Jan Krzysztof Bielecki – Pekao SA.

„Aby zarobić jakieś tam pieniądze, trzeba założyć jakiś interes...ale aby zrobić duże, bardzo duże pieniądze – trzeba iść do polityki” - Jan Krzysztof Bielecki.

Jan Krzysztof Bielecki – Pekao SA.

Jak pisałem w poprzednich artykułach na temat Banku Pekao:
Prywatyzacja Pekao SA – to jedno z największych oszustw i absolutnych przekrętów czasów tzw. „transformacji ustrojowej”!!!

Ja osobiście, w rezultacie oszustw Pekao SA straciłem wszystko; pieniądze, domy, rodzinę...
Wszystko. Pewnie niedługo stracę życie. Ale co tam... Kogo to obchodzi.?

Pekao przekonał mnie do inwestycji w akcje ElektrimSA, w dniu w którym Zarząd spółki zgłosił wniosek o upadłość Bank doskonale o tym wiedział – ale mnie nic nie powiedział!
W dodatku Bank udzielił mi dużego kredytu na zakup tych akcji; (ja zainwestowałem sporo własnej kasy) -głównym zabezpieczeniem tego kredytu... były akcje spółki - w upadłości.

Było kilka innych oszustw; np. sfałszowana umowa kredytowa i zlecenie zakupu, pomimo niezbitych dowodów Sąd Okręgowy uznał, że działania Banku były zgodne z prawem.

Mój pozew oddalono, dnia, w którym Sąd się dowiedział, że wg. opinii biegłego sądowego - umowa kredytowa była sfałszowana.
Potem Sąd Apelacyjny podtrzymał decyzje Sądu I-szej instancji a Kasacja – odrzucona.

Polska jest krajem, który pokazuje, że wszystko jest możliwe - nawet niemożliwe.
Każde oszustwo moze być - zgodne z prawem.
Tylko trzeba dobrze zmanipulować prawo- na korzysć tego, kto dobrze zapłaci za ten korzystny wyrok.


Jednym słowem: „Polski Sąd wszystko może a, że Polak potrafi – wiadomo od dawna”...

Zapowiadam - będę walczył o sprawiedliwość – do końca swego życia. Wiem, że nie mam szans - będę pisał o szczegółach..., pokazywał działania Sądów, Banków, Decydentów...
Cóż więcej mi mogą zrobić – Mogą mnie zabić...

Tak na marginesie...
W dniu, w którym dowiedziałem się o decyzji Sądu Okręgowego – oddalającej mój pozew – spotkałem się ze swoim znajomym - bardzo zamożnym (i znanym) polskim biznesmenem.
Powiedziałem mu o decyzji Sądu (on znał całą sprawę). Po krótkiej chwili zastanowienia - mój znajomy powiedział wprost: „Ryszard, nie masz żadnych szans – wygrać tej sprawy w polskim Sądzie.
Dla Sędziego, kwota 300 mln zł – to abstrakcja; zresztą Bank ma prawników, którzy w Sądach wszystko mogą załatwić. Tam rządzą pieniądze i Włosi, którzy mają pieniądze i nie mogą przegrać.
Musisz spróbować inaczej. Dam ci prawnika, który jest Włochem – a on - musi spróbować jakoś dogadać się z Włochami. To wszystko – inaczej tej sprawy nie wygrasz”.

Zrobiłem jak doradził znajomy biznesman. Skontaktowałem się z prawnikiem Włochem, (który ma kancelarię we Włoszech i w Warszawie). Prawnik był bardzo zainteresowny sprawą i po kilku dniach, po przeczytaniu akt – powiedział, że podejmuje się tym zająć.
Dodał, że zna dobrze ludzi i prawników działających dla UniCredito i że jego zdaniem, sprawa jest do ugodowego rozwiązania, ale...tylko we Włoszech. Ocenił, że potrzebuje na to miesiąc czasu.

