopogańskim bardzo szanowany i uznaniem cieszyły się także i jego własne publikacje j. np.: Der falscne Gott. Mein Beweismaiteraall gegen Jahwtn27).
Akcentując niezmiernie ostro nienawiść, do Chrystusa i etyki chrześcijańskiej, głosząc powrót do wierzeń starogermań- skich oraz wyraźnie da etyki Eddy i Nibełungów występuje w roku 1907 na widownię Germanisehe Glaubens Gemein- schaft (G. G. G.) formalnie zorganizowana przez. profesora Ludwika Fahrenkroga. Rozpoczęła ona niebawem wydawanie czasopisma Gersmanischer Ołaufoe, którego wpływ był poważny.
W łączności: z nią już-przed rokiem 1914 działają Geselłsehaft Wodan, Germanisehe Gemeinschaft, Nordkult, póżniej-,Deutsche Schaff-erbund i inne. W 1911 pojawia się założona przez di E. Humklia Deutschgłaulbige Gemednsehaft,'28) która sarnia siebie dkreśla jako: „gewedhte gottumlićhe Gemeinsdhaft łardien- freier, deutscher, reinrassiger Manner und Frauen“. Wydaje ona jako oficjalny organ Neues Leben. ®9) Równocześnie dla specjalnych zadań powołał Hunkel także w roku 1911 do życia Deutsdher Omen, który w roku 1919 zestal uzupełniony przez Jungscharen Deutsćhen Ordens. Przed rokiem 1914 pod egidą Deutsdhglaufb. Geanteinschaft powstała Deutsche Sehwesterto- schaft, później Verein Deutscher Gottesmutterschaft i inne
Odrzucając- jako nieniemiecką także menegamię. rozwija od roku 1912 swoją działalność. Mitgardbund. W podobnym duchu pracuje od r. 1908 przewyższający go organizacyjnie Treubund fur aiufsiteigendes Leben propagujący nadto jeszcze i inny podobno także pragermański ideał, a mianowicie nudyzm.
Bardzo duży wpływ wywierał założony w roku 1912 przez E. Pohla Germanen Orden z siedzibą w Berlinie. W swojej organizacji wzorował się na lożach masońskich, a w zasadach dyscyplinarnych, jak w 'jego kc&ach czasctm podkreślano, na - znienawidzonych i uważanych za przyczynę bardzo wielu nieszczęść Gerrmmii — jezuitach. Germanen Orden był zawsze bardżo silnie fi. ceatralistycznie zorganizowany. W stosunku tło chrześcijaństwa zalecał ze względów propagandowych ostrożne postępowanie. Zresztą i później taką taktykę uważali za konieczną i Hitler, i Rosenberg, i Goebbels.
W istocie jednak Germanen Orden zwalczał zawsze bezwzględnie etykę chrześcijańską, propagował skrajny rasizm, kult" nagości, głosił dopuszczalność morderstwa przeciwników (Fememord) itd. Najważniejszym jego i oficjalnym organem były Die Runen.
Nieraz można się było ąpo^kać z działalnością w północnych Niemczech Armanów, w południowych z Tulagesellschaft. Były to organizacje trodhę mniej skrajne, założone przez secesjonistów z Germanen Orden.
Dużego znaczenia, nabrały już po roku 1918 Ncrdungen, zwłaszcza po połączeniu się z częścią organizacji G. G. G. i Hunkla oraz utworzeniu Nondische Glaubensgemeinschaft Deutschgermaniseher Ring. Jako organizacje uzupełniające wyszły z niej Nordiscłie Glaufoenegememschaft, Bałder Bund i Bund fik* nordische Weitanscfoauułng.
Nie należy tutaj pominąć prowadzonego przez C. R. Pettera Ałł - Arierbund, który pragnął poza zniszczeniem chrześcijaństwa zapewnić Niemcom przez rozszerzenie idei aryjskiej ■panowanie nad światem. Podobne tendencje widzimy i w Ariesophi- sche Gesellsćhąft pod przewodnictwem H. Reidhsteina, której organ nosi tytuł Ariosophie. Zresztą łączenie z propagowaniem aryzmu podobnych celów politycznych znamionuje i inne grupy, chociaż różnie je formułują.
