+++
Na zamieszczonym video z uroczystości pogrzebowych sp. Józefa Szaniawskiego widać i słychać reakcje oburzenia zebranych w świątyni, którzy krzykami oraz innymi wyrazami dezaprobaty reagują na profanację, której dopuścił się proboszcz katedry, celebrant mszy x. Bogdan Bartołd.
Profanacja, jakiej dopuścił się proboszcz katetery Bogdan Bartołd, polegała na dopuszczeniu profanów do miejsca świętego, co każdy widzi, ale mało kto może to wyartykułować.
Uściślimy, profanacja polegała na dwóch faktach. Pierwsze: do miejsca celebry został wpuszczony żyd KOR-owski, który dodatkowo znany jest jako jeden z aktywistów porządków przed Pałacem Prezydenckim. Drugie; propagowano autora listu, który za pomocą (na plecach) Kościoła stara się o dobry i bezpłatny PR.
X.Bogdan Bartołd tego albo nie rozumie, albo nie chce zaakceptować i tu też mamy dwa aspekty. Pierwsze: Jeżeli x. Bartołd tego nie rozumie, to znaczy, że jest chamem. Drugie: jeżeli ks. Bartołd tego nie akceptuje to znaczy, ze jest żydem.
A nam Polakom, ani w Kościele Świętym, ani w Polsce nie jest po drodze z chamami czy żydami.
Kazania żydowskie mieliśmy już w Kościołach. Było to w trakcie stanie wojennego, proboszczowie – żydy albo chamy – zapraszali pijaków i jąkałów na ambony i tam podczas mszy świętych robiono tym antypolskim i antykatolickim politrukom kościelną reklamę. Jak to się skończyło widać po tym pogorzelisku moralnym i gospodarczym, jakim jest obecna Polska, a proces niszczenia jeszcze się nie zakończył, bo jego finałem ma być exterminacja Polaków i zastąpienie ich osadnikami z Izraela.
Ale wtedy – 30 lat temu – bandziory te mogły eksponować się jedynie na obrzeżach polskich centrów polityczno–społecznych, np. w takiej dziurze typu Podkowa Leśna. Teraz rozzuchwalenie przechodzi wszelkie wyobrażenie, antychrysty napierają na bazyliki.
Słuszna jest groźna reakcja zebranych, bo ten, który nie reaguje na zbrodnię, współwinny jest! W katechizmie nazywa się to „grzechem cudzym” i błogosławiony Jerzy Popiełuszko wielokrotnie mówił o tym do członków Solidarności. Ci zaś w Katedrze, którzy nie reagowali na tamte profanacje x. Bogdana Bartołda podlegają karze ekskomuniki mocą samego prawa – ipso facto.
Polacy spacyfikowani własną słabością, upadkiem ich czynnika polskiego narodowego w życiu społecznym, który jako od 1944 roku zniewolony, sfeminizowany i doraźnie – według żydowskich potrzeb – systematycznie zatruwany filosemickimi toksynami poprzedniego pontyfikatu, w całym okresie powojennym nie był w stanie ukształtować się w silę. W Polsce rządzili obcy. Jednakże sam Kościół prowadzony ręka Prymasa stawiał czoła problemom i za Jego władzy diabeł na ołtarzu nie był możliwy.
Po śmierci Prymasa garda opadła z wielkim hukiem, diabelskie szczury – poprzednio maskowane i ukryte – wyszły ze swych piekielnych nor i świnią resztki tego, co pozostało jeszcze święte. Obecnie gardy Świętości Kościoła nikt nie trzyma, nie dziw więc, że Przybytek jest notorycznie plugawiony. Zatem ten, kto krzyczał w Kościele, nie profanował Go, ale bronił.
Reakcja w Katedrze jest słuszna i prawidłowa, chociaż nie została zakończona prawidłowym rezultatem. Nie zrażajmy się jednak, początki bywają trudne.
Polacy!
Krzyż Święty w Górę!
Kosy na sztorc!
Garda podniesiona wysoko!
Bratać się z bratem, wroga ścigać.
Nie ma czasu do stracenia.
(-) Krzysztof Cierpisz
+++
https://gazetawarszawska.eu/2012/09/16/koniec-milczenia-baranow/