Ogarniając myślą dawne ustawodawstwo polskie względem żydów w okresie stuletnim, t. j. od przywileju Bolesława z roku 1264 do końca panowania Kazimierza (1370), możemy sobie zadać pytanie: jak wykonywano postanowienia prawne tych czasów w zakresie stosunków żydowskich?
Zaglądając do prac dziejopisów żydowskich, spotykamy często w ustępach, omawiających rozporządzenia skierowane ku ograniczeniu żydów, ze stereotypową uwagą: „Żydzi obeszli wydane na ich niekorzyść prawa". Ten komentarz znakomicie można zastosować do praktyki sądowej w Polsce.
Prawo unieważniało: zapisywanie należności żydowskich na ziemię, wystawiane listy dłużne, pożyczki zaciągane przez nieletnich, procenty od procentów, zaległe po dwu latach odsetki; występowało przeciw procentom wyższym niż 541/* w Małopolsce, a 108V2 w Wielkopolsce. Tymczasem wj^roki sądowe wykazują nieustanne gwałcenie tych praw na niekorzyść dłużników. Zapisano w pewnym przypadku 577% naliczonych odsetek, w innym 240%; niedość tego, wprowadzono w ziemi krakowskiej zwyczaj, że w razie niespłacenia w terminie pożyczki podnoszono wartość kapitału, „iściny“, i od niej następnie uiszczano lichwę. Bankierowi Josmanowi dwaj ziemianie zobowiązali się w razie chybienia terminu spłaty 80 grzywien uznać swój dług w wysokości 400 grzywien. Innych dłużników obciążał warunek podwyższenia długu z grzywien 13-tu na 35, z 12-tu na 20. Naśladowali potem te praktyki i kupcy krakowscy. Łupili żydzi bez miłosierdzia wszystkich, zajmowali się paserstwem, zachęcając ludność do złodziejstwa, aby następnie kupować skradzione przedmioty. W szpony lichwiarzy wpadają najpierwsi panowie polscy: arcybiskup gnieźnieński Mikołaj, wojewoda kaliski Sędziwój, krakowski — Jan z Tarnowa, wojewoda poznański Bartosz z Wissenburga, łęczycki — Ligęza, kanclerz Zaklika, kasztelanowie z Sącza, Biecza, Czchowa, Wiślicy, Nakła; mieszczanie: Wierzynkowie, Michał Czirla, Bochner, Hanko Reynolt, wójt tarnowski Jakusz Stepkowicz, bocheński — Stanisław, myślenicki — Jan, wójt krakowski Gerhard i t. d. Nie jest
szczęśliwszy od innych Ziemowit mazowiecki; w dyplomie założenia i urządzenia uniwersytetu krakowskiego z roku 1364 Kazimierz przeznacza dla studentów osobnego żyda „Kampso- rau lichwiarza, któremu nie wolno pobierać większego procentu, niż grosz od marki na miesiąc. Jak wielka była ruchliwość lichwiarzy żydowskich można wnosić stąd, że przy nielicznej naówczas ludności żydowskiej w Polsce (Kraków, według obliczenia Eugeniusza Mullera, posiadał jej najwyżej kilkaset osób, Schipper odszukał w tymże Krakowie 20-tu, a w Poznaniu 50-ciu lichwiarzy, w innych miastach polskich także niewielu było żydów), liczba lichwiarzy wystarczała aż nadto dla całego obszaru państwa! Ułożono nawet rodowody tych pijawek, a ciekawi mogą się dowiedzieć, kto zrodził takiego a takiego łupieżcę, a ten znów jakiemu dał życie pa- sorzytowi.
Tymczasem wzrastający w siły naród zdobywał coraz więcej odporności, którą przeciwstawiał żydowskiemu niszczyciel- stwu. Najbardziej powołanym żywiołem do skutecznego zwalczania gospodarki żydowskiej był stan mieszczański, wśród którego żydostwo rozrastało się. Ale również aparat sądowy i prawodawczy działały coraz sprawniej; z czasem doszło do poważnego głosu rycerstwo w radzie koronnej i na zjazdach, a pod koniec wieku XV obradował sejm walny.