Stosunkowo mniejsze znaczenie, mimo wielkiej i hałaśliwej reklamy i bardzo licznych publikacji, posiadały Ludendorffa DeutschvoIk i Tanneintoergbund' ma które zagranicą przede wszystkim, ze wzglądu na nazwisko ich.przewodnika, zwracano uwagę. j
Bez większego wpływu pozostały Deutsche Gotteskirche aa-; łożona w roku 1920 przez Augusta Frofhne, Heimatrełagion po^ wołana do życia w roku 1921 przez E. Haucka oraz Summero- skytisdi - germanische Nationałneligion des Gottmenschen Ea. Ważniejsza była Dr. Lamera Somnanikirche wydająca Asgard, Wege zum Licht, Kampfbiatt fur die Gotter der Heimat, następnie Edda GeseBschaft, przewodniczący R. J. GoisSaben, i wiele innych.
Czasopisma i literatura tych i innych grup jest wprost trudna do ogarnięcia. Nakłady są czasem niewielkie, to znowu bardzo pokaźne i przed rekiem 1933, a w niektórych wypadkach i przed rokiem 1918. Niejedno z tydh czasopism wprawia nas wprost w zdumienie samym tytułem, j. np. Neudeutsche Zeitung, Zentralblatt fur Runo - Astrologie, Runengymnastik, Straien- forschung und angewandte Runenfcunde. Lnoe o znacznk1 większym, a nawet bardzo wielkim znaćzmru j. np. Deutscher Glaiibe pod egidą znanego ideologa prof. Hauera ukazują się pod skromnymi tytułami.
33
Znaczenie specjalnie Hauera dla ruchu neopogańskiego jest bardzo poważne. Zorganizowana w roku 1934 pod jego wodzą Yołkskirchhche deutsche Gteubensbewegung liczyła chwilowo miliony członków. Należy przy tytm zaznaczyć, że nie objęła ona wbrew staraniom wiele grup neopogańskich, jak np. Ludendorffa Deutsćhvolk, Ncrddsche Glaubensbewegung i inne. Rychło szereg organizacji, które w je*j skład weszły, znowu ją porzuciły. Powodem niepowodzenia objęcia wspólną organizacją tej plejady grup neopogańskich były poważne rozbieżności, wyznaniowe i antagonizmy wynikające z różnic w ujmowaniu spraw społecznych i politycznych Niekiedy 'bezwątpienia i względy personalne odgrywały tutaj pewną rolę. Uniemożliwiło to osiągnięcie najważniejszego celu wspólnej wypływającej, z duszy niemieckiej religii, (której potrzebę tyle razy podkreśla się cd E. v. Hart- manna, Lagandie’a i in. aż do Rosenberga.
Ta dusza, do której ustawicznie się apeluje kłócąc się zresztą zawzięcie o jej istotę, dawała stele bardzo dziwne i sprzeczne •odpowiedzi. A przypominam, że mówimy tylko o kierunkach, które .pozostają w związku z narodowym socjalizmem, innie, d to nie mniej liczne, pomijamy.
Jednak musimy zaznaczyć, że poza rozbieżnościami odnajdujemy w tych organizacjach te wszystkie cechy stwierdzone już ■u Lagarda, wyrażone jednak ostrzej, nieraz niezwykle skrajnie.
W gruncie rzeczy wspólną jest tutaj wiara w „die AUseele“ pojmowaną różnie, czasem personalnie jako „AHvater“, która, czy który, wytwarza ze swojej istoty coraz nowe wcielenia ■a fenajduje swój ostateczny i doskonały wyraz w bohaterskim człowieku aryjskim, często mówi się nordyckim, a w każdym razie rozumie się pod tym Niemca.
Zdania nie są zgodne, czy tę przynajmniej potencjalną doskonałość należy przyznać każdemu Niemcowi, czy też np. tylko bezsprzecznym nordykom.
Zrozumiałe jest w związku, z tym powszechne odrzucenie pojęcia grzechu i traktowanie ze wzgardą wyrzutów sumienia, skruchy i pokory. Są one niegodne bohatera germańskiego, który jest wybrańcem bożym, itanj mówią 'boskiego pochodzenia Mb równym Bqgu łub ibcgom a niekiedy wprost nazywany Bogiem. Odpowiada też bronionej często wprost fanatycznej wierze to, co czytamy u Rosenberga: „nordycko - duchowe dziedzictwo stanowiły w rzeczywistości nie tylko świadomość -podobieństwa bożego, ale i równości z Bogiem (Gottgleichheit) duszy ludzkiej".30). - '
Niekiedy przy takim toku rozumowania- dochodzi’ się i do twierdzenia, (które żywo przypomina Silesrusa: „gdyby nie było - naszej duszy a nsszej krwi, nie (było by Boga, którego czcimy".31).
