Chrześeijańsko-socyalni ludowcy.
liberalniludowcy i katolicko-konserwatywni
socyalni demokraci.
Rozstajną drogą nazywamy miejsca, gdzie się schodzą cztery drogi,
na prawo i lewo, naprzód i w tył, albo jeżeli chcemy,
powiedzmy na wschód i zachód, północ i południe.
Na takiej rozstajnej drodze znajduje się dziś lud.
— Wpadł on w dół głęboki nędzy i niedoli, a chcąc się z niej wydobyć,
widzi przed sobą cztery drogi, ma koło siebie czterech doktorów,
którzy mu ratunek obiecują.
Od dobrego wyboru zależy życie lub śmierć — dlatego, baczność ! aby dobrze wybrać.
|
13 — |
|
Tych czterech doktorów, albo fe cztery drogi, to są fe cztery stronnictwa, z których każde ciągnie lud w swoją stronę i chce go dla siebie pozyskać. Już powyżej na krzyżowej onej figurze podaliśmy nazwy tych czterech stronnictw, które wszystkie społem ze sobą walczą, a każde z osobna chciałoby lud dla siebie pozyskać. Przypatrzmy się im z bliska i poznajmy je dokładnie.
1. Lewica: liberalni. Przed 100 a zwłaszcza przed 50 laty nazwa: „liberalny" była najbardziej zaszczytną, najbardziej cenioną. Liberalnem nazywało się stronnictwo, które podjęło walkę z rządami samowładnymi, żądało zaprowadzenia konstytucyi, zniesienia pańszczyzny i zaprowadzenia wolności i swobody obywatelskiej. Były to rzeczy wówczas wszystkim pożądane, dlatego też wszyscy bez różnicy — i lud także —- o ile już mógł zrozumieć i spółdziałać, szedł ślepo i z zaufaniem za stronnictwem liberalnem, które takich pięknych i dobrych rzeczy żądało — i obiecywało upragnioną przez wszystkich „wolność". Wprawdzie czujni a roztropni katolicy, a zwłaszcza Papieże, ostrzegali od początku, aby nie dowierzać „liberalnym” — wskazując na to, że kierownicy stronnictwa są niepewnymi ludźmi i w zanadto bliskich stosunkach zostają z masonami i innymi wrogami Kościoła. Wszakże „wolność", którą stronnictwo liberalne obiecywało, zbyt była pożądana, tak że przestrogi te nie wielki odniosły skutek. W roku 1848 wybuchła tedy rewolucja, a lud wszędzie popierał „liberalnych", aby się dobić wolności. Rzeczywiście też wprowadzono rządy konstytucyjne, a „liberalne” stronnictwo przyszło do władzy i zaczęło rządzić i nowe zaprowadzać prawa i porządki. Rządziło też w całej Europie konstytucyjnej samo jedno do niedawnego czasu — a w Austrii dziś jeszcze ma wpływ przeważny i jest w łaskach u Badeniego. I cóż się pokazało? W skutkach pokazało się to, że za trzydzieści lat rządów liberalnych, lud, któremu obiecywano wolność, za tę odrobinę wolności zapłacił całym swojem majątkiem i przyszedł do ostatecznej nędzy! Stało się to w dwojaki sposób: najpierw przez to, że stronnictwo „liberalne" zdradziło lud, wolności dało mało, a wszystkie nowe prawa, tak ułożyło, że tylko bogaczom z nimi jest dobrze. Powtóre stało się to przez fałszywe stosowanie wolności. Wolność prawdziwa i rozumna odnosić się może tylko do rzeczy politycznych; wolność zaś w rzeczach religijnych i gospodarczych, czyli ekonomicznych jest za bójstwem. Zrozumiemy to łatwo z przykładów i tak: Ogłaszano „wolność r e 1 i g i i“ — a więc powiedziano : „wolni są i równouprawnieni żydzi — i przez to samo wydano chrześcijan w ręce wyzyskiwaczy; wolno w święta pracować, handlować itd. wolno nie mieć żadnej religii itp. Oczywiście z takiej fałszywej wolności poszły wszystkie bezbożności, które dziś widzimy. * Dalej powiedziano: wolny handel, wolne rękodzieła, wolna lichwa, wolna konkurencja, wolne fabryki, wolno się obdłużać, wolno dzielić grunta, wolno słowem robić każdemu, co się podoba, aby jak chce i może czemprędzej przyszedł do majątku, choćby jego spółbliźni przez to zginął z nędzy. Wygłoszono otwarcie, że między ludźmi wolna jest |
|
— u |
|
