W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku będąc w Petersburgu na zaproszenie moich przyjaciół Rosjan, natknęłam się przypadkowo na dziennikarza „Gazety Wyborczej”. Ja gościłam w komunałce, gdzie moi przyjaciele wykupili sobie pokój za pieniądze na handlu z Polską, że wspólną kuchnią i łazienką. Do naszej dyspozycji były dwa palniki w czteropalnikowej kuchence gazowej. O ile pamiętam, mieszkało w tym apartamencie sześć rodzin, bo było sześć pokoi.
Natomiast człowiek Gazety Wyborczej przyjechał pociągiem, czy też przyleciał samolotem i zamieszkał w jednym z najdroższych hoteli, mianowicie w Palace Hotel niedaleko Pałacu Zimowego, by zrobić wywiad z profesorem Gessenem o sytuacji w Rosji. Zapytaliśmy tego gościa z „Wyborczej”, czy był na jakimkolwiek targu i czy wstępował do sklepów, by zobaczyć ceny podstawowych towarów, oraz czy ma pojęcie, ile zarabiają przeciętni Rosjanie. Oczywiście nigdzie nie był, a jak później w Polsce przeczytałam jego artykuł na temat Rosji, oraz jego wywiad z prof. Gessenem, to była kolosalna różnica pomiędzy tym, co ja widziałam na własne oczy w Petersburgu.
Dlaczego o tym piszę? Ano, dlatego że na salonie24 i szkole nawigatorów produkuje się niejaki Marek Budzisz, który widzi Rosję z gazet tak jak ów dziennikarz Gazety Wyborczej. Nie wiem, czy Pan Budzisz był kiedykolwiek w Rosji, bo z tego, co napisał, a tym, co ja wiem od moich znajomych z Rosji, jest duża różnica w ocenie działalności rosyjskich władz, zwłaszcza z Ukrainą.
Z tego, co ja wiem, Rosjanie są bardzo spolaryzowani w ocenie Putina, jednak widząc zagrożenie, jakie niesie agresywna polityka neokonów, która pcha ukraińskich banderowców, jak również pośrednio naszych eliciarzy ze strategosem nad strategosami na czele do wojny z Rosją, od początku tzw. rewolucji godności banderowców, udzielają całkowitego poparcia obecnym władzom na czele z prezydentem Putinem.
Ostatni kryzys wokół aresztowania statków ukraińskich wraz z załogami pokazał, jak nasze eliciarstwo aż przebiera nogami w licytowaniu się, kto jest bardziej agresywny wobec Rosjan. Listę otworzył znany filobanderowiec, consigliere prezydenta Dudy do spraw polityki zagranicznej, uczestnik jakiegoś kursu w USA, mój ulubieniec Krzysztof Szczerski, który to opowiedział się jako pierwszy za zaostrzeniem sankcji wobec Rosji. Na drugi dzień poparł go jego magdalenkowy pryncypał. Jak więc widzimy obóz belwedersko-magdalenkowy stoi na czele popierających za wszelką cenę banderowców, by nie dać się nikomu wyprzedzić.
Trzeba przede wszystkim powiedzieć, że na zaostrzeniu kryzysu zależy przede wszystkim ekipie Poroszenki, który traci coraz bardziej na popularności i ma coraz mniejsze szanse w wyborach mających nastąpić wkrótce, więc wojna z Rosją jest ekipie Poroszenki jak najbardziej na rękę, gdyż w warunkach stanu wojennego wybory prezydenckie się nie odbędą. Według ostatnich sondaży poparcie dla Poroszenki oscyluje w granicach 8%, więc jest to dla jego ekipy wynik tragiczny.
O tym, że była to prowokacja Poroszenki, świadczy obecność m.in. ukraińskiej bezpieki na statkach, które Rosjanie zaaresztowali. Prezydent Ukrainy będzie ten konflikt eskalował jak najdłużej, by stan wojenny na Ukrainie trwał bez końca i wybory prezydenckie można było odłożyć na święty nigdy.
Wobec zamieszania wokół wód terytorialnych Morza Azowskiego Rosja uważa, że cały akwen Morza Azowskiego jest jej wewnętrznym terenem. Ponieważ najprostsza droga z Ukrainy do Mariupola prowadzi przez Morze Azowskie, Rosja jednak pozwalała na przepływanie wszystkich statków Ukrainy z wyjątkiem obiektów militarnych. Ponieważ stosunkowo niedawno Ukraina, podpuszczona skutecznie przez neoko’nów, postanowiła zbudować w Mariupolu port wojenny, wiadomo było, że Rosjanie nigdy na to nie pozwolą. Więc wysłanie przez Poroszenkę trzech małych wojennych statków na Morze Azowskie spotkała się z ostrą repliką Rosjan.