Nie obchodzi nas w tej drwili bog-aita różnorodność w pojęciu Boga, o którą toczą się stale zaciekłe spory. Ważną jest jednak praktyczna (konsekwencja, jaką się wyciąga z tęgo ubó- ■ Stwiania rasy i -krwi. Wyraża się to w tym, że organizacja tych bogów czy tylko nadludzi jest uznawaną za Boga lub bożą ema- nację. Państwdj -pak wiemy, zostało już w XIX'wieku obdarzone tą godnością. Co prawda u maszydh mistyków traci ją na rzecz ludu niemieckiego. Przestaje ono być wartością najwyższą, zostaje tylko narzędziem ludu, z którym później narodowy socjalizm będzie się identyfikował.
Tą najwyższą i absolutną wartością jest zatem lud niemiecki, celem rozwoju historycznego jest zbawiające świat prawdziwe Państwo boże przeniknięte wiarą niemiecka a urzeczywistniane przez aryjskich lub niemieckich lub tylko nordycznych ludzi.
Krótko tylko mogę się jeszcze zająć drugim wielkim odłamem wierzeniowym niemieckim, zdążającym do podobnych celów politycznych, ale którego liczne- i znowu bardzo rozbieżne kierunki nie chcą całkowicie zerwać z chrześcijaństwem. Bez wątpienia ta tendencja posiada niekiedy tylko znaczenie deko- ratywne lufo propagandowe wobec tego, że wyraz poganie i" pogański do ostatnich czasów w niektórych kołach raził. Ale tak bynajmniej zawsze nie jest a ostre wiąłki pomiędzy grupami także i tutaj dowodzą, że przecież chodzi o coś więcej.
- Obniżanie znaczenia dogmatów od wieku XVII, doprowadzając do ideału chrześcijaństwa dogmatem nie związanego, umożliwiło powstanie także1 i tej plejady nauk, które w istocie swojej głoszą podobnie zasady jak neopogańsłde. Z reguły pojmując podobnie człowieka i jego stosunek do Boga a^ie mogą się zgodzić co do jego istoty a często odrzucają i nieśmiertelność diu- szy. Mimo to z godnym podziwu uporem (bronią, się przed zarzutem, jakoby nie były chrześcijańskimi Obszernie omówiłem ten temat w książce Religia Trzeciej Rzeszy.32).
Oczywiście i ci poganochrześcijanie opierają się na Lagar- <Me, czczą prawie powszechnie Chamberlaina1 i starych mistyków z Eckarteim na czele. Literatura i tutaj już dawno jest bogatą. Przykładowo tylko wspomnę wydane w roku 1904 W. Schubinga Germatnisierung des Christentums, w roku 1911 H. Freytaga Deutsdhes Christenłum i Alfreda Bonusa Zur Ger- JUamisieruing des Christentums, lub z roku 1913 Zygmunta Rauha Deutsches Christmtum. »,
Różnij się pod wieloma względami wszystkie kierunki są jednak zgodne, że chodzi im o wyznawanie gatunkowo właściwego chrześcijaństwa i Chrystusa, t. zn. chrześcijaństwa właściwego gatunkowi niemieckiego człowieka. Inną rzecz, że akceptując powszechnie tę oryginalną zasadę ostatecznie nie umiano się pogodzić co do istoty tej gatunkowo właściwej re- tigii Z neopoganamii, którzy także głoszą gatunkowo właściwą wiarę, tylko bez dodatku chrześcijańskiej, łączą tych specyficznych chrześcijan odrzucanie uniwersalizmu, w zupełności lub prawie w zupełności pojęcia grzechu, głoszenie bohaterskiego światopoglądu i t. p. Bohaterskość zaś znamionują cechy starych bogów Germanii i ideały koszar pruskich.