„walka o byt” — a kto sprytniejszy, fen niech się bogaci, a kto pędrak niech ginie!!" Z tego oczywiście musiało dojść do tej powszechnej nędzy, do rozdrobnienia gruntów, do obdłużenia ziemi tak włościańskiej jak dworskiej; słowem do tego, że sprytni, a do tych głównie należą żydzi, dziś mają miliony złota, zaś rzemieślnik, zabity został konkurencją żydowską i maszynową, rolnik ginie od lichwy i długów, a robotnik przez wyzysk bogaczy i fabrykantów. Cały dzisiejszy opłakany i rozpaczliwy stan moralny i materialny, jest to skutek rządów i „zasad" liberalnych — to owoc stronnictwa 1 i b e r a 1nego. Po tych gorzkich owocach poznajemy, że od „1 i b e r a 1 n y c h" niczego się spodziewać nie można, a oraz, że ich zwalczać należy, bo na nich to wyłącznie i jedynie spada wina za nędzę i zubożenie ludu. 2. Prawica: „konserwatywni kalolicy”. Stronnictwo: „konserwatywne** powstało prawie równocześnie z liberalnem, i dlatego właśnie nazywa się „k o n s e r w a t y w n e m“ tj. z a chowa w c z e m. W czasie, gdy „liberalni** chcieli zmienić rządy samowładne, zdobyć w o 1 n o ś ć, szlachta a i część Duchowieństwa chcieli „zachować" dawniejszy stan rzeczy i dlatego utworzyli stronnictwo konserwatywne, czyli zachowuj ą c e. Tak samo narodzenie tego stronnictwa dowodzi „nieżyczliwości** dla ludu, bo się sprzeciwiali wolności i uwłaszczeniu ludu. Gdy się to nie udało, a stronnictwo liberalne zwyciężyło, a zaczęło rządzić konstytucyjnie i, jak wspomniano, wnet wystąpiło przeciw religii i Kościołowi, stronnictwo konserwatywne korzystało z tego i łudziło księży i lud, że ono będzie bronić religii i Kościoła, i zaczęło się od tego czasu nazywać „katolicko-konserwatywnem." Duchowieństwo atakowane ostro przez liberałów, oddało się całe konserwatystom i widziało w nich „zbawców swoich i religii.” Ztąd ta spółka dotychczasowa między księżmi i konserwatystami. Księża najczęściej nie umieją być politykami, więc nie poznali się, że „konserwatyści** ich zwodzili i zwodzą po dziś dzień, a że im nigdy nie chodziło o obronę wiary, ale tylko o obronę swoich majątków i swojego stanowiska, w czem im księża mają być pomocnikami. Że zaś stronnictwu konserwatywnemu nie chodzi o „religię i księży** ale tylko o własną skórę i własne korzyści, tego dali dowód w czasie od r. 1848 aż po dziś dzień. Gdy bowiem liberalni rządzili, a konserwatyści niby przeciw im walczyli, stało się w rzeczywistości tak, że liberalni i konserwatywni, porozumieli się między sobą i zrobili taki milczący układ: Liberalni zostawili konserwatystom ich dawne przywileje, dano im osobną kurię wyborczą, zostawiono ich tytuły i stanowiska, a za to konserwatyści nie sprzeciwiali się tak ostro ustawom antykościelnym, ani ustawom, które wydawały lud w ręce sprytnych wyzyskiwaczy. Że takie porozumienie nastąpiło dowodzi najpierw to, że szlachta nie straciła żadnego swego przywileju — Kościół zaś i księża stracili wszystko, pomimo tej niby obrony konserwatystów. A najbardziej jawnym, dziś też każdemu widocznym i namacalnym dowodem tego porozumienia między liberałami a konserwatystami jest to, że dziś przecie liberalni i konserwatyści idą razem i sta |
|
15 |
|
