Uzasadnienie polskiego sądu pod przewodnictwem sędziego Dariusza Łubowskiego jest wstrząsającym aktem pochwalania terroryzmu, tym gorzej, że odbywającego się u naszych granic, a de facto także i na terytorium Polski.
Sędzia Dariusz Łubowski to przestępczy idiota i to on sam powinien być oddany pod sąd karny jako ten, który promuje, pochwala terroryzm, a co wszędzie jest surowo karalne.
W jego uzasadnieniu ustnym prawie wszystko jest błędne lub przestępcze. Nawet słuszna decyzja o odmowie wydania niemcom tego ukraińca, nurka-słupa, jest błędnie uzasadniona, bo nie dyskwalifikuje prosto niemieckiej (hitlerowskiej) jurysdykcji w Polsce, a wyraża błędną krytykę kontroli społecznej nad mafiami sędziowskim, a co w Polsce jest absolutnie rażące, przestępcze i wymaga radykalnej zmiany.
Odnosząc się jedynie do sędziowskiej do oceny sytuacji wojny rosyjsko-ukraińskiej, należy stwierdzić, że uzasadnienie wyroku jest skandalicznie przestępcze. Sędzia pochwalił akt terroryzmu ukraińskiego w świecie i in blanco, w kredycie usprawiedliwił te zbrodnie, których ukraińcy dopuszczą się w przyszłości.
Stwierdził, że:
„tego rodzaju działania podejmowane przez siły zbrojne i siły specjalne w trakcie wojny na infrastrukturę krytyczną agresora nie są sabotażem, a aktem dywersji, które w żadnym razie przestępstwami być nie mogą – powiedział sędzia.
– Innymi słowy Ukraina, o ile to Ukraina, siły specjalne i ścigany, czego sąd nie przesądza, zorganizowały zbrojną misję zniszczenia rurociągów wroga, to działania te nie były bezprawne. Przeciwnie, były uzasadnione, racjonalne i sprawiedliwe – powiedział sędzia.”
Dalej gładko przeszedł do terroryzmu na terytorium stron trzecich:
„Zaznaczył również, że wysadzenie rurociągu Nord Stream nie miało miejsca na terenie Niemiec, ale na wodach międzynarodowych.”
Sędzia przestępco uznał „wody międzynarodowe” za miejsce wyjęte spod prawa i można tam robić to, co się komu podoba. Dla nas Polaków jest szczególnie niebezpieczne, bo Bałtyk jest naszym morzem, po którym żeglują nasze jednostki morskie i taki wybuch mógł doprowadzić do gigantycznej tragedii strat ludzkich. Trzeba tu dodatkowo zaznaczyć, że Bałtyk jest cmentarzyskiem broni chemicznej z okresu II-WS i zalegają tam niezliczone ilości gazu musztardowego (Iperyt), który uwolniony w większej ilości mógłby zabić paserów przebywającego promu.
Uzasadnienie jednak, faktycznie nie dotyczy jedynie „wód międzynarodowych”, ale wszelkich innych obszarów i przestrzeni, dotyczy to także obszaru Polski, której infrastrukturę ukraińcy partykularnie uznają za uzasadnioną do „sprawiedliwego” ataku. A co jest w absolutnej zgodzie z ich koczowniczą i pasożytniczą mentalnością .
Ukraińcy już teraz – w prawnym, prejudycjalnym wyroku, mogą dokonywać „dywersji” na „infrastrukturę krytyczną agresora”, to znaczy podpalać w Polsce wszystko to, co trzeba i zabijać przy okazji Polaków, jako proputinowskich wespół-agresorów na ukrainę. A co faktycznie już się dzieje od dawna i ukraińcy, którzy zabili dwóch Polaków w Przewodowe, podpalili niezliczoną już ilość obiektów, są na prawie.
I co prawda późno, post factum, ten przestępczy sędzia, - przestępczy wyrok i przestępczy sąd - jest winien wypromowania ukraińskiej zbrodniczość w Polsce, to na całą dalszą przyszłość!
Kończąc, sąd (sędzia Dariusz Łubowski) wypromował, podsycił ukraiński terroryzm w Polsce, to był jego cel, bo zwalniając tego nurka-słupa mógł jedynie stwierdzić, że nie ma podstaw formalnych i merytorycznych do wydania go nikomu, a w szczególności niemcom, bo niemcy ani nie są stroną, ani nie mają statusu państwa. Dodatkowo D. Łubodowski użył słowa „ojczyzna" w stosunku do praw ukraińskich, to kiedy słowo to jest w Polsce na cenzurowanym i zastąpione „ten kraj".