Zgoda panuje także zasadniczo co. do tego, że życie i czyny pozbawione znamion brutalności nie są bohaterskie. Pokora, cierpliwość, miłosierdzie, przebaczanie uraz, zwłaszcza praktykowane w stosunku do obcych, są niechybnie oznaką inaższo*- ■gatupkowości, dowodzą posiadania duszy niewolniczej. ^
Bez cibsłonek występuje to wszystko np. w grupie Geist- christentum prowadzonej od dawna przez urodzonego w tuku
36
1874 Dr. Artura Dintera, w Kristgerańanentum, Kcsmisches CStriaftesiturn i t. di
Ciekawszą od tych grup, których wpływ był niezbyt wielki lufo bardzo maiły, jest Deutschdiiistentum. Fcrmainie zorganizowało się ono .pod przewodnictwem pastora Er. Andersena w roku 1E21 tp°£i nazwą „Bund fur deutsche Kirche".
Jak ci chrześcijanie umiarkowańsi ód poprzednio wymienionych pojmują gatunkowo właściwą wiarę w Chrystusa, słyszymy od nich samych: „Bohater Jezus niech będzie naszym Wodzem. Nie Zbawiciel widziany przez Południe, nite Jezus Baranek Boży cierpiący bez skargi, a który bez oporu swą krew przelał, lecz Jezus po niemiecku widziany i po niemiecku pojęty, tak jak go już widział pobożny dolnosaksończyk IX ■wieku, gdy nas obdarzał Heliandem, w którym Jezus jawi się jako potężny Pan nieba, jako najlepszy z królów ludowych, jako wódz pośród swych dzielnych witezi (Degen). Tego Jezusa, chcemy stawiać przed oczyma naszej młodzieży i naszego Ipdn, który, chociaż mógł miteć pokój, wybrał wojną i walkę".
Ale przejdźmy do oficjalnie uważanych za rtafjfbainteiiej umiarkowanych, a mianowicie do Deutsche Christen, których należy odróżnić od Deutschchristen. Podkreślają oni często, że Luther stanowi ach wyznaniową podstawę, a przynajmniej czołowi przedstaiyiciele nie szczędzą słów uznania dla Pisma Świętego, godzą się zasadniczo na to, że i Niemiec może być grzesznym człowiekiem itp. Wprawdzie i oni wyznają gatunkowo właściwe chrześcijaństwo, jednak przynajmniej przez pewien czas starali ^łę zachować umiar. Co prawda rychło i u nich także nazewnątrz sprawy wzięły inny obrót*
W roku 1933 z powołaniem do życia Zjednoczonego Nie-' rntódkiego Kościoła Ewangelickiego zdołali Deutsche Christem, • przy pomocy •co prawda państwa, zdobyć w nim rządy. Celem tej organizacji było zjednoczenie wszystkich protestantów bez •różnicy wyznań, a w dalszej przyszłości i katolików, a zdaje, się, że i fneopógan. W ten sposób .sądzono, że stopniowo udał* się stworzenie ł^pnagnśiooej,- łączącej wszystkich Niemców wiary nkmiecldej:
Prawowierni pastorowie i wierni przedstawiali zagranicą sprawę w ten sposób, jak gdyby ta pomoc państwa była głównym a nawet wyłącznym pdwodem -osadzenia na świeżo kreowanej stolicy biskupa Rzeszy słynnego pastora Mullera. ■ Tak jednak zgołń nie było. Opozycyjna elita moralna, intelektualna i kulturalna protestantyzmu była w mku 1933 rozbitą na wielką ilość kierunków i posiadała mały stosunkowo wpływ na maśy. Mulley natomiast rozporządzał od dawna liczną, karną i doskonale jednolicie prowadzoną organizacją, co z góry musiało przesądzać o wyniku wyborów kościelnych. Idee religijno polityczne Deutsche Christen odpowiadały chwilowo potężnej części t zw. ludu kościelnego, który odrzucał tradycyjną chrześcijańską etykę i już poprzednio czcił gatunkowo właściwego Chrystusa. Przy wyborach wspierały Mullera i znane już znacznie skrajniejsze odłamy oraz te mnogie elementy, ziupełpie jawnie neopogańskie, które formalnie jeszcze z Kościołem nie zenapły, t. zm. irie zgłosiły swego wystąpienia.
