PRAWDA o HITLERZE i o ŻYDACH. LUDWIK ŁAKOMY

Article Index

86

MARZENIA I APETYTY HITLERA

I

Wypada nam teraz skolei przyjrzeć się apetytom krwawej kolonizacji Hitlera na wschodzie, czyli przede- wszystkiem na ziemiach Polski. Otóż śmiało rzec można, że przednia straż podbojowa została już wysłana. Są nią żydzi, którzy pomimo szykanowania ich przez Trzecią Rzeszę z radością podadzą jej dłoń i w razie najazdu nie­mieckiego na Polskę staną się najgorliwszymi popleczni­kami najeźdźców.

Dla hitleryzmu solą w oku jest polskie Pomorze. To też Niemcy krzyczą, że dzieje im się krzywda, że koniecz­na jest rewizja granic i krzykiem tym zdołali tyle osiągnąć, że np. w Anglji wszyscy właściwie politycy starszego pokolenia od Mac Donalda do Churchilla są „zwolennikami" oddania przez Polskę Pomorza Niemcom na drodze pokojowej.

Włochy pierwsze wysunęły projekt zorganizowanej presji mocarstw dla urzeczywistnienia tego celu.

I znów — heroldami owej rewizji granic stali się żydzi! Kryptożydowski „Sunday Times" z 26 marca 1933 roku pisał: „Najważniejsze, co sprawiły rozmowy rzymskie, to przełamanie „tabu", które tak długo i zło­wrogo ciążyło na idei rewizji traktatów. Odtąd już re­wizja jest na porządku dziennym. To zysk nieobliczal-

87

  1. . . Źródłem wybujałego niemieckiego nacjonalizmu jest istnienie prowincji polskiej, odcinającej Prusy Wschodnie od reszty Niemiec. W tern miejscu Niemcy są chore i chorobą swą zarażają całą Europę. Lecz choć Europa jako całość zyskałaby przez usunięcie tego wrzo­du, operacja musiałaby być wykonana na ciele Polski".

Wyraźnie napisali — na ciele Polski.. .

II

To też bardzo na czasie ukazało się w niemieckiem tłumaczeniu dzieło Wacława Sobieskiego p. t. „Der Kampf um die Ostsee von den altesten Zeiten bis zur Gegenwart" — („Walka o Pomorze"), w którem autor pisze na wstępie:

„Walka o Pomorze, dla nas, Polaków, nie jest tylko walką o kawał ziemi, ale o coś więcej. Wieki zapasów nauczyły nas, że zajęcie Pomorza przez Niemców, to wy­rok śmierci na Polskę, to początek jej agonji. Wszak rozbiór Polski zaczął się od rozbioru Pomorza przez Fry­deryka II! Ujście Wisły to amulet życia naszego narodu. Kto je Polsce zabiera, ten ją zabija . . . Pomorze jest zroszone i przesiąknięte krwią naszych ojców tak, jak żadna inna ziemia nasza — o ten kraj stoczyliśmy setki bitew i ową ze wszystkich największą — pod Grunwal­dem" .. .

Cała książka prof. Sobieskiego jest jedną wielką od­powiedzią na niegodziwe kłamstwa i ohydne, iście prusko- krzyżackie inwektywy Hitlera, zawarte w jego pamiętni­ku. Tylko że ten wódz „nazich" nie jest bynajmniej pierwszym, który żąda Pomorza.

Czem ono jest dla Polski, to doskonale rozumiał Bismark, który nie mogąc się opędzić strasznej dla siebie

88

i dla wszystkich Prusaków myśli, że Polska prędzej czy później zmartwychwstanie, tak mówił dnia 23 września 1894 roku w Warzynie wobec deputacji Niemców z Prus Zachodnich: ,,Posiadanie Gdańska dla ewentualnego Państwa Polskiego ze stolicą w Warszawie, byłoby je­szcze bardziej palącą potrzebą, aniżeli posiadanie Pozna­nia: Poznań, tak będą sobie myśleli Polacy, nie ucieknie im, bo mają tam swojego arcybiskupa, ale na wybrzeżu morskiem pierwszem miastem, które musiałoby posiąść państwo warszawskie, jest Gdańsk. Gdyby kiedykolwiek załamał się dzisiejszy stan polityczny Europy na naszą szkodę, to Polacy w Gdańsku byliby dla nas jeszcze nie­bezpieczniejsi, aniżeli w Poznańskiem“.