Dwie skargi rzucają światło na stosunek społeczeństwa polskiego do żydów. Za Kazimierza Wielkiego, w r. 1369, mieszczaństwo krakowskie występuje ze skargą do króla na paserów żydowskich i na bezwzględność stosowanej przez żydów egzekucyi przy ściąganiu długów lichwiarskich. Klemens z Kurowa, broniąc się przed praktykami lichwiarza Lewka, udał się o pomoc aż do Rzymu, do papieża Bonifacego IX, który zgnębionemu szlachcicowi polskiemu użycza swej opieki, nakazując oficyałowi biskupa krakowskiego zająć się sprawą i w razie potrzeby zakazać ludności wszelkich z Lewkiem stosunków.
Rzućmy teraz okiem na postawę mieszczaństwa polskiego względem żydów.
Dzieje sprawy żydowskiej w Polsce. 6
Przywileje Bolesława z r. 1264 i Kazimiera z r. 1334 w artykułach 12 i 36 zezwalały, „aby żydowie przedawali i kupowali wszystkie rzeczy wolnie“. Łokietek w r. 1327 nadaje im prawo na równi z chrześcijanami kupczyć na jarmarkach sandeckich 1). Natomiast synod wrocławski z r. 1267, jak już zaznaczyłem, zabraniał chrześcijanom kupować u żydów mięso i wogóle przedmioty spożywcze. Jaki skutek ten zakaz wywarł, trudno dziś orzec, można się tylko domyślać, że prawdopodobnie utrzymywał się w pamięci mieszczaństwa chrześcijańskiego i służył mu za broń w walce z żydostwem. W każdym razie nie posiadamy prawie żadnych danych
- operacyach kupieckich żydów w tej dobie. Muller w swej pracy: „Żydzi w Krakowie w drugiej połowie XIV stulecia" nie może się dopatrzyć śladów działalności handlowej żydów poza obrębem ich dzielnicy, gdzie ze względów rytualnych musieli utrzymywać dla swoich współwyznawców rzeźnie
- Ale właśnie w tym okresie czasu, gdy mieszczaństwo, z pochodzenia przeważnie niemieckie, zaczęło się polszczyć, a jednocześnie łączyć w silne organizacye, szczycić się godnością swego stanu i wzrastać w zamożność, żydzi jęli się garnąć do kupiectwa, ogniskując swoją ruchliwość z razu w pośrednictwie handlowem między Zachodem a Wschodem.
Lwów, ze względu na swe położenie, staje się ośrodkiem, skupiającym operacye handlowe, które kupcy polscy prowadzili między Genuą i Kaffą a Niemcami. „Niemcy — pisze Łoziński — przez długi czas nabywali tu wszystko, czego im potrzeba było z dalekiego Wschodu, bo hanzeatycka agencya w Nowogrodzie nie utrzymywała składu; norymberscy kupcy mieli ze Lwowem żywe relacye, jak to wypływa z handlowych zapisków XIV w. i z obliczeń wag, między któremi figuruje waga lwowska; a bywały chwile, kiedy Włochy ograniczone były do przewozowego szlaku, który na Lwów prowadził. Przed gwałtownym wywrotem, spowodowanym roz-
') Kodeks dyplomatyczny małopolski, 173.
lewającą się nagle powodzią ottomańską, rynek lwowski musiał być dziwnie rojnem i różnobarwnem targowiskiem kupców wszelkiej narodowości, pierwszym wielkim bazarem najdalszego Wschodu dla Europy, bazarem, na którym nie brakło niczego, co mógł tylko dać tajemniczy jeszcze wówczas świat wschodzącego słońca, nie wyjmując nawet niewolnic i niewolników" x). Atoli i Kraków nie mniej ważną w handlu polskim odgrywa rolę. „Handel wielki, prowadzony przez krakowskich kupców, rozciągający się od Flandryi aż po Kaffę nad brzegami Czarnego morza — to naprawdę główny dział jego handlu, najpotężniejszy, najważniejszy. Temu handlowi zawdzięcza Kraków swoją wielkość i swoje bogactwo. Od tego handlu zależy w znacznej mierze także i jego handel krajowy" a).