Red. Gazeta Warszawska
+
Sąd odmówił w piątek wydania władzom niemieckim Wołodymyra Żurawlowa, a także uchylił środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania i nakazał jego niezwłoczne zwolnienie. Mężczyzna był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania jako podejrzany o wysadzenie gazociągu Nord Stream.
W piątek w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyło się posiedzenie, na którym rozstrzygnięto, czy wydać stronie niemieckiej Wołodymyra Żurawlowa (jest zgoda na publikację pełnych danych i wizerunku – PAP), podejrzanego o wysadzenie gazociągu Nord Stream. Mężczyzna był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania wydanym przez służby niemieckie.
"Po pierwsze jest pan wolny"
Sąd postanowił odmówić władzom niemieckim wydania Wołodymyra Żurawlowa, a także uchylić środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania i nakazać jego niezwłoczne zwolnienie. – Po pierwsze jest pan wolny – powiedział do ściganego sędzia Dariusz Łubowski.

Następnie zaznaczył, że wniosek władz niemieckich o wydanie mężczyzny nie zasługuje na uwzględnienie. Podkreślił, że przedmiotem postępowania nie było ustalenie, czy mężczyzna dopuścił się zarzucanego mu przez stronę niemiecką czynu, a jedynie czy czyn ten może stanowić podstawę do wykonania europejskiego nakazu aresztowania.
– Sąd polski nie dysponuje w tej sprawie żadnymi dowodami, albowiem strona niemiecka przesłała jedynie bardzo ogólne informacje – dodał.
Sędzia Łubowski w ustnym uzasadnieniu podkreślił, że nie ma jurysdykcji w zakresie ustalenia, czy to Żurawlow był sprawcą wysadzenia gazociągu Nord Stream. Wskazał, że sąd polski jest jednak zobowiązany zbadać, czy w sprawie zachodzą przeszkody do wydania ściganego władzom niemieckim.
Sędzia przypomniał, że obrona Wołodymyra Żurawlowa obszernie podnosiła zarzuty wobec niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, wskazując, że istnieje bezwzględna przeszkoda do wykonania ENA. – Podnosiła, że ewentualne wydanie ściganego do Niemiec naruszałoby prawa i wolności człowieka. Zdaniem obrony miałoby to wynikać z politycznego kontekstu tej sprawy i głębokiego upolitycznienia sądów niemieckich – mówił sędzia.
Zaznaczył, że „sprawa ta ma niezwykle emocjonalny kontekst polityczny, a polityka nie jest domeną sądu”. – Właściwość sądów ogranicza się wyłącznie do badania aspektów prawnych sprawy – powiedział sędzia.
Zwrócił uwagę, że w sprawie tej należało ocenić, czy czyn stanowi przestępstwo w rozumieniu prawa polskiego i nie zachodzą okoliczności prawne wyłączające odpowiedzialność karną ściganego.
Sąd wskazał też, że czyn ten został dokonany w czasie trwającej od 2014 roku „krwawej i ludobójczej napaści Rosji na Ukrainę”.
Zaznaczył, że wysadzenie infrastruktury krytycznej wrogiego państwa w trakcie pokoju przez służby specjalne czy grupy terrorystyczne jest sabotażem i stanowi przestępstwo. – Natomiast tego rodzaju działania podejmowane przez siły zbrojne i siły specjalne w trakcie wojny na infrastrukturę krytyczną agresora nie są sabotażem, a aktem dywersji, które w żadnym razie przestępstwami być nie mogą – powiedział sędzia.
– Innymi słowy Ukraina, o ile to Ukraina, siły specjalne i ścigany, czego sąd nie przesądza, zorganizowały zbrojną misję zniszczenia rurociągów wroga, to działania te nie były bezprawne. Przeciwnie, były uzasadnione, racjonalne i sprawiedliwe – powiedział sędzia.
Podkreślił też, że ściganemu, o ile był sprawcą tego czynu, przysługuje tzw. immunitet funkcjonalny. – Czyn ten ze względu na swój urzędowy charakter przypisany może być jedynie państwu, ewentualnie państwu ukraińskiemu, i tylko to państwo może za niego ponieść odpowiedzialność – mówił w uzasadnieniu sędzia.
