ANTONI MARYLSKI. DZIEJE SPRAWY ŻYDOWSKIEJ W POLSCE.

Article Index

                                                          2

 

We Frankonii, z razu przychylnie widziani, później za Childeberta I spotykają się żydzi z oporem i ograniczeniami. W Burgundyi, za sprawą króla Zygmunta i biskupa Awitusa z Clermont, znajdują nieprzyjazne dla siebie stosunki. Przez cały czas panowania Merowingów trzymani są na wodzy, usu­wani od administracyi, wojska, sądownictwa, dzierżawy ceł i podatków. Dopiero za Karolingów — Karola Wielkiego i Ludwika Pobożnego zyskują wpływy i znaczenie. Sprężyną powodzenia żydów za Karola Wielkiego było ich wielkie bo­gactwo, gdyż mimo niekorzystnych warunków, w jakich żyli w Europie, doszli do posiadania znacznych zapasów gotówki. Z handlu ludźmi i lichwy—dwóch monopolów, z istoty swej przeznaczonych wyłącznie dla żydów, płynęły ich zyski- W wielkiej polityce Karola żydzi grają rolę bankierów pań­stwa, pośredników dyplomatycznych i kupców wszechświa­towych.

W Narbonnie Karol Wielki ułatwia im założenie uczelni i pozwala naczelnikom tej gminy nosić tytuł „nasi“ (książę). Żydzi, oprócz w Narbonnie, posiadają starożytną gminę w Ko­lonii i nową w Moguncyi. W wieku IX zbliżają się do gra­nic ziem polskich, osiadając w Magdeburgu, Merseburgu i Re­gensburgu.

Ludwik Pobożny, niedołężny syn Karola, już bez myśli żadnej utrzymuje stosunki z żydami; gdy ojciec wysługiwał się był nimi, teraz znów żydzi nim się wysługują. Cesarzo­wa Judyta, księżniczka z bawarskiego domu Welfów, ambi­tna intrygantka, dała się opanować zupełnie wpływom żydow­skim. Za panowania Ludwika, biskup lyoński, Agobard, staje do walki z żydami, potępia prowadzony przez nich han­del ludźmi, zabiega u dworu, aby osłabić ich znaczenie, wy­stępuje ostro przeciw zżydziałej Judycie. Żydzi go jednak znieważają, żyd Eberard przemawia do niego wyniośle, grozi mu karami, aż wreszcie Agobard, złożony z biskupstwa, ucie­ka do Włoch.

Zapewne ofiarą tych prądów żydowskich, a właściwie tej mody żydowskiej, stał się szlachcic i duchowny Bodo, który się przejął przychylnym nastrojem dworu Ludwika dla żydów do tego stopnia, że przyjął judaizm i kazał się obrze­zać w Saragossie.

Ale ze śmiercią Ludwika ustały wpływy żydowskie; wie­my z historyi o postawie późniejszych Niemiec względem żydów.

Przypomnieliśmy sobie przeszło trzechtysiącoletnią histo- ryę żydów na świecie. Już choćby to suche streszczenie ich dziejów politycznych pozwala nam w pewnej mierze odtwo­rzyć oblicze żyda średniowiecznego; wszelako wypada uzupeł­nić ten obraz odpowiednimi rysami, które albo zostały nie­znacznie tylko podkreślone, albo wcale zaznaczone nie były.

W naturze żydowskiej tkwi przedewszystkiem niezmien­ność i odrębność. Przy czytaniu Pisma Świętego nasuwa się mimowoli refleksya, że cechy, charakteryzujące cały naród żydowski lub jego poszczególne postaci z przed tysięcy lat, są te same co dziś i te same co były w średniowieczu.

Niedoskonałość moralności pierwotnej bohaterów biblij­nych1), zupełnie zrozumiała w czasach odległych, potępiona na­') Bez poddania krytyce moralności postaci biblijnych nie można zrozumieć duchowości żydowskiej. Prawo interpretacy i wszakże Pisma Świętego służy wyłącznie Kościołowi, nie zaś wiernym, i dlatego też wyjaśnić muszę stanowisko moje w tej sprawie, aby się nie narazić na zarzut nieszanowania przepisów mojej religii.

Jak to zaznaczono niejednokrotnie, powagi Kościoła katolickiego pozwalają Pismo Święte uważać za źródło dziejowe i sprawdzać jego treść z naukowemi badaniami ludzi świeckich. Porównywując to, co po­daje Biblia z wynikami dociekań np. assyrologów, otrzymaliśmy potwier­dzenie prawdziwości faktów historycznych zawartych w Piśmie Ś-tem. Co się zaś tyczy moralności biblijnej, widzimy, że Kościół ma ustalone kryteryum do sądzenia tych zasad.

jeden z pisarzy katolickich, ks. E. Beurlier, zaznacza: „prawdą jest w istocie, że przepisy Starego Zakonu nie dosięgły obyczajowych wy­żyn Ewangelii, lecz nie są one bynajmniej niegodne Pana Boga, tylko zastosowane zostały do poziomu pojęć tych, dla których Stary Zakon był dany. Dotyczy to głównie prawa odwetu i listu rozwodowego. Jest także mowa o gniewie Bożym i o tem, że Pan Bóg zatwardził serce faraonowe; nie jest to jednak przypisywanie Panu Bogu jakiejś słabości, ale wyraża się po ludzku najwyższa Jego doskonałość, która najwięcej nienawidzi grzechu i karze go surowo, a przytem zatwardziałemu grze-

