Nie dostał miejsca w akademiku. Przez kilka dni spał w bibliotece
+
Przekleństwo wypędzenia Sióstr Karmelitanek z klasztoru na Żwirowisku, usuniętych z tego klasztoru, wbrew prawu kanonicznemu, przez antychrysta Karola Wojtyłę – działa.
Tu, ku nieszczęściu tej biednej polskiej młodzieży, a ku zagładzie całego Naszego Narodu, który nie będzie miał swoich elit i musi zginąć, jeżeli nie odwróci sytuacji w Oświęcimiu i nie przywróci na nowo Klasztoru tych skrzywdzonych Karmelitanek.
Klasztor jest roku po roku zamieniany na koszerną jatkę, a tzw. "krzyż papieski" jest rzekomo na swoim miejscu, ale przecież zarasta wysokimi drzewami i jest już niewidoczny, niebyły i nie obraża już więcej uczuć dobrych żydów, którzy tam pielgrzymują i to licznie, bo hordami terrorystów żydowskich z całego świata.
Nasza obecnie jaskrawo widoczna zagłada tam się zaczęła!
Reguły Pierwszych Apostołów mówią wyraźnie:
„ten, kto stawia żyda nad chrześcijaninem, niech będzie przeklęty” – i tak jest w Polsce.
Warunkiem uratowania Polski jest przeproszenie Pana Boga za grzech wypędzenia Karmelitanek - bo,”… papież tak chciał, a myśmy tylko prosili…”. A jako zadośćuczynienie należy z Polski wypędzić wszystkich żydów, a tych dobrych żydów jako pierwszych, bo ci są najbardziej trujący, a po żydach trzeba wypędzić ukraińców i biełarusów, Litwinów, kaukazów etc. - niemców nie zapomniawszy - a wszystko się w Polsce ułoży i zapanuje Pokój Chrystusowy.
Polska dla Polaków!
Dom klasztorny nie był Karmelitankom koniecznie potrzebny, bo mogą się przecież przenieść, a miejsca jest tak dużo, że można było żydom ustąpić – i tak się stało!
Jakież to straszne przekleństwo spadło na nas wszystkich,… straszne a nikt tego nie rozumie.
A nie tylko to, jakiekolwiek dobrowolne obcowanie chrześcijanina z żydem jest obłożone przekleństwem Boga Ojca. To pierwotnie jak i wtórnie. Pierwotnie, bo żydzi zamordowali Chrystusa, wtórnie, bo mord ten stał się zbrodnią założycielską nowoczesnego żydostwa i bluźnierczo bierze na siebie to pierwotne przekleństwo jako własne.
A każdy, który obcuje z żydem bierze na siebie przekleństwo Krwi spadłe na żyda, wszystko czego się dotknie żyd jest przeklęte.
- Biada.
Red. Gazeta Warszawska
+
- To wstyd, żeby dochodziło do takich sytuacji. Ludzie przyjeżdżają tu z całej Polski, a okazuje się, że nie mają gdzie spać - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Bartek, student Uniwersytetu Warszawskiego, który wziął udział w proteście związanym z kryzysem mieszkaniowym.
1. Kalendarium konfliktu oświęcimskiego(Okupacja żydowska w Polsce)Kalendarium konfliktu oświęcimskiego marzec 1983 - wrzesień 1998 12 styczeń 1983 - siostra Zofia Jaśniak, przełożona domu sióstr karmelitanek bosych w Poznaniu, zwraca się do Urzędu do Spraw Wyznań ...Created on 21 January 20182.