nowią większość, a przed dwoma laty, gdy chodziło o reformę wyborczą otwarcie przed całym światem zawarli koalicję, aby do zmiany tej nie dopuścić. W czem tedy różnią się konserwatyści od liberałów? Różnica cała jest w tem, że konserwatyści pozornie niby wyznają religią, ale sami w czynach „społecznych" nie chcą jej praktykować. Nie mówią oni jak liberalni: wolność religii — kto nie chce, nie trzeba religii — ale raczej powiadają: niech lud ma religię, niech go księża, których my im damy, i biskupi, których my dobierzemy, nauczają religii, zachęcają do cierpliwości, do posłuszeństwa, do zgadzania się z wolą Bożą itd. Mówią to zaś, nie z przekonania, ale wprost ze swego interesu. Tak więc dla nich religia, ma być środkiem rządzenia i sługą ich polityki — i jako taką chcą ją konserwować czyli zachować dla lud u. Sami dla siebie korzystają z wolności religii, a nauk i zasad religii, które mówią, że „bogacz trudno wnijdzie do królestwa niebieskiego*, że „wiara bez uczynków martwa jest, że „krzywdzić robotnika jest grzech o pomstę do nieba wołający itd. — nie pozwalają sobie przypominać, bo oni chcą — pokoju i zgody społecznej i uszanowania woli i urządzenia Opatrzności Bożej. Z tego widać, że lud od stronnictwa „konserwatywnego” choćby też ono nazywało się „katolicko-konserwatywnym”, również niczego spodziewać się nie może, a choć nie może mu wprost przypisywać swej nędzy i zubożenia, bo to „z praw liberalnych* wyniknęły, przecie nie ma też żadnych powodów do wdzięczności — i ufać temu stronnictwu, ani z nim iść nie może. 3. Socyalni demokraci. Stronnictwo socyalno-demokratyczne jest najmłodsze w tem znaczeniu, że jako polityczne stronnictwo przyszło dopiero po „liberałach” i „konserwatystach”, Powstało ono wtedy, gdy „liberalni” przez swoje rządy i zasady doprowadzili do takiej nędzy i zubożenia ludzi, że stan ten stał się wprost przerażający. Gdy liberalne stronnictwo w Europie, że się tak wyrazimy, wprost baszowało. a kierowane ręką żydów i masonów od razu burzyło cały stary chrześcijański porządek, a więc uderzyło na religię, Kościół, księży, cechy rękodzielników, kupców, na rolników, robotników, słowem na wszystko i wszystkich, aby ich obedrzeć z dóbr duszy i ciała, wtedy stało się że Duchowieństwo wprost przerażone słabo się broniło w kościołach i głównie broniło prawd wiary i religii. Przeciw lichwie, wyzyskowi, spekulacyom finansowym i giełdowym, duchowni walczyć nie mogli, bo nie mieli czasu, — i prawdę mówiąc; na tych rzeczach się nie rozumieli. Wprawdzie od wieków Kościół zabraniał lichwy i wyzysku robotnika, ale powstało tyle nowych wynalazków i tak się zmieniły ekonomiczne stosunki, że księża już przestali mówić o zakazach lichwy i brania procentów, o sprawiedliwej zapłacie — i do dzisiaj o tem nie mówią, albo mało co mówią, a nawet sami procenta biorą, choć prawo kościelne zakazujące brania procentu nie zostało odwołane. Wtedy Bóg, przedziwny w sprawach swoich, użył ludzi, wrogich religii, aby obronili zapomniane prawdy i przykazania Boże. Ludźmi tymi byli sławni ekonomiści Marx i Lassale, którzy badając naukowo nowe sposoby |
|
16 |
|
By produkcji, nowe wynalazki, stosunki bankowe i robotnicze, wykazali, że „kapitaliści, czyli ludzie, którzy posiadając pieniądze, biorą lichwę w jakikolwiek sposób wyzyskują pracę swoich bliźnich, a ci, którzy robotnikowi za jego pracę, nie dają należytej, wartości pracy odpowiadającej zapłaty, są wprost złodziejami. W ten sposób ludzie, którzy religii nie uznawali, obronili zasady religii, przywrócili pracy jej cześć i wartość, wykazali niegodziwość lichwy i zbrodnię wyzyskiwania biedy i pracy robotnika. Wobec głoszonej przez liberałów wolności lichwy i wyzysku, była to rzecz całkiem nowa, a dla wszystkich wyzyskiwanych i nędzą przytłoczonych, była to jakby jakaś „wesoła nowina i „głos z nieba.