„Jest rzeczą niemożliwą znaleźć całkowite i ostateczne uspokojenie w tym, co nam wewnętrznie nie odpowiada jest pewne dziedzictwo, krew, tradycja, coś wrodzonego, organicznego, a ponad wszystkim tysiącletni węzeł duchowy, który nie może się stop:ć z obcą kulturą. Stąd właśnie płyme rozdwojenie, brak równowagi, rozpaczliwa nostalgia za całkowitością. W Żydach zasymilowanych zawsze coś tkwi, co nie jest w porządku: są albo zbyt uprzejmi, albo brutalni, za bardzo mózgowi lub rozwiąźli; jakiś r.iewyznany wewnętrzny niepokój przeszkadza im zachować prostotę, swobodę, naturalność, która stanowi urok tak wielu nie- Żydów" [I ].
„Nie, asymilacja jest niemożliwa. Niemożliwa jest, ponieważ Żyd nie może zmienić swego narodowego charakteru: nie może, nawet gdy tego pragnie, porzucić siebie, jak zresztą żaden inny naród nie może tego zrobić" [2].
* ... *
Pomimo równouprawnienia na,ód żydowski zachował zupełnie własny, odrębny charakter. Rozproszony po wszystkich krajach pozostał zjednoczony krwią, tradycją, religią. „Żydzi są Żydami, chcą pozostać Żydami, zawsze, wszędzie nawet wbrew nim samym" [3].
Drugą przeszkodą do asymilacji jest ich niezrn erna pycha, którą pewien Żyd żywo odmalował: „Żyd z getta, aby dotrzeć do współczesnej kultury, przechodzi
zwykle trzy fazy. Z początku mówi o „Datsch", szalonym. „Datsch" jest dla niego każdy, kto nie żył w getto lub nie studiował Talmudu. Lecz gdy się raz przedostał do współczesnej kultury, stoi osłupiały przed najwspanialszymi wytworami tych ludzi i musi się przyznać, że nie „Datsch" jest głupi, lecz on. Tę drugą fazę przechodzi bardzo szybko. Gdy się poczuje w nowym świecie jak u siebie, dawna pycha powraca. Wtedy wyraża się poprawniej i mówi ze wzgardą o ograniczonym umyśle „goja". Według mego doświadczenia większość nowoczesnych Żydów przeżywa teraz ostatnią fazę"[1].
Pomimo tego Żydzi mogą chw.lowo dobrze służyć interesom pewnych krajów, lecz kraje +e stanowią ala nich tylko orzejścicwe miejsce pobytu. Po pewnych próbach asymilacji na krótką metę, Żydzi zdali sobie sprawę z jałowości wszelkich w tym kierunku wysiłków.
„Jesteśmy inni, po cóż więc ukrywać to dłużej. Jesteśmy odm'enni. Jesteśmy narodem, historyczną społecznością, złączona tym samvm losem, tą samą przeszłością, podobieństwem, powinowactwem, krwią. Jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, jakimi uczyril! nas nasi ojcowie. Za późno na zmianę. Pozosiajemy i chcemv pozostać sobą, kultu-alną qrupą o innvm obliczu...
„Gdyby Żydzi asymiiatorzy zechc.eli w r. 1919 nam pomóc, zam ast zdradzić — określenie to nie jest za silne — i przełamać front, gdyby wszyscy Żydzi od r. 1919 połączyli się, jak to teraz zrobili, w nadziei pokojowego podboju Palestyny, kraj ten dziś byłby szeroko otwa ty dla 'migracji i stanowiłby bezpośrednie schronienie dla wszystkich naszych b-acl z Niemiec" [2].
Wszystko to brzmi sympatycznie. Żyd narodowiec ma prawo odwoływać się do swojej rasy i swojej historii; ma prawo wrócić do ojczyzny. Lecz niech nie mówię nam o patriotyzmie dla przybranej ojczyzny. Z pewnością są tacy, którzy sądzę, że można połączyć tę miłość z miłością żydowskej ojczyzny. Posłucnajmy, co o tym powiedz'ał żydowski autor Ittamar Ben-Awi:
„Żydzi obok patriotyzmu w tych krajach, które są ich przybrana ojczyzną, mogą wyznawać uczucie, które nazwałoym miłością dla matki Judei, kraju, który był i będzie chwałą Izraela. Cóż łatwiejszego dla jakiegoś Readinga, Rotschilda czy Rosenwalda nawet głosić: jestem patriotą angielskim czy francusk.m lub amerykańskim, lecz jednocześnie jestem matriotę judejskim. Albowiem nędzny jest ten, kto wyrzeka się ma+ki, aby kochać tylko Ojca i na odwrót Francja, Wtochy, Niemcy, Rosja są dla Żydów ojcami, ojcami przybranymi. Matkę jest Judea i tylko Judea. Ziemią macierzystą, „motherland", jak mówię Anglicy" [1].
Có4 kiedy ta uczona kombinacja nie przemawia nam do przekonania. Wystarczy zadać tylko jedno pytanie dla wykazania, że tak;e rozstrzygn'ęcie jest dla nas nie- móżliwe do przyjęcia: co się stanie, jeżeli pewnego dnia miłość dla matki Judei stame w sprzeczności z tę wzruszającą miłością dla przybranego oica? Każde dziecko, mające serce na właściwym miejscu, będzie bronić matki przed przybranym Ojcem. Pogardzilibyśmy nim, gdyby inaczej postęp^o, przeciwnie, przyklaś- niemy całkowicie, jeżeli będzie jej broniło i ten odruch dziecka będzie dla nas sympatyczny. Lecz niech nie żądają od nas, byśmy grali bezsensowną rolę przy-
branego ojca. Roz\a ązanie proponowane przez Ben- Avi w Dos+aci „Motkerlandu" jes+ dla r,as nie do przyjęcia.
Próba asymilacji była ciężkim błędem. Nie możemy wytłumaczyć sobie zaślepienia na tym punkcie chrześcijan; natomiast stanowisko Żydów stało s:ę dla nas zrozumiałe pragnęli zrobić doświadczenie. Teraz przyznają, że była to poważna pomyłka.
„Żyd europejski w swoim głębokim pragnieniu odpoczynku i odprężenia nie rozważył nic obiektywnie; zadowalać się jednostronnym wyjaśnieniem swego stosunku do otaczającego świata, zachowując obronną postawę i stara;ąc się organizować judaizm jak najmniej oczywisty. Ale jednocześnie ten Żyd zrobił krok znacznie poważniejszy, którego następstw dz.siaj już się nie da usunąć; zasymilował się" [1].
Inny Żyd jest jeszcze surowszy i uważa usiiowar.ie asymilacji za zdradę: „Prawda, że w zaraniu równouprawnienia żaden Żyd nie podejrzewał, jakiej ceny zażądają za jego wyzwolenie , ż całkowicie dobrą wiarą sądził, że będzie służył Izraelowi, zdradzając go" [2].
* * *