WYBIERAM BEZ ZMIAN: TYLKO KUKIZ’15!

Andrzej Kobylarz ze swoim blisko 40-letnim doświadczeniem zawodowym i sukcesami w roli przedsiębiorcy oraz harmonijnie ułożonym życiem rodzinnym znacznie odbiega od średniej dla polskiego polityka lecz jest to różnica wyłącznie na korzyść. Wyborcze hasło: “Jesteś Polakiem. Bądź dumny” tylko wzmacnia jego atuty jako potencjalnego posła europarlamentu.

Wprawdzie wszelka swołocz sowiecka (zarówno pruska, jak i ruska) uważa, że przeciwnicy, a nawet zdeklarowani zwolennicy reformowania Unii Europejskiej nie powinni ubiegać się o dobrze płatne miejsca w parlamencie tej organizacji lecz ja kieruję się przesłankami zgoła odmiennymi. Po pierwsze – to właśnie Polacy od ćwierć wieku (10 lat tzw. akcesji + 15 lat członkostwa) ponoszą największe koszty przyspawania do obecnego eurokołchozu, tylko w kategoriach finansowych co najmniej dziesięciokrotnie  większe niż wszystkie dotychczasowe “dotacje” razem wzięte. Po drugie – nie ma skuteczniejszego sposobu na zrobienie porządku w każdej instytucji jak poznanie jej funkcjonowania od środka. Mówiąc krótko – żeby zmieniać, trzeba być.

Taką gwarancję daje według mnie tylko ruch Kukiz’15. Ktoś  powie; a co z narodowcami skupionymi w Konfederacji  KORWiN Braun Liroy Narodowcy? Niestety, wśród liderów tego tworu widzę zbyt wielu „narodowców” koszernych nad wyraz, zasługujących na miano „Polaka 18-karatowego”, a nawet „dwużydziana Polaka”.

Cechą normalnego narodowca jest bowiem unikanie jakiejkolwiek dyskusji np. z żydami, gdyż to z gruntu czyni tych ostatnich co najmniej równoprawnymi partnerami w walce na argumenty. Co gorsze, w rzeczywistości wygrywają już na starcie, bowiem dzięki tresurze w naukach sowieckich są do takiej dyskusji lepiej przygotowani, a ponadto mają wsparcie praktycznie wszystkich liczących się mediów, włącznie z uchodzącymi za narodowe (vide: TVP, Polskie Radio czy “Gazeta Polska”).

Tymczasem normalny narodowiec powinien żydów tylko i wyłącznie ROZLICZAĆ; za wielowiekowe pasożytowanie na narodzie polskim, za rozpijanie chłopów, za kolaborację z zaborcami i wydawanie polskich patriotów na szubienice, za prowokowanie kolejnych przegranych powstań po to m.in., aby zabrać majątki, nazwiska i szlacheckie tytuły prawowitym właścicielom, wreszcie – za wymordowanie milionów Polaków w XX wieku zarówno przez żydokomunę sowiecką (Lenin, Stalin, Beria, Kaganowicz i inni), jak i żydokomunę niemiecką sprytnie ukrytą pod etykietą nazizmu (Hitler, Rosenberg, Himmler, Eichmann i inni).

Niekiedy odnoszę wręcz wrażenie, że pozornie ostre i pryncypialne polemiki narodowców koszernych z kolejnymi rabinami oraz POPiS-owymi żydochazarami mają na celu przede wszystkim wylansowanie swojej osoby wobec żydowskiego kahału; “Patrzcie jaki jestem cwany i jak wielu naiwnych “polaczków” mogę przeciągnąć na waszą stronę. Zdemaskowany i skompromitowany Michnik takich rezultatów już nie zapewni. Postawcie na lepszego konia, czyli na mnie“.

Jeszcze niedawno patriotyzmem i polskością wycierał swoją – powiedzmy kulturalnie – buzię niejaki Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny “Gazety Polskiej” (a jakże!) i sieci klubów o tej samej nazwie. A dzisiaj? Robi to nadal, lecz zarazem sam będąc człowiekiem zaufanym (czytaj: konfidentem), a nawet odznaczonym przez ukraińską bezpiekę, wyzywa od ruskich agentów każdego, kto śmie protestować przeciwko USraelskiej ustawce o kryptonimie “447” na wagę 300 mld dolarów wyrwanych Polakom z resztek tego, co pozostało po wielkim – magdalenkowym i unijnym – złodziejstwie.