Minęły dwa, po czym spotkaliśmy się, ale już nie w kancelarii a w parku. I bez telefonów – tak zażądał mecenas - twierdząc, że mój z pewnością jest na podsłuchu.
Pan Mecenas powiedział tak: „Panie Opara, gdyby to była kwestia pieniędzy – nie byłoby najmniejszego problemu. We Włoszech to normalka - Ale w tym przypadku - to jest sprawa polityczna.
Na przeszkodzie do ugody stoi pewien Pan...
Zapytałem - kto. Meceans nie chciał udzielić żadnej odpowiedzi. Po chwili rzekł; może Pan się domyśli...
Zapytałem: Czy to Jan Krzysztof Bielecki? Mecenas, nie odpowiedział nic - tylko kiwnął głową jednoznacznie.
Odchodząc rzekł: „Panie Opara, proszę do mnie już więcej nie dzwonić; życzę Panu powodzenia”.

Nie spotkaliśmy się więcej. Mecenas nigdy nie wystawił żadnej faktury - za swoje porady.

Wracając do meritum sprawy.
Prywatyzacja Banku Pekao SA. nie byłaby możliwa, bez działania kilku kluczowych osób, – które rzekomo miały reprezentować interesy naszego kraju (będę o tym pisał) Te osoby to:

1. Prof Leszek Balcerowicz
2. Minister Alicja Kornasiewicz
3. Premier Jan Krzysztof Bielecki.

Sam process prywatyzacji; rozwoju Pekao SA oraz dominacji polskiego rynku finansowego - odbywa się pod całkowitą kontrolą Jana Krzysztofa Bieleckiego (JKB) - byłego Premiera, dyrektora EBOR, późniejszego Prezesa Banku Pekao, który pełni rolę negocjatora oraz skutecznego „załatwiacza” rozmaitych problemów – na wszystkich decyzyjnych szczeblach władzy, (poprzez znajomości wśród decydentów naszego kraju Tusk/PO) i UE.
Bez niego (JKB) - UniCredito...nigdy by nie przejęło kontroli nad Pekao SA

Jan Krzysztof Bielecki - to kluczowa osoba w procesie prywatyzacji/sprzedaży Pekao SA.- jego rola w historii tych ostatnich 20 lat - grupy Pekao i UCI- musi być odpowiednio wyjaśniona. W interesie Polski.
(Np. kwestia fuzji Pekao i BPH; czy też sprzedaży wielu aktywów Pekao SA - grupie Pirrelli.)

Zanim jednak doszło do prywatyzacji, potem sprzedaży kontroli nad Pekao SA, grupie UCI - w Paryżu odbyło się spotkanie Balcerowicza, Kornasiewicz i reprezentatnta z WSI - z grupą negocjatorów UniCredito.
Ustalono wszystkie warunki transakcji, uzgodniono wynagrodzenie (łapówkę) w wysokości kilkadziesią mln $ - za „sukces” -czyli pozytywne załatwienie całej sprawy, zgodnie z ustaleniami cenowymi.

Sejmowa Komisja Śledcza w 2006 r., pod przewodnictwem posła Artura Zawiszy, podjęła próbę zbadania okoliczności - spotkania w Paryżu i transakcji zakupu 52% akcji Pekao SA.
Jej działania zostały natychmiast przerwane, po objęciu władzy przez Tuska/PO.

Kilka faktów – tak dla przypomnienia:
Na wstępie krótki – „oficjalny” - życiorys – Jana K. Bieleckiego – (źródło Wikipedia).
Absolwent II Liceum Ogólnokształcącego im. dr. Władysława Pniewskiego w Gdańsku. Studia ukończył w 1973, na Wydziale Ekonomiki Transportu Uniwersytetu Gdańskiego, ze specjalnością ekonomiki transportu morskiego.
W latach 70-tych. pracował jako asystent w Instytucie Ekonomiki Transportu Wodnego. Został tam jednym z ekspertów „Solidarności”.
W okresie Stanu Wojennego współpracował z podziemnymi władzami związku. W 1982 za działalność opozycyjną został usunięty z pracy w Ministerstwie Przemysłu Maszynowego, gdzie był zatrudniony od 1980 w Ośrodku Doskonalenia Kadr Kierowniczych.
W latach 1982–85 prowadził własną działalność gospodarczą, następnie założył spółdzielnię „Doradca”, zatrudniającą m.in. represjonowanych działaczy opozycji. Z ramienia Komitetu Obywatelskiego został posłem X kadencji, należał do Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego.
Od 04.01 do 6.12.1991 sprawował urząd Prezesa Rady Ministrów!.