“ Nic dziwnego, że znalazła wielu zapalonych zwolenników, i że w skutek tego stronnictwo socyalno-demokratyczne wzrastało szybko, skupiając w swych szeregach miliony wyzyskiwanego i gnębionego ludu. Stronnictwo tedy socyalno-demokratyczne obiecując „chleb“ zgłodniałym rzeszom, i „obronę* przed wyzyskiem możnych i bogaczy, wzrosło dziś do wielkiej potęgi, a że jest sprytnie i energicznie kierowane, więc przedstawia poważną siłę. O ile też dąży do zdobycia „chleba* i „obrony przed wyzyskiem* ma słuszność i nic mu co do tego zarzucić nie można. Lecz stronnictwo to, zrażone tem, że wielu Księży i Biskupów trzyma z bogatymi i sami są bogaci lub chciwi bogactw, posuwa się za daleko — i nie chce nic wiedzieć o Bogu i religii; nie chce dalej związków uświęconych małżeńskich lecz głosi „wolną miłość", wreszcie, chcąc raz na zawsze zamknąć drogę wyzyskowi, żąda zupełnego zniesienia wszelkiej osobistej własności środków produkcji tj. ziemi, maszyn, kopalni itd. Na te trzy rzeczy z socyalnymi demokratami godzić się nie możemy, dlatego i z tern stronnictwem iść lud chrześcijański nie może. 2. „Chrześcijańsko=socyalni” czyli chrześcijańsko-ludowe stronnictwo. To stronnictwo jest najmłodsze, bo przyszło dopiero po socyalnych demokratach, a założone zostało rzec można, głównie przez kilku światłych Biskupów, za którymi poszło wielu młodszych duchownych i innych prawdziwie katolickich uczonych. Założycielami najpierw tak zwanej chrześcijańsko-socyalnej szkoły, a następnie stronnictwa chrześcijańsko-socyalnego był w Niemczech ś. p. arcybiskup moguncki dr. Ketteler, w Anglii ś. p. arcybiskup-kardynał Manning, w Ameryce żyjący po dziś dzień arcybiskup Ireland; w Francyi hr. de Mun i ks. Naudet, w Szwajcaryi dr. Decurtius i inni. Wszyscy ci powiadają, że „lud i pracujących" należy bronić od wyzysku możnych i bogaczy; trzeba bronić „godności ludzkiej, obywatelskiej i chrześcijańskiej ludu” — a dodają, że „w wieku XX. Kościół będzie się opierał na ludzie chrześcijańskim — i będzie wolny od opieki rządów!” Stronnictwo chrześcijańsko-ludowe czyli chrzęścijańsko-socyalne broni tego wszystkiego, cośmy wyłuszczyli w rozdziale 1-szym i broni tych wszystkich, których wyliczyliśmy w rozdziale 2-gim: zgadza się z socyalnyrni demokratami na to, że ludowi należy się „chleb i byt godny człowieka" — ale |
|
dodaje że „lud nie może się wyrzec Boga, religii i wieczności, ani nazywać tych spraw „prywatnemi” — bo ono owszem są „istotne i najważniejsze”, bo: „co pomoże człowiekowi, gdyby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł?!" Zresztą program obszerny i szczegółowy podajemy w dalszym ciągu tej książki, a każdy może go i powinien odczytać i punkt po punkcie dokładnie rozważyć, a wtedy przekona się, że to jedyna prawdziwa droga do dobra i szczęścia tak doczesnego jak i wiecznego całego ludu. 3. Znamiona i cechy tych czterech stronnictw. Te cztery stronnictwa: liberalne, konserwatywne, socyalno-demokratyczne i chrześcijańsko-socyalne albo chrześcijańsko ludowe, są dziś na święcie głównemi stronnictwami, pomiędzy któremi toczy się walka w pierwszym rzędzie: „o posiadanie władzy, bo kto ma władzę, rządzi światem i ludźmi, a w drugim rzędzie toczy się walka: „o pozyskanie ludu,” bo które stronnictwo ma lud za sobą, to dochodzi do władzy i rządzi. Dawniej monarchowie, szlachta i Duchowieństwo mieli lud za sobą, bo lud nie miał ani oświaty ani wolności, ale był poddanym i musiał to i tak robić jak mu kazano: więc głos jednego szlachcica i magnata był ważny, bo ważył tyle, ile wynosiła liczba jego poddanych. Mówiono też zwykle, że „w państwie są dwa stany" tj. szlachecki i duchowny, bo tylko te dwa stany miały głos w sprawach publicznych. Mieszczaństwo i lud nie liczono wcale, ci musieli robić to, co te „dwa stany” kazały, z czego oczywiście wyrodziła się z czasem, zwłaszcza gdy duch chrześcijański, w tych obydwu stanach osłabł, prawdziwa niewola polityczna, a z nią też ucisk ekonomiczny czyli materyalny albo krótko: bieda! Gdy ta bieda i ucisk społeczno-ekonomiczny, dały się we znaki ludowi, a zwłaszcza oświeceńszemu