Komu przeszkadza Msza święta pod blokiem 11 w Muzeum Auschwitz?(Video)... jest mowa o tym, że kard. Macharski „będzie czuwał nad realizacją projektu" oraz., że będzie on „powiadamiał przewodniczącego Theo Kleina o postępach w realizacji tego projektu". https://gazetawarszawska.com/index.php/okupacja-zydowska-w-polsce/178-kalendarium-konfliktu-oswiecimskiego ...Created on 08 July 2023
Wysokość czynszu dla studenta wciąż rośnie, a władze niektórych uczelni wydają się nie radzić sobie z tzw. kryzysem mieszkaniowym. Wśród nich Uniwersytet Warszawski, którego studenci zorganizowani "Wielkie Spanie w BUW-ie", czyli protest mający na celu zwrócenie uwagi na problem.
Według nich w tym roku odmówiono miejsc w akademikach setkom studentów. W związku z tym niektórzy byli nawet zmuszeni spać w bibliotece uczelni, ponieważ nie wiedzieli, czy miejsce w domu studenckim zostanie im w końcu przyznane, czy może będą musieli wynająć pokój, na który ich nie stać.
- Problem, który poruszamy, dzieje się od lat. Studenci nie mają gdzie mieszkać. Nowe akademiki nie są budowane, a "stare" są albo bardzo zaniedbane i traktowane jako ostatnia deska ratunku, albo są remontowane i ulepszane, w związku z czym zmniejszana jest w nich liczba miejsc. Doszło do sytuacji, w której otrzymanie miejsca w akademiku stało się dobrem luksusowym, na które nie każdy student zasługuje - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Adam Ochwat, student UW z Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej, które jest organizatorem protestu studentów.
"Kolega musiał spać w bibliotece"
Słowa Adama Ochwata potwierdza Teresa, która w rozmowie z Wirtualną Polską opowiada historię kolegi z uczelni. Choć mówi, że sama jest uprzywilejowana (mając na myśli to, że mogła wynająć pokój), w proteście bierze udział głównie dla znajomych.
- To, co się dzieje, jest niewyobrażalne. Kolega musiał spać w bibliotece - oznajmia.
Kacper*, bo to o nim mowa, jest studentem stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim. W tym roku sytuacja finansowa jego rodziny uległa znacznemu pogorszeniu, a mimo to nie uzyskał miejsca w domu studenckim. Pod koniec września, kiedy przybył do Warszawy, nie było jeszcze pewne, czy w ogóle będzie mógł zamieszkać w akademiku.
Z tego też względu, razem z innymi studentami (co zostało potwierdzone w rozmowach z kilkoma osobami), spał przez kilka dni w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, która obecnie jest otwarta dla studentów przez całą dobę.
- Kacper mieszkał w akademiku przez cały pierwszy rok studiów. Tuż przed rozpoczęciem drugiego roku nie uzyskał miejsca w akademiku, bo oparto się na danych sprzed roku, a ze zmianami w nich byłoby "za dużo papierologii" - tłumaczy Teresa.
Jak dodaje, władze uczelni próbowały przykryć wówczas sprawę, wykupując studentom noclegi w hostelach, które "w ogóle nie były przystosowane do nauki".
- Jeżeli tak dalej pójdzie, studia będą przeznaczone tylko dla osób, które na to stać. Problemy, z którymi się zmagamy, dotyczą nie tylko kryzysu mieszkaniowego, ale różnych innych sfer. Dostępu do stołówek na każdym wydziale, w których będzie można zjeść obiad za kilka lub kilkanaście, a nie 40 zł. Ułatwienia procedur związanych z uzyskaniem stypendium socjalnego, a nie wypełniania 13 bezsensownych dokumentów, po czym okaże się, że i tak nie zostanie nam ono przyznane. Tych kwestii jest znacznie więcej. Dlatego tu dziś jesteśmy - podsumowuje Teresa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Całe pokolenie Polaków spakuje się i wyjedzie. Nic ich w Polsce nie trzyma". Ekspert ostrzega
"Wstyd, żeby dochodziło do takich sytuacji"
Bartek* jest jedną z osób, które otrzymały miejsce w akademiku. Podkreśla jednak, że "miał szczęście", którego nie mieli niestety jego koledzy czy koleżanki. On również opowiada o problemach z przyznaniem miejsca w domu studenckim, potwierdza autentyczność doniesień o nocowaniu w bibliotece i mówi o utrudnionych procedurach związanych z przyznaniem stypendium socjalnego.