Dzieło historyczne Sobieskiego odsłania w całej na­gości wszystkie gwałty i zbrodnie, jakich się przez wieki całe dopuszczali Niemcy na tubylczej ludności pomor­skiej, *) jak np.: zabójstwo Przemysława, uknute przez margrabiów brandenburskich, wymordowanie szlachty pomorskiej w Gdańsku w 1306 roku, — nie mówiąc już o latach późniejszych :— o nieszczęsnej doli Pomorza w czasach porozbiorowych.

I uczony polski wyświetla tę prawdę o Pomorzu od najdawniejszych, dostępnych badaniom naukowym cza­sów, aż do pokoju wersalskiego, a z tej opowieści wyła­nia się przedewszystkiem ta prawda, starannie ukrywana przez historyków niemieckich, że nie Niemcy, tylko Pol­ska ma prawo do posiadania Pomorza.

*) Por. art. I. Chrzanowskiego: Walka o Pomorze (Myśl Na­rodowa r. XIII nr. 40).

89

III

Tylko Polska bowiem, nawracając Pomorzan na chrześcijaństwo, wprowadziła ich do cywilizacji europej­skiej; Gdańsk nie stanowi tu wyjątku: pierwszy krzyż u ujścia Wisły postawili nie Niemcy, lecz Polacy, którzy przyszli tu „nie z krwawym orężem najeźdźcy, ale ze sło­wem, odzywającem się do dobrej woli braci Pomorzan gdańskich". A nietylko Bolesław Chrobry — „przez to, że krzyż postawił w Gdańsku, . . . wyrwał Niemcom tytuł pionierów kultury, . . . ale taksamo i jego praprawnuk, Bolesław Krzywousty, — przez to, że nawrócił Pomorze nadodrzańskie: nietylko bowiem miecz polski wdzierał się w błota pomorskie, ale obok niego szli kapłani z krzy­żem w ręku i hasłem miłości Chrystusowej".

Wiadomo, że później w XIII wieku, książę szcze­ciński Mszczuj II szukał pomocy przeciwko chcącym opanować całe Pomorze Brandenburczykom nie gdziein­dziej, tylko w Wielkopolsce — u Bolesława Pobożnego, a po jego śmierci — u jego bratanka Przemysława II, którego, jako sam bezdzietny, uznał za swego „ukocha­nego synaczka" i któremu na zjeździe w Kępnie w roku 1282 podarował całe Pomorze; „zjazd panów i szlachty pomorskiej zgodził się na to, czyli dokonał. . . dobrowol­nej elekcji, składając Przemysławowi za życia Mszczuja hołd i zaprzysięgając mu wierność". Tym sposobem wracało Pomorze do Polski „nie drogą gwałtu, podboju, przymusu, ale drogą pokojowej przyjaznej unji", doko­nali zaś tej unji Pomorzanie dlatego, że „się sami czuli Polakami" i „uważali za należących do Królestwa Pol­skiego".

A i to jest prawdą, której sami Niemcy zaprzeczyć nie mogą, że w XV wieku stany pruskie także dobrowol-

90

nie połączyły się z Polską. Cóż dopiero mówić o tej prawdzie, że Fryderyk Wielki, ukradł Polsce Pomorze, ale sam przyznał, że jego mieszkańcy „przeważnie są na­rodowości polskiej". Wiadomo też, że Pomorze wzięło czynny udział w „pierwszych polskich wysiłkach wyzwo­leńczych", co więcej, że „jednym z najbardziej decydują­cych i zwrotnych momentów w dziejach insurekcji ko­ściuszkowskiej to był ruch na Pomorzu w roku 1794“ i że to powstanie, „a przedewszystkiem zajęcie Bydgo­szczy, uratowało Warszawę i sprawiło, że król pruski, który ją oblegał, musiał się haniebnie z pod okopów pol­skiej stolicy wycofać i pędzić ku Prusom Zachodnim".

Bezsprzecznie i to prawda, że w roku 1846, w roku rzezi galicyjskiej, najpierwszy poryw powstańczy ziem polskich wybuchł na Pomorzu, że w dwa lata później Po­morzanie usunęli się od wyborów do parlamentu frank­furckiego, na znak, że nie należą do Rzeszy niemieckiej.

A własnemi oczyma oglądaliśmy, że, kiedy pod ko­niec 1918 roku wybuchło powstanie w Poznańskiem, wzięli w niem udział i Kaszubi, zajmując wrogą postawę wobec wojska niemieckiego i że na początku stycznia 1919 roku Puck i Czersk zbuntowały się przeciwko wła­dzom niemieckim, a w Kościerzynie rozbrojono nie­mieckich żołnierzy.