mieszczaństwu, przychodziło do zatargów coraz częstszych, do walki przeciw dwu panującym stanom, aż w końcu przyszło do rewolucji francuskiej, która pod hasłem: wyswobodzenia „trzeciego stanu”, przez który rozumiano cały lud, a więc mieszczaństwo i włościaństwo w przeciwstawieniu do szlachty i Duchowieństwa, obaliła najpierw we Francji stary porządek i krwawo się pomściła na szlachcie i duchowieństwie za długowiekowy ucisk. Zemsta ta zwróciła się też przeciw duchowieństwu, a przez pomieszanie duchowieństwa z religią, także przeciw religii, bo Duchowieństwo, zwłaszcza wyższe trzymało z magnatami i szlachtą, a niektórzy biskupi i kardynałowie, sprawując wbrew swemu powołaniu, urzędy ministrów, kanclerzy państw, senatorów itp., prawie jeszcze gorzej z ludem się obchodzili, niż magnaci i szlachta. Ta rewolucja francuska, iż tu to powiemy mimochodem, powinna dla wszystkich duchownych, zwłaszcza zaś dla biskupów, być na zawsze nauką, że nie powinni zbyt ściśle łączyć się ani z rządem ani z magnatami i szlachtą, bo przez to całą nienawiść, jaką wywołują nadużycia tych warstw, ściągają na siebie — a przez to — co najgorsza na religię. Po rewolucji francuskiej stronnictwo liberalne, z niej powstałe, prowadziło dalej walkę przeciw dwu stanom uprzywilejowanym pod hasłem wolności — a że udało mu się lud przez to hasło pozyskać, |
|
- 17 |
|
'tnę liberalni „zpomocą 1 u d u" i przez lud przyszli do władzy w roku 1848. Ale przewodnicy liberalni, składający się z żydów i masonów, lud, jakeśmy to powyżej opowiedzieli lud zdradzili, i przez fałszywe stosowanie wolności w krótkim czasie doprowadzili do gorszej nie- |
|
* |
|
w wo1i, niż ta, jaka kiedykolwiek była. Stąd poszło, że lud znienawidził Liberalne stronnictwo obiecywało wyzwolić „trzeci stan" ta równość została na papierze, a w rzeczywistości „tym trzecim stanem uwolnionym byli tylko żydzi i ich przyjaciele a obrońcy z wyższego mieszczaństwa." Dlatego to „stronnictwo liberalne" nazywa się też „stronnictwem mieszczańskiem“ pięćdziesięciu nazywają się „rządami burżuazyjnymi“ i te trwają dotychczas. Przeciw tym rządom walczyli, ale słabo i niedołężnie przez pierwsze [lata od r. 1848 do roku mniej więcej 1870 tylko konserwatyści, pod pokrywką katolickości, a właściwie dla obrony tylko swojej własnej skóry. — W ostatnich dziesiątkach lat zaczęto przeciw liberalnym walczyć stronnictwo socyalno demokratyczne broniąc głównie ludu „robotniczego" od tyrańskiego wyzysku, i stronnictwo to do dziś jest wyłącznie stronnictwem „robotniczem“, a więc miejskiem, bo robotnicy, głównie w miastach się skupiają. Stronnictwo to dąży do pozyskania tego „miejskiego 1 ud u", aby „przez t e n 1 u d'1 przyjść do władzy i zwyciężyć rozpanoszonych wielkich przemysłowców, fabrykantów, jednem słowem: „k a pita 1 i s t ó w." Ponieważ zaś „robotnicy" nie stanowią „całego lud u", a są tylko tam w większej liczbie, gdzie jest wielki przemysł, więc i stronnictwo socyalno-demokratyczne tylko w tych krajach doszło do większej siły, gdzie jest dużo fabryk, a więc i dużo robotników. Gdzie indziej to stronnictwo mniejsze robi postępy, i dlatego to zarządy stronnictw socjalno-demokratycznych zaczynają myśleć o tem, aby mogli jakim sposobem pozyskać też lud mieszczański i włościański. Ale to im się z pewnością nic uda, bo zasady socyalnej demokraćyi, nie będą mogły trafić do umysłu i serca mieszczan i włościan rolników. Socyalm demokraci chcą bowiem, aby nie było majstrów-rękodzielników, ale tylko fabryki wspólne i robotnicy; chcą oni aby nie było kupców Niniejszych, ale tylko wielkie składy społeczne; aby nie było rolników-właścicieli, ale tylko grunta społeczne gminne i robotnicy. To wszystko nie