stępnie przez zasady religii Chrystusa, licha i nędzna nawet przed sądem nauki Konfucyusza i buddaizmu, była przez pół­tora tysiąca lat wzorem do naśladowania dla żydów. Biblia potem weszła do Talmudu, stanowiącego podstawę ich pojęć religijnych, moralnych i obyczajowych od blizko dwóch tysięcy lat. Stąd wypływa pierwszy powód podobieństwa moralnego każdego żyda z Abrahamem, Jakóbem, Józefem, Dawidem, Mardocheuszem i innymi postaciami Pisma Świętego. Co było wzniosłego w Piśmie Świętem, to przeszło do nauki Chry­stusa, nie przeszło zaś do Talmudu, a przedewszystkiem—po­jęcie bliźniego, które w pojęciach Talmudu odnosi się wyłą­cznie do żydów. Żydzi, nie uznający Boskości Chrystusa i pragnący obniżyć znaczenie Jego nauki, przeciwstawiają Mu postać rabina Hillela (70 r. przed Chr., 5 r. po Chr.), głoszącego jakoby maksymę: „Nie czyń drugiemu, co tobie nie miło'1. Przedewszystkiem ten „drugi" w świadomości ży­dowskiej jest tylko żydem, a powtóre Miszna, a szczególnie Gemara, zupełnie inne głoszą zasady. Na innem miejscu po­staram się wykazać całą nicość apologetów TalmuduJ), tu sznikowi odejmuje łaskę. Pismo Święte opisuje też rzeczy gorszące, których dopuszczali się nawet mężowie wybrani, ale nie dlatego bynaj­mniej, aby zachęcić do naśladowania ich przykładu, lecz żeby przeko­nać, jak dalece natura ludzka zostawała zepsuta przez grzech pierwo­rodny, a skutkiem tego jak wielce potrzebna jej jest pomoc z Nieba".

Krytykując moralność Starego Zakonu, nie stawam na stanowisku Kościoła, lecz na stanowisku utylitarnych pojęć żydowskich. W subtel- nem tłumaczeniu Kościoła zupełnie inaczej zarysowują się objawy z dziedziny moralności Pisma Świętego, niż w materyalnem rozumieniu umysłów żydowskich; gdy mówię o niemoralności postaci biblijnych, to przez to chcę zaznaczyć, pod jakim kątem widzenia ogół żydowski pa­trzył na Józefa, Mordocheusza i t. p. osobistości biblijne. Chrystus Pan potępił wyraźnie to materyalne stanowisko w pojmowaniu Pisma, gdy mówi: „Biada wam nauczeni w Piśmie i Faryzeusze obłudni! iż dawacie dziesięcinę z miętki i z anyżu i z kminu, a opuszczacie poważniejsze rzeczy w zakonie, sąd, i miłosierdzie i wiarę; te rzeczy mieliście czy­nić, a onych nie opuszczać". „Także i wy z wierzchu zdacie się być ludziom sprawiedliwi; ale, wewnątrz pełniście obłudy i nieprawości". (Porównaj Roz. XXIII u Św. Mateusza.)

*) W roku 1905 ukazał się u nas szereg broszurek filosemickich, między innemi wyszła w dwu wydaniach popularnych książeczka pełna fałszów o Talmudzie, p. t. „C o to jest Talmud", w przekładzie J. Kramstucka.

ograniczę się do przytoczenia jednego zdania z księgi trak­tatu „Awoda Zara“, jako komentarza do słów Hillela: „Jeżeli żyd zabił poganina, nie odpowiada1*. „Poganinowi nie wolno kraść, rabować lub uprowadzać branki (pięknej postacią) itp. u poganina lub żyda; żydowi zaś u poganina nie jest to wzbronione".

Wspomnieliśmy wyżej o moralności Abrahama. Nie lep­szy jest od niego Jakób, oszukujący do spółki z matką śle­pego Izaaka, a dorównywa mu Lot i jego córki oraz jedena­stu braci, sprzedających Józefa Izmaelitom. Józef jest to znów typ zdradliwego i szkodliwego ministra najemnika: „A chleba nie było po wszystkiej ziemi; bo ciężki bardzo był głód i utra- piona była ziemia egipska i ziemia chananejska od głodu. Tedy zebrał Józef wszystkie pieniądze, które się znajdowały w ziemi egipskiej i ziemi chananejskiej za żywność, którą kupowano, i wniósł one pieniądze Józef do skarbu faraono­wego. A gdy nie stało pieniędzy w ziemi egipskiej i w ziemi chananejskiej, tedy przyszli wszyscy Egipcyanie do Józefa, mówiąc: Daj nam chleba, i czemuż mamy umierać przed tobą, gdyż nam już nie staje pieniędzy? Na to odpowiedział [ózef: Dawajcie bydła wasze, a dam wam żywności za bydła wasze, ponieważ wam nie stało pieniędzy... A gdy wyszedł rok on, przyszli do niego roku drugiego, mówiąc mu: Nie zatajemy przed panem naszym, że nam już pieniędzy nie stało, i stada bydeł są u pana naszego; nie zostawa nam przed pa­nem naszym, tylko ciała nasze i role nasze. A czemuż umie­rać mamy przed oczyma twemi? I nas i role nasze kupuj i ziemie nasze za chleb, a będziemy, my i ziemia nasza, w niewoli u faraona... A tak kupił Józef wszystką ziemię egipską faraonowi; bo sprzedali Egipcyanie każdy rolę swoję, gdy się był wzmógł między nimi głód; i dostała się faraono­wi wszystka ziemia". Po takiem „uwłaszczeniu włościan" egipskich Józef zabezpieczył los żydów: „I mieszkał Izrael w ziemi egipskiej, w ziemi Gosen, i osiedliwszy się w niej, rozrodzili się i rozmnożyli się wielce".