Nie możemy tutaj rozważać, dłś czego Rećchsbdsdhof i jego Kościół ostatecznie doznał porażki. Zapewne walka, jaką im wypowiedzieli prawowierni pastorowie i wierni, którzy w wielkiej ilości znosili najsroższe prześladowania, poważnie się do tego przyczyniła. Jednak śledząc do. -roku 1940 jej przebieg zawsze odnosiłem wrażenie, że bodaj jeszcze ważniejszym powodem ‘była głęboka pcgamizacja ludu Kościelnego, rta którym się Muller opierał. Bezsprzecznie zawdzięczał ternu początkowe swoje powodzenie. Nie mógł jednak następnie opanować panujących wśród neopogan nastrojów i ich radykalnych żądań, jak np. powtarzających się w licznych okolicach pretensji do 'ostatecznego edżydzema Nowego Testamentu, usunięcia Starego, a nawet i usunięcia (krucyfiksów1 uważanych za symbol'niewol- nictwa.
Jsiką zresztą była własna wiara Mullera, to ilustruje np. _ chociażby określenie pokoju chrześcijańskiego zawarte w przemówieniu po obiorze na biskupa w roku 1933. Usłyszeliśmy wtedy: „Pokój chrześcijański oznacza pokój między Bogiem a człowiekiem".
38 „
'
Co zaś pod tym lapidarnym powiedzeniem należy rozumieć, wyjaśnia dokładnie wycina przez Deutsche Ohristen, oficjalnie polecana, a napisana przez Fr. Beckrfianna Deutsche Osristemfiibel (str. 84 — 85): „A cóż ©zmacza powitanie anielskie pokój na ziemi? no, — gdyby to było objawienie pacyfistyczne, to robota wysłanników Jezusa byłaby gruntownie nieudałą, gdyż pokój światowy nie nastał jeszcze po 2000 latach.
Ale czy to chcieli głosić ^wołowie? Nie, oni w ogóle nie mówią o pokoju między ludźmi, lecz tylko o pokoju między ludźmi i Bogiem, o pokoju między Bogiem i światem... To, a -nie nudne głodzenie powierzchownego pacyfizmu jest istotą Ewangelii... Nie jest "więc celem Biblii wychowanie albo stwarzanie tutaj na ziemi państwa pozbawionych energii pacyfistów".
Nie do nas należy zastanawianie się nad ogółem przyczyn, które właśdie narzędziu mistycyzmu niemieckiego, t. zn. partii narodowo - socjalistycznej, umożliwiły dojście do władzy. Rozważając jednak tę specjalną imMykę germańską, obok której Istnieją jeszcze w Niemczech i! inne, nie możemy nie podkreślić z całym tnaciskiem, że partia była tylko politycznym wyrazem tej, nie waham się powiedzieć, potwornej Weltanschauung głęboko w przeszłości zakorzenionej.
Służyły jej od dawna setki specjalnych oiganizacji w całych Niemczech, szczególnie liczne przede wszystkim w krajach pruskich i innych protestanckich. W okolicach katolickich są mńiej częste i mniej dobrze się rozwijają, chociaż ich i tam nie brak. -
Przywódcy i kierownicy narodowego socjalizmu wyszli niemal wszyscy z tych mistyczno - germańskich ugrupowań. Zachowali też ich irracjonalizm i fanatyzm tak jaskrawy U wielkiej części zarówno starych, jak i młodych hitlerowców. Tytm się też tłumaczy, że ludzie, którzy w Trzeciej Rzeszy czasowo sprawowali nawet wysokie urzędy, ale z tej gleby nie wyrośli, nie zyskali nigdy rzeczywistego wpływu na bieg spraw politycznych, lufo poważniejszego stanowiska w partii. Byli oni traktowani jako potrzebne i pożyteczne narzędzia, z któryml się rzeczywiście nie liczono. Widzimy to na Papenie, Neura- cie, Schachcie i innych.
Odnosi się. wprost wrażenie, że spomiędzy czołowych postaci -politycznych narodowego socjalizmu tylko Góbbels i Goermg nie mogą być zaliczani do przekonanych mistyków germańskich. Co do Hitłeifą Hessa, Hmjanflsra, Ribberatropa, Dietricha Klaggesa, Raidura van Sdhiracha, Ludendorffa itd. nie ma żadnej pod tym względem wątpliwości.
Nierozumilande tej strony iistety partii, którą zapoznawały szerokie koła w samych Niemczech a prawie po rok 1939 cała niemal zagranica, ułatwiło fanatykom wiary niemieckiej dojście do znaczenia. Po roku zaś 1933 powodzenia polityczne gwałtownie potęgowały zastępy ich zwolenników. Wiara szerokiego ogółu w prowadzących Rzeszę proroków stale też wzrastała. Ich sugestii, przynajmniej jeżeli chodzi o politykę, ulegli i liczni, początkowo wyraźna przeciwnicy, których raziła w zupełności łulb ^zęściowo Wełtanschauung.