pozyska im ani włościan ani małych mieszczan Tak samo ich zasady, że religia jest rzecz „prywatna", a małżeństwo związek ,.w o 1 n y", nigdy nie trafi do serca chrześcian, dlatego sądzimy, że stronnictwo socyalno-demokratyczne nigdy nie zdobędzie zaufania „całego lud u“, a więc też nigdy nie będzie „stronnictwem ludowem", a zatem też nie przyjdzie do władzy, chyba w dwu wypadkach. Pierwszy Wypadek byłby ten, gdyby w czasie jakiegoś zaburzenia, stronnictwo socyalno-demokratyczne przyszło w jakiejś stolicy do władzy przez rewolucyą miejską. Tak się stało w r. 1870 w Paryżu po upadku Napoleona III. gdy |
|
3 |
|
16 |
|
„Komuna", to jest rada miejska paryska, socyalno-demokrafyczna na jakiś czas pochwyciła ster rządu. Jej władza jednak nie sięgała poza Paryż. Jeżeli zaś stronnictwo socyalno-demokratyczne chciałoby tak rządzić jak „Komuna paryska", to rządy te nigdy nie będą trwałe, jak nie były trwałymi rządy rewolucji, zr. 1789, która utrzymała się lat dziesięć i rządy Komuny, która ledwie się utrzymała dziesięć miesięcy. Drugi wypadek, w którym by stronnictwo socyalno-demokratyczne przyjść mogło do władzy, mógłby mieć miejsce wtedy, gdyby obecne: „liberalno-konserwatywne" rządy postępowały tak jak dotychczas, i gnębiły lud chrześcijański dalej, a nie wprowadzały „reform społecznych" dla usunięcia powszechnej nędzy i poniżenia ludu. Wówczas dzisiejsza nędza będzie wzrastać, a społeczeństwo istotnie rozpadnie się niezadługo na dwie nierówne części, na kilkudziesięciu bogaczy i miliony nędzarzy. Nędzarze ci, nie widząc ulgi ani nie mając nadziei polepszenia losu, z rozpaczy i głodu będą musieli sami sobie dopomóc — i obrachować się z swoimi wyzyskiwaczami. Właśnie aby temu zapobiec, stronnictwo „c h r z e ś c i j a ń s k o-s o- c y a 1 n e“ dąży do tego, aby nie tylko robotników fabrycznych, ale aby „cały lud pracujący" wyratować z obecnej niedoli i całemu temu ludowi dać najpierw chleb dostateczny, a przytem wolność obywatelską jednakową, oświatę i moralność chrześcijańską prawdziwą; dokonać zaś tego przez wprowadzanie ciągłych reform społeczno ekonomicznych i politycznych, tak, aby z czasem wszyscy byli rzeczywiście w duchu Chrystusowym „równymi sobie braćmi" — a nie było między nimi ani bezdusznych bogaczy, milionerów, ani leżących pod ich progiem i ginących z głodu Łazarzy. Krótko streszczając charakterystykę tych czterech stronnictw można powiedzieć tak : Stronnictwo konserwatywne to były dawne rządy szlachty i biskupów — te okazały się złe; upadły i wrócić nie mogą; a i dzisiejsza przewaga szlachciców runąć musi. Stronnictwo 1 i b e r a 1 n e to są rządy żydów i bogaczy, czyli wyższego mieszczaństwa bez religii i Boga; te rządy okazały się jeszcze gorsze, więc także upaść a zginąć muszą. Stronnictwo socyalno-demokratyczne, dąży do rządów bez Boga, jest tylko stronnictwem jednej partii „robotników" a chce wszystkich ludzi zamienić w robotników, czyli w proletariat niemający żadnej własności, krom spólnej; od tego więc stronnictwa rzeczywistego dobra spodziewać się nie możemy. Stronnictwo zaś chrześcijańsko-socyalne, chce dobra „całego luduu, wszystkich pracujących ; żąda ono przywrócenia sprawiedliwości, równości i miłości na podstawie zasad Chrystusowej Ewangelii — więc jest jedynem prawdziwem „stronnictwem ludowem" — i dąży do tego, aby „lud chrześcijański sam się rządził wedle nauki i praw Jezusa Chrystusa. To tedy stronnictwo daje rzeczywistą rękojmię polepszenia doli ludu, do niego więc „cały lud chrześcijański" musi się przyłączyć, aby przyszedł do siły, a przez nią do władzy. Innemi słowami można by to powiedzieć jeszcze tak: stronnictwo liberalne zabija „d u s z ę i c i a ł o" — bo chce ludowi odebrać wiarę-i pogrążyć go w głodzie, nędzy i poniżeniu. . |