Ten handel opanować i wydrzeć z rąk polskich — oto jest program tych „homines noviay snujących „doskonalszą i bardziej skomplikowaną przyszłość14, doskonalszą dla siebie, a skomplikowaną dla społeczeństwa polskiego.
Ciosy, zadawane przez żydostwo naszemu mieszczaństwu, są potężne. Oparci o swą międzynarodową organiza- cyę, o współwierców we Wrocławiu, Kaffie, Konstantynopolu, Genui, nie przebierający w środkach i intrygach, żydzi od razu czynią walkę groźną dla kupiectwa polskiego. Jeżeli Polacy ją wytrzymali, zawdzięczają to rozrostowi i sile ówczesnego stanu trzeciego.
Już Kazimierz Wielki popierał kupiectwo polskie. „Król zamknął — pisze Kutrzeba5) — drogę na Ruś dla kupców obcych, niepolskich. Wyraźnie też podaje motywa bardzo charakterystyczne: „swoimi ludźmi zdobył Ruś, tylko dla swoich ludzi i kupców chce, by była otwarta". Tak się wyraził władca". Dalej mówi tenże autor: „Ludwik węgierski wyraźnie zastrzegł swobodę handlu z Rusią — w r. 1372 — dla
kupców polskich i węgierskich; tylko obcych — pruskich czy śląskich — chciał od tego usunąć" [6]). Rozpoczyna się w dziejach Polski doba najświetniejsza, w której wszystkie siły społeczne, zbudzone do życia, wykonywują płodną pracę. „Badając życie i sprawy tego mieszczaństwa (lwowskiego) z dobrej epoki—czytamy u Łozińskiego,—ma się zarazem i żal i radość odkrycia: że były czasy tak krótkie, niestety, kiedy poza szlachtą, a nawet r— obok szlachty znajdowało się w Rzeczypospolitej jeszcze coś, co było stanem w dodatniem tego słowa znaczeniu, stanem czynnym i świadomym siebie, żywiołem i siłą, z wszystkimi warunkami społecznej misyi: dobrobytem, oświatą i cnotą" 2).
Rzeczywiście doznajemy wrażenia, że mieszczaństwo przez swe znaczenie może odwrócić pochód dziejów naszych,, kroczący ku jednostanowej organizacyi. Jagiełło, gdy chce zapewnić dziedzictwo korony polskiej synowi swemu Władysławowi, urodzonemu w r. 1424 z Zofii Holsztańskiej, zwraca się do narodu z zapytaniem o prawa tego syna do tronu polskiego, a pyta się. najpierw miast. Kraków, Lelów,. Międzyrzec, Skwir, Śrem, Wschowa, Gniezno, Konin, Nakło, Pobiedziska, Środa, Stawiszyn, Wieluń, Radziejów, Bydgoszcz, Inowrocław, Bobrowniki, Lipno, Dobrzyń, Rypin, Gombin, Lwów oświadczają, że prawym następcą króla jest syn królewski, a w braku tegoż—córka Jadwiga (z Anny cylejskiej). Mieszczaństwo, mając możność zasiadania w sejmie, zaczyna się garnąć do spraw publicznych: wszak w roku 1505 na sejmie radomskim posiada ono swych przedstawicieli. Gdy się zagłębimy w dziejach wieku XV i XVI, poznamy zaciętość tej walki kupiectwa, polskiego z żydami.