Ale pozostaje obecnie pytanie, czy z rozgromieniem Rzeszy i Partii można sądzić, że groźne dla całej ludzkości niebezpieczeństwo ze strony wiary niemieckiej znikło ostatecznie?
Bez wahania odpowiadam przecząco. Zniszczenie armii i partii tego niebezpieczeństwauc usuwa.
Właściwi mistycy niemieccy bez wątpienia stracili obecnie na popularności. Licźha ich zwolenników zmaleje. Będą się jednak starali istnieć dalej.
Znając ich starą taktykę, (która pozwoliła im przetrwać tyłe przeciwności w (przeszłości, (należy przypuszczać, że zachowają rezerwę wobec wszelkich t. zw. politycznych konspiracji. To za*- jęcie pozostawią innym elementom, których po wOjinie nie zabraknie.
I kiedyś, o ile nie zostanie porzuconą lekkomyślna powierzchowność w ocenianiu rzeczywistości politycznej przez t. zw. praktycznych polityków, może się okazać, że Hitler i partia przegrali wprawdzie wojnę, ale że przetrwałai ją i niewzruszoną pozostała ta mistyka barbarzyństwa i okrucieństwa, — germańska wiara.
40
PRZYPISY
*) cyt. pod!, wy et. 1941 str.218 , n.';
^ Denziger: Ench. Syanib. et def. wyd. 1908, nr. 388 i n.;
- tytuł tego wiersza 'brzmi: Die neue Kreatur;
- tom II. str. 32, Wiedeń i Lipsk, wyd. 3, 1910 r.;
- Scbeffler Johann w Herzog — Haiuck Real EncL f. prot. u. K.»
wy.d. 3 t. 17, str. 342 i n.;
. 6) pełny tytuł brzmi: Ha desideria oder herzliches Verlangen. nach gett- gefałliger' Besserung der wahren evangelischen Kircben, sami eirl- gcii idahin abzweckenden Cbristlachea Vorsdrlagen;
- założeni w roku 1776 iluminaci, w roku 1782 ąbrahamóci i irmi;
- Pietisimis, Herzog-Hauck, t. iy, str. 774 — 8iy;
®) por. Henne am Rhyn: Das Buch der Mystorien (1891); G. Schts.er: v Die gdheimen Gesellschaften (2 tomy, 1906); F. Scbweyer: Politische Gehei-nwerba-nde (1923); P. Cb. Martens: Gełteśtne Geselfechaftm (drugie wyd. 1906); A. Preuss: Secret and other Socaeties (Sr. Lo»is, *9i 4); .
pierwsze wyd. 1689, ponowne wyd. 1731; lł,) H. .Hoffmann: Thomasius Chr., (Herzog-Haudc, tom 19, str. 733 f •- i n.) podobnie Lippert, Meitzel (Handwort. der Staastwissenschaften, t.. VIII, wyd. 1928, str. 242);
13) Szkice literackie,.*t. I., str. 332 (Warszawa, 1900); łS) tamże, str. 336;
ł4) Pieśń o Nibelungach (Biblioteka Naje. Ut v. Liter. Europy, Nr. 1, Warszawa, 1881), wstęp str. XIV;
*3) tamże, str. XXI;
ł*) • drugie wyd., Berlin, 1S74;
i17) przypomniał to przed paru laty Józef Feldman: Bismarck woBec ( Kościoła katolickiego (Przgl. Powsz. luty 1932, str. 136);
*8) Hisitorische iu. politische Aufsatze, tom IV. str. 381 (Lipsk, 1897); 1®) wyd. 1889;
Nationak Religicsn (wyd. Jena.^934), sta-. 6;
31) tamże, ser. io;
>K) Deutsche SchriFten, t. I., str. 4j;
**) tamże, str. 183 — 4, Nat. ReligwnA ket 33;
**) tamże, str. 33;
®) tanńe, str. 31;
*•) 'używał także pseudonimu Frłtz Tłior;
2ł) pierwsze .wyd. 1910, drugie 1912, ostatnie 1935;
*8) siedziba w Bamum;
**) siedziba Bremen — Huchting; z dodatkami HU FruhŁng i Amtlicher Anzeiger der Deutschglaub. Gemeinschaft;
**) Mytfhus, ssr. 246, por. str. 222, 229, i inne. Wyraźnie także prof. BU Uniw. w Lipsku E. Bergmasm: Dis deutsefoe Nationałhirche (Wrocław; 1933); ' V
31) Mythus, str. 701; /• '
-3S) Lwów, 1936, str. 402. Problemami. nar. socjalizmu zajmowałem się-: _ poza artykułami, ogłaszanymi w różnych pismach od rolk-u 1932, .specjalnie jeszcze w rozprawce pt. Istota duchowa Trzeciej Rzeszy (Neofiłclog, W-nva, 1939, z. 1), Małżeństwo niemieckie (Przegląd 1 Powszechny, W-wa, 1939, z. 1 i 2). W czasie wojny przepadł mi rękopis oddanej do druku pracy pr. Teologia rasizmu. Straciłam również w tym czasie bardzo bogate materiały, których część tylko była wyzyskana w lhojej książce z roku 1936. Miałem zamiar dokładnie opracować w drugim tamie genezę ruchów religijnych niemieckich.