Znalazł się wśród założycieli Kongresu Liberalno-Demokratycznego, w wyborach do Sejmu w 1991r. z list KLD został ponownie posłem, uzyskując największą w kraju liczbę głosów (115 002). W Rządzie Hanny Suchockiej zajmował stanowisko - członka Rady Ministrów ds. integracji europejskiej.
Od listopada 1993 był dyrektorem i przedstawicielem Polski w EBOR – Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju w Londynie. Po połączeniu KLD z Unią Demokratyczną - należał do Unii Wolności, z której odszedł w 2001 - po powstaniu Platformy Obywatelskiej.
1 października 2003 objął funkcję prezesa zarządu Banku Pekao S.A.W listopadzie 2009 r. podał się do dymisji z zajmowanego stanowiska. Zakończył urzędowanie w styczniu 2010. Od 15.01.2010 był przewodniczącym rady Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. 9 marca 2010 - został powołany przez premiera Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów.
Po objęciu stanowiska premiera przez Ewę Kopacz - zastąpił go Janusz Lewandowski.

Teraz kilka prozaicznych, prostych faktów z życia.

Jan Krzysztof Bielecki, był w życiu - zwyczajnym oportunistą. Dzięki rozmaitym... całkiem przypadkowym „zbiegom okoliczności”- udawało mu się być: we właściwym czasie, akurat - we właściwym miejscu.
Takie to były (i są) - realia życia politycznego, w przełomowym dla kraju - okresie tzw. „transformacji ustrojowej”.
Oportuniści, jak np. JKB wiedzieli, że - „przy okazji”- można bardzo wiele na tym zarobić.

Zresztą JKB był nawet autorem słynnego powiedzenia: w reakcji do innego popularnego w tamtych latach przysłowia: „pierwszy million dolarów traba ukraść”.
Otóż JKB powiadał z uśmiechem ironii na twarzy:
„Aby zarobić jakieś tam pieniądze, trzeba założyć jakiś interes...ale aby zrobić duże, bardzo duże pieniądze – trzeba iść do polityki”. I tak właśnie uczynił.

Zanim to się jednak stało, był w opozycji „ekspertem Solidarności” wiedząc instynktownie że będą w tym szanse - dla niego - na przyszłość.
Później, razem ze swoim przyjacielem Donaldem Tuskiem, także ambitnym karierowiczem, szukającym szans ale głównie kasy - zakładają partię...- Kongres Liberalno-Demokratyczny. A że to było w Gdańsku, gdzie wówczas formowało się nowe polskie życie polityczne... to już takie „zrządzenie losu”.

W 1991 r., zupełnie porzez przypadkowy zbieg okoliczności...zostaje Premierem Rządu RP.
Mianowicie, ówczesny Prezydent (Wałęsa) – szukał (tak na szybko) kogoś na to stanowisko do wymiany - za Jana Olszewskiego. Odbywało się to w bardzo dużym pospiechu...główny guru/decydent „dworu Wałęsy” - Mietek W. - zasugerował Czesława Bieleckiego. Wałęsa zapisał sobie na kartce...ale tylko nazwisko... a ponieważ znał ze słyszenia, (od kolesiów z Trójmiasta) - Bieleckiego, w dodatku posła –podjął decyzję: Premierem będzie Bielecki. (I chociaż to nie ten, Wałęsa uparł się na JKB).
No i tak już zostało... Przypadek...

Niewiele osób o tym wiedziało...a zresztą po fakcie, „nieomylnemu” Prezydentowi Wałęsie, trudno było się przyznać do tak głupiej pomyłki!

Kobyłka JKB, była już u płotu, przy wodopoju „Polskiej Transformacji Ustrojowej” - Zaczęła skakać, według własnego „widzi mi się”.
Dalej już historia zaczęła się toczyć – „siłą rzeczy i przypadku” - według scenariusza JKB. Być może część planu, scenariusza wymyślił ktoś inny... Np. Balcerowicz...

Kiedy Jan Krzysztof Bielecki, zostaje Premierem RP, szybko wyszło na jaw, że się do tego wcale nie nadaje.
Ale JKB powołuje rząd – swoich kolesiów z KLD a częściowo z łapanki. W tamtych zresztą czasach wszystko w RP było możliwe; raczej nic nie było niemożliwe.
A że i zagranica, zaczęłą się szybko orientować w jednej wielkiej polskiej improwizacji – nie było żadnych problemów.

