Siatkówka: Obcokrajowcy Grbić i Leon utopili polską reprezentację na Olimpiadzie

"Polscy siatkarze wyraźnie przegrali w finale igrzysk olimpijskich w Paryżu z Francuzami 0:3. Biało-czerwoni po odebraniu srebrnych medali doceniali sukces, jednak trudno było mówić o zadowoleniu. „Jest delikatny niesmak i poczucie, że mogliśmy zrobić trochę więcej” – przyznał Tomasz Fornal."

+

 

 Polskie srebro siatkarskie na Olimpiadzie 2024, w Paryżu, to totalna klęska sportowej rywalizacji tej dziedziny sportu. A nie tylko tego, ta polska klęska sportowa jest prostym rezultatem upadku Państwa i nie może być rozpatrywana bez związku z sytuacją zagrożenia narodowego, jakie wzrasta we wszystkich dziedzinach polskiego bytu.
   Polacy są zadziwieni ucieczką kapitału z Polski, zamykaniem firm oraz ciągłym narastaniem problemów ekonomiczno-socjalnych.
Szokowy wzrost cen za usługi podstawowe: woda, prąd, ogrzewanie etc. jest gromem z jasnego nieba, bo to jest przecież niesprawiedliwe wobec nich.
Brak zrozumienia dla sytuacji zależności skutków od przyczyn jest cechą feminizmu, a takim sfeminizowanym społeczeństwem, są Polacy.

   Poliniarze głupio dumni — a to jak zwykle — z tego, że w polskiej lidzie gra ogromna ilość obcokrajowców, okradając tym samym budżet państwa z dewiz, podobnie też zabierając młodym polskim sportowcom miejsca w polskich drużynach ligowych, są autentycznie zadziwieni sromotną porażką polskiej reprezentacji z reprezentacją kalifatu Francja.

 

  Polskie srebro siatkarskie na Olimpiadzie 2024, w Paryżu, to totalna klęska sportowej rywalizacji tej dziedziny sportu. A nie tylko tego, ta polska klęska sportowa jest prostym rezultatem upadku Państwa i nie może być rozpatrywana bez związku z sytuacją zagrożenia narodowego, jakie wzrasta we wszystkich dziedzinach polskiego bytu.
   Polacy są zadziwieni ucieczką kapitału z Polski, zamykaniem firm oraz ciągłym narastaniem problemów ekonomiczno-socjalnych.
Szokowy wzrost cen za usługi podstawowe: woda, prąd, ogrzewanie etc. jest gromem z jasnego nieba, bo to jest przecież niesprawiedliwe wobec nich.
Brak zrozumienia dla sytuacji zależności skutków od przyczyn jest cechą feminizmu, a takim sfeminizowanym społeczeństwem, są Polacy.

   Poliniarze głupio dumni — a to jak zwykle — z tego, że w polskiej lidzie gra ogromna ilość obcokrajowców, okradając tym samym budżet państwa z dewiz, podobnie też zabierając młodym polskim sportowcom miejsca w polskich drużynach ligowych, są autentycznie zadziwieni sromotną porażką polskiej reprezentacji z reprezentacją kalifatu Francja.

   Fakt prowadzenia polskiej reprezentacji przez niepolskiego trenera Nikola Grbić'a, który nie ma kwalifikacji etniczno-kulturowych do prowadzenia polskiej reprezentacji narodowej, tak jak polska reprezentacja narodowa nie ma kwalifikacji do tego, aby rozpoznać, zrozumieć, że ważnych państwowych meczów nie wygrywa się pod kierunkiem obcych trenerów lub za pomocą obcych graczy,  – to, ta prawda, temu zespołowi, podskakującemu przy siatce na parkiecie, publiczności na trybunach niczego nie sugeruje.
   Grbić, nadzieja politruków PZPŚ, na szablonowe, bezwysiłkowe zwycięstwa światowe spaliła się na panewce za pomocą drugiej — również obcej — fałszywej nadziei: murzyna z Kuby Wilfredo Leona´a.