 

W historyi fizyonomia moralna Józefa ma liczne odbitki w tak zwanych dzierżawcach podatków, dyplomatach i fakto­rach królewskich. Za Ptolomeusza Ewergettesa (r. 247—222) występuje Józef, poborca podatków i pijawka ludności Cele- syryi, a zarazem obrońca żydów przed tronem monarszym; potem w Egipcie działają etnarchowie żydowscy, dostawcy gotówki z podatków do skarbca królewskiego. W Hiszpanii odznacza się Chasdaj oraz Józef, wzorujący się na Józefie bi­blijnym; jak ten, tak tamten forytował swoich współwierców i gnębił poddanych granadzkich. Takich „podskarbich" spo­tykamy potem w Polsce i innych krajach Europy.

Nie będziemy mnożyli przykładów, wykazujących w ciągu stuleci niezmienność tej moralności, której typem jest pury- mowa mściwość Mardocheusza, kłamstwa i obłuda Jakóba, kradzieże wychodźców z Egiptu, okrucieństwa Dawida i inne kalectwa duchowe, jak przekupstwo, zdrada i podstęp.

Niezmienność charakteru żydów oprócz tego tkwiła w niezmienności ich wad. Gdy historya innych ludów przed­stawia nieustanną ewolucyę, nieustanne doskonalenie się, a w razie przeciwnym zupełny upadek, prowadzący do zguby i zatraty, do śmierci dziejowej, żydzi w brakach swojej mo­ralności, swych zdolności i swojej duchowości skamienieli i — trwają.

W zwykłym porządku rzeczy, naród, nie posiadający zmysłu państwowego, ginie i staje się podścieliskietn dla in­nych narodów. Żydzi od początku swej historyi są pasorzy- tami i z tej roli nie wychodzą. „I mieszkał Jakób w ziemi, gdzie przechodniem był jego ojciec". „Bądź gościem w tej ziemi, a Ja będę z tobą i będę błogosławił". „Dam tobie i nasieniu twemu po tobie ziemię, w której teraz jesteś go­ściem". Żyd był i będzie zawsze przechodniem, gościem po wsze czasy i wszędzie. Ziemie palestyńskie, na których osiadł, nie noszą nawet jego imienia (Philistia, Filistynia), i nie stwo­rzył tam etnograficznej całości. Rasa żydowska dała tylko dwóch monarchów o szerszym polocie: wnuka moabitki Rut— Dawida i Salomona, zresztą także mieszańca; potem zadowo-

 

lita się pozorami władzy, dbając jedynie i stale o zachowanie ustroju teokratycznego, któremu podlegać musiało całe roz­proszone żydostwo. Historykom żydowskim wyrywają się z duszy ciekawe wyznania, świadczące, że w ich pojęciach dążenia państwowe są w pochodzie dziejowym niepotrzebnym balastem. „Przyszłość atoli narodu spoczywa w nim samym, a nie w jego ziemi" — mówi H. Nusbaum. „Gdyby istnie­nie judaizmu zależało jedynie od losów ziemi ojczystej, to według rachub ludzkich czekałaby go zagłada" — twierdzi H. Graetz. „Sam Chasdaj podzielał ograniczony pogląd tych czasów, że religia i naród, pozbawione organizacyi państwo­wej, króla, dworu, potęgi i blasku, nie mają racyi bytu" — pisze on w innem miejscu. Państewka żydowskie są wido­wnią nieustannych kłótni, swarów i intryg. Żydzi, jak to wy- kazywaliśmjr, niechętnie wracają z wygnania do ojczyzny, część ich pozostaje dobrowolnie w „niewoli"‘ Byli oni, są i będą jemiołą na organizmie innych narodów. Zdolności politycz­nych nigdy nie wykazali, podnosili rokosze w chwilach naj­niekorzystniejszych; słabi i nieprzygotowani, przybierali wy­zywającą postawę względem największych potęg militarnych świata. W prowadzeniu wojen okazywali największą nieu­dolność, a objawy chwilowego ich męstwa były raczej szałem rozpaczy niż odwagą.

Język własny, rodzimy, mógł dla nich nie istnieć. Tekst Biblii był pisany głoskami fenickiemi, potem assyryjskiemi. Ogół żydów w Judei nie rozumiał języka hebrajskiego, po­sługiwał się chaldejskim, i dopiero w II w. przed Chr. he- brajszczyzna wchodzi w powszechne użycie. W koloniach greckich mówią między sobą po grecku, w rzymskich — po łacinie, tak jak i dziś nie odczuwają potrzeby rodowitej mo­wy. Żyd może powiedzieć, że dla niego język, na równi z ojczyzną, to tylko przesąd ras innych.

W dziedzinie twórczości żydzi niezmiennie okazują zu­pełną jałowość. Świątynię Salomona w stylu fenickim wzno­sili budowniczowie feniccy. Groby królów judzkich mają ko­lumny doryckie. Świątynia aleksandryjska była wybudowana w stylu egipsko-greckim, synagogi hiszpańskie — w stylu maurytańskim. W zakresie muzyki, malarstwa i poezyi, z wy­jątkiem lirycznej, żydzi nie wytworzyli nic oryginalnego. „Poezya Semitów — pisze J. A. Święcicki w swej „Litera­turze żydowskiej" —jest zawsze na wskroś liryczna, podmiotowa, odzwierciedla bowiem tylko radość i smutek, miłość i nienawiść, cześć i pogardę. Wskutek tego o epopei, w której „ja“ poety musi ustąpić poza przedmiot, a tem bardziej o dramacie — nie mogło być mowy u Semitów. Ich język nie posiada nawet wcale określenia „natury", a pojęcie „świata" wyraża się przez zestawienie ziemi i nieba. Semita stoi wobec natury obcy i zimny".