Tymczasem ich dokuczliwość pasorzytnicza, ich działalność lichwiarska rozpętuje w niższych warstwach mieszczaństwa gwałtowne wybuchy namiętnej nienawiści. W r. 1399 w Poznaniu ludność dopuszcza się rzezi żydów. „Pogrom
z r. 1399 — to średniowieczny wyraz kryzysu kredytowego, jaki o tym czasie wybuchł w ziemi poznańskiej" (Schipper). Pod rokiem 1406 pisze Długosz: „Żyd jeden krakowski, nazwiskiem Feter, schwytany i przekonany o podrabianie pieniędzy książąt śląskich i puszczanie ich między pieniędzmi królewskimi, skąd wielkie ciągnął zyski, Rzeczypospolitej zaś zrządzał szkodę, skazany został wyrokiem sądowym na taką karę, że w koronie, wysadzanej pieniędzmi, między którymi powtykano fałszywe, przez niego podrobione, oprowadzany był po rynku i ulicach miasta Krakowa, przyczem woźni obwoływali jego zbrodnię, a potem spalono go na stosie". Zdarzenie to usposobiło tłum krakowski jeszcze bardziej wrogo dla żydów. W roku następnym kanonik wiślicki, Budek, opowiedział z ambony, że otrzymał pismo, w którem mu doniesiono o zabójstwie dziecka chrześcijańskiego przez żydów i o ciskaniu przez nich kamieniami na księdza, idącego z Najświętszym Sakramentem. Lud rzucił się na żydów i zaczął ich mordować. Poskromiony przez Klemensa z Moskorzewa i Mikołaja Litwosa, po pewnym przeciągu czasu na nowo uderzył na żydów, a gdy podczas tumultu wszczął się pożar w dzielnicy żydowskiej, „żydzi niektórzy — jak pisze Długosz,—ratując się w niebezpieczeństwie, powbiegali na wieżę kościoła Ś. Anny, wychodzącą na przedmieście Garbarze, gdzie aż do wieczora się bronili; ale gdy ich w wieży podpalono, musieli się mimowoli poddać". Bielski przyczynę rozruchów objaśnia jeszcze jedną uwagą: „A też mieli (Krakowianie) na nie (na żydy) waśń o to, iż urzędnicy zamkowi byli po nich za dary, tak iż kiedy co żyd uczynił, albo kradzione rzeczy miał u siebie, dano mu pokój; zgoła żydowi zeszło się wszystko, jeszcze chrześcijanina oń karano; ale się im na ten czas oddało to od chrześcijan sowicie". W roku 1423 w Krakowie, w 1445 w Bochni i w 1447 w Poznaniu przychodzi do pogromów. Bielski podaje, że gdy w r. 1464 Krzyżownicy szli do Węgier na Turków, w Krakowie napadli na żydów, złupili ich i trzydziestu zabili. Król' nałożył karę 3000 złotych na mieszczan „za tó, że nie bronili żydów". W tymże
roku żydzi poznańscy, w r. 1477 i 1494 krakowscy, w 1498 lwowscy, w 1499 znów krakowscy tracą życie lub mienie w „tumultach14.
Wszelako nie te wybryki oszalałego tłumu stanowić mogły o losie żydów, a tem bardziej o celowem zwalczaniu żydowskiego podboju. Tylko pozytywne rezultaty pracy pod opieką prawa i przy jego poparciu mogły zapewnić społeczeństwu polskiemu dodatnie wyniki w tej walce. Mądre prawodawstwo XV wieku w sprawie żydowskiej nie jest już tak lekceważone, mimo, że panujący, których żydzi wyłączną są własnością i którzy czerpią z nich pożytki, woleliby raczej tych swoich dostawców gotówki i wierzycieli oszczędzać i przywilejami obdarzać. Statut warecki Władysława Jagiełły z r. 1432 postanawia: „Żydowskie przewiarstwo Ł), gdyż chrześcijanom zawzdy jest przeciwne i nieprzyjacielne, iż nie tylko na wierze albo na ciele, ale i na podeptanie imienia i na potępienie chrześcijaństwa zawzdy umysł ma; a jakokole w ustawieniu niektórego kapituła (= artykułu), co się poczyna tako: „porro" s) etc., jest im zapowiedziano, aby dawać ludziom pieniędzy nie mieli na listy a na zapisy, ale tylko na zakłady, a wszakoż oni tego nie dbając, pieniędzy na listy a na zapisy dawać nie przestawali. Tego dla, chcąc poddanym naszym łaskawie podpomódz, jako z chrześcijańskiego zakonu powinniśmy i musimy, na potem zapowiedamy, aby żydowie na listy a zapisy nie pożyczali, ale tylko na zakłady, jak to wyżej w temto kapitule (statut Kazim. W.) jest wyrzeczono. Tego dla, aczby który z żydów potem takie listy albo zapisy ukazał, albo na nie pieniędzy dał, takie zapisy i listy od niniejszego czasu nijenej mają być mocy albo godności; ani bierący pieniędzy takie ku zapłaceniu ich ma być obowiązań" (art. 19). W tymże czasie (1420 r.) obradaje synod prowincyonalny gnieźnieński, naprzód w Wieluniu, potem w Kaliszu, pod przewodnictwem arcybiskupa gnieźnieńskiego i pierwszego
Tłumaczenie Świętosława z Wocieszyna z r. 1449, 1. c.