Przy okazji – główny argument PiS-owców to twierdzenie, że nie ma ku temu żadnych podstaw prawnych. Jakby nie wiedzieli, że właśnie od tego jest POPiS, aby takie podstawy przygotować. Wystarczy przekonywująca wygrana janczarów Kaczyńskiego lub Schetyny w najbliższych wyborach do Sejmu. Nie wykluczałbym wręcz cichego sojuszu obydwu “wrogich” partii w tej sprawie.

Jedyną realną siłą mogącą powstrzymać realizacje powyższego scenariusza jest Kukiz’15. Wybory do europarlamentu stanowią decydującą próbę sił w toczącej się batalii z internacjonalistycznym  lobby. Każdy dodatkowy mandat w Brukseli to nie tylko większa szansa na stworzenie skutecznych koalicji ze zbliżonymi programowo  partiami i ruchami, działającymi w innych państwach UE ale także mocny atut w jesiennej rywalizacji o mandaty sejmowe. 

Dobrze więc stało się, że Polacy z województwa pomorskiego w najbliższą niedzielę, 26 maja 2019 roku, nie muszą wybierać między PO, a PiS, co stanowi alternatywę równie atrakcyjną jak wybór między kiłą, a rzeżączką (w wypadku Wiosny dochodzi AIDS). Liderem wybrzeżowej listy Kukiz’15 jest bowiem Andrzej Kobylarz, człowiek który cztery lata temu o tej porze ani myślał o polityce lecz gdy kilka miesięcy później do niej wszedł, to na całość, bez statystowania i markowania “służby społeczeństwu”.

Decyzję o kandydowaniu na posła w regionie warmińsko-mazurskim musiał podjąć w… piętnaście minut. Dotychczasowa “jedynka” na liście z powodu ujawnionych malwersacji okazała się niegodna kandydowania na jakiejkolwiek pozycji. Andrzej Kobylarz dostał propozycję nie do odrzucenia od samego Pawła Kukiza. Z roli dotychczasowego sympatyka i biznesmena wspierającego stowarzyszenie miał przeistoczyć się w jego pierwszoplanowego kandydata do Sejmu. Nie było czasu nawet na poważną rozmowę z żoną. Zaryzykował jednak i podjął wyzwanie.

W ciągu kilku tygodni wykonał pracę, na jaką jego konkurenci potrzebowali miesięcy. Na szczęście w Elblągu nie był postacią anonimową. Jako prezes i główny udziałowiec Stoczni Rzecznej Elbląg ani myślał poprzestać tylko na remontach statków. Bez czekania na rządowe “zielone światło” kupił barki oraz pchacze i uruchomił transport wodny między Elblągiem i Kaliningradem, funkcjonujący niemal z regularnością tramwaju. Co ważne – bez pustych przebiegów. W tamtą stronę materiały budowlane, w tę – węgiel.

Powyższe atuty, wzmocnione intensywną i przemyślaną kampanią wyborczą sprawiły, że – wbrew wszelkim prognozom – uzyskał mandat posła. Co ważne, postanowił poświęcić się nowej funkcji całkowicie, a do Sejmu 50-letni podówczas reprezentant ruchu Kukiz’15 wniósł to, czego brakuje absolutnej większości „wybrańców narodu”; dyscyplinę i odporność na stres wyniesione z trzyletniej służby na trałowcach Marynarki Wojennej, poparte ciężką pracą i konkretnymi kwalifikacjami doświadczenie  w zawodzie mechanika oraz predyspozycje, dzięki którym odniósł sukces także w samodzielnej działalności gospodarczej – kompetencję, odwagę w podejmowaniu najtrudniejszych wyzwań oraz umiejętność  liderowania zespołom ludzi.

A pamiętajmy, że w sejmowych ławach III/IV RP od dziesięcioleci brylują aspołeczne pasożyty (rzekłbym nawet: pasożydy), często zaczynające swoje kariery od noszenia teczki za partyjnym kacykiem i mogące wykazać się jedynie „wiedzą” w naukach opartych na solidnej podbudowie marksizmu-leninizmu, by wymienić politologię, socjologię, historię, psychologię, prawo pracy czy – pożal się Boże – tzw. ekonomię.

Nie bez znaczenia, a nawet – szczególnym wyróżnikiem Andrzeja Kobylarza jest jego życie osobiste i stan rodzinny. Mąż jednej i tej samej żony, ojciec trzech synów oraz dziadek dla dwóch wnuków wie najlepiej, co to znaczy rodzina oraz odpowiedzialność za jej utrzymanie i zachowanie w tradycyjnych, katolickich wartościach.