Tak było przed Chrystusem, tak pozostało i potem. „Świat zewnętrzny, przyroda i ludzie — pisze H. Graetz, — potęgi ziemskie i zdarzenia dziejowe wydawały się pokole­niom przez lat tysiąc z górą czemś przypadkowem, nic nie znaczącem, widziadłem po prostu; istotną rzeczywistością był dla nich — Talmud. Nawet Biblia, dawniejsze dzieje narodu, płomienne i jak balsam kojące słowa proroków, wylewy du­szy psalmistów—były im znane tylko przez Talmud i w świe­tle Talmudu". Ubóstwo pomysłowości objawiało się nawet w rzemiosłach. Dopiero w Babilonii wygnańcy nabrali pe­wnej biegłości w rękodziełach, tamże nabyli pierwszych wia­domości w zakresie astronomii. Zetknięcie się z magami perskimi wpłynęło na ich obrzędy religijne i przyswoiło im z wierzeń perskich pojęcia o aniołach i demonach. Te pier­wiastki, które stanowią istotę ich niezmienności, są zarazem podstawą ich odrębności. W odrębności, jako uczuciu, umac­niało ich Pismo Święte, a potem nauki talmudystów. „Strzeżże się, abyś snąć nie stanowił przymierza z obywatelami ziemi onej, do której ty wnijdziesz, żebyć to nie było sidłem w po­środku ciebie" — czytamy w Exodzie „A podał je (narody) Pan, Bóg twój, tobie, iż je porazisz: tedy wytracisz je do szczątku, nie będziesz brał z nimi przymierza, ani się zlitu­jesz nad nimi. Ani się spowinowacisz z nimi, córki swej nie

dasz synowi jego i córki jego nie weźmiesz synowi swemu"— mówi Deuteronomium.

Najgwałtowniej wystąpił przeciw małżeństwom mieszanym Ezdrasz, „drugi Mojżesz", piękny typ patryoty żydowskiego, który użył.środka radykalnego, mianowicie wykluczył ze spo­łeczeństwa żydowskiego wszystkie żony pochodzenia obco- plemiennego. W Księgach Ezdraszowych czytamy: „Albo­wiem pojęli córki ich sobie i synom swym, a pomieszało się nasienie święte z narodami tych ziem, a ręka książąt i zwierzch­ności pierwsza była w tem przestępstwie. Przetoż uczyńcie teraz wyznanie przed Panem, Bogiem ojców naszych, a wy­konajcie wolę Jego i odłączcie się od narodów tej ziemi, od żon obcych". Tak wyraźne przepisy zakonu zachowały rasę narodu „wybranego" w czystości, i tylko przypadkowo obca krew mieszała się z krwią żydowską.

Religię swoją żydzi uważali za wyłączną własność swej rasy. Nie prowadzili prawie nigdy propagandy wśród inno­wierców, a lgnących do nich odsuwali z pogardą. Ukrywali przed innymi narodami, tak długo jak mogli, księgi święte, a gdy wreszcie Biblia została ujawniona, tradycyę zakonu, niezapisaną do Tory, lecz pochodzącą jakoby od Mojżesza, przekazywali tylko ustnie z pokolenia w pokolenie w uczel­niach talmudycznych Palestyny i Babilonii. Ale i ta ustna tradycya, mimo opozycyi, została spisana w obawie, aby nie zaginęła; onato stanowi treść Talmudu.

Gdy Samarytanie, pół-Izraelici, chcieli razem z żydami wziąć udział w budowie drugiej świątyni, odrzucono ich żą­dania. Rabin Gamaliel (I w. po Chr.) poganinowi pochodze­nia amonickiego, który chciał przejść na wiarę żydowską, od­powiada odmownie, cytując słowa Pisma Świętego: „Amo- nici nie mogą być przyjęci do społeczeństwa żydowskiego, nawet w dziesiątem pokoleniu". Zrozumiałe są też słowa H. Graetza, objaśniające przyczynę odsuwania w III w. po Chr. pogan, lgnących do judaizmu. „Judaizm nie mógł zająć się połowem dusz pogańskich, bo inaczej musiałby się zaprzeć samego siebie". Tłumaczenie Biblii na język grecki, dokonane w Aleksandryi, przyjęto w Judei jako „nieszczęście na­rodowe".

Do wyjątkowych zdarzeń należały nawracania innowier­ców na judaizm. Raz jedyny wywarli nacisk na plemię Idu- mejczyków, pozostawiając im do wyboru: albo opuszczenie ojczyzn}7, albo przyjęcie judaizmu. Idumejczycy przyjęli drugą alternatywę; atoli król żydowski Jan Hyrkan, który ze wzglę­dów politycznych narzucił im wiarę Abrahama, jest ganiony za ten krok — zdaniem żydów — nierozważny, bezbożny, mszczący się w przyszłości na Judejczykach przez działalność „niewolników, pół-Izraelitów—Idumejczyków", to jest Antypa- tra i dynastyi Heroda. Żydzi podają, że w kraiku Adiebene nad Tygrysem królowa Helena i jej syn Szates z żoną Sama- chą przyjęli judaizm, oraz że Flawiusz Klemens, kuzyn Do- micyana (r. 81—96), za prozelityzm żydowski został przez cesarza stracony wespół z innymi Rzymianami, którzy się przyłączyli do wyznawców Starego Zakonu. W stosunku do innych religii, zamiast rozszerzania propagandy, trzymali się raczej zasady: „Przetoż ołtarze ich zburzycie, bałwany poła­miecie i gaje ich święcone wyrąbiecie".