|
Stronnictwo konserwatywne zabija „ciało” — bo chce utrzymać biedę i nędzę ludu, jakoby one z woli Bożej pochodziły; dusze wprawdzie pozostawia, chcąc utrzymać religię, ale uważa religię tylko jako środek do utrzymania ludu w cierpliwości i do pocieszania go niebem; sami jednak konserwatyści o uduszę własną nie dbają, ani nie myślą na rozkosze nieba czekać, ale chcą rozkoszy na ziemi kosztem ludzkiej pracy — a spodziewają się rozkoszy w niebie chyba za „protekcyą” swoich dobranych księży i biskupów! Stronnictwo socyalno-demokratyczne chce ratować ciało, obiecując zabezpieczenie dobrego bytu na ziemi, ale zabija duszę, bo odbiera ludowi wiarę, poniżając ją do rzeczy prywatnej. Stronnictwo chrześcijańsko-ludowe, czyli chrześcijańsko-socyalne, samo jedno, pragnie „uratować i ciało i duszę dając ludowi pracującemu tak chi eb d o c z e s n y, jak c h 1 e b wiecznego żywota. Wracając do naszego porównania, któregośmy użyli na wstępie, o rozstajnej drodze, powiemy: Liberalni ciągną nas na lewo, tam iść nie możemy, bobyśmy zgubili ciało i duszę; konserwatywni wołają nas na prawo i obiecują niebo; za nimi iść nie możemy, bo nas chcą do nieba prowadzić na swoim sznurku i o głodzie; socyalni demokraci obiecują nam „pełne misy i garnki z mięsem”, ale chcą abyśmy zapomnieli „o duszy”; ci nas cofają wstecz czyli w tył, poniżając człowieka do rzędu zwierząt; w tył iść nie możemy! Chrześcijańscy socyaliści przypominają nam słowa Pana Jezusa: „Szukajcie królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a i reszta dodana Wam będzi. Ci nas wołają naprzód za sztandarem Krzyża i za prawem Ewangelii, łamią nam chleb doczesny i chcą „abyśmy jedli i najedli się” — ale też upominają, abyśmy Boga chwaląc, duszę zbawili. Więc naprzód pod tym prawdziwym sztandarem: „clirześcijańsko-ludowym.” ++ + Przedstawiliśmy zasady i dążności tylko tych czterech stronnictw, bo one są główne i jedyne, które na uwagę zasługują. Są też inne nie stronnictwa, ale „k u p k i”, garstki rozmaitych ludzi, którzy przyjmują inne „nazwy” — ale rzecz w gruncie zostaje ta sama, a chodzić może tylko o „sposób” w jaki się do wykonania swych zamiarów zabierają, a czasem „chodzi też o łatwiejsze tumanienie ludzi.* Najpowszechniejsze u nas nazwy są: narodowe, demokratyczne, radykalne, anarchistyczne stronnictwa. „Anarchistycznego* stronnictwa u nas w rzeczywistości nie ma; są anarchiści za granicą, tj. ludzie, którzy nie chcą, aby było „państwo* ale tylko, aby były „wolne gminy*, od nikogo nie zawisłe, a że taką zmianę trudno wprowadzić, więc mówią, że trzeba używać gwałtu i postrachu. Takich anarchistów nie mamy; siedzieli oni tylko w głowie nieboszczyka „Krakusa*. „Radykalnym” nazwało się pewne stronnictwo ruskie, ale w gruncie rzeczy jest ono tylko „socyalno-demokratycznem” — a wykluczyło tylko ze swego programu „s p ó 1 n o ś ć z i e m i“, boby z tern u chłopów ruskich nie daleko zajechał. Radykalne pochodzi od łacińskiego słowa radix tj „korzeń“ |
|
20 — |
|
więc radykalne stronnictwo znaczyłoby to, które chce wszystko z korzenia odmienić; najczęściej jednak kończy się na tem, że chce „korzeń" prawdziwy, tj. religię i*;wiarę wyrwać i odrzucić. Narodowe i demokratyczne, to są najzabawniejsze gromadki ludzi. Narodowcy grają na strunie miłości ojczyzny, ale tę miłość ojczyny nie pojmują tak, aby każdy czuł, że ma ojczyznę i że mu w niej dobrze pomiędzy swymi braćmi, ale pojmują ,,ojczyznę“ albo tak, że lud ma za „starszych braci" pracować i ich grzecznie słuchać; albo, że ma on być gotów każdej chwili dać się zapisać do powstańców, i bić się z Rosjanami na to, aby wróciły „dawne polskie