Wszystkich polityków tamtych czasów łączyło jedno w działaniach - wspólny mianownik: „skok na kasę prywatyzacji RP”. Wszystko oczywiście - w ramach procesu uzdrawiania polskiej gospodarki, czyli wyprzedaży majątku narodowgo.

A że „politycy” sprawujący władzę, jak i Ci w opozycji - nie mieli w sumie pojęcia, jakie kwoty obowiązują w „wielkim świecie biznesu” - nie było w rezultacie żadnej logicznej świadomości w działaniach rządu i opozycji – szczególnie wtedy... i w naszym kraju.

Zresztą wszyscy grali według nowego, popularnego „marsza – poloneza”, ustalonego przez kompletnego durnia i teoretyka ekonomii; (w dodatku z tytułem Profesora) - Balcerowicza: -
Narzucownej, masowej, przymusowej, bezsensownej prywatyzacji majątku narodowego. Trzeba więc było tak tańczyć – jak im grano...

JKB niedługo utrzymuje się na pozycji Premiera, po niecałym roku zastępuje go inna, jedyna dama „Polskiej transformacji”, kolejny przypadek losu - nawiedzona Suchocka...
Potem zakończyła swoją karierę polityczną...jako ambasador w Watykanie. I słuch o niej zaginął.

Został problem... byłego, ale Premiera, nie można było tak „odstawić” na śmietnik historii.
No bo z czego będzie on żył - JKB, tak wiele zrobił...zwłaszcza dla kolegów, no i dla kraju.
W związku z tym JKB zostaje doradcą rządu, do spraw prywatyzacji – a tak „przy okazji”... doradcą rządu - do spraw integracji z Unią Europejską. Przecież, jedyną przyszłością dla Polski, jest zostanie ważnym, aktywnym członkiem Unii – a kto może nam w tym najbardziej pomóc...

Wtenczas, „polska mądrość polityczna” - opierała się na zasadzie - „rączka- rączkę myje”. Trzeba było obstawiać – pomagać swoim, bo może za jakiś czas, naiewdzięczność losu każe NAM odejść, i wtedy ten ktoś... będzie musiał - podać nam pomocną rękę.

JKB był już przecie politykiem, ekspertem, ekonomistą z wieloletnim doświadczeniem... na salonach. Należało go zrobić polskim dyrektorem, przedstawicielem w EBOR (Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju).

(Tajemnicą poliszynela był fakt, że JKB od dłuższego już czasu - „lobbował”, wśród swoich politycznych przyjaciół) - sprawę prywatyzacji... Polskiego sektora bankowego.
Zbiegiem więc niespodziewanych okoliczności - JKB zostaje dyrektorem EBOR!
(Reprezentując tam „interesy Polskie” - ale oczywiście myśląc głównie o swoich własnych).

Jego plan był prosty: najpierw skonsolidować grupę banków NBP, pod szyldem Pekao SA – potem wprowadzić na Giełdę Papierów Wartościowych... Wtedy, łatwiej będzie znaleźć dużego zagranicznego inwestora. Wiadomo - gdzie jest duża kasa – tam są duże prowizje...
Jego plan zyskuje akceptację Prof. Eksperta Balcerowicza. Może nawet było odwrotnie.
To Balcerowicz był pomysłodawcą planu – przekazując go JKB. (Obaj byli w jednej partii.)
O czymś musieli rozmawiać...

Tu wszystko będzie można załatwić wśród swoich kolesiów – wtedy wszyscy na tym będą mogli coś zarobić... bo - będzie się czym dzielić...No i łatwiej wszystko sprzedać; nie tylko inwestorom, ale też ogłupiałej „opinii publicznej”.
Oczywiście wszystko w interesie odnowy – transformacji ekonomii kraju.

No bo jeżeli mówimy o dużych pieniądzach – one są w dużych bankach - no i w...polityce!.

Wszystko poszło zgodnie z planem - tzn „poszły konie po betonie”- w ruch... prywatyzacji!
Ponieważ JKB był dyrektorem EBOR, udało mu się przekonać – i sprzedać część Pekao SA (5%) - do własnej instytucji – EBOR. Za niecałe €100 milionów.
EBOR to przecież szacowna instytucja finansowa UE; nikt nie może mieć wątpliwości.
A jednocześnie w ten prosty sposób, można uwiarygodnić... wartość czyli „wycenę” Banku.

