+++
Dziś 9 grudnia 2015 roku Prezydent Andrzej Duda zapalił świeczki chanukowe na oczach całej Polski i tym samym dokonał aktu apostazji i zdrady stanu. Katolikom nie wolno brać udziału w cudzych ceremoniach religijnych, a Głowie Państwa nie wolno poniżać się wobec cudzej władzy lub jej insygniów. Obraz polskiego prezydenta hołdującego żydom poszedł w świat i wywoła dwojakie skutki:
+++
+++ Dziś 9 grudnia 2015 roku Prezydent Andrzej Duda zapalił świeczki chanukowe na oczach całej Polski i tym samym dokonał aktu apostazji i zdrady stanu. Katolikom nie wolno brać udziału w cudzych ceremoniach religijnych, a Głowie Państwa nie wolno poniżać się wobec cudzej władzy lub jej insygniów. Obraz polskiego prezydenta hołdującego żydom poszedł w świat i wywoła dwojakie skutki: - U żydów wzrośnie przekonanie o ich jurysdykcji nad Polską i Polakami i będą tylko jeszcze bardziej bezwzględni i agresywni wobec nas w naszej własnej Ojczyźnie, a co zwiększa na naszym grzbiecie tego żydowskiego pasożyta, którego tym trudniej będzie nam się pozbyć. - U narodów zachodnich wzrośnie pogarda wobec nas jako społeczności niewolniczej, chodzącej w żydowskim jarzmie i to bez większego sprzeciwu, która - na dodatek – w służbie żyda może być niebezpiecznym sąsiadem – żydowskim narzędziem - wobec narodów cywilizowanych. Prezydent Andrzej Duda nie był pierwszym w tym procederze czapkowania żydom. W naszych czasach pierwszym takim, był żydowski święty Jan Paweł II, a pierwsze świeczki chanukowe zapalił Lech Kaczyński. Jakie są tego skutki widać wkoło: Kościół święty jest w ruinie, Polska jest w upadku większym niż zaraz po wojnie, a wspomnienia szarego i bezsensownego PRL-owskiego trudu codziennego są dla Polaków już tylko idyllicznym marzeniem sennym. Prezydent Duda nie bacząc na straszny los swojego poprzednika Lecha Kaczyńskiego poszedł tą samą drogą i bez wątpienia – mamy nadzieję - skończy tak jak i Kaczyński, z tym, że chyba znacznie gorzej, bo w końcu nigdy nie można wejść dwa razy do takiej samej rzeki, a zajadła uporczywość w wykroczeniach mści się okrutnie. Ponadto, o ile Kaczyński kierował się zwykłą arogancją wobec Narodu i wyobrażał sobie, że wszystko mu wolno w ustępstwach wobec żydów, to miał on pewne usprawiedliwienie w tym, co robił tzn. nikt otwarcie nie protestował i na szemraniu wszystko się skończyło. Bo Polacy zaskoczeni wielu krokami Lecha Kaczyńskiego nie byli wstanie wyartykułować swego narodowego sprzeciw wobec takich haniebnych prożydowskich posunięć tamtego prezydenta, byli zbyt mocno politycznie nieobyci i niezorganizowani. Czasy jednak się zmieniły i z prezydentem Andrzejem Dudą sytuacja była zupełnie inna. Przede wszystkim mamy nowe proporcje: o ile dominacja żydowska w Polsce drastycznie wzrosła w ostatnim dziesięcioleciu, to równocześnie podniosła się świadomość narodowa już nie tylko na poziomie jakichś „endeckich” niedobitych dziwadeł, ale wśród zwykłych ludzi. W tej nowej świadomości narodowej wyartykułowano już całkiem dobitnie wiele zastrzeżeń wobec filosemickich władz i polityków (faktycznie żydowskich podcieraczy) w Polsce, szeroko wyartykułowano opór wobec żydowskiej agresji i żydowskiego zaboru polskiego mienia. Dlatego to Prezydent Duda, na długo przed wyborami prezydenckimi, musiał mieć świadomość tych spraw: Po pierwsze, że Polska jest obiektem brutalnej agresji żydowskiej, a po drugie duże, szybko rosnące liczebnie odłamy narodowe zauważyły żydowskie zło w Polsce i zaczynają zwierać szyki przeciw żydom, i on, jak każdy prezydent, będzie musiał mieć pozytywną odpowiedź na ten faktyczny narodowy front wśród Polaków. A nie ma tam więcej marginesów, czy tolerancji wobec żydowskich okupantów, gdzie nikt już nie toleruje dłużej „żydowskiej wrażliwości religijnej”, nikt nie chce dzielić włosa na czworo nad wyliczeniami 6 milionów i nikt nie zamierza tolerować dłużej ciągłego zawłaszczania wszelkich przestrzeni polskiego życia duchowo-publicznego przez żydów. A czego hałaśliwa agresja chanuki wobec naszej zadumy adwentowej jest wzorcowym przykładem. Kandydat Andrzej Duda był tego świadom, musiał być, bo to człowiek i inteligentny, i wykształcony. Duda to nie Komorowski, Kwaśniewski czy Wałęsa, Duda wiedział dobrze, rozumiał to co oznacza objęcie prezydentury. Andrzej Duda rozumiał dobrze i to, że jego „wzór ideologiczny” poprzednik prezydencki Lech Kaczyński został nie tylko całkowicie skompromitowany jeszcze w trakcie tamtej kadencji, ale i dodatkowo upływ czasu przekazał tamten żałosny neocon Kaczyńskiego do absolutnego lamusa. Dziś w Polsce „preferencje” ideologiczno - polityczne są zupełnie inne, a dotyczy to również negatywnej oceny Józefa Piłsudskiego, braku chęci umierania za demokrację amerykańską, czy gloryfikacji podcierania żydów. Nawet do niedawana niezniszczalna twierdza żydowska w Polsce: rusofobia, drży w posadach, a jej załoga jest coraz mniej liczna. Andrzej Duda musiał wiedzieć jaką odpowiedź musi dać Polakom stojąc w obliczu w/w problemów i jako zapalacz chanukowy w Pałacu Prezydenta musiał mieć świadomość rozpoznawania tego czynu jako apostazji i zdrady stanu. I to nie w jego własnych bezczelnych oczach, jego własnego udawanego niezrozumienia sytuacji, ale w naszych oczach,….. w naszych narodowych oczach: my w naszych narodowych oczach, w naszych sercach widzimy Andrzeja Dudę jako apostatę, jako zdrajcę stanu. Andrzej Duda nie jest już Prezydentem, a jego, od dziś już jedynie formalna, kadencja może być krótsza niż ktokolwiek mniema. Tak nam dopomóż Bóg.
In Christo Krzysztof Cierpisz 09-XII-2015 +++
|