Także i to jest prawdą, że w 1905 roku wybuchł strajk szkolny dzieci kaszubskich w Swornegaciach, żą­dających, aby w szkołach powszechnych uczono po polsku dzieci narodowości polskiej.

Są nadto, na początku i na końcu książki Sobieskie­go, cytaty z . . . Szekspira, świadczące o polskości Po­morza. Oto one:

91

Hamlet: Czyje to wojska, rotmistrzu?

Ro tmistrz: Norweskie.

Hamlet: Gdzie one idą?

Rotmistrz: Ku granicom Polski . . .

Hamlet: Czy pochód

Ich ma na celu podbój całej Polski,

Lub pewnej części tylko?

Rotmistrz: Prawdę mówiąc I bez dodatków, idziemy zagarnąć Marny kęs ziemi, z którego, krom sławy,

Żaden nam inny nie przyjdzie pożytek.

Za parę mendli dukatów nie chciałbym Wziąć go w dzierżawę, i pewnieby więcej Nie przyniósł ani nam, ani Polakom,

Gdyby był w czynsz puszczony.

Hamlet: W takim razie Pewnie go bronić nie będą?

Rotmistrz: I owszem, myślą o tern . . .

Ten ,,marny kęs ziemi“, którego Polacy bronili i wiecznie bronić będą, to Pomorze, mianowicie ujście Wisły. Gorzką pigułkę dał prof. Sobieski Niemcom, przypominając im, że Szekspir, którego Niemcy, jak się sami chwalą, znają lepiej od Anglików, wiedział doskona­le, do kogo należy Pomorze.

„Der Kampf um die Ostsee“ Sobieskiego kończy się przestrogą Szekspira, że niebezpieczna to sprawa kusić się o zdobycie Wisły:

Woul‘t weep? woul‘t fight?

Woul‘t fast? woul‘t tear thyself?

Woul‘t drink Eisel? Cat a crocodil?

92

Chcesz płakać? chcesz się bić?

Chcesz pościć, chcesz sam siebie rozedrzeć?

Chcesz wypić Wisłę? zjeść krokodyla?

To też cóż dziwnego, że rząd Hitlera część nakładu, przesłaną przez Polski Instytut Bałtycki do Lipska, skon­fiskował?

Wiadomo, że „na złodzieju czapka gore".

IV

Śmieszne jest twierdzenie Hitlera, że tylko rasa nor- dyczna, północna, ma prawo do władzy nad światem, z tej racji, iż ta rasa rzekomo jako powstała w klimacie surowym, jest koroną ras ludzkich.

Na to można odpowiedzieć, że nadludźmi właściwie powinni się ogłosić Eskimosi. Logicznie rzecz biorąc, mają oni do tego stokroć większe prawo, aniżeli Niemcy.

Z drugiej strony germańska „blonde Bestie" zapomi­na, że przez całe zgórą tysiąc lat aż do ostatnich czasów wszystkie narody północy, a więc i Niemcy, żyły rado­śnie kulturą która przychodziła z Południa, z Rzymu, lub z obszaru dawnego imperjum rzymskiego. Powiada Chersterton, że przyjmowanie tej kultury nie było niczem zawstydzającem, jak podbój, było zaś coś, z czego ludzie są dumni jak z kulturalnego wychowania.

Nawet i Niemcy gdy sławią swych zasłużonych, po­wiadają, że byli niewzruszeni jak Katon, waleczni jak Cezar, lub cnotliwi jak Trajan.

Swego czasu profesor uniwersytetu berlińskiego, Mommsen, w zajadłości iście hakatystycznej ogłosił urbi et orbi, że „Słowianie są apostołami barbarzyństwa, któ­rzy niemiecką pracę półtysiąca lat pragną pogrzebać

93

w przepaściach swej dzikości". W rezultacie Mommsen osądził Słowian jako niższą rasę, aż dopiero jego ziomek, sławny historjograf Roepell, osadził kolegę na miejscu spokojnem stwierdzeniem: „Niełatwo nam, Niemcom, pojąć i ocenić objektywnie narodowego ducha Słowian, ale prostem jego zaprzeczeniem, bezwzględnem jego po­tępieniem, jak się to często za naszych czasów dzieje, z pewnością nie dotrzemy do sedna rzeczy".

Przy sposobności warto jednak przypomnieć Niem­com, która kultura jest wyższa i doskonalsza. Wyższość kultury słowiańskiej udowadnia wszystko, co przekazały nam w tej mierze pomniki literatury *).