42
Tom 29. Mieczysław St. Popławski, Sylwetki rzymskich uczonych,
1939, s. 50 . 1.—
„, 30. • Księga pamiątkowa ku czci J. E. X. Biskupa Mariana Leona Fulmana, 1939, Część 1 Wydziały kościelne s. 180, cz. II Wydz. Prawa i Nauk Ekonom, s... 450; cz. III Wydział Nauk Humanistycznych, s. 340 ........ 20.—
■ Do powyższych cen przedwojennych dolicza się -w sprzedaży trzydziestokrotny dodatek.
WYDAWNICTWA PRZEJĘTE.
BIBLIOTEKA UNIWERSYTETU LUBELSKIEGO
Z Wydziału Teologicznego
Tom 2. O. J. Woroniecki, Katotickość Tomizmu 1924, s. 99
„ 3. Ks. Dr Czuj, Hierarchia kościelna u św. Augustyna. 1925,
- 128 i 4 . . . . , ,
„ 4. Ks. Dr Kruszyński, Proroctwo Nahuma. 1926, s. 64
„ 5. Ks. Dr Józef Umiński, Henryk Arcybiskup Gnieźnieński,
zwany Kietliczem (1199 — 1219). 1926, s. XII + 288
„ 6. O. Czesław Lacrampe, Wszechpośrednictwo N. Marii Panny
1929, s. 72
Zł.
Z Wydziału Prawa Kanonicznego
Tom 1 Ks. Dr J. Wiślicki Zwyczaj w prawie kanonicznym., 1924,
- 131 . . , , , 2.—
„ 3. Ks. Dr Henryk Insadowski, Ustrój prawny Kościoła kato-
_ lickiego. 1926, s. 229 3.—-
„ 4. Ks. Dr Henryk Insadowski, Osoba prawna. Studium prawno-
kanoniczne. 1927, s 162 2.50
„ 5. P. Dr Gommarus Michicls O. M. Cap. Normae generales iuris
canonici... 1929, 2 tomy, s. XV + 521, s. XX +, 541 . .. 40.—
„ 6. P. Dr Gommarus Michiels O. M. Cap. Principia generalia de
personis in Ecclesia .. 1932, s. XVI + 578 .... 20.—-
„ 7. Ks. Dr Stanisław Czajka, Przedawnienie w prawie karnym
kanonicznym. 1934, s. 193. ....... 3.—
„ 8. P. Dr Gommarus tylichiels O. M. Cap. De delictis et poenis.
- I. De delictis. 1934, s. XVII + 358 . . . , 13.—
Z Wydziału Prawa i Nauk Społeczno-Ekonomicznych
- Sekcja prawna.
Tom 2. Dr Józef Rafacz, Nagana sędziego w dawnym procesie pol-
skim. 1921, s. 160 1.—
„ 4. Dr Józef Rafacz, Ustrój wsi samorządnej mało-poiskiej
w XVIII wieku. 1922, s. 384 3 —-
„ 5. Dr Stefan Glaser, O mocy obowiązującej ustawy karnej pod
względem czasu. 1621, s. 46 ....,,.
MISTYCZNE PODSTAWY NARODOWEGO SOCJALIZMU
http://zbc.uz.zgora.pl/dlibra/doccontent?id=18066