Z nienawiścią w sercu do wszystkich narodów, z po­gardą w duszy dla nich, ze ślepą wiarą w mesyanizm, w cud, który im zapewni panowanie nad całą ziemią, wciskali się żydzi w społeczeństwa, które chcieli zetrzeć lub ujarzmić. Widzimy ciągle jeden objaw tych stosunków do obcych na­rodowości: prawie wszędzie gościnnie z razu przyjęci, po krótkiem współżyciu z tubylcami są znienawidzeni i wypę­dzani. Przeklinają żydzi w Biblii i Talmudzie z kolei wszyst­kie narody: Filistynów, Samarytan, Babilończyków, Persów, Egipcyan, Greków, Arabów, „rzymską wszetecznicę", narody Europy, chrześcijaństwo, a przedewszystkiem katolicyzm, który zawsze zdawał sobie sprawę z roli żydów w świecie. Wszystkie narody są winne za nienawistny do żydów stosu­nek, ale w swoich pojęciach owi dezorganizatorowie życia i moralności społeczeństw obcych niczem nigdy nie zawinili. Płaczem bez łez, przeraźliwym krzykiem głoszą swoją niedolę i krzywdę, ale nie ustępują, nie pragną, mimo potężnych środków, budować swego państwa, natomiast bez przerwy kno­waniem podziemnem prowadzą mściwe dzieło zniszczenia. Poznali, jak pisze aż zbyt szczerze H. Graetz, „czarodziejską moc złota, które miękczy serca". Zapewne też dzięki tym zmiękczonym sercom utrzymywali się na powierzchni życia europejskiego.

Żyd średniowieczny, który zjawia się na ziemiach pol­skich, to nie dobroduszny handlarz prochu, Abraham Prochow- nik, za jakiego przedstawia go fałszywa legenda żydowska, który został wybrany przez wiecujących Polan w Kruszwicy na pierw­szego króla polskiego i który dobrowolnie korony nie przy­jął; jest to gość niebezpieczny, uświadomiony co 'do roli, jaką odgrywa w świecie, wychowaniec Miszny i Gemary, na­kazujących nienawidzić ludy wszystkie; to wyznawca przeko­nania: „Jeden lud powstaje, a drugi przemija, ale Izrael trwa wiekuiście".

 

Dogmat żydowski.

Jak widzieliśmy, dwoma szlakami, od [południowego wschodu i od zachodu, dążył element żydowski ku granicom ziem polskich. Z jednej strony ciągnął żyd azyatycki, po­wierzchownie urobiony na modłę grecką, z drugiej żyd europej­ski, frankońskim, germańskim, czy też hiszpańskim pokostem powleczony: w pozorach i szczegółach różni, w istocie jednacy.

Polskie szczepy już od szeregu wieków widywały u sie­bie twarze semickie: najpierw Fenicyan, potem Arabów, atoli dopiero w IX wieku ujrzały typ nowy, nieco do poprzednich podobny, jednak odmienny, typ, który miał im potem nie zejść z oczu. Nowy przybysz sam się nazywał Judejczykiem; mieszkaniec Polski przezwał go — naśladując prawdopodo­bnie wymowę żydów frankońskich — żydem. Nestor nazywa ich: żydowie, żydy, jewrei, jewreje, judeje, judieje.

Chazarsko-bizantyjska emigracya nie docierała do szcze­pów polskich, tworzyła złoża osadnicze w [ziemiach ruskich, zatrzymała się i utrwalała w Kijowie, nowym ośrodku handlu żydowskiego po upadku chazarskiego Sarkelu nad Wołgą. Mylnie twierdzi Czacki, że według Długosza, żołnierstwo polskie zetknęło się z żydami za Krzywoustego w Kijowie, napadało na nich i rabowało domostwa żydowskie. Długosz wyraźnie mówi o Kijowianach. W XII wieku musieli żydzi już bardzo dokuczyć mieszkańcom Kijowa, gdyż w roku 1113—po śmierci Świętopełka II, jak świadczy Nestor — „Kijowanie rzucili się na żydów i złupili ich“ {Kijanie idosza na &ydy i razgrabisza ja).

Imigiacya żydowska do Polski szła z Niemiec. Zapewne od czasów Karola Wielkiego i syna jego Ludwika Pobożnego,, w pojedynkę lub małemi grupami, żydzi [zaczęli zaglądać w kraje zaodrzańskie. Nie było z razu tłumnego najścia ży- dostwa na Polskę, żadne źródła arabsko-żydowskie, t. j. źródła wcześniejsze od polskich, nie wskazują choćby jednej gminy żydowskiej w ziemiach polskich. Nie przeoczyły one Pragi, gdzie zbiegali się żydzi na targowisko wymienne, nie przeoczyłyby więc swoich rodaków i w Polsce, tern bardziej, że Chasdaj hiszpański, ów dyktator żydowski o „ograniczo­nym poglądzie" na konieczność ugruntowania państwowości żydowskiej, interesował się wszystkimi objawami życia ży­dowskiego w świecie, a poczta z Kordowy trafiała do Bułga- ryi, Konstantynopola, Jerozolimy i nad Wołgę. Lelewel, ulu­bione źródło historyków żydowskich, zaznacza przy roku 1114: „W Polsce podówczas i potem czas niemały jeszcze, bardzo niewiele ich przebywało, gdyż wielka onych liczba żadnym żydowskiem pismem poprzeć się nie da“.