Jeśli ktokolwiek myśli, że Rosja pali się do zajęcia Ukrainy i widzi już czołgi w Kijowie, muszę sprawić mu srogi zawód. Wobec oskarżeń mojej osoby o bycie ruską agentką odpowiadam jako osobista agentka Władimira Władimirowicza, która teraz została ponownie zadaniowana na odcinek ukraiński. Władimir Władimirowicz odpowiedział na moje niedyskretne pytanie o zajęcie Ukrainy śmiechem. Przecież my wskutek sankcji nie mamy pieniędzy na żadną okupację Ukrainy, ledwo sobie dajemy radę z utrzymaniem ludności Krymu, na Nowo Rosję nas nie stać, możemy jej jedynie podsyłać broń i doradców, podobnie jak do Syrii. Więc nasz napad na Kijów można włożyć spokojnie między bajki. Militarnie nie ma żadnego problemu z rozgonieniem banderowskiego pospolitego ruszenia, problem w tym, że wraz z najazdem na Kijów zaczęłaby się katastrofalna dla nas okupacja tak jak dla US Army w Iraku. Byłby to gwóźdź do naszej trumny. Na taki rozwój sytuacji liczą właśnie neokoni, którzy chcą przy pomocy bezrozumnych banderowców zaatakować Rosję.
Przypominam sobie również, jak to niejaki Antek Macierewicz, kiedy Rosjanie zajęli Krym bez jednego wystrzału, darł ryja, że dziś Krym, a jutro Polska zostanie zaatakowana przez ruską barbarię i nieszczęśnik już widział siebie w kibitce i oczywiście jako organizatora i zwycięskiego wodza powstania na Syberii gdzieś w okolicach Nowej Ziemi, a tu Wołodia sprawił mu taki srogi zawód. Rozumiem, że Antek od tamtej pory jest bardzo nieszczęśliwym człowiekiem.
Na nasze nieszczęście magdalenkowe eliciarstwo określone przez byłego ministra spraw wewnętrznych chyba magistra historii na UJ jako państwo teoretyczne, ale w eliciarstwie PO uważanego za intelektualistę, upatrzyło sobie w banderowskiej Ukrainie strategicznego partnera. Jako ruska agentka nazwałam to strategiczne partnerstwo państw teoretycznych, z których to jedno państwo teoretyczne traktuje drugie jak brudną ścierkę, którą z odrazą wyrzuca się na śmietnik. Klasycznym tego przykładem była konferencja w Mińsku, kiedy to nasze magdalenkowe eliciarstwo dopuściło sobie, że nic o nas bez nas, A tu Poroszenko kazał stać naszym eliciarzom na mrozie, by sobie mogli popatrzeć przez szybkę, jak jaśnie państwo obradują.
Wkrótce potem magdalenkowy prezydent z nadania strategosa nad strategosami, pojechał z jednym miliardem euro, zapewne tyle kosztowała audiencja u Poroszenki. Pieniądze chciano dać po cichu, ale Poroszenko pokazał ponownie jak Mińsku naszemu magdalenkowemu eliciarstwu, jak ma ich głęboko w górnym rejestrze dolnych kończyn, oznajmiając zdumionemu światu, jakim to Polska jest państwem teoretycznym, a jego eliciarstwo każdemu, kto tylko ma życzenie robi laskę za darmo.
Starałam się też zrozumieć, dlaczego, skoro Ukraina oddała bez jednego wystrzału swój najważniejszy atut strategiczny, jakim był Krym, to tym bardziej nie będzie broniła magdalenkowej Polski, gdy teoretycznie zaatakuje ją Rosja. Nawoływanie przez magdalenkowe eliciarstwo do pomocy wszechstronnej Ukrainie, bo jak nie to dzisiaj Ukraina, a jutro Polska, jakby nie wiedzieli, że Rosja, chcąc nas najechać, nie musi najpierw zdobywać Ukrainy, tylko może uderzyć od północnej granicy Polski. Przekonywali nas o tym tacy strategosi jak wspomniany już Antek Macierewicz, czy Rychu Czarnecki i red. nacz. Gazety Polskiej. Ostatnio słuchając wypowiedzi Rycha Czarneckiego w polonijnym radio w Chicago można było odnieść wrażenie, że jego intelekt jest znacznie poniżej intelektu mędrca Europy Bolka Wałęsy.
A Rosja tymczasem dalej robi swoje, nie przejmując się naszym eliciarstwem, co to niejednemu robiło laskę za darmo, nawołujące do zaostrzenia sankcji wobec naszego najważniejszego wschodniego sąsiada, oznajmiła, że rozmieszcza na Krymie swój najnowocześniejszy system S-400. Rosja jako państwo poważne potraktowała bardzo poważnie zagrożenie ostatni incydent z banderowcami, militaryzując w coraz większym stopniu Półwysep Krymski i przylegające do niego wody terytorialne Morza Czarnego i Azowskiego.
A w państwie teoretycznym zarządzanym przez magdalenkowe eliciarstwo, prezydent tego państwa natychmiast przeprasza wszystkich Żydów na świecie, gdy ktoś wybił szybę w bodajże gdańskiej synagodze. Za to drze ryja wraz ze swoim consigliere na Rosję, ale jak tylko Putin tupnie nogą, to będzie się kajał przed nim. Taką ma mentalność następne pokolenie Magdalenki. Na pewno uczestnik Magdalenki i jej późniejszy prezydent Lech Kaczyński jest dumny z takich wychowanków jak prezydent Duda, który robi wszystko by realizować mityczny testament Lecha Kaczyńskiego.
https://www.salon24.pl/u/slepamanka/914927,eliciarstwo-magdalenkowe-ponownie-daje-glos-widziane-z-usa,2