- s) Prawodawca powołuje się na artykuł 135 statutu wielkopolskiego Kazimierza Wielkiego, który podaliśmy wyżej.
prymasa polskiego, Mikołaja Trąby. W sprawie żydów po* wtórzył synod dosłownie w swych statutach artykuły 10, 12, 14 synodu wrocławskiego z r. 1267, pomijając tylko art. 13 o piętnie żydowskiem. Treść tych artykułów jest nam już znana.
Za panowania Kazimierza Jagiellończyka (1447—1492) bywają momenty, świadczące o zależności materyalnej króla od „swoich żydów". Nie on pierwszy z królów polskich zadłużył się u żydów. Ludwik, aczkolwiek chętnie słuchał kazań Stanisława ze Skalmierza, gromiącego żydów, niemniej zadłużył się u Lewka z Krakowa na olbrzymią kwotę 33 000 grzywien. Temuż Lewkowi Jadwiga była winna 10 000 grzywien, Władysław Jagiełło raz 500, potem 80 grzywien, z obowiązkiem płacenia 541/4°/0.
Nie inne względy, jeno potrzeba kredytu, uczuwana przez Kazimierza Jagiellończyka, ośmieliła żydów do wystąpienia z prośbą do króla o nadanie im przywilejów. Kazimierz, jako dłużnik lichwiarza Fiszla, zatwierdził okazane mu przez żydów dokumenty. Żydzi małopolscy przedstawili temuż królowi nadania Kazimierza Wielkiego z roku 1367, brzmiące prawie jak odpis—jak to wiemy—nadania Bolesława Pobożnego; następnie żydzi wielkopolscy, powołując się na... pożar Poznania, podczas którego spalić się miał oryginał innego nadania Kazimierza W., przedstawili do potwierdzenia kopię dokumentu... „bo oryginału rzeczywiście nigdy nie było" — wyjaśnia Romuald Hubę w swej przekonywającej rozprawie o sfałszowaniu nadania, jakoby wystawionego przez Kazimierza Wielkiego. Ale niebawem Kazimierz Jagiellończyk musiał pod naciskiem Oleśnickiego i panów rady odwołać nadania. Zbigniew Oleśnicki pisze do króla: „Dawniej W. K. M. z ujmą i obrazą religii pewnych przywilejów i wolności żydom udzieliłeś, i niektóre przywileje najfałszywsze, jakoby przez króla Kazimierza im nadane, które ś. p. ojciec twój w mojej obecności, gdy sam tego byłem świadkiem i sam je czytałem, lubo ujmowany licznemi darami przez żydów, przez
całe swe życie wzbraniał się potwierdzićx), i te W. K. M. potwierdziłeś, nie zniósłszy się ani ze mną, który wówczas w Krakowie bawiłem, ani z panami radą... I dlatego proszę i błagam, abyś W. K. M. te tara przywileje i wolności odwołać raczył".
Do tych „niektórych najfałszywszych przywilejów“, oprócz przywileju bez daty, zaliczyłbym przywileje z lat 1364 i 1367.