Położenie żydów w Niemczech za Karola Wielkiego i Ludwika Pobożnego było tak korzystne, nadzieje ustalenia swych wpływów tak wielkie, osadnictwo ich we wschodniej połaci państwa Karolowego tak świeże, że o ruchu ich ma­sowym z początku nie mogło być mowy. Poza tem główny trakt handlowy żydów z zachodu szedł przez Czechy, Węgry,, kraje na północ morza Czarnego ku Konstantynopolowi i przez morze Kaspijskie w stronę Bagdadu, omijał zatem ziemie nadódrzańskie i nadwiślańskie. Nie* przeszkadzało to oczy­wiście żydom w zabiegach handlowych w Polsce; zapędzać się tam musieli w zamiarach połowu ludzkiego towaru, zakupu wosku, miodu, bursztynu, mieć mogli nawet jakie skromne emporya, kilku stale zamieszkałych faktorów swego handlu w Gnie­źnie, Kruszwicy, Kaliszu, Wrocławiu, Krakowie lub Wiślicy. Nie zwracano na nich w pierwszej chwili uwagi, nie ograni-

czano ich praw i ruchów, gdyż nie miano powodu do upa­trywania w nich siły niebezpiecznej. Jak już powiedzieliśmy, najbliższe nam ogniska ich życia znajdowały się w Chazaryi i południowej Rusi, oraz według Lelewela (którego z upodo­baniem i ja cytuję w tej sprawie)—„w Aszkenazie (Niemczech), dochowując w potomkach gardło pod nóż blizkich następnych wieków", nim „zagnieździli się w Polsce ze szwargotem Aszkenaza". Jakże przecież inaczej, zaczynając od drugiej po­łowy XIX wieku, pisarze żydowscy, piszący po polsku, za­częli przedstawiać te czasy!

Mamy mówić o sprawie żydowskiej w Polsce. Jest wła­ściwością rasy żydowskiej, że pierwszy żyd, który wkracza na ziemię jakiego narodu, umie wytworzyć sprawę żydowską. Ostrość form sprawy żydowskiej zależy nie od liczby in­truzów, lecz od ich siły materyalnej, i z pewnością pierwsi imigranci nie posiadali jeszcze dostatecznych środków ku te­mu, aby wywołać rozjątrzenie stosunków. Niemniej przeto żydzi nam współcześni, jakby upatrując lukę w swoich dzie­jach w Polsce, widząc w nich niejako psychologiczną nie­prawdę, a posteriori rozdmuchują sztucznie zarzewie waśni na tle epoki tak odległej, — w nas, potomkach Polski pogań­skiej, odrabiają robotę, której wtedy nie zdążyli rozpocząć. Ogół polski, mało interesujący się piśmiennictwem historycz- nem, nie zdaje sobie nawet w przybliżeniu sprawy, do jakich wniosków i kombinacyi w dziedzinie historyi doszli dziejopi­sarze żydowscy.

Dla Rusi obowiązuje dogmat normański; my, po hipo­tezie lechickiej Szajnochy, po runicznej Polsce Piekosińskie- go, uznajemy niezachwianie dogmat polski; żydzi umyślili za­ludnić w okresie przedhistorycznym nasze ziemie żywiołem żydowskim. Przypatrzmy się tej „robocie naukowej" — na­wet ciężkiej robocie, dokonywanej w obliczu Akadamii Umie­jętności, dwóch uniwersyteckich wydziałów, licznych Towa­rzystw historycznych, zastępu historyków, które i którzy swem pobłażliwem milczeniem niejako ośmielają żydów do tych wybryków na niwie historyi.

Dr. Ludwik Gumplowicz w chwilach, poświęconych wcza­som historycznym, dowodził, że w Polsce „żadna warstwa ludności polskiej nie dorosła jeszcze do pojęcia „narodowo­ści" polskiej. „Narodu" w prawdziwem znaczeniu słowa tego nie było jeszcze nigdy na ziemi polskiej, ani go dziś niema— bo w społeczeństwie naszem (?) przeważa ciągle jeszcze po­czucie szczepowe i kastowe, a poczucie narodowe jest po większej części tylko kłamane i afektowane". Syn Ludwika Gumplowicza, dr. Maksymilian Gumplowicz — trzeba znać dynastye, biorące w pacht historyę Polski — poszedł dalejx) i dał początek pracom, ustalającym dogmat żydowski dla Polski. Znalazł i kolporterów swej nauki[1] [2] [3]), i pomoc zawo­dową s). Dzieło ostatecznie nie jest skrystalizowane, oczeki­wać zatem można nowych współpracowników.

Dogmat żydowski zawiera następujące „pewniki" nau­kowe:

  1. Żydowskie państwo Chazarów, zniweczywszy Awa­rów, podbiło całą Polskę, Ruś, Czechy, Morawy, Karyntyę, Pannonię i Bośnię (str. 15). Do Polski żydzi chazarscy przy­syłali załogi wojskowe (żydowskie) i emigrantów kaukaskich (żydów) (str. 36).
  2. Pomimo takiego systemn rządzenia, nie jest wyłą­czona możliwość, że żyd siedział na tronie książęcym w Pol­sce przed Piastami. „Ów mityczny żyd, Abraham Procho- wnik, który — według podań — przed Piastem jeden dzień panował w Polsce, niekoniecznie jest osobą bajeczną" (str. 23).
  3. Religia żydowska w Polsce przedchrześcijańskiej była rozpowszechniona wśród przyjaciół żydów, rdzennych mie­szkańców Polski. Prześladowanie zaś, któremu uległy ludy