Przecież w Polsce nikt nie wie – jak wycenia się Banki; przecież w Polsce NIKT nie wie, że sprzedaż Banku – na całym „kapitalistycznym, wolnorynkowym świecie” - wycenia się na podstawie aktywów Banku – tzw. „P-E ratio” - czyli wielokrotności dochodów (earnings) i aktywów Banku. Standartowo - jest to 25 razy roczny zysk Banku (annual earnings).
A jakie Bank Pekao SA miał depozyty i roczne zyski w 1998 roku? Miliardowe...A kto o tym wiedział?

Ale po co się bawić w „prawa wolnorynkowe”. Czy nie prościej znaleźć inny sposób.? No i JKB i jego kolesie w Ministerstwie Skarbu Państwa znaleźli...Po angielsku to się nazywa „creative accounting – cooking the books”; kreatywna księgowość – gotowanie książek...


A więc najpierw aby uwiarygodnić transakcję sprzedaży Pekao SA, sprzedaje się 5% akcji... do EBOR - a kilka miesiący później – 52% (czyli kontrolę nad Bankiem) grupie UniCredito za 1,2 mld Euro. Niby dużo pieniędzy – tylko nikt się nie zastanawia – ile tak naprawdę Bank Pekao SA jest wart...Jakie ma aktywa, depozyty; jakie ma zyski...

Oczywiście cały proces prywatyzacji Pekao SA odbywa się - pod ścisłą przewodnią kontrolą Jana Krzysztofa Bieleckiego oraz jego bliskiej znajomej – Pani Minister Skarbu Państwa – Alicji Kornasiewicz.
Potem już z górki, gładko. Zupełnie przypadkowo, po załatwieniu całego procesu sprzedaży - prywatyzacji Banku – Prezesem tego Pekao SA – zostaje...no kto? Jan Krzysztof Bielecki.

„Króluje” tam 7 lat, choć oczywiście rządzi WicePrezes Luigi Lovaglio. JKB podpisuje tylko papiery; no i oczywiście „załatwia”, wiele korzyści dla Grupy UCI – np. fuzja Pekao - z BPH; czy sprzedaż aktywów Pekao SA – Grupie Pirrelli – i wiele innych.

Jego następcą zostaje Alicja Kornasiewicz – ta która formalnie podpisała akt prywatyzacji i sprzedaży Pekao SA – Włochom - działając jako...Minister Skarbu Państwa.

Dziwna ta historia Polski współczesnej. I jakie to przypadki chodzą po ludziach.

W każdym normalnym kraju, minister/urzędnik, który sprzedaje firmę państwową - firmie prywatnej – nie ma prawa mieć potem żadnych związków – ze sprzedaną firmą. Tak, żeby nie było żadnych podejrzeń „o łapówkarstwo” – czy o działalność na niekorzyść państwa.
W tym przypadku główni negocjatorzy transakcji sprzedaży Pekao zostają później -Prezesami tego Banku! 
Oczywiście, wiąże się to z olbrzymim wynagrodzeniem.

Ale w Polsce – wszystko jest możliwe. Przecież w Polsce NIKT nie bierze łapówek!!!

Jan Krzysztof Bielecki, rzeczywiście dorobił się dużego majątku. Oficjalnie zarobił tylko dwadzieścia parę milionów. Nieoficjalnie - kilka razy więcej. Prowadzi teraz spokojne, życie emeryta; dostał nawet kilka medali...


Muszę przyznać: zgadzam się z Panem Janem Krzysztofem Bieleckim absolutnie w jednej sprawie:
„Jeżeli chcesz zarobić jakieś pieniądze, musisz założyć jakiś interes.
Ale jeżeli chcesz zarobić duże, bardzo duże pieniądze – musisz iśc do Polityki”.

Ryszard Opara

 

http://ryszard.opara.neon24.pl/post/143005,jan-krzysztof-bielecki-pekao-sa


Comments (0)

Rated 0 out of 5 based on 0 voters
There are no comments posted here yet

Leave your comments

  1. Posting comment as a guest. Sign up or login to your account.
Rate this post:
0 Characters
Attachments (0 / 3)
Share Your Location