   Prawie nigdy nie podajemy żadnych art. o sporcie, bo mentalnością, kulturą „kulturystki” nikt Polski ani nie wywalczy, ani nie uratuje, a to takie mamy zadanie do spełnienia męcząc się z wydawaniem naszego skromnego portalu Gazeta Warszawska.
Sport jednak, masowo uprawiany w wymiarze społecznym, jest pozytywnym czynnikiem na płaszczyźnie kondycji fizycznej i psychicznej społeczeństwa jako całości. Do tego także dochodzi inny czynnik społecznie pozytywny, jakim jest masowe gromadzenie się Polaków, co jest Polakom zatomizowanym i osamotnionym bardzo potrzebne.

   Ważniejsze chyba jednak jest to, że w obecnej kulturze masowej manipulacji — a już nie dawnej, prymitywnej propagandy typu sowieckiego czy enerdowskiego — sport dzisiejszy jest formą prowadzenia wojny przeciwko państwom, narodom czy religiom lub rasom. A więc nie możemy tego zjawiska lekceważyć, ale musimy stawić mu czoła.

   Celów tej wojny jest wiele, ale najważniejszym czynnikiem lub tego celem wydaje się subwersja, tzn. podmiana jednej tożsamości na drugą, a to najlepiej w sposób i skryty, i wysoce skuteczny, a najlepiej szybki, bezzwłoczny. Właśnie sport masowy, obok broni masowego rażenia, jaką jest masowa muzyka POP, wydaje się takim narzędziem.

   Olimpiada 2024 w Paryżu — lucyferiada — była takim wydarzeniem, wpisującym się w ten program.
Już sama oprawa graficzna była nie tylko sygnałem ostrzegawczym, ale nawet szokiem dla obserwatorów. Wszystkie barwy dekoracyjne olimpiady były poddane wielu zabiegom manipulacyjnym, np. zmianie normalnie przyjętego w sensie manipulacji balansu BIELI na palecie barw. To poprzez zastosowanie niewłaściwej, nienaturalnej dla oka saturacji i temperatury barw. Nie jest to sprawa błaha czy przypadkowa, a jest nawet i wysokotechnologiczna. Bo już ok. 15 lat temu użytkownicy "cyfrowych" kamer fotograficznych zauważyli, że dobrze przyjęte, wieloletnim dopracowaniem, balansowania BIELI w sensorach fotograficznych kamer zostały zmanipulowane tak, aby nadać fotografiom odcień atmosfery szarości czy ponurej zielono-niebieskiej mgły.
Jest to jakieś podobieństwo na różnicę pomiędzy dawnym, naturalnym, radosnym błękitem nieba, a tą szaro-mleczną powłoką po chemtrail, która rozpościera się nad naszymi głowami. Powłoka ta oprócz zbiorowiska B i C jako broni masowego rażenia, jest szarością, która wywołuje stany masowej depresji i zmęczenia. Jest więc to kolejna broń masowego rażeniach – PSYCH, która atakuje naszą psychikę zbiorową i to może nawet o przedłużonym efekcie.
   Ta grafika, wygląd, przekaz symboliczny to nic innego, to część agresji wymierzonej przeciwko naszym narodom, to broń masowego rażenia. Niektóre reprezentacje to rozpoznały i dały temu opór, a niektóre chętnie podjęły to samookaleczenie nie tylko smaku, ale i głębszego przekazu.

   Polska, już dawno rozpoznana jako „paw narodów” gorliwie i wszechstronnie, bez opamiętania rzuciła się w ten samookaleczający obłęd i nie skończyło się to na stroju Igi Świątek, która założyła na siebie męskie spodnie: „tył na przód”. Zawodnicze bluzy czy koszule zamiast Orła na piersi najczęściej miały jakiś skrót literowy typu „Pl” lub podobne, tam, gdzie był czasami, alternatywnie napis POLSKA, litery te musiały być zniszczone, sprane, mające kod podprogowy symbolu klęski i zniszczenia. Sprane, godło Orła było umieszczone na plecach, a więc symbolizowało zoologiczne wstecznictwo lub sodomię.