- Problemy narastają, a władze UW nic z tym nie robią. Mam wrażenie, że wszystko zostaje zamiecione pod dywan, jak było chociażby z zakwaterowaniem w hostelach. To wstyd, żeby dochodziło do takich sytuacji. Ludzie przyjeżdżają tu z całej Polski, a okazuje się, że nie mają gdzie spać. Na moim roku jest mnóstwo mądrych, inteligentnych osób, które miały mniej szczęścia w życiu. Naprawdę trzeba im to jeszcze utrudniać? - pyta Bartek.
On sam w tym roku, ze względów finansowych, był zmuszony zrezygnować z wynajmu mieszkania z kolegami na rzecz zamieszkania w akademiku, który jest znacznie tańszy.
- Wcześniej mieszkałem z kolegami. Wynajmowaliśmy mieszkanie. Sytuacja na rynku w ciągu ostatnich miesięcy zmieniła się jednak o 180 stopni. Wynajem mieszkania kosztuje ogromne pieniądze, które często nie są na studencką kieszeń. Nie wszyscy rodzice mają możliwość pomocy, a wtedy akademiki, które są tańsze, to jedyne rozwiązanie - stwierdza.
Obecnie jednak otrzymanie w nich miejsca staje się poniekąd przywilejem. - Władze uczelni próbują nas dziś przekupić przekąskami i leżakami, które są porozkładane w bibliotece. Tylko że my tego nie chcemy. Chcemy normalnych warunków do życia i nauki. Możliwości studiowania, które nie będzie wiązało się ze stresem, czy będziemy mieć gdzie spać, czy nie - podkreśla.
Komentarz Uniwersytetu Warszawskiego
Wirtualna Polska skontaktowała się w sprawie "afery akademikowej" (jak określono problem w wydarzeniu "Spanie w BUW-ie" na Facebooku) z władzami Uniwersytetu Warszawskiego. W odpowiedzi otrzymaliśmy długi i szeroki komentarz, w którym zapewniono, że uczelnia "przykłada dużą wagę do zapewnienia odpowiedniej, adekwatnej do potrzeb, liczby miejsc zakwaterowania dla swoich studentów."
"Problematyka ta jest stałym punktem dyskusji z organizacjami studenckimi. Zgłaszane postulaty i wypracowywane rozwiązania są na bieżąco, w miarę możliwości finansowych i organizacyjnych uczelni, wdrażane w życie. W tym roku uruchomione zostało nowe skrzydło w jednym z akademików, dzięki czemu zwiększono liczbę dostępnych miejsc o 100" - przekazała Anna Stobiecka z Biura Prasowego UW.
Według niej miejsca w akademikach Uniwersytetu Warszawskiego otrzymało ponad 2650 osób - w tym studenci, którzy zostali wpisani na listę rezerwową.
"Osoby zamieszkałe w Polsce otrzymały zakwaterowanie" - oznajmiła.
Przedstawicielka UW dodała jednak, że "temat znacznego wzrostu cen wynajmu mieszkań w Polsce, w tym w Warszawie, jest zagadnieniem wzbudzającym troskę władz uniwersytetu". Sam protest, jak podkreśliła w wiadomości, "spotyka się z ich zrozumieniem".
Należy podkreślić, że sytuacja związana z kryzysem mieszkaniowym wśród studentów ma miejsce nie tylko w Warszawie. O problemach z wynajmem, "obskurnych pokojach", cenach "jak z kosmosu" czy castingach,
*Imiona zostały zmienione na prośbę rozmówców.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
https://kobieta.wp.pl/nie-dostal-miejsca-w-akademiku-przez-kilka-dni-spal-w-bibliotece-6951244806622016a