polskie ze strony Pomorzan, nowych zdobywców ziem pol­skich, wzmocniło w stronnikach żydowskich przywiązanie do judaizmu. „Przed przyjęciem chrześcijaństwa w państwie Piastów religia żydowska miała wielkie znaczenie" (str. 28). „Jak długo panowali Chazarowie w Polsce, judaizm ich ko­lonistów i stronników niekoniecznie głęboko był zakorzenio­ny; kiedy jednak pogańscy Pomorzanie zawładnęli Polską, wszyscy stronnicy pobitych Chazarów, już z samego antago­nizmu do pogańskich zdobywców, lgnęli coraz więcej do wiary żydowskiej, a może także w klęsce Chazarów widzieli karę Jehowy za niewypełnianie przepisów mojżeszowych. Kiedy zaś za Mieszka I wzmagało się w Polsce panowanie katoli­cyzmu i prześladowanie innowierców, coraz więcej krystali­zowała się religia żydowska u potomków kolonistów cha- zarsko-alańskich i ich stronników" (str. 36). „Im więcej za­prowadzenie chrześcijaństwa sprowadzało ograniczeń inno­wierców, tem bardziej przejmowały się niedobitki chazarskie w Polsce wiarą żydowską, tem bardziej rósł w nich fana­tyzm żydowsko-religijny, jako reakcya przeciw panującemu w Polsce, jak wszędzie w wiekach średnich, fanatyzmowi ka­tolickiemu" (str. 37). Wskutek prześladowania „ludność wolna po miastach tem ściślej między sobą się złączyła, a to na podstawie organizacyi gmin żydowskich, które były zobowią­zane dawać pomoc ubogim i cierpiącym współwyznawcom i wykupywać ich z niewoli" (str. 37).

  1. „Między niższą szlachtą nie brakło wtedy (za Her­mana) żydów, dowodzi tego częste powtarzanie się imion ży­dowskich: Dawid, Saul, Samson, Abraham — między właści­cielami dóbr ziemskich. Własność ziemska była wtedy bo­wiem absolutnie tylko przywilejem szlacheckim" (str. 42).
  2. „Wschód dostarczał Polsce żywiołu żydowskiego o charakterze przeważnie rolniczym". „W wielkiej mierze przypada zasługa szerzenia wyższych typów gospodarki rol­niczej w ziemiach polskich kolonistom żydowskim, przyby­wającym z Chazaryi, z tego kraju o znacznej kulturze rolni­czej" (Schipper, str. 28 i 29).

Właściwie dogmat nie potrzebuje dowodów, opierając swoją racyę na objawieniu, ale panowie Gumplowicz i Schip- per, zapewne w przewidywaniu krytyki niedowiarków (gdzież ich niema!), zaopatrzyli swe twierdzenia w cały aparat argu­mentów historycznych.

Wszyscy Słowianie — tak twierdzi M. Gumplowicz — podlegali Awarom (r. 632—640), potem (do 680 r.) Bułgarom, tych zaś pobili Chazarowie, zagarniając pod swe panowanie całą słowiańszczyznę (r. 680—900). Gumplowicz nie przyta­cza żadnych dowodów, że Polską rządzili Bułgarzy, widocznie nie było jakoś pod ręką danych, natomiast dla poparcia do­gmatu o panowaniu Chazarów zgromadził liczne argumenty.

Najpierw tedy idzie lingwistyka. W Poznańskiem jest wieś Kozarz, przypominająca swem brzmieniem Chazarów, pod Krakowem zaś znajduje się wieś Kawiory, której nazwa oczywiście świadczy o „Kabarach", gałęzi ludu chazarskiego siedzącego nad Wisłą. „Nad tą nazwą „Kawiory" niejeden Krakowianin już sobie głowę łamał". Jak widzimy, Gumplo­wicz od razu rozwiązał zagadkę. Co prawda, „Słownik języka polskiego" inne układa równania: Kozarz = Koziarz = Koźlarz = Kozopas = Kozopasz; co do żydow­skiego „Kawioru", to znów „Słownik" twierdzi, że „ka­wior" oznacza kałużę, staw z wodą stojącą. Nadto istniał niegdyś prastary wyraz „gawra", tedy kawiorek, gawiorek, chowiorek — to mały snopek słomy, służący do zatykania dziur w dachu. Kawiorek znaczy też poślad zbożowy. Z su­kursem śpieszy Gumplowiczowi dr. Schipper, osłaniając po­wagą laureata Uniwersytetu lwowskiego twierdzenie co do wsi Kawiorów: „Kawiory wywodzi M. Gumplowicz trafnie od „Kabaroi", jak zwała się jedna gałąź szczepu chazarskie­go". Przytacza oprócz tego jeszcze inne nazwiska „wsi ży­dowskich", jak: Żydów, Żydowo, Sidowo, Żydowska Wola, Zydatycze, świadczące, że tam siedzieli „chłopi żydowscy". Że już w XII lub XIII wieku żyd, czy też żydów kilku, mo­gło drogą kupna lub zastawu za dług lichwiarski objąć jaką pustkę, która od nich wzięła nazwę, to rzecz oczywista, atoli

Dzieje sprawy żydowskiej w Polsce.                                                                       3

 

tego rodzaju nabytki nie mogą przemawiać o podboju żydow­skim, jak, dajmy na to, jakieś Włochy—o podboju wołoskim.

* Wieś Sokolniki koło Wrocławia należała do dwóch żydów: Chaskla i Józefa, którym łatwiej było przybyć z Niemiec i po­życzać na 108%, niż ciągnąć z nad Wołgi dla zrobienia inte­resu, który z równą wprawą umieli załatwiać i na Południu.