V

Słowianie już od całego szeregu wieków należą do koła cywilizacji zachodniej. Zajmując większą część Europy, od wieków posiadali jeden wspólny język, wspól­ną religję, jednakowe zwyczaje i obyczaje. Już w wie­kach przedchrześcijańskich byli szczepem wykształconym, coprawda pogańskim, ale nie dzikim, bez praw i pojęcia boga.

Słowianie wierzyli w jednego boga, w nieśmiertel­ność duszy i karę po śmierci.

Posiadali prawa, których treść zwali prawdą.

Liczne plemiona słowiańskie, choć nigdy w jeden naród nie złączone, podobnie jak starożytni Grecy, utrzy­mywały z sobą związki. Słowianie posiadali własne ery, od ważnych wypadków liczone; tak np. między innemi liczyli erę od sławnego zwycięstwa, które ich wódz, Trojan, odniósł nad Rzymianami w 367 roku po Naro-

*) Zobacz: Łakomy L. „Sztuka wojenna u pierwotnych Sło- wian“. Gł. Księg. Wojskowa, 1933.

94

dzeniu Chrystusa. Mieli także pismo, zwane bukwą czyli głagolicą. Mieli nazwiska miesięcy, dni, pór roku i kwar­tału, nazwiska rzek, miast, krajów i wiatrów, podczas kiedy w Niemczech dopiero Karol Wielki nadał nazwy miesiącom i wiatrom. Gdy między Słowianami krze­wiono religję chrześcijańską, to w ich języku znalazły się już gotowe wyrazy na oznaczenie śmiałych poetyckich przenośni Biblji. Szczep, który taki język posiadał, mu­siał też mieć wysoką kulturę, gdyż język właśnie, będący dziełem rozumu, jest nieomylną miarą cywilizacji oraz prawdziwym kronikarzem danej społeczności. Nawiaso­wo wspomnijmy, że królowie francuscy w czasie koro- nacyj w Rheims przysięgali na ewangelji słowiańskiej, pisanej kirylicą.

Wspomnijmy i to, że Herder poświadcza, iż Słowia­nie nauczyli Niemców górnictwa i hutnictwa, że w jed­nym czasie z Niemcami jęli się rolnictwa, że znali rze­miosła, budowali domy, wyrabiali broń i przeróżne ozdo­by. Herder stwierdza, że nasi praojcowie znali nazwiska liczb, a nawet na oznaczenie io tysięcy mieli osobny wy­raz.

Płótno zastępowało u nich monety, od płata takiego płótna pochodzi wyraz płacić.

Już greccy pisarze stwierdzali, że Słowianie jako odwieczni autochtoni Europy szanowali prawa, że byli bardzo sprawiedliwi, mężni i ludzcy.

Ale hitleryzm pomija to milczeniem.

Histerycznie wrzeszczy „Drang nach Osten“ i „aus- rotten“.

Istotnie! Jakże na czasie są słowa naszego wieszcza, Adama Mickiewicza: „Plemię germańskie jest fabryką i fabrykantem, który wyrabia w mózgach te gazy zdra-

95

dzieckie, mające zabić wiarę i ducha w ludzkości. Sojusz plemion romańskich ze słowiańskiemi zdoła jedynie kie­dyś uratować świat od żelaznego berła i pęt Antichrista".

Warto także zacytować Niemcom słowa Nietsche‘go: „Polacy uchodzili w moich oczach za najzdolniejszych i najbardziej rycerskich między narodami słowiańskiemi, a zdolności Słowian wydawały mi się wyższemi, aniżeli zdolności Niemców; sądzę nawet, że Niemcy dopiero przez silną przymieszkę krwi słowiańskiej weszli do rzę­du uzdolnionych narodów".

VI

Nietylko Hitler, ale i niejedna wielkość, która prawi o braku kultury u Słowian, powinnaby wobec nich za­trzymać się z szacunkiem w przyzwoitem oddaleniu.