rządy", za których szlachcic był wszystkim: „rządem, państwem i narodem!" albo przynajmniej, aby tak było w całej Polsce, jak dziś od lat 30 jest w Galicji, gdzie Sejm, Wydział krajowy, rady powiatowe, starostowie, sędziowie, adwokaci, profesorowie, słowem wszyscy, poczytują za swój pierwszy obowiązek : „czuwać nad chłopem i robotnikiem, aby nie dał się obałamucić od wichrzycieli, żądających równych praw i uznania chłopa za człowieka." Prawdziwi chrześcijanie modlą się, by ich Bóg zachował „od wojny", więc nie mogą chcieć ani żądać żadnej wojny, pod żadną choćby narodową pokrywką, bo wojna jest rzezią ludzką — i podejmowaną być może tylko w koniecznej obronie. Stronnictwo chrześcijańsko -ludowe jest przeciwnem wszelkiej wojnie i żąda zniesienia wojsk i ciężarów wojskowych, i nie da się w tem zbałamucić czczemi słowami, o „narodowości i patriotyzmie." . Demokraci, zwłaszcza u nas w Polsce, to byli właśnie ci „werbownicy" ludu do wojny z moskalami, za co chłopom obiecywali zniesienie pańszczyzny. Polityką swoją, którą przejęli żywcem od szlachciców, doprowadzili naród do nieszczęścia i większego rozbicia. Dziś demokraci nie wiedzą czego chcą, nie mają ani wytkniętego celu, ani zasad, ani jasnego o sobie samych wyobrażenia. Pierwsze i ostatnie ich zadanie jest, mieć zawsze pełną gębę pustych słów o miłości ojczyzny, o Polsce itd. — „Demokracja" jest słowo greckie i znaczy „ludo władztwo", więc biorąc demokrację w tem właściwym znaczeniu, jako ludowładztwo, to „chrze- ścijańsko-Mowe" stronnictwo dążąc do tego, aby „lud sam sobą rządził", jest stronnictwem prawdziwie „demokratycznem", w prawdzi* wem chrześcijańskiem znaczeniu ; jest ono „chrześcijańską demokracyą" i dlatego we Francyi i Belgii tak się nazywają chrześcijańsko-ludowe stronnictwa. Nasi zaś demokraci polscy dziś są „miksturą" dziwnie zmieszaną, bo się stali właściwie „liberalno-konserwatywnymi", a to dlatego, bo od liberałów przyjęli „wolność religii" albo raczej wolność od wszelkiej religii, a od konserwatystów przyjęli ,,politykę szlachecko-narodowo-samolubną.“ Ci wreszcie, którzy dziś nazywać się chcą „stronnictwem ludowe m“ „1 u d o w c a m i“ są w gruncie rzeczy „liberałami-demokrat a m i.“ Wiary i religii boją się jak bies święconej wody i to mają wspólne z liberałami i socyalnemi demokratami; a co do polityki, to też powtarzają oklepane frazesy naszych demokratów; — frazesy, to znaczy puste słowa o miłości ojczyzny, o wolności, o dobrobycie ludu, o zniesieniu ciężarów, itd, Z tego cośmy powiedzieli zrozumieć łatwo, że ludzie to niepewni i podejrzani, bo oni tak samo i to samo mówią, co przed 50 laty mówili liberalni, obiecując ludowi wolność, dobrobyt i Bóg wie jakie złote góry, — a pokazało się, że mu wydrzeć chcieli wiarę, a obdarli go do skóry. |
|
21 |
|
Ostatecznie, lud chrześcijański musi pamiętać na jedno ważne i decydujące słowo Pana Jezusa. Powiedział On: ,.Kto nie jest ze Mną jest przeciwko Mnie, a kto ze Mną nie zbiera — rozprasza.“ Tak napisano w Ewangelii Mateusza rozdział 12. w 30., a słowa te dla wszystkich chrześcijan muszą być probierzem, ilekroć do nich ktokolwiek się zbliża i za sobą ich wzywa. Każdy, kto jeno nie chce iść „otwarcie i stanowczo11 z Chrystusem, z pewnością wiedzie przeciw Chrystusowi, a chociażby obiecywał złote góry i złotą wolność i nie- wiem jakie skarby, wiedzmy i wierzmy, że kto z Chrystusem nie zbiera, ten rozprasza! Oczywiście tę tu tylko należy dodać przestrogę, że się to nie tyczy faryzeuszów i judaszów, którzy mówią wprawdzie, że z Chrystusem idą — ale szatan ,,c h c i w o ś c i“ i „łakomstwo grosza" opętało ich serca i usidliło ich dusze. IV. ROZDZIAŁ. Krótka historya sprawy ludowej. |