Po lingwistyce idą najstarsze kroniki arabskie, ormiań­skie i gockie. Jordanes około 550 r. widzi Akazinów (Cha- zarów) nad Bałtykiem, czyli wówczas, gdy, według Gumplo- wicza, panować tam powinni Awarowie. Jeśli mię pamięć nie myli, to Jordanes coś wspominał o Hermanrichu, o pa­nowaniu Gotów nad niektórymi szczepami słowiańskimi, o czem dziejopis podboju żydowskiego Polski zapomina. Geo­graf ormiański z X wieku, którego słowa Gumplowicz przy­tacza, wspomina, że Chazarowie panowali do północnej Sar- macyi, aż do Pilachów („do“—to nie ,,nad“). Według Gum- plowicza, „Pilachi" — to „Polaki“. Nowa niespodzianka dla X wieku, która ustala nieznane wówczas nazwisko Polaków, nawet w ulepszonem brzmieniu żargonowem — „Polaki". Nie gardzi Gumplowicz żadnym argumentem, nawet Ibrahi- mem, który przecież, jakby nie przeczuwając artykułów do­gmatu, ustalanego przez jego potomków, mówi wyraźnie: „Kraje Słowian ciągną się od Syryjskiego morza ku morzu okrążającemu na Północy. A plemiona Północy (Normanowie) zawładnęli niektórymi z nich i do tych por (=dotychczas) za­mieszkują między nimi (Słowianami). Sami (Słowianie) skła­dają się z mnogich i różnorakich plemion. Minionego czasu zjednoczył je niektóry król, a tytuł jego był Macha; a ten był z jednego z ich plemion, które się nazywało Wlinbaba. Plemię to zażywało u nich znaczenia. Później jednakże roz­dzielili się i zerwał się ich porządek, a plemiona stanęły osobno i w każdem z plemion wyniósł się osobny król". „Główne plemiona Północy mówią po słowiańsku, albowiem zmieszały się ze Słowianami, jak np. plemiona al-Trszkin, Anklij, i Badżanakia, i Rusy, i Chazary".

Ponieważ te ustępy wzajemnie prawie się wyłączają, przeto można się opierać albo na jednym, albo na drugim. Jeżeli na drugim—to z uwagi, że w kraju Mieszka (Mszki) Ibrahim żydów chazarskich nie napotkał, należy wnioskować

  • napływie Węgrów do słowiańskiej Pannonii, a Pieczyngów
  • Chazarów do najbliższej im Rusi, gdzie ulegali zesłowiań- szczeniu.

Rozprawa Gumplowicza nie otrzymała w swoim czasie należytej odprawy, wskutek tego powstają naśladowcy i pro­wadzą dalej dzieło podboju Polski przedchrześcijańskiej przez żydów.

Dr. Schipper, aczkolwiek zaznacza, „że na bezdroża wie­dzie rozprawa M. Gumplowicza", niemniej wspiera jego do­wodzenie argumentami z kronik, jak już wspierał argumen­tami lingwistycznymi. „Kwestya Chazarów poczyna ostatnimi czasy corazto bardziej zastanawiać historyków polskich. W wielu kierunkach dopatrzyć można analogii między sto­sunkami w państwie chazarskiem a Polską piastowską. Po­ważnie zaczynają się historycy liczyć z wpływami tych ele­mentów wschodnich na Polskę. Tak np. wskazują podobień­stwo, jakie zachodzi między stosunkiem książąt piastowskich do państwa a stosunkiem chagana do krajów czarnomorskich; podobieństwo daje. się też wykazać między systemem dru- żynniczym polskim, o którym wspomina już Ibrahim i Jakób— a organizacyą dworu chazarskiego „króla królów". Niedawno Maksymilian Guplowicz wystąpił nawet ze śmiałem twier­dzeniem, jakoby państwo Chazarów „obejmowało Ruś, Polskę, Czechy i Morawy". Czytając te słowa, możnaby wnosić, że istnieje co najmniej szkoła historyczna, uprawiająca kult cha­' żarski. Tymczasem ci „historycy polscy"—to jeden M. Gum- plowicz, bo ostrożne zdanie Stanisława Zakrzewskiego: „sto­sunek księcia do państwa piastowskiego jest czysto fizyczny i przypomina żywo sposób, w jaki chagan Chazarów panował nad czarnomorskimi krajami" — nie upoważnia p. Schippera do uważania tego historyka za wyznawcę dogmatu żydow­skiego. I żyd Ibrahim czynił spostrzeżenia porównawcze,

 

zauważył, że obyczaj weselnego podarunku w kraju Mieszka jest „podobny do obyczajów berberskich". Czyż na tern zda­niu możemy budować teoryę najazdu Berberów na Polskę? Szkoda, że panowie Gumplowicz i Schipper nie przytoczyli następnego ustępu z kroniki Al-Bekrego: „Większa część Cha- zarów są to muzułmanie i chrześcijanie. Ale są między nimi także bałwochwalcy. Nieliczny wprawdzie, ale jest też u nich zastęp żydów. Ich król wyznaje religię żydowską1'. Przyjęcie judaizmu przez króla objaśnia kronikarz tern, że gdy chakan, chcąc wybrać religię, posłał „ku muzułmanom, a ci wyprawili do niego człowieka zręcznego w sporach11, wtedy „żyd wysłał naprzeciw niemu posłańca, aby go otruł w drodze. Takim sposobem muzułmanin umarł, a żyd skłonił chakana do swej wiary i tenże został żydem".


Comments (0)

Rated 0 out of 5 based on 0 voters
There are no comments posted here yet

Leave your comments

  1. Posting comment as a guest. Sign up or login to your account.
Rate this post:
0 Characters
Attachments (0 / 3)
Share Your Location