Uważa że właśnie najbliżsi byli dla niego największym dopingiem do ciężkiej pracy. Teraz motywują go dodatkowo także do takiej działalności publicznej, aby wszystkie polskie rodziny były podmiotem, a nie przedmiotem dla państwa i jego urzędników.

Tak wspomina jeden z najważniejszych epizodów w swoim życiu:

– W połowie lat 90-ych wyjechałem do USA. Mieszkający tam stryjek załatwił mi bardzo dobrze płatną pracę mechanika, pozostawiona w kraju z dziećmi żona mogła liczyć na niemal codzienną pomoc ze strony jej teściów, a moich rodziców. Można pomyśleć – pełnia szczęścia. Ilekroć jednak widziałem samolot odlatujący do Polski, tylekroć czułem się jak więzień Alcatraz, który niby ma piękne San Francisco w zasięgu wzroku, a jednak wie, że długo nie przejdzie się po jego ulicach. Poprzysiągłem wówczas sobie, że po powrocie do kraju zrobię wszystko, aby moje dzieci nigdy nie musiały szukać swojej szansy poza Ojczyzną i smakować emigranckiego chleba.  

To przyrzeczenie realizuje także w działalności sejmowej. Jest jednym z najaktywniejszych posłów. Nie rozmienia się na drobne. Działa tylko w komisji gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej oraz w komisji infrastruktury. Jest autorem blisko 250 interpelacji, którym nadano bieg proceduralny. Frekwencja podczas głosowań – dokładnie 94,64 proc! Komentarz zbyteczny.

Zapytany o ewentualne motoryzacyjne wątki swoich poselskich inicjatyw mówi, że aktualnie walczy m.in. o prawo kandydatów na kierowców do przeanalizowania swojego  nieudanego egzaminu z jazdy praktycznej nie pod okiem egzaminatora i jego szefa lecz normalnie – choćby w domu, po uprzednim, indywidualnym zalogowaniu się do systemu ośrodka ruchu drogowego. Jest też zdeklarowanym zwolennikiem przekopu Mierzei  Wiślanej i to z powodów dalekich od polityki. Jedna barka o ładowności 4.000 ton może np. przetransportować między Gdańskiem, a Elblągiem tyle samo ładunków, co 160 TIR-ów z których każdy spala od 25 do 30 l oleju napędowego na 100 km. Można łatwo policzyć oszczędności w kosztach plus oczywistą korzyść w postaci mniejszego zniszczenia nawierzchni dróg.

Pozostaje jeszcze kwestia poselskiej niezależności i odporności na uleganie stadnym naciskom. Pod tym względem Andrzejowi Kobylarzowi też trudno coś zarzucić. Ot, choćby przykład z głosowaniem nad przyznaniem 100 mln. zł. na renowację cmentarza żydowskiego w Warszawie. Był jednym z 4 (słownie: czterech!) posłów, którzy zagłosowali przeciw.

A jak widzi swoją rolę w Parlamencie Europejskim, gdyby niedzielna batalia okazała się dla niego sukcesem? Przede wszystkim – zamierza walczyć o przywrócenie polskiego przemysłu stoczniowego do dawnej świetności. W Unii zapadły decyzje o jego praktycznej likwidacji, tam też trzeba walczyć, abyśmy zostali potraktowani przynajmniej tak samo, jak Niemcy, włącznie z prawem do państwowej pomocy dla tego sektora.

Ponadto, dla kandydata Kukiz’15 oczywistością jest zdecydowany sprzeciw wobec wszelkich brukselskich inicjatyw zagrażających tradycyjnym wartościom chrześcijańskiej Europy, dla których obrony Polacy dokonali  najwięcej i nie tylko w kontekście Odsieczy Wiedeńskiej, czy Bitwy Warszawskiej.

Wyborcze hasło Andrzeja Kobylarza brzmi: „Jesteś Polakiem. Bądź dumny”. Nic dodać, nic ująć.

Tekst i zdjęcia:
Henryk Jezierski
(20.05.2019)

http://moto.media.pl/wybieram-bez-zmian-tylko-kukiz15/


People in this conversation

Comments (1)

Rated 0 out of 5 based on 0 voters
This comment was minimized by the moderator on the site

Dzięki za artykuł, wiem już na kogo głosować!
Ale jeszcze lepszy byłby kandydat zwalczający autorasizm i negatywny autostereotyp.
Ale ten gość i tak wypada lepiej niż Konfederacja z autorasistowskimi naleciałościami, o POPiSie nie wspomnę.

Guest
There are no comments posted here yet

Leave your comments

  1. Posting comment as a guest. Sign up or login to your account.
Rate this post:
0 Characters
Attachments (0 / 3)
Share Your Location