Nie było bowiem żadnego władcy w Polsce, któryby wynajmował obcym potęgom, za pieniądze, całe oddziały swego wojska, jak się to zdarzało u niektórych książąt niemieckich jeszcze pod koniec zeszłego stulecia. — Miejski niemiecki żywioł w Polsce używał swego języka ojczystego jako urzędowego tak długo, dokąd tego chciał; kiedy go zmienił na język polski, stało się to z dobrej woli, bez ustawy, któraby go do tego zmuszała, bez przy­musu ze strony Polaków. Dzieci Niemców uczyły się w szkołach niższych po niemiecku; języka ich nie usuwa­no systematycznie z planu nauk. A jeszcze przedtem. Na polach Lignicy książę polski położył głowę, usiłując wstrzymać nawałę tatarską, która nietylko jego krajowi, ale i całej środkowej Europie groziła. 250 lat temu król Jan Sobieski dając odsiecz zagrożonemu przez Turków Wiedniowi, spełnił dostojnie swój obowiązek wobec kul­tury zachodniej. Od wieku XIV do XVII Polska, w usta-

96

wicznych, ciągle odnawiających się walkach z Tatarami i Turkami, przeżyła na wschodnich kresach całą epopeję rycerską, nie zaznawszy ani razu pomocy ze strony świa­ta zachodniego, który jednak chętnie i obficie wysyłał posiłki Krzyżakom, gdy walczyli z Polską.

A czy wogóle Polska zawdzięcza coś Niemcom?

Nic, absolutnie nic! Chrześcijaństwo otrzymała za pośrednictwem Czechów; syn pierwszego chrześcijańskie­go władcy polskiego, Bolesław Chrobry, popierał, jeszcze pod koniec ubiegłego tysiąclecia, rozszerzanie chrześci­jaństwa u pogańskich Prusaków, znalazłszy gorliwego wykonawcę swych myśli w osobie świątobliwego biskupa czeskiego, Wojciecha. Za sprawą Bolesława Krzywou­stego przedsiębierze Otton bamberski apostolskie wypra­wy na Pomorze, które odtąd zostaje pozyskane dla chrze­ścijaństwa i kultury zachodniej. Dla ostatecznego schry- stjanizowania Prusaków Konrad mazowiecki nie wahał się ustąpić przywołanemu Zakonowi niemieckiemu po­kaźnej części swych dziedzin, nie przypuszczając nawet, że potęga, która z ramienia Polski miała szerzyć chrze­ścijaństwo i kulturę zachodnią pośród pogan, zwróci się potem przeciw samej Polsce.

VII

Hitler sądzi, że gołosłownem wymyślaniem uda mu się zastraszyć państwa słowiańskie, tak że same otworzą — na drodze pokojowej — swe granice kolonizacji nie­mieckiej. Przypominamy mu, że przyszło niegdyś do Grunwaldu, gdzie zwarły się ze sobą dwie myśli dziejo­we: idea podboju germańskiego i słowiańskiej obrony własności, zasada gwałtu i idea prawa, myśl zaborcza i zasada sprawiedliwości.

7

97

Szala zwycięstwa przechyliła się pod Grunwaldem na stronę prawa i słuszności. Tryumf grunwaldzki — to świetna i dostojna karta w historji walk słowiańsko- germańskich!

W czterdzieści cztery lata po Grunwaldzie stanęło w Krakowie przed Kazimierzem Jagiellończykiem po­selstwo stanów pruskich, ofiarując jemu i Koronie pol­skiej dobrowolne poddanie opanowanej przez Krzyżaków ziemi. „Wypadek, prawie że jedyny w dziejach ludzko­ści: społeczeństwo, dotąd wrogo odnoszące się do sąsia­da, zwyciężone przezeń dawniej, ale nie przezwyciężone — pisał nieodżałowanej pamięci Oswald Balzer ł— w chwili, w której konieczność wojenna nie zmuszała go do tego, poddaje się z własnej woli dawniejszemu zwy­cięzcy". A później hołd pruski. Czy Hitler o nim nie wie?

Na malborskiej wieży dzwoni nieumilkły dzwon naszej zagłady. Tam, na tym skrawku nadwiślańskiej ziemi urodziła się jędza przemocy, wyćwiczyły się wszystkie walki, które ogarnęły kulę ziemską i wszystkie ludy pchnęły do boju. I teraz znowu występuje zagad­nienie walki na śmierć, odmiennej w formie od walki pod Grunwaldem, ale w treści tej samej. Czatowanie na nas Henryka von Plotzke, dybanie na naszą zgubę Ulricha von Jungingen jest bliskie i dzisiejsze.

I, kto wie, czy decydująca walka nie rozegra się znów na polach Grunwaldu?


Comments (0)

Rated 0 out of 5 based on 0 voters
There are no comments posted here yet

Leave your comments

  1. Posting comment as a guest. Sign up or login to your account.
Rate this post:
0 Characters
Attachments (0 / 3)
Share Your Location