   W takiej atmosferze, źle grająca drużyna siatkówki z zawodnikami bez formy, wybranymi do gry reprezentacji wg. tajemniczego klucza niepolskiego trenera, musiała grać tak słabo, jak to pokazała, bo inaczej przecież nie mogła. Do zawodników bez przyszłości, w perspektywie przygotowania nowej generacji graczy w następnej olimpiadzie, dołączono kolorowego obcokrajowca Wilfredo Leon´a.
Nie pasuje on do żadnej reprezentacji narodowej, poza może kubańską. W polskiej kadrze narzucono go jako obligatoryjne multikulti, gdzie bez przerwy jest on medialnie na pierwszym miejscu: Leon ma boisku, Leon w szatni, w wywiadach, reklamie i u „Pana Prezydenta” no i w lodówce. Otwieramy lodówkę, aby sięgnąć po kaszankę, a tam, Leon, jak żywy i nie wiadomo co rzucić na patelnię czy kaszankę, czy Leona, bo to taki sam kolor brązowy.

   A grać w siatkówkę to Leon nie umie, bo tam trzeba nie tylko umieć serwować, a co wychodzimy mu coraz gorzej, ale przyjmować i podawać oraz atakować z trudnych sytuacyjnych piłek. Tego wszystkiego Leon nie umie i już się nie nauczy. Koledzy z reprezentacji, głupio pazerni na tani sukces, nie bacząc na krzywdę Polaka Kolegi, którego Grbić zastąpił murzynem Leon´em, w swoistej arytmetyce liczyli, że Leon do sześciu zawodników dołączy jako siódmy ze swoimi serwami, których przecież żaden z nich nie umie, a więc Leon pasuje jak w sam raz. Jednak prawda, która się objawiła jest prawdą opłakaną. Reprezentacja złamana niekompatybilnością gry, niespójnością etniczo-narodową, zdewastowana moralnie brakiem solidarności społeczno-narodowej i niedostatkiem zrozumienia języka polskiego grała nie tyle siedmioma graczami, ile pięcioma. Bo nieporadny Leon — z miejsca rozpoznany przez przeciwników jako najsłabsze ogniwo w zespole — otrzymywał od nich wszystkie sytuacyjne piłki, z którymi nie potrafił sobie poradzić i dawał negatywne punkty własnej drużynie. W takim wypadku cała polska drużyna grała tak, aby chronić nieudolnego Kubańczyka przed zagraniami przeciwnika. Wyszło i więc na to, że zastępując obowiązki Leona, kryjąc jego niedostatki Polacy zaniedbywali własną grę zespołową i indywidualną – utracili rytm walki, a fizyczne kontuzje mogły być tego skutkiem, bo fizyka ciała współgra z psychiką zawodnika, a co dawno udowodniono nie tylko w sporcie. Było to bardzo wyraźnie widać w Paryżu, Leon — ręką decyzji Grbić'a — dokonał destrukcji zespołowości drużyny i ona już nigdy niczego nie osiągnie i będzie tylko gorzej.

   Aby ratować polską reprezentację siatkówki, trzeba przepędzić nie tylko Leon'a czy Grbić'a, ale Sebastiana Świderskiego. Bo Świderski, jako pazerny szaleniec czy idiota doprowadził do tego, że zaczynamy zauważać ligowe drużyny, gdzie etniczni Polacy są mniejszością na parkiecie, zdarza się, że na sześciu zawodników czterej, to obcokrajowcy.

   A już antypolskim skandalem jest dopuszczenie ukraińskich drużyn do gry w naszej lidze, w Naszej Ojczyźnie, w naszych halach za pieniądze naszych emerytów! Tam przychodzą ukraińscy kibice, zapewne gratisowo i lżą Polskę, i Polaków.

  -  Cóż to za bezwstyd!

   Bezwstyd absolutnie godny tych zbydlęconych komentatorów sportowych POLSAT, TVPktórzy nie tylko przemilczają te patologie, ale zawsze są gotowi obwiesić się ukraińskimi wstążkami, tak dalece i bezwstydnie, że gdyby im kazano to ukraińskie wstążki wpiąć sobie nie tylko do marynarki, ale na miejscach intymnych np. na prąciach, to by to dumnie uczynili – slava ukrainu, której trzeba pomagać, nawet w studio sportowym.