Zaznaczył również, że wysadzenie rurociągu Nord Stream nie miało miejsca na terenie Niemiec, ale na wodach międzynarodowych.
Dodał, że rurociąg Nord Stream nie jest podmiotem niemieckim. Ocenił również, że przyjęta przez stronę niemiecką kwalifikacja czynu i jego opis budzą wątpliwości.
Obrońca: to jeden z ważniejszych dni w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości
Po wyjściu z sali rozpraw obrońca Wołodymyra Żurawlowa, mec. Tymoteusz Paprocki zaznaczył, że to jeden z ważniejszych dni w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Adwokat wyraził zadowolenie, że sąd nie tylko uwzględnił argumentację przytoczoną przez obronę, ale „w ogóle poszedł dalej w zakresie dotyczącym możliwości ścigania obywateli Ukrainy” – powiedział.
Podkreślił, że od początku stawiał tezę, iż żaden obywatel Ukrainy nie może być ścigany ani skazany na terytorium Unii Europejskiej za działania wymierzone przeciwko Rosji i dzisiejsze postanowienie sądu okręgowego to potwierdza.
Dodał, że postanowienie to jest sygnałem dla Niemiec, że „prawo należy rozumieć” i należy je interpretować z duchem, dla którego zostało stworzone. – Sygnał, jaki dzisiaj płynie z sądu, jest właśnie taki, że prawo zawsze powinno stać po stronie osoby pokrzywdzonej, poszkodowanej, a nie być wykorzystywane instrumentalnie dla większych interesów – dodał.
Na ten aspekt zwrócił też uwagę sędzia. – Ukraińscy żołnierze i wszyscy działający w ramach sił zbrojnych Ukrainy, także sił specjalnych albo na zlecenie sił specjalnych, nie mogą być uznawani za terrorystów czy sabotażystów, albowiem realizując wszelkimi sposobami cel, jakim jest obrona ich ojczyzny, osłabiają wroga – podkreślił wcześniej sędzia Dariusz Łubowski.
W styczniu 2022 r. sędzia Dariusz Łubowski wydał wyrok o niedopuszczalności ekstradycji białoruskiego opozycyjnego blogera Sciapana Puciły. Wówczas prokuratura generalna Białorusi poinformowała o wszczęciu postępowania karnego wobec polskiego sędziego.
Premier: sąd odmówił ekstradycji - i słusznie, sprawa zamknięta
„Polski sąd odmówił ekstradycji do Niemiec Ukraińca podejrzewanego o wysadzenie Nord Stream 2 i zwolnił go z aresztu. I słusznie. Sprawa zamknięta” – napisał premier Donald Tusk po ogłoszeniu decyzji.
Wcześniej w piątek, jeszcze przed ogłoszeniem przez warszawski sąd tej decyzji, premier został zapytany przez dziennikarzy w Sejmie o wynik sondażu, w którym blisko połowa (49,2 procent) ankietowanych uznała, że Polska nie powinna wydać niemieckim służbom Wołodymyra Żurawlowa.
– Jest kilka oczywistych powodów, dla których państwo polskie nie jest zainteresowane tym, żeby ścigano tych, którzy walczą z Rosją, ale są też z drugiej strony przepisy europejskie, Europejski Nakaz Aresztowania, więc sprawa jest cholernie skomplikowana też w wymiarze międzynarodowym, a na końcu, jak wiecie, sąd decyduje – powiedział premier.
Stwierdził też, że historia „ciągle polega na tym samym”. – To znaczy w naszej ocenie prawdziwym problemem była budowa Nord Stream 2, a nie jego wysadzenie, jakkolwiek te słowa brzmią brutalnie i jak mogą denerwować niektórych Niemców – powiedział Tusk.
Ekspertka: rozpoczęcie projektu Nord Stream 2 było od początku niewłaściwym posunięciem
Marieluise Beck jest ekspertką ds. Europy Wschodniej i współzałożycielką Zentrum Liberale Moderne. W 1983 r. była rzeczniczką pierwszej frakcji parlamentarnej Partii Zielonych, a do 2017 r. członkinią niemieckiego Bundestagu.
akuz/ mas/ mark/ mhr/ ał/