   Kończąc, aby ciągle wykluczać nas z podejrzeń o jakiś antysemityzm, przypomnimy tu żyda Jerzego Urbana, który w czasach wczesnego Gierka, w tygodniku SZPILKI, jako red. Kibic — kiedy jeszcze nam się wydawało, że mamy jakąś narodową godność — naśmiewał się z Polski, z polskiej tolerancji i otwartości, a co zawsze jest uwagą słuszną.  - J. Urban napisał tam, że Polska nie jest państwem, ale klubem czy knajpą (cytujemy z pamięci), do której każdy, kto tylko chce może wejść lub przystąpić bez ograniczeń, a czego nie ma nigdzie na świecie. W ramach tego właśnie, on, jako uchlany Jerzy Urban, w tym obłędzie bezhołowia, chce się urżnąć i tak pijany iść pod prąd w tym rynsztoku, bo w Polsce wszystko wolno.

 

- Myśl jest bronią -

   - Symbol jest bronią -

      - Wygląd jest bronią-

           - Tożsamość jest bronią.

 

Red. Gazeta Warszawska

 

 

Igrzyska w Paryżu/siatkówka – Fornal: jest delikatny niesmak i poczucie, że mogliśmy zrobić trochę więcej

Artykuł wprowadzono: 10 sierpnia 2024

 

Polscy siatkarze wyraźnie przegrali w finale igrzysk olimpijskich w Paryżu z Francuzami 0:3. Biało-czerwoni po odebraniu srebrnych medali doceniali sukces, jednak trudno było mówić o zadowoleniu. „Jest delikatny niesmak i poczucie, że mogliśmy zrobić trochę więcej” – przyznał Tomasz Fornal.

Podopieczni trenera Nikoli Grbica w żadnym z setów nie byli w stanie zagrozić Francuzom. W drugiej i trzeciej partii mieli co prawda po kilka punktów przewagi, końcówki jednak należały do „Trójkolorowych”.

Biało-czerwoni wyraźnie byli rozczarowani po finałowym meczu, chociaż zgodnie podkreślali, że po jakimś czasie bardziej docenią srebro.

„Ciężko powiedzieć, czy spadł kamień z serca. Na pewno jest delikatny niesmak i poczucie, że mogliśmy zrobić trochę więcej, ale za dwie, trzy godziny do nas dotrze, że tak naprawdę dużo zrobiliśmy dla polskiej siatkówki, kibiców, naszych rodzin i samych siebie, że osiągnęliśmy to, co osiągnęliśmy, czyli srebrny medal” – zaznaczył Fornal.

Francuzi znakomicie prezentowali się od początku turnieju w swoim kraju, chociaż mieli gorsze momenty, jak porażka ze Słowenią 2:3 w fazie grupowej, czy odwrócenie losów ćwierćfinału z Niemcami z 0:2 na 3:2. W półfinale i finale zagrali już jednak bezbłędnie.

 

 

 

„Jeżeli ktoś w czołowej czwórce nie przegrywa seta, to zdecydowanie zasłużył na złoty medal. Staraliśmy się coś zrobić, zmienić, agresywnie zagrywać, ale nic do końca nam nie wychodziło. Francuzi zagrali fenomenalnie i zasłużenie wygrali” – ocenił polski przyjmujący.

Najwięcej emocji wszystkim dostarczyło dramatyczne spotkanie półfinałowe biało-czerwonych z Amerykanami, które ci pierwsi wygrali 3:2, mimo licznych problemów zdrowotnych w trakcie tego meczu. Zawodnik Jastrzębskiego Węgla przyznał jednak, że finał dostarczył im jeszcze więcej emocji.

„W finale igrzysk olimpijskich nie gra się codziennie. Na pewno emocje były trochę większe niż przed każdym innym starciem. Były, ale już się skończyły” – stwierdził Fornal.

Francuzi zostali mistrzami olimpijskimi drugi raz z rzędu, trzy lata temu również wywalczyli złoto w Tokio. (PAP)

 

https://www.ifrancja.fr/igrzyska-w-paryzu-siatkowka-fornal-jest-delikatny-niesmak-i-poczucie-ze-moglismy-zrobic-troche-wiecej/


Comments (0)

Rated 0 out of 5 based on 0 voters
There are no comments posted here yet

Leave your comments

  1. Posting comment as a guest. Sign up or login to your account.
Rate this post:
0 Characters
Attachments (0 / 3)
Share Your Location